Reklama

Historia

Jak polskie dziewczyny postraszyły gubernatora

18 sierpnia 1906 r. z balkonu jednej z warszawskich kamienic młodziutkie dziewczęta zrzuciły bomby domowej roboty, aby zabić znienawidzonego gubernatora rosyjskiego Gieorgija Skałona.

Niedziela Ogólnopolska 34/2022, str. 38-39

[ TEMATY ]

Gubernator

Domena publiczna

Główna uczestniczka zamachu Wanda Krahelska

Główna uczestniczka zamachu Wanda Krahelska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy ziemie centralnej Polski znajdowały się pod zaborem rosyjskim, w Warszawie rezydowali przedstawiciele cara – namiestnicy, generał-gubernatorowie. Jednym z kolejnych był Rosjanin pochodzenia francuskiego – Gieorgij Skałon.

Zdjęcia ofiar stawiane na biurku

Jego rządy były pełne terroru i okrucieństwa. Ponoć kolekcjonował on fotografie setek straconych Polaków, ustawiając je na swoim biurku. Wyroki śmierci wydawał ot, tak sobie, bez sądu, w trybie administracyjnym. Pacyfikował robotników i działaczy polskich ugrupowań politycznych, popierających rewolucję przeciwko caratowi, która wybuchła w Rosji w 1905 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Możliwość wybuchu powstania przeciwko carowi, który stał na czele Królestwa Polskiego, była brana pod uwagę przez Polską Partię Socjalistyczną (PPS). W tej sprawie Józef Piłsudski próbował nawet porozumiewać się z rządem Japonii. Japonia była w stanie wojny z Rosją, zatem sprawa wydawała się prawdopodobna. Ale Japończycy byli zainteresowani głównie usługami szpiegowskimi. W dodatku przed PPS-em przestrzegał Japończyków przebywający w ich kraju Roman Dmowski, który widział możliwość współpracy z Petersburgiem. W gronie ścisłego kierownictwa PPS-u podjęto w 1906 r. decyzję o likwidacji okrutnego Skałona. Chociaż wewnątrz partii ścierały się różne poglądy na temat niepodległości czy też uległości Polski wobec Rosji, tzw. Organizacja Bojowa podjęła decyzję dotyczącą likwidacji generał-gubernatora. Obserwowano ulice, którymi Skałon poruszał się po Warszawie wyjeżdżając z Belwederu. Studiowano jego rozkład dnia, śledzono jego wyjścia do teatru i opery (był wielkim miłośnikiem sztuki), czy na spotkania towarzyskie.

Jak wywabić gubernatora?

Reklama

Gubernator Skałon utrzymywał bliską znajomość z niemieckim konsulem w Warszawie, któremu... udostępniał rosyjskie tajemnice państwowe i militarne. Brylowanie gubernatora i sentymentalne przejażdżki ulicami Warszawy stały się z czasem niebezpieczne. Wkrótce carska policja – Ochrana wpadła na trop spisku na życie Skałona. Odtąd generał zaczął na siebie uważać: codziennie zmieniał plan zajęć, wybierał rozmaite drogi, którymi poruszał się po stolicy; zmieniał lokale, w których jadał, wzmocniono również jego ochronę, która towarzyszyła mu na każdym kroku. Wówczas jeden z działaczy bojówki PPS-u – Mieczysław Mańkowski z Galicji, były współpracownik Ludwika Waryńskiego, wpadł na pomysł, że skoro Skałon próbuje przechytrzyć potencjalnych zamachowców i unika stałych przejażdżek, trzeba przymusić go za pomocą jakiegoś podstępu do pojawienia się w określonym czasie i miejscu... Mańkowski wymyślił, że najlepszą okazją do wywabienia Rosjanina na ulicę będzie incydent obrażenia jakiegoś dyplomaty, za który – jako przedstawiciel władz carskich w stolicy – będzie musiał osobiście przeprosić... Padła propozycja spoliczkowania Niemca. Skałon jako przedstawiciel Rosji będzie musiał stawić się z przeprosinami w siedzibie obrażonego dyplomaty. Spiskowcy wybrali na ofiarę wicekonsula Niemiec Gustava Lerchenfelda. Niemcy były ważnym sojusznikiem Rosji w ówczesnej wojnie japońsko-rosyjskiej, stąd niemalże na pewno przedstawiciel rosyjskich władz w Warszawie musiałby się pojawić w mieszkaniu niemieckiego wicekonsula z przeprosinami.

W okolicy mieszkania niemieckiego dyplomaty na ul. Natolińskiej spiskowcy wynajęli mieszkanie. Nie bez znaczenia było też to, że ulica, przy której mieściła się rezydencja konsula, była zamknięta z jednej strony z powodu prac ziemnych związanych z awarią wodociągową (nie można było zatem uciekać w drugim kierunku – trzeba było wracać tą samą trasą). Początkowo Józef Piłsudski nie chciał słyszeć o udziale kobiet w akcjach bojówkarskich. Wyznawał zasadę, że do „mokrej roboty” należy wyznaczyć mężczyzn, jednak jedna z działaczek Organizacji Bojowej PPS, „piękna dwudziestoletnia” Wanda Krahelska, malarka, w dodatku pałająca żądzą zemsty za aresztowanie i torturowanie swojego narzeczonego (po uwolnieniu popełnił samobójstwo, a wówczas ona wstąpiła do PPS-u), wymusiła zgodę na swój udział w akcji.

Dlaczego nie wybuchła pierwsza bomba?

Jako Antonina Kozłowska, ziemianka z prowincji, Krahelska sprowadziła się wraz z rzekomą pokojówką (Albertyna Helbertówna) oraz kucharką (Zofia Owczarkówna) do mieszkania nieopodal niemieckiego konsulatu. Aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń, w meblach przywieziono dobrze ukryte bomby, a dziewczyny, pod fałszywymi nazwiskami, nawet do stróża kamienicy zwracały się po rosyjsku. Bomby ukryto w domowym kominku.

Reklama

14 sierpnia 1906 r. powracającego z konsulatu Lerchenfelda spoliczkował Michał Trzos, jeden z bojówkarzy PPS-u przebrany w mundur rosyjskiego oficera. Skałon parę dni później – 18 sierpnia 1906 r. – wsiadł do powozu wraz ze swoim rotmistrzem i eskortą kozaków i pospieszył z przeprosinami. Helbertówna miała wyjść na ulicę i obserwować, kiedy będzie się zbliżał powóz Skałona, dwie pozostałe dziewczyny zaś miały rzucić z balkonu bomby. Kiedy powóz z gubernatorem wracał z wizyty u niemieckiego wicekonsula (z powodu wspomnianego remontu ulicy musiał się poruszać ponownie tą samą trasą), Krahelska z okna salonu wyrzuciła pierwszą bombę. Bomba upadła tuż obok powozu, ale nie wybuchła... Zawiniła fatalna konstrukcja ładunku. Owczarkówna rzuciła drugą bombę, Helbertówna kolejną, ale spowodowały one tylko nieznaczne uszkodzenie karoserii karocy. Ranni zostali kozacy, natomiast gubernator, odniósł jedynie lekkie obrażenia. Na skutek pęknięcia błony bębenkowej częściowo utracił słuch.

Uniknęły kary śmierci

Nasze terrorystki zdołały uciec podstawioną dorożką. Ale popełniły błąd. W wynajmowanym przez nie mieszkaniu carska policja znalazła paszport na nazwisko Krahelskiej. Choć Wanda uciekła do Galicji, a w Krakowie zawarła fikcyjne małżeństwo, które uchroniło ją przed deportacją do zaboru rosyjskiego, carska Ochrana trafiła na jej ślad, m.in. dzięki przechwytywanym listom do ojca. Z nich dowiedziano się, że mieszka w Krakowie. Została aresztowana, ale jako obywatelka austriacka nie mogła być deportowana do Warszawy. Sądzono ją w lutym 1908 r. w Wadowicach i ostatecznie, przy aplauzie mieszkańców Galicji, sąd ją uniewinnił. W czasie II wojny światowej Wanda Krahelska pomagała w ukrywaniu Żydów. Po wojnie współtworzyła znane wydawnictwo „Arkady”. Zmarła w 1965 r. w Warszawie. Albertyna Helbertówna wprawdzie została aresztowana w jednej z przypadkowych akcji carskiej Ochrany, ale Rosjanie nie powiązali jej osoby z zamachem na gubernatora. Również przeżyła II wojnę światową; zmarła w 1968 r. Zofia Owczarkówna wpadła przypadkowo – podczas akcji bojówek PPS-u na pocztę w Sokołowie Podlaskim. Policji udało się powiązać ją ze sprawą zamachu na gubernatora, jednak karę śmierci zamieniono jej na katorgę. Na ziemie polskie wróciła w 1917 r. Zmarła w 1940 r.

Generał-gubernator Gieorgij Skałon natomiast sprawował spokojnie swój urząd do śmierci. Planowano na niego jeszcze dwa inne zamachy – w tym jeden, kiedy wracał z Petersburga do Warszawy pociągiem. Ale... zamachowcy przegapili pociąg, którym jechał. Żonaty z niemiecką arystokratką Marią Korff Skałon ponoć lubował się we wszystkim, co niemieckie. Był wyznawcą luteranizmu, choć nie przeszkadzało mu to być członkiem honorowym prawosławnego Bractwa Świętej Trójcy. Zmarł 1 lutego 1914 r.

2022-08-16 12:29

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: 4 października zaprzysiężenie nowych członków Gwardii Szwajcarskiej

2025-05-30 18:24

[ TEMATY ]

przysięga

Papieska Gwardia Szwajcarska

Włodzimierz Rędzioch

Zaprzysiężenie nowych gwardzistów

Zaprzysiężenie nowych gwardzistów

Tradycyjna ceremonia zaprzysiężenia nowych członków Gwardii Szwajcarskiej w Watykanie odbędzie się 4 października 2025 roku. W sposób symboliczny ta data pokrywa się z liturgicznym wspomnieniem św. Franciszka z Asyżu, poinformowała 30 maja gwardia papieska. Po śmierci papieża Franciszka 21 kwietnia zaprzysiężenie, które zwykle ma miejsce 6 maja, zostało przełożone początkowo na czas nieokreślony.

„W tych dniach żałoby i refleksji, po śmierci naszego ukochanego Ojca Świętego, papieża Franciszka, Papieska Gwardia Szwajcarska jest w pełni skupiona na swojej misji i jednoczy się w modlitwie o jego wieczny odpoczynek” - stwierdzono wówczas. W związku z ceremoniami pogrzebowymi Franciszka, Gwardia miała wiele dodatkowych zadań, w tym przy trumnie zmarłego papieża i przy jego pogrzebie.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: diakonat nie może być aktorstwem!

2025-05-31 11:52

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Diakonat musi być codziennością, a nie rolą, którą odgrywa się przy ołtarzu. Musi być miłością, która nie jest udawana - mówił kard. Grzegorz Ryś podczas święceń diakonatu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję