Uroczystości pogrzebowe Barbary Kraftówny rozpoczęły się mszą św. w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie. Uroczystości miały charakter państwowy. Przed nabożeństwem w świątyni rozległ się dźwięk hejnału z Wieży Mariackiej transmitowany na żywo z anteny Polskiego Radia. W ostatnim pożegnaniu aktorki uczestniczyli jej bliscy, przyjaciele i fani. Wśród żałobników znaleźli się kabareciarz Jan Pietrzak oraz aktorzy m.in. Maja Komorowska, Cezary Żak, Ewa Wiśniewska, Teraz Lipowska i Emilia Krakowska.
Tadeusz Deszkiewicz, doradca prezydenta RP, odczytał list od prezydenta Andrzeja Dudy, który podkreślił, że Barbara Krafftówna "była artystką o ogromnym, wszechstronnym talencie, wspartym wielką pracowitością i pasją". "Zainteresowania aktorskie objawiała już w dzieciństwie. Początkowo były one zabawą, jednak gdy zawalił się przedwojenny świat spokoju domu w Łucku i trzeba było uciekać przed sowiecką agresją, nauka aktorstwa w konspiracyjnym studio, prowadzonym przez Iwo Galla, stała się psychicznym azylem chroniącym przed brutalnością wojny i okupacji" - przypomniał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Prezydent zacytował słowa aktorki, która mówiła, że "przypadł jej los starych malutkich, pokolenia, które - dotknięte wojenną traumą - musiało wcześnie wydorośleć". "W zawodzie aktora odnalazła sposób na życie. Przyciągała swoim kunsztem i osobowością, charakterystycznym tembrem i melodyjnością głosu. Drobna osoba pełna wulkanicznej energii potrafiła zarazem świetnie wyrazić subtelność uczuć, zdystansowaną refleksję, groteskową powagę" - napisał.
Tadeusz Deszkiewicz przed przeczytaniem listu od prezydenta RP, wspomniał o pogodzie ducha i młodzieńczym uśmiechu Krafftówny. "Żadne pożegnanie nie było dla mnie tak trudne i bolesne, jak pożegnanie Basi, którą znałem ponad pół wieku. Podziwiałem ją, imponowała mi. Przynosiła radość ilekroć się widzieliśmy. Basia była niezwykłym człowiekiem, symbolem pogody ducha i radości mimo, że życie jej nie oszczędzało" – mówił Deszkiewicz.
Wspominał także o propozycji, którą złożył aktorce kilka miesięcy temu. "Kiedy zaproponowałem Basi zagranie pani Dulskiej w Radiu dla Ciebie, bardzo się ucieszyła, ale zastanawiała się, czy nie jest za stara. Nie. Barbara Krafftówna nie była nigdy na nic za stara. Była zawsze młodzieńczo uśmiechnięta. Miała pogodę ducha. I taką ją wszyscy zapamiętamy” – dodał Deszkiewicz.
Aktorkę pożegnał także wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w liście odczytanym przez wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Wandę Zwinogrodzką. Gliński podkreślił, że "śmierć Barbary Krafftówny zamyka ważny rozdział we współczesnych dziejach polskiej kultury". "Odeszła wspaniała artystka, która emanowała niezwykłą osobowością oraz życzliwością. Jej aktorski kunszt zapisał się w pamięci wielu pokoleń" - wskazał.
Reklama
Szef resortu kultury zwrócił także uwagę, że "wypowiedziane przez nią słowa - +Teatr to jest niezniszczalna komórka naszej egzystencji życia+ - stanowią ważkie wyznanie doświadczonej aktorki i podsumowanie Jej drogi zawodowej". "Sztuka towarzyszyła jej, jak sama wspominała, od najmłodszych lat, można nawet powiedzieć, że była trwałe zespolona z jej temperamentem, charakterem i wrażliwością. Mistrzostwo warsztatu zaowocowało międzynarodowymi sukcesami, niezliczonymi laurami i zachwytem publiczności" - zaznaczył Gliński.
Gliński zapewnił, że "zapamiętamy ją jako uśmiechniętą, pełną pogody ducha i dobroci osobę, darzącą innych życzliwością i ciepłem". "Jej wyjątkowa osobowość, uniwersalne wartości, którymi się kierowała oraz wytrwałość w chwilach najtrudniejszych pozostawiły nam przykład pięknego życia" – podsumował.
Zmarłą aktorkę pożegnał także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. List od niego odczytała jego zastępczyni Aldona Machnowska. "Pani Barbara była niedoścignionym wzorem do naśladowania dla młodego pokolenia artystów, ponadczasowym drogowskazem w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie +co jest w życiu najważniejsze+. Pani Barbara zawsze była wśród nas: w teatrze, filmie, serialu i pozostanie zawsze w pamięci Polaków". "Barbara Krafftówna przemawia do nas jako człowiek, dając świadectwo swoim życiem. Do ostatnich jego chwil była mocną, nieugiętą i pełną optymizmu kobietą" – zaznaczył Trzaskowski.
Reklama
Krzysztof Kumor, przemawiając w imieniu Związku Artystów Scen Polskich podkreślił, że Barbara Krafftówna była duszą towarzystwa. "Kiedy inni tracili już siły, ona niezmordowanie trwała na posterunku do końca, wyglądając, jakby dopiero przyszła na spotkanie" - powiedział. Przypomniał także, że "nie były jej obce zawodowe kontakty z młodym pokoleniem, z którym dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem, grając u studentów reżyserii w ich pracach semestralnych, etiudach filmowych czy też biorąc udział w spotkaniach i wykładach o sztuce" - mówił.
Kumor zaznaczył, że aktorka "ciągle głodna i ciekawa świata oraz ludzi, nie stroniła od odbywających się na terenie całej Polski spotkań z publicznością, połączonych z mini recitalami, traktując najmniejszą nawet widownię z należnym jej szacunkiem".
"Odeszła – niemal w biegu, będąc prawie do ostatnich chwil czynna zawodowo – niezwykła aktorka o charakterystycznym głosie, dowcipna, obdarzona poczuciem humoru koleżanka, a także znakomity, niestrudzony kompan do rozmów i draki" – podsumował.
Homilię wygłosił duszpasterz środowisk twórczych ks. Andrzej Luter. "Wielu ludzi mówi, że Barbara dała im moc, dawała motywację do działania i siłę". "Należała do ludzi, dla których miłość oznaczała radość z cudzego istnienia. Kochała życie w jego dynamice, ta horacjańska sentencja Carpe Diem nie była jej obce. Kochała młodych ludzi. Do końca była młoda" - mówił Luter.
Głos w trakcie uroczystości w kościele zabrał również autor biografii Barbary Krafftównej Remigiusz Grzela. Pisarz wspominał, że aktorka bardzo ceniła swoją prywatność. "Nie odsłaniała się do końca, zostawiając tylko dla siebie i dla najbliższych tę najbardziej osobistą przestrzeń. Rozumiem słowa Hanny Kral – +ładnie Basia zagrała panu Krafftównę w tej książce+. Nie znałem jej tak, jak jej syn Piotr, synowa Kasia, wnuk Michał czy Elżbieta, siostrzenica".
Reklama
Po swoim wystąpieniu pisarz poprosił o fragment nagrania z filmu, w którym mówiła o śmierci. "Śmierci nie boję się, ja udaję, że jej nie ma. Moją rodzinę, moje pokolenie spotkało wszystko, co najgorsze". "Nie wierzę w śmierć. To jest tylko przejście na jaśniejszą stronę" - usłyszeli w archiwalnym nagraniu zebrani w Kościele Środowisk Twórczych.
Po mszy świętej urna z prochami aktorki została przetransportowana na Wojskowe Powązki. Tam, w czarnej karocy ciągniętej przez dwa konie, urnę przewieziono do Alei Zasłużonych. W ostatnim pożegnaniu aktorki uczestniczyło wielu mieszkańców Warszawy, którzy nie kryli wzruszenia. "Była dla mnie wspaniałą aktorką. Jej głos dźwięczy mi w uszach. Uważam, że ten karawan, jest clou wszystkiego. Zasługiwała na to. Była to fantastyczna aktorka. Odchodzą najwięksi" – powiedziała mieszkanka Warszawy Krystyna Studniarek.
Barbara Krafftówna urodziła się 5 grudnia 1928 r. w Warszawie. Już w czasie wojny uczyła się tańca i pantomimy; uczęszczała też na zajęcia konspiracyjnego Studia Dramatycznego Iwa Galla. W 1945 roku na nowo podjęła naukę w Studiu, które po wojnie działało przy Teatrze Starym w Krakowie. W 1946 r. wyjechała, wraz z grupą uczniów Studia, do Gdyni, gdzie Gall objął dyrekcję Teatru Wybrzeże. Debiutowała tam w listopadzie 1946r. rolą Rybaczki w "Homerze i orchidei", sztuce Tadeusza Gajcego. W 1947 r. zdała eksternistyczny egzamin aktorski w Studio Galla.
Po Teatrze Wybrzeże występowała kolejno w teatrach: im. Stefana Jaracza w Łodzi (1949-50), Dramatycznym we Wrocławiu (1950-53, 1957-64, 1981-82), następnie w teatrach warszawskich: Nowej Warszawy (1953-56), Komedia (1956-57), Narodowym (1964-69), Syrena (1969) i Współczesnym (1981-82).
Reklama
W 1953 r. Barbara Krafftówna zadebiutowała w filmie Jana Rybkowskiego, epizodem w "Sprawie do załatwienia".
Krytycy filmowi uważają, że najlepsze swoje role zagrała u Wojciecha Jerzego Hasa - m.in. pełną liryzmu barmankę Zosię w "Złocie" (1961), wyniosłą i władczą postać pięknej Camilli de Tormez, macochy Paszeki w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" (1964) oraz skromną postać Jadwigi w "Szyfrach" (1966). Za najwybitniejszą kreację Krafftówny uważa się postać aktorki Felicji, którą stworzyła w filmie "Jak być kochaną" (1962). Ten ostatni film przyniósł jej w 1963 r. nagrodę za wybitną kreację aktorską na festiwalu w San Francisco.
Poza filmem i teatrem Barbara Krafftówna miała jeszcze jedną pasję - kabaret. Z powodzeniem występowała u Jana Pietrzaka w kabarecie "Pod Egidą" oraz w "Kabarecie Starszych Panów".
Krafftówna otrzymała wiele nagród i wyróżnień. W 1964 r. zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie "Kuriera Polskiego" na najpopularniejszą aktorkę polskiego ekranu. W 2006 r. otrzymała Złoty Medal Gloria Artis za zasługi dla polskiej kultury. W 2007 r. zdobyła tytuł Mistrza Mowy Polskiej.11 listopada 2019 r. prezydent Andrzej Duda odznaczył Barbarę Krafftównę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarła w nocy z 22 na 23 stycznia w Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Miała 93 lata. (PAP)
autor: Piotr Mirowiczpm/ aszw/