Reklama

Szaleństwa „króla Tatr”

Niedziela Ogólnopolska 28/2009, str. 27

Ewa Polak-Pałkiewicz
Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Ewa Polak-Pałkiewicz<br>Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak można wyprawiać się w Tatry? Mapa, buty, sprzęt, coś od deszczu... Doktor Tytus Chałubiński organizując swoje słynne wyprawy - w latach 1874-87 było ich kilkadziesiąt - z Zakopanego w dziewicze rejony Tatr, pamiętał o czymś jeszcze - o muzyce, orkiestrze, o ognistym zbójnickim na polanie. W najwyższe partie gór, przez Polski Grzebień na Gerlach, na Wysoką, na Rysy, Łomnicę, na Zawrat, szedł jak na wesele. Wariat? Ekscentryk? Snob? A przecież znany był przede wszystkim jako lekarz, opiekun górali, oddany im aż do szaleństwa w czasie pamiętnej epidemii cholery w 1873 r., oraz przyrodnik - briolog i botanik. „Było coś romantycznego w tych wycieczkach, coś epickiego poniekąd” - pisał Ferdynand Hoesick, historyk literatury i taternik. - Nie odbywał ich nigdy w małym towarzystwie, lecz gromadą złożoną z kilku lub kilkunastu zaproszonych gości i trzydziestu lub czterdziestu górali. Wybierano się całym taborem z namiotami, kociołkami, samowarami etc., a nade wszystko z basetlą, z kobzą, z harmonią, ze skrzypcami, ze słynnym Bartkiem Obrochtą jako pierwszym skrzypkiem i przewodnikiem. Niezależnie od nich szedł stary Sabała. Prowadzili Jędrzej Wala, Maciej Sieczka, Szymon Tatar, Wojciech Roj, Wojciech Ślimak... Za nimi szedł Chałubiński z całym towarzystwem, niekiedy i w towarzystwie żony, którą górale nieśli w specjalnie ad hoc sporządzonym fotelu w rodzaju lektyki. Zapuszczano się w góry, wdzierano się w najniedostępniejsze szczyty, rozkładano się obozem nad brzegami jezior; a że z «panem dochtorem» nigdy nie wychodziło się krócej niż na kilka dni, więc nocowano pod gołym niebem w kosodrzewinie lub lesie, zawsze w cieple olbrzymiego ogniska”. Udział w tych wyprawach był zaszczytem - „konsyliarz” nie zapraszał byle kogo - brali w nich udział m.in. przyjaciele z Kresów, francuski antropolog Le Bon, Tissot, belgijscy parlamentarzyści Bulas i Couvrent. Sabała nazywał Doktora „jego wielkość, pan wielkomożny”. Nie dlatego, że uważał go za bogacza szastającego groszem, co mogło imponować góralom, ale nie zachwycało prawdziwych artystów, jakich wśród nich nie brakowało, ale że miał serce i stosowny do serca gest. Tytus Chałubiński nie dopuszczał, by głównym akcentem wyjścia ku miejscom, gdzie człowieka powala wprost na kolana majestat świata, był tylko wysiłek. Tam, gdzie jest zachwyt, musi istnieć też i sztuka. Zwłaszcza samorodna, ludowa, góralska. Tam rozwija się także coś tak kunsztownego i delikatnego, jak przyjaźń. „Przewodników takich, jakich dzisiaj mamy, troskliwych, znających rzecz, wzorowych przewodników, jakich nie ma gdzie indziej w świecie, wychował Chałubiński” - podkreślał dr Stanisław Radzikowski. I dodawał, że „nie ma gór na świecie, gdzie by alpinizm powstawał w podobny sposób”. Kronikarze podkreślają, że jedyny w swoim rodzaju węzeł przyjaźni między ludem góralskim a panami z Warszawy i Krakowa, oparty na szacunku wzajemnym i zaufaniu, zadzierzgnął się pod wpływem wypraw Doktora. Miały one ogólnopolską sławę i swoją legendę. To w dużym stopniu dzięki niej Chałubiński w Tatry i do Zakopanego „pociągnął cały naród”. Bo tacy jesteśmy - skłonni do lekkiego szaleństwa, gdy kochamy, ceniący piękno, blask, gest, uczucie. Podkreślano niejednokrotnie, że zamysłem Doktora, wprowadzanym w życie w romantycznym, staroświeckim stylu, było uczynienie polskiej inteligencji, gnębionej przez zaborców, ludźmi wewnętrznie wolnymi. Przy całej swej fantazji Chałubiński był zresztą człowiekiem nader praktycznym. Wspierał górali moralnie i materialnie, starał się o podniesienie ich wiedzy, o solidne wykształcenie. Założył Kasę Zaliczkową w Zakopanem, wprowadził na Podhale koniczynę, przekonał górali do stosowania płodozmianu, dał początek przekształcenia Zakopanego nie tylko w centrum alpinizmu, ale w „pierwszorzędne nasze uzdrowisko”. Stanisław Witkiewicz podkreśla, że dzięki jego pasji dokonał się pod Tatrami „przewrót, jakiego nigdy nie przypuszczał żaden z marzących o skarbach baców, żaden ze skupujących majątki gazdów, żaden z honornych chłopów, którzy za Tatrami szukali bogatych Żydków do obdzierania”. Ks. Józef Stolarczyk, pierwszy proboszcz Zakopanego, wspominał, jak w czasie epidemii cholery mieszkający u niego na probostwie „profesor nocą przez okno wykradał się na wieś nieść pomoc swoją klęską trapionej ludności, własną ręką przenosił chorych, zarażonych epidemią, i urządzał im posłania, nie szczędząc kosztów, poświęcenia, dając wzór innym lekarzom”. Epidemia wygasła po pięciu tygodniach. „Wszędzie nastąpiło wyludnienie - wspomina góral Andrzej Stopka. - U nas, dzięki jemu, obeszło się bez wielkich strat”.
Ale jest coś jeszcze w biografii Tytusa Chałubińskiego, co zwykle przemilczają kronikarze. Żelazny krzyż na Gubałówce postawiony przez niego w 1873 r. Powszechnie uważa się, że był on wotum wdzięczności Bogu za stłumienie epidemii. Prawda jest jednak inna. Krzyż był zadośćuczynieniem i publicznym aktem ekspiacji za niewierność małżeńską i prośbą do Boga o pojednanie się z rodziną. Ten gest „dochtora” wydaje się nawet bardziej znaczący niż jego wyprawy i jego społeczna pasja. Kto bowiem ze współczesnych znanych ludzi potrafiłby publicznie, z pokorą przyznać się do błędów? Kto prosiłby w ten sposób Boga o przebaczenie? „Król Tatr”, który w górach szukał prawdy i opiewał ją wraz ze swym „orszakiem”, nie miał z tym problemów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Błogosławiona Maria Angela Truszkowska

Niedziela podlaska 45/2017, str. 7

[ TEMATY ]

bł. Maria Angela Truszkowska

Al. Bartosz Ojdana

Obraz bł. Marii Angeli Truszkowskiej w Muzeum Diecezjalnym w Drohiczynie

Obraz bł. Marii Angeli Truszkowskiej w Muzeum Diecezjalnym w Drohiczynie

Chrystus prowadził matkę Angelę drogą niezwykłą, dając jej szczególny udział w tajemnicy swego krzyża. Rzeźbił jej duszę cierpieniem, które przyjmowała z wiarą i heroicznym poddaniem się Jego woli: w ukryciu i samotności, w długotrwałej i uciążliwej chorobie, w ciemnej nocy duszy” (św. Jan Paweł II).

Zofia Kamila (takie imiona otrzymała na chrzcie św.) Truszkowska przyszła na świat 16 maja 1825 r. w Kaliszu jako najstarsza córka Józefa i Józefy z Rudzińskich. Pochodziła z wielodzietnej rodziny szlacheckiej. Ojciec, który posiadał wykształcenie prawnicze i należał do miejscowej inteligencji, zwracał uwagę na wartość kultury i nauki. Z kolei matka, jako osoba bardzo religijna, wychowywała dzieci w duchu chrześcijańskim, kształtując w nich autentyczną pobożność oraz troskę o bliźnich. W 1830 r. rodzina przeniosła się do Warszawy. Tu błogosławiona rozpoczęła edukację na wysokim poziomie, ale z powodu gruźlicy musiała przerwać naukę. Mając 16 lat, wyjechała do Szwajcarii dla ratowania zdrowia. Tam poczuła powołanie zakonne, jednak choroba ojca pokrzyżowała jej plany i pozostała w domu, pomagając rodzinie.
CZYTAJ DALEJ

Formują się przez akcję. 35 lat Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w wolnej Polsce

2025-10-10 11:33

[ TEMATY ]

KSM

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży

formacja przez akcję

ks. prał. Antoni Sołtysik

KSM/Miasteczko Modlitewne

Członkowie KSM na Miasteczku Modlitewnym u bł. Karoliny w Zabawie

Członkowie KSM na Miasteczku Modlitewnym u bł. Karoliny w Zabawie

- Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży ciągle się odnawia. To wymaga od nas bardzo dużo pracy, ale w żadnym momencie historii nie było to łatwe - mówi przewodnicząca Prezydium Krajowej Rady Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży - Gabriela Kleczkowska. 10 października Stowarzyszenie obchodzi 35 lat od reaktywacji w wolnej Polsce.

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, historią sięgające jeszcze przedwojennej Polski, zostało reaktywowane w 1990 roku, przy ogromnym zaangażowaniu ks. prał. Antoniego Sołtysika, pierwszego Asystenta KSM. To właśnie Ordery jego imienia oraz Perły 35-lecia rozdano zasłużonym KSM-owiczom podczas uroczystej gali, która odbyła się pod koniec września w Rzeszowie.
CZYTAJ DALEJ

Różaniec święty w objawieniach maryjnych - Tuluza we Francji

2025-10-10 20:48

[ TEMATY ]

modlitwa

różaniec

Francja

październik

#NiezbędnikRóżańcowy

Adobe Stock

Przed tygodniem rozpoczęliśmy szczególny miesiąc. Jest to czas, kiedy w naszych palcach przesuwamy różańcowe ziarna. Z tej okazji chciałbym, byśmy przez kilka kolejnych rozważań powędrowali do miejsc objawień i poznali te spotkania Maryi z wizjonerami, w których Najświętsza Maryja Panna prosiła o modlitwę różańcową.

Wprowadzeniem do tej części rozważań, niech będą słowa znanego mariologa, o. Stefana de Fioresa: „Kiedy Maryja wyrusza z jakąś misją, którą otrzymała od Boga, to nie w drobnych, marginesowych sprawach, ale chodzi zawsze o wielką sprawę losów świata i zbawienia ludzi”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję