W Internecie pojawiła się komputerowa gra Operacja Glemp, której
celem jest zabicie wszystkiego, "co czarne i się rusza", jak szczerze
deklaruje twórca "zabawy" - młody informatyk z Kielc. Sprawa odkryta
przez dziennikarzy zainteresowała prokuraturę. Stróże praworządności
rozważą, czy nie został naruszony art. 196 kk, ukazujący konsekwencje
zachowania obrażającego uczucia religijne innych. Sam autor na wszelki
wypadek zniknął z Internetu, a wraz z nim, jak uczy doświadczenie,
zniknie skandal wokół sprawy, co upewni niektórych o ich internetowej
bezkarności.
Kogoś, kto zna - choćby pobieżnie - rynek gier komputerowych,
pojawienie się Operacji nie zdziwi. W świecie, gdzie zwycięzcą jest
gracz, który uzbierał na swoim koncie największą ilość trupów, zabawa
w zabijanie księży nie szokuje. Jest po prostu kolejnym krokiem,
logiczną konsekwencją prowadzonego od lat "odwrażliwiania" ludzi.
Ostatnio zapowiada się na kolejny superhit. "Naszym celem
jest tworzenie gier dla całej rodziny, tak aby wszystkie pokolenia
mogły razem zasiąść do komputera i pograć w swoją ulubioną grę" -
deklarują twórcy gry na swej głównej internetowej stronie. Zaraz
potem zobaczymy, na czym ma polegać ta rodzinna zabawa. "W przeciwieństwie
do NATO nie uważamy wojny na Bałkanach za zakończoną - oświadczają
z całą powagą właściciele gry. - Dlatego dalej wchodząc na tę stronę,
pomagasz rozwiązać problem na Bałkanach. Każda osoba, która nas odwiedziła,
to dwie kulki - po jednej dla Serba i Albańczyka". Zrobiło się zimno?
W ubiegłym sezonie przebojem była gra polegająca na rozjeżdżaniu
przechodniów. Wygrywał ten, kto zostawiał za sobą więcej bardzo realistycznie
zresztą rozjechanych trupów. W innej grze można postać swojego przeciwnika
nazwać imieniem nie lubianej przez nas osoby. I zabijać, zabijać
do woli, w różnych wersjach, różnymi metodami, powoli lub wolno.
Wybór należy do ciebie. Jeśli ktoś nie wierzy w istnienie aż takiej
skali problemu, zachęcam do udania się na pierwsze z brzegu profesjonalnie
przygotowane stoisko komputerowe. Na ekranach większości komputerów
będą zapewne gry. Pięć minut wystarczy, by zorientować się, że nie
mają one na celu wyrabiania naszej spostrzegawczości, refleksu czy
- o święta naiwności - dobrego smaku. Ludziki o monstrualnych bicepsach
będą się regularnie i z wielkim zapałem okładać pięściami, aż krew
spłynie po ich wojowniczych buziach i stalowych ubrankach. Nasz pistolet
roztrzaska główki tuzina lub dwóch, nim pojawi się napis "game is
over" (gra skończona).
Przed komputerami siadają głównie dzieci i młodzież. Internet
wymaga czasu, a ten z reguły mają nasi milusińscy. Dostęp do Internetu
jest coraz łatwiejszy. Natomiast gry na dyskietkach "czyta" komputer,
jaki modnie jest kupić chrześniakowi na I Komunię św.
Internet nie jest jednak złem samym w sobie. Dla osoby rozumnej
stanie się przewodnikiem po świecie, uatrakcyjni proces nauczania,
zaciekawi, zainspiruje. Prymas Glemp, gdy mówił na Jasnej Górze o
Internecie, piętnował nie sam wynalazek, ale jego bezrozumne wykorzystanie,
które rujnuje nasze zdrowie i wypacza widzenie świata.
Oczywiście, że większość rodziców wie, co robi, i najlepiej
pod słońcem wychowuje swoje dzieci. Ale gdyby od czasu do czasu zerknęli,
czym bawią się dzieciaki, jakie gry wrzucają na komputer, byłoby
to z pewnością z zyskiem i dla nich, i dla potomków. Można przecież
zainstalować w komputerze syna czy córki specjalny program, który
blokuje dostęp do internetowych stron propagujących przemoc i agresję.
Nazwy programów:
Strona domowa: Cyber Patrol: http://www.cyberpatrol.com
Strona domowa NetNanny: http://www.netnanny.com
Witryny związane z tematem kontroli rodzicielskiej:
http://www.smartalex.com/story.htm
http://www.penn.com/support/html/parent_control.htmlhttp:
//www.worldvillage.com/wv/school/html/control.htm
http://www-eshoo.house.gov/opca.html
Pomóż w rozwoju naszego portalu