Renesansowy wizerunek króla Władysława Jagiełły można już podziwiać w Muzeum Diecezjalnym w Sandomierzu. Po raz pierwszy zaprezentowali go w obecności m. in. biskupa ordynariusza Krzysztofa Nitkiewicza i sandomierskiej Kapituły Katedralnej ks. kan. Andrzej Rusak, dyrektor muzeum, i kustosz Urszula Stępień 30 października br.
- Dzieło to, nasz klejnot, znajdowało się w kapitularzu naszej katedry i było w bardzo złym stanie. Królewski portret, o wymiarach: 225 x 79, wykonany został na drewnie techniką tempery. W Krakowie, w pracowni konserwatorskiej Zamku Królewskiego na Wawelu, poddano go wszechstronnym zabiegom konserwatorskim, przede wszystkim zagruntowaniu i zabezpieczeniu drewna. Liczne ubytki uzupełniono, zabezpieczono warstwę malarską oraz zdjęto wszelkie zabrudzenia i przemalowania. Dzisiaj chcemy podziękować Opatrzności Bożej za to, że dane nam było uczestniczyć w jego odkryciu i za jego zaprezentowanie. Chcemy podziękować Księdzu Biskupowi za otwartość, wsparcie przy tym i Kapitule, która reprezentuje całe wieki i jest właścicielem obrazu - powiedział ks. Rusak. Ksiądz dyrektor przypomniał, że po konserwacji obraz wystawiony był na jubileuszowej wystawie grunwaldzkiej pt. „Na znak świetnego zwycięstwa” na Wawelu.
Monarcha został ujęty na portrecie w sposób całopostaciowy, reprezentacyjny, w pełnej zbroi płytowej typu maksymiliańskiego i królewskim, purpurowym płaszczu. Na głowie ma otwartą koronę z kwiatonami zdobionymi kameryzacją, włożoną na czapkę. W dłoniach dzierży insygnia królewskie: kryształowe jabłko królewskie oraz berło. Król-rycerz stoi pod renesansową, zdobioną dekoracyjnie półarkadą. - Prawdopodobnie było continuum, tzn. drugie skrzydło ołtarza, pośrodku którego znajdowała się scena religijna. W tle widoczny jest pejzaż naddunajski, charakterystyczny dla twórczości artystów niemieckich pierwszej ćwierci XVI w. Taka kompozycja portretowa pozwoliła na datowanie dzieła. Obraz jest przykładem działalności artystów niemieckiego renesansu, którzy działali w Krakowie. Powstał zapewne w warsztacie Hansa Suessa z Kulmbachu w latach 1520-30 i nie ma analogii w polskim malarstwie. Postać króla jest właściwie manierystyczna, z bardzo charakterystycznym w twórczości Suessa manierystycznym wygięciem palców - wyjaśniała pani kustosz. Jak dodała, jest to właściwie trzecie renesansowe dzieło, które możemy przypisać kolegiacie, obok „Pokłonu Trzech Króli”(naśladownictwo Hansa Suessa) i epitafium, które wisi na arkadzie w nawie w katedrze. Dla dzieł z tego okresu brak przekazów ikonograficznych albo są rzadkie. Cieszymy się, że mamy w Sandomierzu tak znakomite dzieło, które po raz kolejny pokazuje nam bardzo silne związki królewskiego Sandomierza z królewskim Krakowem.
Ks. Rusak przypomniał, że na grunwaldzkiej wystawie na Wawelu znalazł się również sandomierski Relikwiarz Drzewa Krzyża Świętego zwany Grunwaldzkim, dar dla kolegiaty w Sandomierzu króla Władysława Jagiełły po zwycięskiej bitwie nad Krzyżakami w lipcu 1410 r. Relikwiarz przed wystawą także został poddany konserwacji. Po zakończeniu wystawy powrócił do Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu. Na niewielkiej wystawce w muzeum znalazły się ponadto zdjęcia ukazujące stan obu cennych eksponatów przed ich odnowieniem, podczas zabiegów konserwatorskich i prezentacji w Krakowie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu