Byłem już bliski rezygnacji z pisania tej rubryki. Powodem była refleksja wypowiedziana przez osobę katechizującą, że to jakieś głupoty. I pewnie z ulgą byłbym porzucił tę rubrykę, która jest wielkim trudem, ale szkoda mi i tych głosów osób, które jej szukają. To tak na marginesie. Dziś nie będzie o głupotach, ale o rzeczach ważnych. Inspiracja zrodziła się na początku Mszy św., sprawowanej w archikatedrze przez abp. Józefa Michalika, a zwłaszcza słowa wstępu. Pełne wzruszenia, kiedy to wydawało się, że smutek i żal nie pozwolą Pasterzowi dokończyć tych słów. Oto owo wprowadzenie:
„Nie mogło zabraknąć Was w tej katedrze dzisiaj, bo Przemyśl to nie tylko rana zadana krzyżowi Chrystusa, ale to także Wy cierpiący razem z Chrystusem. Tego czynu nie mógł dokonać przemyślanin. Przemyślanina nie byłoby stać na bluźnierstwo przeciw krzyżowi. Niech Bóg przebaczy temu, który się tego dopuścił, niech go dotknie swoją łaską, jak dotknął Dobrego Łotra, patrona naszej archidiecezji, żeby się nawrócił i żeby nie umarł niepojednany z krzyżem Chrystusa. Żeby mógł Go spotkać miłosiernego, jak ten Dobry Łotr. Warunkiem jest przyznanie się, wyznanie grzechów, prośba do Zbawiciela. A zatem, Bracia i Siostry, dobrze, że tu jesteście, żeby przepraszać i prosić, żeby nie znieważano krzyża na ulicach naszych miast i w sercach naszych dzieci, naszych braci i sióstr. Odtworzymy te krzyże, odtworzymy naszą ofiarą - tą złożoną dzisiaj i tą codzienną - będziemy odtwarzać miejsce krzyża w naszych miastach i wioskach, w naszej ojczyźnie, w sercach naszych dzieci i wnuków. To jest nasza moc, to jest potęga duchowa naszego narodu, którą, wbrew wszystkiemu i wszystkim, trzeba budować. Uczyliśmy się od największego z mistrzów, od Ukrzyżowanego, na nienawiść odpowiadać miłością, przebaczeniem i wołaniem do Boga: zmiłuj się. Zawołajmy we wnętrzu naszych serc: Panie, zmiłuj się i przebacz nam wszystkim nasze niewierności wobec Ciebie ukrzyżowanego i przebacz temu, który zbrodniczą, świętokradczą dłoń wyciągnął przeciwko Tobie, Bogu miłości”.
Idąc krzyżową drogą owego dnia, w przerwach między kolejnymi stacjami odpływałem w myśli, refleksje i tak zrodziła się ta powieść, niepowieść. Niech stanie się okazją do refleksji dla każdego, bo każdy z nas może, skoro zdarzyło się to Piotrowi, upaść aż do granic pogardy krzyża, poprzez pogardę człowieka.
…mroczna noc środka okupacji. W maleńkiej miejscowości matka tuli do serca maleńki skarb - dziecko, synka, który urodził się, kiedy jego ojciec został już zmobilizowany i poszedł walczyć z Niemcami. Uratować ten skarb od wojny, uratować dla radości męża, który przecież wróci, bo musi wrócić… Za oknem jesienny wiatr tłucze o szyby, które drżąc wywołują smutny dźwięk. W ten monotonny poszum wiatru i jęk szyb wkrada się niespokojny gwar. Gęstnieje. Staje się coraz głośniejszy. Matka odruchem tuli dziecko do siebie. Łomot w drzwi. Zostawia dziecko, podchodzi do sieni i pyta: kto tam?
To partyzanci. Otwieraj, bo będziemy strzelać. Uchyla drzwi… silny cios zwala ją na polepę. Zza łez widzi jak kilku mężczyzn przewraca rzeczy w komórce… dziecko, moje dziecko, żeby tylko jemu nie zrobili krzywdy. Objuczeni wychodzą… kierują się w stronę stajni. Kobieta słyszy ryk wyprowadzanej krowy… mleko, mleko dla mojego dziecka. Wybiega w koszuli, pada na kolana przed tym, którego, jak zauważyła, uważają, za wodza.
Panie, ja bardzo proszę, nie bierzcie mi krowy, mam małe dziecko, to mleko jest dla niego szansą na przeżycie. Ja proszę… tak bardzo chciałabym uratować mojego synka, żeby go mógł zobaczyć mój mąż, który walczy na froncie.
Z drogi suko… Twarz umorusana ziemią… z nosa cieknie krew. Mimo nocy poznała dwóch z „partyzanckiej” bandy. To Polacy z sąsiedniej wioski. Kobieta wraca do domu, płacze. W oddali słychać śpiewy rzekomych partyzantów. Wtulającej dziecko w siebie kobiecie wydaje się, że słyszy ryk dożynanej krowy. Płacze.
Ma kilkanaście lat. Bieda. Został sam. Nadzieja w bogatym kuzynie. Ten za miskę strawy zgadza się przyjąć go za parobka. Ciężka praca, ale daje sytość żołądka. Jest wieczór. Idzie na strych, gdzie ma swoje skromne nocne posłanie. Na dworze siąpi deszcz. Dlatego pracę skończył dziś wcześnie. Nudzi się. Ale strych to całe bogactwo staroci. Wśród nich odkrywa owinięty w szmaty karabin. Bierze go lękliwie, oswaja się, podchodzi do maleńkiego okienka i wcelowuje w kolejne obiekty. Nagle nieostrożnie pociąga za cyngiel, rozlega się gwałtowana seria. Tężeje w strachu. Po schodach szybkie kroki, to kuzyn, zasapany rzuca przekleństwami. Próbuje się tłumaczyć… Nie po to cię tu smarkaczu karmię, żebyś mi narobił kłopotu! Ale ja, kuzynie… Nic mnie nie obchodzi co ty, ty masz robić i tyle i żreć co ci podadzą, żebraku! Żeby nie zapomniał dostaje zaciśniętą pięścią w twarz… wali się na posłanie, płacze. Wieczorem widzi przez okienko, jak kuzyn wyrusza z innymi w stronę odległej wioski. Zasypia.
Znowu jest jesień, siąpi jesienna mżawka. Ludzie wracają z kościoła. Mały chłopiec słyszy rwane słowa starych kobiet: …umiera, długo już cierpi, nie może umrzeć… ludzka krzywda… ludzkie łzy. Dziecko nie rozumie. Czuje, że oto został wprowadzony w świat, który go przerasta, ale który dotyka misterium życia, śmierci, odpłaty.
Bogaty kuzyn jest już stary. Stary w oczach dziecka, ma ledwie po pięćdziesiątce. Wasyl nie może umrzeć - rzuca żona, podając kolację. Kuzyn milczy. Odezwij się - dopomina się kobieta. Co tu mówić… ciemno, ciemno i straszno. Dlaczego? Tego się nie da opowiedzieć, kobieto.
Proboszcz w kościele zapowiada modlitwę o łaskę szczęśliwej śmierci dla Wasyla. Stare kobiety opowiadają, że umierał, wołając czy dziecko doczekało, czy ojciec zobaczył swojego synka… Gromnica podtrzymywana przez bliskich chwiała się. W pewnej chwili na twarzy Wasyla pojawia się coś jakby uśmiech… ostatnie westchnienie połączone jest z cichym, niemal radosnym: …doczekał, spotkali się.
Chłopak myśli, że Wasyl i kuzyn spotkali się w niebie. Zdążyli westchnąć: Panie, wspomnij na mnie.
Módlmy się o to westchnienie dla tych, którzy sprofanowali krzyże w Przemyślu, ale i za tych, którzy wzgardzili krzyżem cierpienia rodzin ofiar katyńskich i jak złodzieje ukradli zwyczajnie ich klejnot pamięci.
Kardynał z Burkina Faso wysłał do Watykanu dokumenty, na podstawie których w wyniku zmiany daty jego urodzenia przez cały ten rok zachowa prawo do udziału w ewentualnym konklawe - podał we wtorek dziennik "Il Messaggero". Elektorami mogą być kardynałowie, którzy nie ukończyli 80 lat.
Podziel się cytatem
W ten sposób przez cały ten rok purpurat ma prawo wziąć udział w następnym konklawe, gdyby okazało się konieczne. Prawo to utraci w ostatnim dniu tego roku, gdy skończy 80 lat.
Św. Józef, oblubieniec Najświętszej Maryi Panny, w kalendarzu
liturgicznym Kościoła zajmuje miejsce specjalne, skoro jego wspomnienie
Kościół obchodzi w sposób uroczysty. Miesiąc marzec jest w sposób
szczególny poświęcony św. Józefowi. Jego święto obchodzimy 19 marca
jako uroczystość. Bardzo pięknie wyrażają prawdę o św. Józefie niektóre
pieśni: "Szczęśliwy, kto sobie patrona Józefa ma za Opiekuna. Niechaj
się niczego nie boi, gdy św. Józef przy nim stoi Patronem...".
Hebrajskie imię Józef oznacza tyle, co "Bóg przydał".
Św. Józef pochodził z królewskiego rodu Dawida. Pomimo tego, że pochodził
z takiego rodu, zarabiał na życie trudniąc się obróbką drewna. Mieszkał
zapewne w Nazarecie. Nie był on według ciała ojcem Jezusa Chrystusa.
Był nim jednak według żydowskiego prawa jako małżonek Maryi. Zaręczony
z Maryją stanął przed tajemnicą cudownego poczęcia. Postanowił wówczas
dyskretnie się usunąć, ale po nadprzyrodzonej interwencji wziął do
siebie Maryję, a potem jako prawdziwy Cień Najwyższego pokornie asystował
w wielkich tajemnicach. Chociaż Maryja porodziła Pana Jezusa dziewiczo,
to jednak według otoczenia św. Józef był uważany za Jego ojca. On
to kierował w drodze do Betlejem, nadawał Dzieciątku imię, przedstawiał
Je w świątyni jerozolimskiej i uciekając do Egiptu ocalił przed prześladowaniem
króla Heroda. Widzimy jeszcze św. Józefa w czasie pielgrzymki z dwunastoletnim
Jezusem do Jerozolimy na święto Paschy. Potem już się w Ewangelii
nie pojawia. Niektórzy sądzą, że wkrótce potem zakończył życie w
obecności Pana Jezusa i Najświętszej Maryi, na Ich rękach i miał
uroczysty pogrzeb, bo w ich obecności. Może dlatego św. Józef jest
uważany za szczególnego patrona dobrej śmierci.
Św. Józef był rzemieślnikiem, być może cieślą, co oznacza
hebrajski wyraz charasz. Zajmował się pracą w drewnie, w metalu,
w kamieniu. Wykonywał zatem narzędzie codziennego użytku, konieczne
również w gospodarce rolnej. Jest rzeczą uderzającą, że w wydarzeniach
z dziecięcych lat Pana Jezusa, św. Józef odgrywa znaczącą rolę. Jemu
anioł wyjaśnia tajemnice wcielenia Syna Bożego, jemu poleca ucieczkę
i powrót do Nazaretu po śmierci Heroda.
Na obrazach widzimy zwykle św. Józefa jako starca, by
w ten sposób podkreślić prawdę o dziewiczym poczęciu Pana Jezusa.
W rzeczywistości jednak św. Józef był młodzieńcem w pełni urody i
sił. Pisarze podkreślają, że do tak wielkiej godności, opiekuna Pana
Jezusa, oblubieńca Najświętszej Maryi Panny i żywiciela - głowy Najświętszej
Rodziny, powołał Pan Bóg męża o niezwykłej cnocie. Dlatego słusznie
stawiają oni św. Józefa na czele wszystkich świętych Pańskich, a
Kościół obchodzi jego doroczną pamiątkę, pomimo Wielkiego Postu,
jako uroczystość.
Szczególnym nabożeństwem do św. Józefa wyróżniała się
św. Teresa z Avila. Z wielkim zaangażowaniem szerzyła ona kult św.
Józefa słowem i pismem. Twierdziła, że o cokolwiek prosiła Pana Boga
za przyczyną św. Józefa, zawsze to otrzymała. Jego też obrała za
głównego patrona zreformowanego przez siebie zakonu karmelitańskiego.
Za swojego patrona św. Józefa obrały sobie również Siostry Wizytki.
Św. Jan Bosko, założył stowarzyszenie św. Józefa dla młodzieży rzemieślniczej.
Papież bł. Jan XXIII, który na chrzcie św. otrzymał imię Józef, do
kanonu Mszy św. (pierwsza modlitwa eucharystyczna) dołączył imię
św. Józefa. W 1961 r. tenże Papież wydał list zalecający szczególne
nabożeństwo do tegoż Orędownika.
Liturgiczne święto św. Józefa po raz pierwszy spotykamy
w IV w. w pobliżu Jerozolimy w klasztorze św. Saby. Papież Sykstus
IV w 1479 r. wprowadził to święto do mszału rzymskiego i brewiarza,
a papież Grzegorz XV rozszerzył je na cały Kościół. W pierwszej połowie
XIX w. przełożeni generalni 43 zakonów wystąpili do Stolicy Apostolskiej
z prośbą o ustanowienie osobnego święta Opieki Świętego Józefa nad
Kościołem Chrystusa. Papież bł. Pius IX przyczynił się do ich prośby
i w 1847 r. ustanowił to święto. Natomiast papież św. Pius X podniósł
je do rangi uroczystości. Papież Pius XII wprowadził na dzień 1 maja
wspomnienie św. Józefa Robotnika. Papież Benedykt XV w 1919 r. do
Mszy św., w której wspomina św. Józefa dołączył osobną o nim prefację.
Pierwszą w dziejach Kościoła encyklikę o św. Józefie wydał papież
Leon XIII. Wreszcie papież św. Pius X zatwierdził litanię do św.
Józefa, do odmawiania publicznego. Są sanktuaria św. Józefa. Największe
i najbardziej znane jest w Kanadzie, w Montrealu. Powstało ono w
1904 r. i posiada 61 dzwonów. Cudowna figura św. Józefa została ukoronowana
koronami papieskimi w 1955 r. Kanada, Czechy, Austria, Portugalia,
Hiszpania obrały sobie św. Józefa za patrona.
W Polsce kult św. Józefa jest bardzo żywy. Już na przełomie
XI i XII w. w Krakowie obchodzono 19 marca jego święto. W XVII i
XVIII w. nastąpił największy rozwój nabożeństwa do św. Józefa. W
1645 r. ukazały się godzinki ku czci św. Józefa. W XVII w. wybudowano
największe sanktuarium św. Józefa w Polsce, w Kaliszu. Znajduje się
tam obraz pochodzący z tegoż wieku, który w 1786 r. Prymas Polski
Władysław Aleksander Łubieński, ogłosił urzędowo za cudowny. Papież
Pius VI w 1783 r. wydał dekret zezwalający na koronacje obrazu, ale
dokonała się ona dopiero w 1796 r. W Polsce jest około 270 kościołów
ku czci św. Józefa. W 1818 r. diecezja kujawsko-kaliska obrała go
sobie za patrona, a później diecezja wrocławska i diecezja łódzka.
Powstały 4 rodziny zakonne pod wezwaniem św. Józefa. W Polsce swego
czasu imię Józef było bardzo popularne.
Ojciec Święty w adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos
z 15 sierpnia 1989 r. ukazuje św. Józefa i jego posłannictwo w życiu
Chrystusa i Kościoła. Pisze o nim, że był powołany na opiekuna Zbawiciela,
był powiernikiem tajemnicy samego Boga, mężem sprawiedliwym i oblubieńcem
Dziewicy Maryi, był pracowity, a jego praca była wyrazem miłości.
Ojciec Święty kończy adhortację słowami: "Mąż sprawiedliwy, który
nosił w sobie całe dziedzictwo Starego Przymierza, równocześnie został
wprowadzony przez Boga w początki Przymierza Nowego i Wiecznego w
Jezusie Chrystusie. Niech nam ukazuje drogi tego zbawczego Przymierza
na progu Tysiąclecia, w którym ma trwać i dalej się rozwijać ´pełnia
czasu´ związana z niewysłowioną tajemnicą Wcielenia Słowa. Niech
św. Józef wyprasza Kościołowi i światu, każdemu z nas, błogosławieństwo
Ojca i Syna i Ducha Świętego".
„Podnieśmy wzrok ku Temu, którego przebodli, my również pozwólmy, by spotkał nas Jezus. W Nim odnajdujemy nadzieję, by stawić czoła zmianom w naszym życiu i narodzić się na nowo” - zachęcił Ojciec Święty w przygotowanym na dzisiaj tekście katechezy. Opublikowało ją Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Papież rozpoczął nowy cykl katechez o spotkaniach Jezusa.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.