Reklama

Kanadyjskie wspomnienia polskiej matury

Niezwykła szkoła Sióstr Niepokalanek

Niedziela Ogólnopolska 21/2008, str. 32-33

Na górze od lewej: Lidzia, Basia, Lodzia
Na dole od lewej: Grażynka, Ewa

Na górze od lewej: Lidzia, Basia, Lodzia<BR \\>Na dole od lewej: Grażynka, Ewa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiosna, świeżość powietrza, ciepłe promienie słońca, budzące się życie i... czas przygotowań do matury. Aż wstyd się przyznać, ile to lat minęło od naszych własnych emocji, strachu i nocnego zakuwania. Niemożliwe do zapomnienia są przeżycia, które wracają z każdym majem.
Było nas tylko osiemnaście w maturalnej klasie, rocznik 1972, w Prywatnym Liceum Siostr Niepokalanek w Wałbrzychu. Spędziłyśmy ze sobą cztery lata pod jednym dachem, jak to się mówi - świątki, piątki i niedziele. Dzieliłyśmy sypialnie, klasę, czas nauki, czas wygłupów, wspólne sprzątanie, zmywanie, wszystkie radości i smutki. Zżyłyśmy się ze sobą jak siostry w jednej ogromnej rodzinie. Nie wszystkie wtedy zdawałyśmy sobie sprawę, jak solidne podwaliny do przyszłego rozwoju duchowego daje nam ta niezwykła szkoła. Ja sama byłam niezadowolona, że jestem zamknięta w tzw. klasztorze, podczas gdy moje rówieśnice chadzają na prywatki, ubierają minispódniczki i mają więcej wolności. Teraz nie żałuję, bo wiem doskonale, że ta szkoła i to, co z niej wyniosłam, uratowało mi życie, dało poczucie normalności i nadzieję na przyszłość pomimo różnych okaleczeń oraz własnych błędów i potknięć, które potem przeżyłam.
Po maturze nasze drogi rozeszły się, wyjechałyśmy do różnych miast, do innych krajów, straciłyśmy kontakt ze sobą. Płynęły lata, większość z nas kontynuowała naukę na uniwersytecie lub politechnice, założyłyśmy rodziny, wychowywałyśmy dzieci. Nowa praca, środowisko, nowe przyjaźnie, własny świat.
A jednak... Bóg skrzyżował nasze drogi i przez tragiczne wydarzenia doprowadził do naszego ponownego spotkania. Atak terrorystyczny na nowojorskie bliźniacze wieże 11 września 2001 r. zastał Lodzię Tworkowską na 82. piętrze, gdzie pracowała dla rządowej agencji. Cudem przeżyła i swoje doświadczenia opowiedziała w przepięknie napisanej przez Janusza Rautszko książce „Więcej niż być”. Po tych wydarzeniach rozpoczęła gorączkowe poszukiwania „niepokalanek”, czyli nas, dziewczyn z Liceum. Dla Lodzi nie ma rzeczy niemożliwych, więc udało się jej odnaleźć wszystkie. Ponieważ ja byłam ostatnią zgubą, znalezioną w lipcu 2007, ominęły mnie dwa zjazdy w Wałbrzychu - na 30- i 35-lecie matury. Podobno było fantastycznie.
Postanowiłyśmy jednak spotkać się „prywatnie”, pięć emigrantek: Ewa Czopp ze Szwecji, Lodzia Tworkowska z Nowego Jorku, Grażynka Barnat i Lidzia Szczycińska z Toronto oraz ja, Basia Ptaszyńska z Whitby. Przegadałyśmy godziny „na telefonie”, dyskutując, planując, uzgadniając, aż stanęło na tym, że minizjazd odbędzie się w moim domu w dniach 8-10 marca 2008 r.
Ewunia ze Szwecji przyleciała pierwsza. Co to była za radość, nie mogłyśmy się na siebie napatrzeć, buzie nam się nie zamykały, choć Ewa była zmęczona podróżą. To ona pierwsza wyjechała z Polski - prawie zaraz po maturze, wyszła za mąż, skończyła studia pielęgniarskie i teraz jest przełożoną pielęgniarek w szpitalu w Malmö. Następnego dnia przyjechała Lodzia z mężem Markiem. Rzuciłyśmy się na siebie jak dwa oszołomy. Trudno było się nam oderwać od siebie, nie mogłyśmy uwierzyć, że w końcu się spotkałyśmy. Lodzia jest inżynierem budowlanym z Polski, ale po wyjeździe do USA ponownie poszła na studia i otrzymała tytuł magisterski w amerykańskiej uczelni. Pracuje dla rządu, ma kierownicze stanowisko i jest bardzo ceniona w swojej pracy. Lodzia ma syna Michała i wnusia Łukaszka.
W sobotę rano, w czasie wielkiej, śnieżnej burzy, Ewa i Lodzia postanowiły ulepić bałwana dla dwóch pozostałych koleżanek. Co postanowiły, to zrobiły. Po około dwóch godzinach przed moim domem stanął okazały bałwan, na którego szyi powiesiły napis: „Witamy. Niepokalanki!”. Zaraz potem przyjechały Grażynka i Lidzia z Toronto. Piszczałyśmy jak małe dziewczynki, narobiłyśmy dużo hałasu i powitaniom nie było końca.
Grażynka skończyła biologię w Polsce, ale w Toronto ukończyła również szkołę pielęgniarską i pracuje w Szpitalu św. Józefa. Bardzo jej ta praca odpowiada, bo Grażynka jest niezwykle opiekuńcza i daje dużo ciepła swoim pacjentom. Grazia ma córkę Joasię, wnuczkę Julcię i drugie maleństwo w drodze.
Lidzia jest polonistką z Polski, a w Toronto kończy pełne studia teologiczne i planuje pracować na oddziale paliatywnym z tymi, którzy odchodzą. Takie ma powołanie i tak chce służyć Bogu i ludziom. Bardzo jesteśmy z niej dumne, bo wybrała sobie trudną, ale i szlachetną drogę. Lidzia ma troje dzieci, dwóch synów, Przemka i Marka, oraz córkę Martę, ale jeszcze nie jest babcią. Na spotkanie przywiozła dla każdej z nas marynarski kołnierzyk.
No i pozostałam ja, Basia. Jestem magistrem rehabilitacji ruchowej, ale w Kanadzie pracuję w Liceum, realizując indywidualny program nauczania (w moim przypadku matematyki) dla uczniów, którzy nie są przystosowani do nauki w klasach z powodów emocjonalnych, zdrowotnych czy zachowania. Bardzo kocham moją pracę, bo daje mi ogromną satysfakcję i spełnienie mojej misji życiowej. Mam, podobnie jak Lidzia, troje dzieci, dwóch synów, Dobromira i Roberta oraz córkę Jagodę, i jeszcze nie mam wnucząt.
Wracając do naszego spotkania - co opisałam powyżej, opowiedziałyśmy sobie wszystko bardzo szczegółowo i czujemy się tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstały. Niezwykła więź, głęboka przyjaźń i wzajemna akceptacja utrwaliły się na zawsze. Nasze trzy dni upłynęły na niekończących się rozmowach, dyskusjach i przemyśleniach, które tak pięknie opisała poniżej Lidzia Szczycińska. Czas było wracać do siebie, do swoich rodzin, pracy, codziennego dnia, choć tak było żal się rozstać. Rozstałyśmy się jednak tylko fizycznie, często bowiem kontaktujemy się i rozmawiamy godzinami, a duchowo czujemy się bardzo bliskie.
Nasze spotkanie i nasza przyjaźń jest przykładem, że czas i przestrzeń nie są przeszkodą na drodze bezwarunkowej miłości, której uczyły nas nasze Siostry Niepokalanki. Ogromnie im za to dziękujemy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielki Post w praktyce – post, pokuta, akty strzeliste

[ TEMATY ]

Wielki Post

#NiezbędnikWielkopostny

Karol Porwich /Niedziela

Pościć to nie tylko rezygnować z pokarmów mięsnych w piątek i ograniczyć ilość słodyczy. Post to coś więcej. W dzisiejszym artykule przyjrzymy się bliżej najważniejszym znakom duchowości wielkopostnej.

Dzisiejszy człowiek jest ciągle zabiegany, żyje w świecie informacji i wszechobecnej komercji. Bardzo trudno jest dziś mówić ludziom o poście, pokucie, zwłaszcza dla młodych są to praktyki przestarzałe, nienowoczesne. – Warto podkreślać nie tylko zdanie: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”, ale: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. W tej drugiej formule jest wskazanie na ewangelizację. Czas pokuty i postu to okazja do ewangelizacji i przypomnienia o dawaniu chrześcijańskiego świadectwa w naszym codziennym zabieganiu. O Panu Bogu można świadczyć przez swoje dobre życie, będąc również człowiekiem bardzo aktywnym zawodowo – mówi w rozmowie z Niedzielą ks. Dariusz Nowak, teolog duchowości i proboszcz parafii św. Floriana w Częstochowie.
CZYTAJ DALEJ

Święci Męczennicy Salezjańscy w Chinach

Niedziela Ogólnopolska 39/2000

pl.wikipedia.org

Alojzy Versiglia

Alojzy Versiglia
25 lutego 1930 r. bp Alojzy Versiglia i ks. Kalikst Caravario, misjonarze salezjańscy w Chinach, zostali zamordowani w Lin Tau Tsui. 15 maja 1983 r., w 400. rocznicę przybycia o. Mateusza Ricci SJ do Chin, Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił obu męczenników salezjańskich błogosławionymi. 1 października 2000 r. Jan Paweł II ogłosi 120 męczenników chińskich, a wśród nich bp. Versiglia i ks. Caravario, świętymi. Dzieło salezjańskie w Chinach ma oficjalnych patronów i orędowników w niebie.
CZYTAJ DALEJ

Wideo z Gazy dla Papieża: „Cały świat modli się za Ciebie”

2025-02-25 19:18

[ TEMATY ]

modlitwa

papież Franciszek

Gaza

Vatican Media

Proboszcz parafii Świętej Rodziny w Gazie, ks. Romanelli, wraz z grupą sióstr zakonnych, dzieci i parafian wysłał do Ojca Świętego, przebywającego w Klinice Gemelli, nagranie wideo, aby zapewnić go o wdzięczności, bliskości i modlitwach. Jak poinformowało watykańskie Biuro Prasowe, w poniedziałek Franciszek zadzwonił, aby podziękować.

Autorzy niespełna 40-sekundowego filmu chcieli wyrazić Franciszkowi wdzięczność, bliskość, zapewnić o modlitwie. „Cały świat modli się za Ciebie i jest Ci bardzo wdzięczny, a my wszyscy pragniemy Twojego zdrowia” - brzmiało jego przesłanie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję