Reklama

Templariusze od średniowiecza do nowoczesności

Templariusze - czy naprawdę skrywają ich mroki średniowiecza? W rzeczywistości są mniej tajni, niż sugerują to autorzy poczytnych w ostatnich latach powieści. I wcale nie trzeba daleko jechać, by spotkać zakonnego rycerza, wystarczy wybrać się do Gorzowa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Maciej Wiśniowski jest jednym z trzech wywodzących się z Gorzowa rycerzy zakonu templariuszy. - Jedną z moich pasji jest historia i genealogia. Kiedy poznawałem historię różnych zakonów rycerskich, natrafiłem na informację o templariuszach. Zacząłem wtedy pogłębiać swoją wiedzę dotyczącą zakonu templariuszy - opowiada. - I wtedy dowiedziałem się, że od 2005 r. zakon formalnie istnieje w naszym kraju. Pomyślałem, że sam chciałbym zostać templariuszem. Zacząłem od skontaktowania się z templariuszami w Katowicach, bo tam znajduje się ich główna siedziba w Polsce. Wysłałem dokumenty, wśród nich życiorys i krótką notatkę, dlaczego chcę należeć do zakonu. Wkrótce otrzymałem list z zaproszeniem na rozmowę z członkami Kapituły. Na ostateczną decyzję czekałem ok. pół roku. Tak zostałem postulantem.
Postulant oczekuje na inwestyturę, która odbywa się zawsze w październiku. Podczas uroczystego ślubowania zostaje rycerzem, otrzymuje płaszcz i krzyż. Uroczystość dzisiaj niczym się nie różni od tej z XII wieku. Postulant przysięga wiarę w Boga, zachowanie chrześcijańskich wartości i obronę słabych oraz działalność charytatywną.
Kandydat na templariusza musi mieć ukończone 18 lat i być praktykującym katolikiem, a także chcieć pomagać osobom potrzebującym. Płeć nie ma znaczenia - wśród templariuszy są bowiem kawalerowie i damy. Zainteresowanie w Polsce jest duże. - Mamy kilkadziesiąt zgłoszeń w roku. Ta liczba oczywiście mocno topnieje w trakcie wypełniania formalności czy rozmów z Kapitułą.
W tym roku do zakonu w Polsce przyjęto 4 templariuszy. Obecnie najmłodszy brat ma 19 lat, a najstarszy 83 lata.

Templariusze dawniej

Reklama

Początki Najwyższego Zakonu Rycerskiego Świątyni Jerozolimskiej (OSMTH), czyli zakonu templariuszy, sięgają czasów średniowiecznych wojen krzyżowych. W 1139 r. papież Innocenty II bullą „Omne datum optimum” przyjął ich pod swoje bezpośrednie zwierzchnictwo. Zostali wtedy oficjalnie powołani do obrony Kościoła przed wrogami krzyża. Kolejni papieże nadawali zakonowi nowe przywileje. W 1163 r. zostało przyjęte motto na czarno-białej chorągwi zakonu: „Non nobis, Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam” („Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu niech będzie chwała”). Przyjęto też pieczęć, pokazującą dwóch rycerzy na jednym koniu z inskrypcją: „Sigillum militum Christi”.
Templariusze prowadzili nie tylko działalność stricte wojskową. Byli m.in. pionierami bankowości, a nawet stali się największą potęgą finansową ówczesnej Europy. Tę działalność (wraz z działalnością rolniczą) kontynuowali zwłaszcza po zakończeniu wojen krzyżowych. Dobrobyt templariuszy stał się przyczyną oskarżeń o korupcję - oskarżenia te podsycali szczególnie zadłużeni u zakonników królowie Anglii i Francji. Rozpoczęły się represje templariuszy, nazywano ich heretykami i wreszcie doprowadzono do likwidacji zakonu.
- Z historii ludzie wiedzą tyle, że zakon został rozwiązany w 1312 r. Niemniej została zachowana ciągłość Wielkich Mistrzów, co wynika z tzw. Karty Przekazań Larmeniusa - mówi Maciej Wiśniowski. - Według niej, ciągłość jest zachowana do 1804 r., kiedy dr Bernard-Raymond Fabre-Palaprat na nowo powołał zakon (zostaje uznany jako XLV Wielki Mistrz Templariuszy). Już wcześniej w 1705 r. światło dzienne ujrzały skrywane dotąd dokumenty, m.in. wspomniana już Karta Larmeniusa, która była przechowywana w bibliotece francuskiej - wtedy zakon wyszedł z ukrycia.
Obecnie LI Wielkim Mistrzem jest książę regent Fernando Pinto Campello Pereira de Sousa Fontes - w tym roku obchodzi jubileusz 50-lecia pełnienia tej funkcji. Mieszka w Porto (Portugalia), a w jego posiadaniu znajduje się archiwum świątyni, włącznie z Kartą Przekazań Larmeniusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Templariusze dziś

Reklama

Średniowieczny templariusz chodził w zbroi i z mieczem u boku, a kiedy było trzeba - walczył w obronie chrześcijaństwa. Dzisiaj - co zrozumiałe - wygląda to nieco inaczej. - Naszą główną działalnością jest działalność charytatywna. W tej chwili prowadzimy pięć projektów. Jednym z nich jest zakup wózków rehabilitacyjnych dla dzieci. Pomagamy też dzieciom z ubogich rodzin i środowisk dysfunkcyjnych w Katowicach. Udzielamy stypendiów. Pomagamy chrześcijanom w Ziemi Świętej. Mamy też projekt ekologiczny - zajmujemy się ochroną orła bielika - wyjaśnia Maciej Wiśniowski.
Templariusza w płaszczu widzi się dzisiaj rzadko i tylko przy okazji oficjalnych uroczystości i wydarzeń. Za zgodą przeora można wystąpić publicznie w płaszczu również podczas ważnych uroczystości rodzinnych, np. podczas Pierwszej Komunii Świętej dziecka czy chrztu. Na co dzień jedynym widocznym elementem jest znaczek przyczepiony do ubrania. - Coraz więcej osób wie, że jestem w zakonie. Oczywiście na początku są zdziwieni. Ale dzięki temu, że mogą np. zobaczyć mnie w oficjalnym stroju, niektórzy zaczynają się interesować samym zakonem, a nawet rozważają wstąpienie. Muszę powiedzieć, że ludzie często mylą templariuszy z zakonem krzyżackim. Różnimy się choćby tym, że my mamy na płaszczach krzyż czerwony, a krzyżacy czarny. Jednak to zakon krzyżacki wywodzi się od zakonu templariuszy, ponieważ przyjął jego regułę oraz białe płaszcze - tłumaczy Maciej Wiśniowski.

Na ziemi lubuskiej

Maciej Wiśniowski jest preceptorem ziemi lubuskiej. Preceptorię ustanawia przeor po uzyskaniu akceptacji Kapituły dla przynajmniej 3 dam i kawalerów z danego terenu. Preceptor odpowiada za komunikację oraz bieżącą współpracę z damami i kawalerami preceptorii. W tej chwili włączamy się w działania ogólnopolskie zakonu, zwłaszcza te związane z terenem Śląska. Jako preceptoria istniejemy dopiero od stycznia tego roku, ale już powoli zmierzamy do tego, by rozpocząć działalność charytatywną konkretnie na naszym terenie.
W regule zakonu jest zapis, aby kultywować historię templariuszy. - Dlatego dbamy o to, by docierać do korzeni zakonu i szukać jego śladów na naszych terenach. Jest bardzo prawdopodobne, że w średniowieczu templariusze gościnnie przebywali na naszych terenach, a konkretnie w Gorzowie. Katedra była wówczas symbolem władzy margrabiów brandenburskich, właścicieli miasta. Na wieży katedralnej znajdowała się loża, w której margrabia wraz ze swoim dworem zasiadał podczas Mszy św. Natomiast pobliska Witnica jeszcze w połowie XIII wieku należała do zakonu templariuszy - tłumaczy Maciej Wiśniowski.

Skąd to wiemy?

Reklama

Tradycja zakonu nie zginęła dzięki temu, że częściowo ocalały dokumenty potwierdzające działalność templariuszy. Część niestety została zniszczona jeszcze przed kasacją zakonu. Ale zachowały się np. dokumenty poświadczające działalność gospodarczą tych rycerzy. W tej chwili największym zbiorem dokumentów dysponuje Wielki Mistrz i to on musi wyrazić zgodę, jeśli ktoś chciałby zapoznać się z ich treścią. Zdarza się jednak, że i w dzisiejszych czasach na światło dzienne wychodzi dokument, o którego istnieniu nikt nie miał pojęcia - coś takiego miało miejsce w Watykanie 2002 r., gdzie włoska badaczka dr Barbara Frale odnalazła w Archiwach Watykańskich dokument, tzw. Pergamin z Chinon z 1308 r., który świadczy o tym, że ówczesny papież nie wierzył w opowieści o herezji templariuszy.
Choć zakon odrodził się, a jego działalność już dawno nie jest tajna, przeciętni ludzie wciąż mało o nim wiedzą. A jeśli nawet, to wiedzę czerpią z mało wiarygodnych źródeł. Pojawiają się publikację, w których templariuszy oskarża się m.in. o kontakty z masonerią czy o praktykowanie czarnej magii, a także o różnego rodzaju spiski. - Staramy się do tego podchodzić pobłażliwie. To takie publikacje - nazwijmy to - science fiction - mówi Maciej Wiśniowski i poleca, by rzetelnych informacji szukać np. na stronie: www.nonnobis.eu.

Współpraca ze Stolicą Apostolską

Zakon templariuszy sukcesję apostolską utracił w 1312 r. Od tamtego czasu nie podlega papieżowi. To nie znaczy, że zakon nie czyni prób odzyskania sukcesji. Obecnie templariusze współpracują z Kościołem katolickim w 25 krajach świata. Wiosną tego roku kard. Tarcisio Bertone, sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej, przyjął w Watykanie przedstawiciela Wielkiego Mistrza Zakonu Templariuszy, wielkiego preceptora Portugalii br. Alberto da Silva Lopes - podczas spotkania określone zostały warunki odzyskania przez zakon sukcesji apostolskiej.
- Jesteśmy na dobrej drodze do pełnej sukcesji. Decyzja, oczywiście, należy do papieża. W tej chwili prowadzone są rozmowy, ale jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że templariusze zostaną zakonem papieskim, tak jak to było kiedyś - mówi Maciej Wiśniowski.
W Polsce templariuszami opiekują się franciszkanie - inwestytura w Katowicach-Panewnikach odbywa się zresztą w ich bazylice. Coraz częściej kawalerowie i damy OSMTH zapraszani są do uczestniczenia w oficjalnych wydarzeniach kościelnych, pojawiają się wtedy w swoich zakonnych strojach. W naszej diecezji templariusze w oficjalnych strojach pojawili się w tym roku podczas diecezjalnych dożynek w Rokitnie.

Codzienność rycerza

Na pierwszy rzut oka życie templariusza nie różni się od codzienności innych ludzi. Zresztą członkowie zakonu unikają działalności na pokaz, skupiają się na pracy charytatywnej. Na co dzień mają swoje zwykłe zajęcia i pracę zarobkową. Choć do końca zwyczajnie nie jest, bo templariusz może mieć rodzinę, musi więc swój czas dzielić między obowiązki męża czy ojca i działalność zakonną. - Mogę powiedzieć, że ok. 50 proc. mojego czasu wolnego oddaję zakonowi - mówi Maciej Wiśniowski. - Na szczęście rodzina odnosi się do tego przyjaźnie, a często nawet mi pomaga. Jeżdżą też ze mną na różne uroczystości. Mam ich wsparcie.
Zakon rycerski dziś to nie miecze, zbroje czy zamki (jeśli ktoś szuka czegoś takiego, powinien raczej zainteresować się którymś z bractw rycerskich) - i pewnie wielu ludzi zniechęca się, odkrywając, że głównie jest to „tylko” działalność charytatywna. „Tylko”? A może „aż”? - Na pewno mam satysfakcję z tego, że mogę pomagać ludziom. Niesamowitą dla mnie sprawą jest uśmiech dzieci, które cieszą się z naszej pomocy - podkreśla Maciej Wiśniowski. - Ważne jest dla mnie też to, że mogę szerzyć swoją wiarę wśród społeczności, w której się obracam.

2010-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry, Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią. Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989). Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących. Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki. Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę. 22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica. Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: pokój to sprawiedliwość dla wszystkich, tak uczył Jan Paweł II

2025-05-30 12:36

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Pokój buduje się wspólnotowo, poprzez troskę o sprawiedliwe relacje między wszystkimi – powiedział Leon XIV na audiencji dla ruchów i stowarzyszeń, które przed rokiem zorganizowały w Weronie Arenę Pokoju. Odwołując się do nauczania Jana Pawła II, Papież podkreślił, że pokój jest dobrem niepodzielnym: albo jest on udziałem wszystkich, albo nikogo.

Jak przypomniał Leon XIV, w Arenie Pokoju wziął udział papież Franciszek. „Przy tej okazji ponownie podkreślił, że budowanie pokoju zaczyna się od opowiedzenia się po stronie ofiar, dzieląc ich punkt widzenia. Ta perspektywa jest nieodzowna, aby rozbroić serca, spojrzenia, umysły i potępić niesprawiedliwości systemu, który zabija i opiera się na kulturze odrzucenia” – powiedział Ojciec Święty.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję