Reklama

Boże, otwórz nasze usta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Włodzimierz Szaranowicz, red. TVP1, przed meczem powiedział tak mniej więcej: "Jeżeli Bóg kocha piłkę nożną - wygra Brazylia. Jeżeli Bóg kocha światowy ład i porządek - wygrają Niemcy". I - myślę - gdyby wiedział, jak zakończy się finał finałów, z pewnością nie wypowiedziałby takiej opinii. Bo w świetle tego, co wydarzyło się po meczu o puchar świata, jego wypowiedź nabrała niezwykle konkretnej wymowy.
Miłość do piłki nożnej została przeciwstawiona umiłowaniu ładu i porządku. Moim zdaniem, te dwie rzeczy zupełnie nie stoją w sprzeczności ze sobą. Chociaż... To, co wydarzyło się po meczu na oczach półtora miliarda widzów na całym świecie było - czy chcemy, czy nie - świadectwem obecności Boga w tej całej imprezie.
Ostatni gwizdek sędziowski zakończył mecz. Zakończył, być może, najiększe po olimpiadzie zawody sportowe. Ale rozpoczął wielkie święto. Święto radości, w którym na pierwszym miejscu był Bóg. Komentatorzy mówili: "Brazylijczycy się cieszą, Brazylijczycy płaczą ze szczęścia", a miliony ludzi przed telewizorami widziały facetów - w tym momencie królów świata - płaczących jak dzieci. A potem komentatorzy nie mówili już nic, a miliony ludzi widziały facetów - do których w tym momencie należało wszystko - klęczących i modlących się. Królowie klęczeli...
Kamerzysta koreański, zainteresowany dziwną pozycją jednego z Brazylijczyków, skupił na nim uwagę. Potem do tego jednego pochylonego, klęczącego z głową w trawie, dołączył drugi, za chwilę jeszcze trzeci... ( kamerzysta krążył wokół nich, obserwując nietypowy przejaw radości; a może miał nadzieję, że uchwyci ich łzy)... aż wstali. I wtedy półtora miliarda ludzi na całym świecie zobaczyło na piersiach zwycięzców koszulki, nowiutkie, jakby przygotowane na tę właśnie okazję, z napisami: " Jezus Cię kocha", "Należę do Jezusa". Gdzieś tam przewinął się jeszcze brazylijski bramkarz, klęczący w bramce z uniesionymi do góry rękami, w których ściskał brazylijską flagę, ze wzrokiem dziękczynnie skierowanym do nieba. I jeszcze gdzieniegdzie przemykający piłkarze z już tylko pisakiem wypisanymi na koszulce słowami: "100% Jezus". A potem na środku boiska wszyscy, piłkarze i trenerzy, działacze i cała reszta ekipy brazylijskiej - klękają. Na oczach całego świata klękają i dziękują Bogu jeszcze raz (bo zwykli to czynić po każdym udanym zagraniu w czasie meczów, robiąc znak krzyża), dziękują modlitwą.
Króla królów piłki nożnej, Pelego, zapytali kiedyś dziennikarze, dlaczego ostatni wychodzi z szatni, co tam robi, gdy zostaje sam. Odpowiedział: "Modlę się". Dziś do znudzenia powtarzają, że Ronaldo miał kontuzję, że kilkadziesiąt miesięcy rekonwalescencji, że pech, ale też siła charakteru, upór... Że odwiedził go Pele, że dodawał mu otuchy, bo kiedyś sam też był poważnie kontuzjowany. Co naprawdę radził Pele młodszemu Ronaldo? "Zaufaj Bogu". O tej radzie tylko nieliczni komentatorzy mają odwagę wspomnieć. Niestety, nie nasi, polscy. W katolickim kraju, kraju z którego pochodzi Papież, kraju, który szczyci się bohaterską obroną Częstochowy, nikt z komentujących mecz nie miał odwagi powiedzieć: modlitwa, Jezus, wiara, pokora wobec Boga... Dlaczego? Może dlatego, że jest to jednak niezgodne z porządkiem i ładem europejskim...
Przeglądnąłem kilka wydań wiadomości telewizyjnych. Przesłuchałem wiadomości w stacjach radiowych. Przejrzałem teksty kilku serwisów internetowych... Podczas gdy ci chłopcy, pochodzący często z wielodzietnych rodzin, często dorastający w biedzie, a dziś stojący na piedestale, na najwyższym podium mieli odwagę na cały świat wykrzyczeć: "Należę do Jezusa", my mówiliśmy o wszystkim innym: o tym, że geniusz, że doskonała gra zespołowa, że prawdziwa sportowa rywalizacja, że wspaniały drybling, doskonale ustawiona linia pomocy, że jeden błąd bramkarza, że fantastyczne kontry z jednej i drugiej strony, że płaczą ze szczęścia, że płaczą ze smutku, że przegrali po znakomitym meczu, że zacznie się karnawał... tylko jakoś nikt nie powiedział, że dali wspaniałe świadectwo ukochania Jezusa, że nie przed meczem, gdy trwoga, ale po zwycięstwie wznieśli ręce do Boga, że może prosili w ukryciu, ale nie wstydzili się dziękować na oczach świata...
Boże, otwórz nasze usta!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł śp. ks. infułat Jerzy Bryła

2024-10-19 22:53

[ TEMATY ]

śmierć

archidiecezja krakowska

Adam Wojnar/BP Archidiecezji Krakowskiej

W sobotę, 19 października 2024 r. w godzinach wieczornych zmarł ks. infułat Jerzy Bryła, wieloletni duszpasterz środowisk osób głuchoniemych i twórczych, Honorowy Obywatel Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa.

Ks. infułat Jerzy Bryła urodził się 24 maja 1928 r. w Nowym Brzesku. Święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca 1952 r. z rąk abp. Eugeniusza Baziaka w katedrze na Wawelu. Posługiwał jako wikariusz w Rajczy i Bielsku – Białej, a od lat 50. związany był z Krakowem, m.in. jako duszpasterz akademicki w bazylice św. Floriana.
CZYTAJ DALEJ

Największy grzyb w Polsce

2024-10-18 19:38

[ TEMATY ]

Grzyby

Adobe Stock

Purchawica, grzyb jadalny (Calvatia gigantea)

Purchawica, grzyb jadalny (Calvatia gigantea)

Gigant, o którym mowa może osiągać wagę nawet 20 kilogramów i należy do największych grzybów świata. Calvatia gigantea/Langermannia gigantea zwana w Polsce purchawicą olbrzymią lub czasznicą olbrzymią występuje najczęściej w północnej części kraju i jest jadalna!

Rekordowy okaz znaleziony u naszych południowych sąsiadów w latach pięćdziesiątych ważył 20,8 kg i miał 46 cm wysokości i 212 cm obwodu. Czasznice lubią rosnąć obok siebie, dlatego już sobie wyobrażam jak znajduję takich kilka osobników, nawet o połowę mniejszych od rekordzisty, i staram się je jakoś dodźwigać do samochodu. Uff.
CZYTAJ DALEJ

Misja nadzieja: Etiopia

2024-10-20 08:32

SWM Wrocław

W Tygodniu Misyjnym Salezjański Wolontariat Misyjny „Młodzi światu” we Wrocławiu zachęca do bardzo konkretnej pomocy dla Etiopii.

Rozpoczynamy przeżywanie Tygodnia Misyjnego. – Chcemy w tym czasie w sposób szczególny pokazać, że nie tylko w Europie, ale także na innych kontynentach są ludzie, którzy potrzebują pomocy – materialne i duchowej. Nasi wolontariusze od lat jeżdżą w te zakątki świata, gdzie to wsparcie jest najbardziej potrzebne. W tym roku kampania Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego skupia się na Etiopii. Ten kraj będziemy się się starali w Tygodniu Misyjnym bliżej pokazywać pod hasłem „Misja nadzieja: Etiopia” – tłumaczy salezjanin ks. Bartosz Mikuła, opiekun SWM Wrocław. I dodaje: – Hasło nie jest przypadkowe. Pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” będzie realizowany nowy rok duszpasterski w Kościele w Polsce, jest ono też tożsame z wybranym przez papieża Franciszka hasłem Roku Świętego 2025. Także my salezjanie będziemy przeżywać w roku 2025 jubileusz 175-lecia pierwszej wyprawy misyjnej naszego zgromadzenia. Nadzieja jest nam w tym czasie szczególnie bliska.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję