Reklama

Przed pielgrzymką Ojca Świętego do Polski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tylko cztery miesiące dzielą nas od kolejnej wizyty Papieża Jana Pawła II w Ojczyźnie. Jednym z głównych jej punktów będzie udział w uroczystościach poświęcenia nowej bazyliki Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach. Na Niedzielę Miłosierdzia publikujemy pierwszy z cyklu artykułów przygotowujących do tej wizyty.

"Orędzie Miłosierdzia było mi zawsze bliskie i drogie"

Jest wieczór 7 czerwca 1997 r. Po nabożeństwie różańcowym w sanktuarium Matki Boskiej Ludźmierskiej Papież Jan Paweł II wsiada do helikoptera i udaje się do Krakowa. Tym razem lądowisko dla papieskiego śmigłowca urządzono na terenach byłych zakładów Solvay w Borku Fałęckim. Stąd Papież miał się udać do Kurii Arcybiskupiej, gdzie mieszkał zawsze podczas pobytu w Krakowie.
Ojciec Święty dobrze znał tę trasę. Wielokrotnie przemierzał ją pieszo w czasie wojny, gdy pracował fizycznie w Solvayu. Niedaleko stąd znajdował się klasztor Sióstr Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, gdzie na rok przed wojną zmarła s. Faustyna Kowalska. Już podczas okupacji sporo mówiło się o tej zakonnicy, której Jezus przekazał orędzie swojego Miłosierdzia. Teraz Jan Paweł II samochodem panoramicznym jechał ulicą Zakopiańską, by za chwilę skręcić w wiodącą pod górkę ulicę bł. s. Faustyny. To mocą jego decyzji zakonnica zwana Sekretarką Bożego Miłosierdzia nosiła od pięciu lat ten tytuł.
18 kwietnia 1993 r. Ojciec Święty beatyfikował ją bowiem na Placu św. Piotra. Teraz, po raz pierwszy od dziewiętnastu lat, przekraczał próg sanktuarium. Gdy samochód wjeżdżał przez bramę, Papież zobaczył dwa transparenty: "Witamy Cię wśród nas" i "Z Jezusem Miłosiernym w trzecie tysiąclecie".
W skromnej kaplicy czekały na Papieża siostry zakonne, przed kościołem - dziewczęta z zakładu wychowawczego. Szczególnym charyzmatem Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia jest bowiem praca z kobietami z trudnych środowisk, także z dziewczętami z ulicy. Wśród zgromadzonych tu ludzi widać było również niewysoką postać koordynatora pielgrzymek papieskich z ramienia Episkopatu Polski - bp. Jana Chrapka ( biskup radomski Jan Chrapek zginął tragicznie w wypadku samochodowym 18 października 2001 r.).
Pod koniec uroczystości Ksiądz Biskup podszedł do dziewcząt i po chwili z jedną z nich zmierzał już do kościoła. "To osoba godna zaufania" - powiedział po drodze funkcjonariuszce Biura Ochrony Rządu, która stanęła na ich drodze. Potem przepuszczał kolejne dziewczęta, a one udawały się do kaplicy, by za chwilę z niej powrócić. Wiele z nich płakało. Jedna zbliżyła się do Biskupa i powiedziała: "Ja już nigdy nie wyjdę na ulicę. Dotykając się tej białej szaty, naprawdę wiele zrozumiałam".
"Orędzie Miłosierdzia Bożego zawsze było mi bliskie i drogie - wyznał Papież tego wieczoru w łagiewnickim sanktuarium. - Było to i moje osobiste doświadczenie, które zabrałem ze sobą na Stolicę Piotrową i które niejako kształtuje obraz tego pontyfikatu. Dziękuję Opatrzności Bożej, że dane mi było osobiście przyczynić się do wypełnienia woli Chrystusa przez ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego. Tu, przy relikwiach bł. Faustyny Kowalskiej, dziękuję też za dar jej beatyfikacji. Nieustannie proszę Boga o ´miłosierdzie dla nas i świata całego´".

Reklama

Bierzemy się do roboty!

Rzadko zdarza się, żeby ta sama osoba zaczynała i kończyła proces beatyfikacyjny świętego. Proces taki rozpoczyna się zazwyczaj w diecezji, gdzie kandydat na ołtarze zakończył życie, a kończy się w Rzymie. Pierwszą decyzję podejmuje biskup miejsca, a ostatnią biskup Rzymu - czyli papież. A jednak w przypadku s. Faustyny ta sama osoba rozpoczęła i skończyła jej sprawę. Był nią arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, który został Papieżem Janem Pawłem II. Co ciekawe, wybór kard. Wojtyły na Stolicę Piotrową nastąpił pół roku po tym, jak prefekt Kongregacji Doktryny Wiary - kard. Franjo Seper podpisał dokument znoszący zakaz praktykowania nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego w formach przedstawionych przez s. Faustynę. Zakaz ten obowiązywał od 1959 r., a był skutkiem wielu nieporozumień związanych z Dzienniczkiem s. Faustyny. "Św. Kongregacja - czytamy w dokumencie - mając na uwadze przedstawione liczne dokumenty oryginalne, nieznane w 1959 r., i uwzględniając opinię licznych biskupów polskich, oświadcza, że zakazy zawarte w (...) notyfikacji nie są już wiążące". Jednym z najaktywniejszych biskupów był w tej sprawie właśnie Karol Wojtyła. Jego zabiegi o zniesienie notyfikacji i beatyfikację s. Faustyny rozpoczęły się już w latach 60. Wówczas na polecenie przełożonych zwróciła się do niego s. M. Beata Piekut, późniejsza wicepostulatorka sprawy beatyfikacyjnej i kanonizacyjnej s. Faustyny. Po raz pierwszy s. Beata szła do Kurii z duszą na ramieniu. Nie czuła się przygotowana do tej rozmowy. " Ale - jak wspomina - Ksiądz Arcybiskup był bardzo uprzejmy, nawet serdeczny, jak najlepszy przyjaciel, wprost po ojcowsku zadawał pytania i z wyrozumiałością przyjmował moje odpowiedzi". Na koniec rozmowy obiecał zająć się wszystkim w
Rzymie, zaś siostrę poprosił o dostarczenie życiorysu s. Faustyny i pisma Zgromadzenia z prośbą o rozpoczęcie procesu. Wkrótce s. Beata po raz drugi zapukała do drzwi Kurii Krakowskiej. "Ksiądz Arcybiskup przejrzał przyniesione papierki - wspomina - przeczytał uważnie życiorys i powiedział: ´Z tym pojadę do Rzymu´. Na podaniu o rozpoczęcie procesu był mój podpis, gdyż przełożona generalna była w tym czasie nieobecna na miejscu. Poprosiłam, by Ksiądz Arcybiskup oddał mi pisemko, a ja zaraz pojadę do matki generalnej, by uzyskać podpis. Uśmiechnął się i żartobliwie powiedział: ´Jak się boi... jak się boi...Nie oddam siostrze pisma, bo jutro jadę do Rzymu. Niech siostra będzie spokojna... I z siostry podpisem załatwię wszystko, co będę mógł".
Okazało się, że może wiele. Po powrocie z Wiecznego Miasta s. Beata usłyszała z jego ust radosną wiadomość: "Nie tylko pozwolono mi rozpocząć proces informacyjny s. Faustyny, ale nakazano mi go rozpocząć. Musimy szybko brać się do roboty!".

Z Krakowa do Rzymu

Sprawę s. Faustyny na poziomie diecezjalnym abp Wojtyła kończył już jako kardynał. Na ostatnią sesję siostra zaprosiła wszystkich, którzy - według przepisów kościelnych - powinni być obecni. Wśród przybyłych zabrakło jednak notariusza. "Ksiądz Kardynał nie chciał odkładać zakończenia - mówi s. Beata. - Kazał mi zadzwonić do przełożonych księdza notariusza z prośbą, by natychmiast przyjechał. Dzwoniłam kilkakrotnie, irytując się opieszałością notariusza. Ksiądz Kardynał natomiast z wielką cierpliwością czekał, przeglądał akta procesu, chwilę się modlił, a na uwagi innych odpowiadał, że nie możemy popełniać nieformalności, lecz wszystko musi być zgodne z wymaganiami prawa. Gdy wreszcie nadjechał ksiądz notariusz, Ksiądz Kardynał ani jednym słowem nie zwrócił mu uwagi! Normalnie przystąpił do czynności zakończenia procesu. Swoim zachowaniem dał nam wtedy wielką lekcję wyrozumiałości i cierpliwości".
Akta sprawy powędrowały do Rzymu.

W artykule oparto się na wspomnieniach s. M. Beaty Piekut, opublikowanych w książce Przez Pogórze na Watykan, Kraków 1999.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy wiara przestaje być potrzebna do życia?

Może warto odwrócić pytanie, które wielu dziś sobie zadaje: nie – dlaczego niektórzy odchodzą od Kościoła?, lecz – dlaczego większość zostaje? Czy Polacy odchodzą od Boga? Czy wiara przestaje być do życia potrzebna? Jak czytać najnowsze badania CBOS, które pokazują duży spadek religijności wśród nas? Co zrobić, by nie popadać w rozpacz, ale także nie bagatelizować tych wyników? O komentarz poprosiliśmy teoretyka i praktyka, czyli medioznawcę i księdza proboszcza.

Starsi parafianie z mojej wspólnoty wspominają czasy, kiedy parafia św. Joachima była jedyną w całym sosnowieckim Zagórzu i liczyła sobie prawie 40 tys. mieszkańców. Rzeczywiście, kiedy popatrzy się w księgi metrykalne z tamtych czasów, to liczba chrztów czy ślubów może zaimponować. Te sakramenty były liczone w setkach rocznie. Zaskoczył mnie jedynie fakt, że w tamtych czasach pracowało w tej parafii czterech księży. Czyli tylu, ilu dzisiaj pracuje w parafii niespełna 10-tysięcznej. Kościół też wystarczał na pomieszczenie wszystkich wiernych, choć z pewnością był bardziej wypełniony niż dzisiaj. Według mnie, świadczy to o tym, że kiedy z nostalgią wspominamy „dawne czasy” i „pełne kościoły”, to odrobinę idealizujemy przeszłość. Oczywiście, liczby nie kłamią: procentowo wiernych w naszych świątyniach ubywa. Zwłaszcza dotyczy to młodych, ale nie jest to aż tak drastyczny kryzys, jak mogłoby się wydawać.

CZYTAJ DALEJ

Sąd: W październiku ma rozpocząć się proces oskarżonych o prowokację wobec ks. Popiełuszki

2024-06-27 07:15

[ TEMATY ]

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

Episkopat Flickr

Na 4 października Sąd Okręgowy w Warszawie wyznaczył w środę datę rozpoczęcia procesu oskarżonych o prowokację wobec ks. Jerzego Popiełuszki. Chodzi o podrzucenie w 1983 r. przez SB do mieszkania księdza przy ul. Chłodnej materiałów obciążających duchownego.

Sprawa prowokacji z 1983 r. wobec zamordowanego niespełna rok później księdza ma już długą historię przed stołecznymi sądami. Przed ponad czterema laty warszawski sąd okręgowy umorzył sprawę dochodząc do wniosku, że doszło do przedawnienia, co utrzymał sąd apelacyjny.

CZYTAJ DALEJ

Dykasteria Nauki Wiary o „objawieniach” w Trevignano: nie są nadprzyrodzone

2024-06-27 18:22

[ TEMATY ]

objawienia

Dykasteria Nauki Wiary

Trevignano

Wikipedia/Emo z włoskiej Wikipedii, Creative Common

Trevignano Romano

Trevignano Romano

Stolica Apostolska wypowiedziała się ostatecznie nt. wydarzeń w podrzymskim Trevignano stwierdzając jednoznacznie, że nie mają one charakteru nadprzyrodzonego. Informuje o tym komunikat Dykasterii Nauki Wiary, zgodny z nowymi normami dotyczącymi rozeznawania domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych. Decyzja ta oznacza, że do tego miejsca nie można pielgrzymować, sprawować tam sakramentów i prowadzić modlitwy, zarówno publicznej jak i prywatnej.

Ordynariusz diecezji Civita Castellana, na terenie której leży Trevignano, już 6 marca 2024 roku zabronił wiernym udawać się do miejsca domniemanych objawień Maryi a kapłanom zakazał sprawować tam sakramenty i prowadzić modlitwy. Bp Marco Salvi po wysłuchaniu świadectw napływających z okolicy i korzystając z ustaleń komisji ekspertów, złożonej z mariologa, teologa, kanonisty, psychologa, a także z ekspertyz zewnętrznych, wydał dekret, w którym stwierdził jednoznacznie: „Constat de non supernaturalitate” („Nie ma nic nadprzyrodzonego”). Mimo to wiele osób, także spoza Włoch, wciąż przybywało do tego miejsca, a rzekoma „wizjonerka” Gisella Cardia (wg danych Urzędu Stanu Cywilnego - Maria Giuseppa Scarpulla) nadal twierdziła, że otrzymuje przesłania od Matki Bożej, dokonywała też kolejnych „cudów rozmnożenia gnocchów” (rodzaj włoskiego makaronu typu kopytka). Co więcej na swej posesji ustawiła skrzynkę, a przybywający byli nakłaniani do wrzucania tam „ofiar” za otrzymane słowa Maryi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję