Reklama

Problemy osób niesłyszących

Uśmiech najlepszą zapłatą

Ich macierzystym językiem jest język migowy, w którym - jak w każdym - obowiązują reguły gramatyczne. Przyswajają je, zarazem rozszerzając słownictwo poprzez metodę poglądową. Gestykulujące grupki młodzieży szkolnej można spotkać w różnych miejscach. Budzą ciekawość, a nie jak kiedyś - obawę.

Niedziela lubelska 13/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Skarżyńska: - W jaki sposób dzieci niesłyszące porozumiewają się?

Jerzy Sikora: - Metodyka porozumiewania się z młodymi niesłyszącymi to temat bardzo skomplikowany i budzący kontrowersje. Nie można eliminować żadnej z metod, czy to metody oralnej czy też metody z użyciem kodów manualnych. Metody porozumiewania się z niesłyszącymi stosowane w Ośrodku to: metoda oralna, wspomagana systemem językowo-migowym i metody fonogestów. Dają one możliwość wszechstronnego rozwoju ucznia z wadą słuchu.

- Czy dzieci niesłyszące różnią się od swoich „normalnych” rówieśników?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- To „normalne” dzieci! Niektóre są bardzo zdolne, jak chłopiec, który w tym samym czasie zdawał maturę i egzamin na prawo jazdy - oba z powodzeniem. Oczywiście ubytek słuchu wpływa na zachowanie. Zbyt gwałtowne reakcje dzieci nie wynikają z nerwicy czy chorób somatycznych, ale z faktu, że denerwują się, gdy nie zostają zrozumiane. Mylnie sądzi się, że upośledzona słuchowo młodzież ma jakieś uszkodzenia neurologiczne czy w sferze psychiki.

- Jakie mity panują na temat niesłyszących?

Reklama

- Uważa się, że nie mogą osiągnąć tyle, ile słyszący. Otóż mogą. Jeśli korzystali z aparatów słuchowych od dziecka, to są doskonale oswojeni z rzeczywistością. W Stanach Zjednoczonych ludzie głusi mogą zajmować się wszystkim, nawet być lekarzami, którzy komunikują się z pacjentem z pomocą tłumacza języka migowego. W Polsce coraz więcej ludzi głuchych studiuje. Na razie najczęściej jednak pracują w warsztatach samochodowych oraz różnego rodzaju zakładach pracy.

- Jakie obawy mają rodzice w stosunku do niesłyszących dzieci?

- Powinni przede wszystkim dzieci akceptować. I nieustannie namawiać, by nie rezygnowały z nauki czy pracy; dotyczy to także tych mniej zdolnych. Potrzebny jest w tym rozsądek, np. jedna z matek słusznie zrezygnowała z ambicji posłania mniej zdolnego dziecka do liceum, gdzie by się zagubiło. Mimo protestów ojca posłała je do szkoły zawodowej. Światli rodzice nie wstydzą się głuchego dziecka, tylko uczą się języka migowego, a gdy widzą dziecko w działaniu - są dumni i mają łzy w oczach.

- Dlaczego rodzice powinni dbać o wykształcenie dziecka?

- Ponieważ konsekwencją takich zaniedbań może być głębokie załamanie, prowadzące do nerwowej choroby. Dzieci informują nas o braku zainteresowania, niejednokrotnie z powodu pijaństwa rodziców. Dla dzieci z takich rodzin istnienie Ośrodka jest wręcz zbawienne. Nieraz widziałem tragedie uczniów pozbawionych profesjonalnej opieki.

- Czy osoby niesłyszące mają szansę na pełne zaistnienie w społeczeństwie?

Reklama

- Teraz są problemy ze znalezieniem zatrudnienia, wielu jest zwalnianych. Natomiast przed laty niemal wszyscy pracowali. Przychodziły nawet listy pochwalne, np. z zakładów lotniczych w Świdniku. Ktoś powie, że Polski Związek Głuchych im to załatwiał, ale my tylko pomagaliśmy wejść w nowe środowisko. Dziś pracodawca, który ma piękny zakład pracy i jest menadżerem, ale nie ma zrozumienia dla problemu ludzi niesłyszących - nie mówię o litości - raczej ich nie zatrudni. Często jest tak, że spośród kilku kandydatów niesłyszący wykonuje zadanie najlepiej, ale jednak pracy nie dostanie, natomiast może usłyszeć: „ty tak słabo mówisz”. Tymczasem powolny jest tylko początkowo, potem pracuje na równi ze słyszącymi. Dobre perspektywy rysują się na przyszłość, bo dziś wielu studiuje i w ogóle ma lepsze wykształcenie niż kiedyś. Niejednokrotnie oni radzą sobie lepiej niż ich rodzeństwo, co jest wynikiem wzmożonej pracy naszych nauczycieli.

- Jacy to są pracownicy?

- Bardzo dobrzy, ale wymagają cierpliwości. Trzeba im podać rękę, zapewnić tłumacza migowego. W pracy są bardzo odpowiedzialni. Sam zatrudniałem pięciu niesłyszących nauczycieli. Nasze maturzystki, które poszły na kierunek masażu, zapowiadają się na świetne pracownice. Myślę, że do takich należeć mogą także nasi studenci, których mamy nawet na Uniwersytecie Warszawskim.

- Jakie mają szanse na założenie rodziny?

- Młodzież oczywiście łączy się w pary, nieraz zwierza mi się: spotkałam mężczyznę czy spotkałem kobietę swojego życia. Radzą sobie bardzo dobrze, opiekują się dziećmi. Mówię o normalniej rodzinie, nie patologicznej. W środowiskach wiejskich znajdują częściej niż kiedyś zrozumienie u rodziny i - co ważne - u księży. Z reguły są to małżeństwa ludzi z jakąś wadą słuchu. Założenie rodziny to normalny odruch ludzki, spełnienie marzeń.

- Jaka jest rola wiary na ich trudnej drodze życia?

- Pozwala im przetrwać. Uczestniczenie w Eucharystii i katechezach dopinguje ich do trzymania się zasad Dekalogu. Żywa wiara chroni przed wpływem sekt, które mają świetnych „migaczy” języka migowego i są niezwykle przekonujący. Osierocony chłopiec zwierzał się niedawno, że już miał wstąpić do sekty, gdy zrozumiał, że najważniejszy jest Bóg.

Reklama

- Pochodzi Pan z rodziny nauczycielskiej, ale, jak wiem, nie spodziewał się, że z dziećmi głuchymi zwiąże się na 45 lat pracy - najpierw jako wychowawca, a potem jako dyrektor Ośrodka. Dlaczego tak się stało?

- Powodów jest kilka: nie lubię rezygnować, dzieci mnie polubiły i był we mnie ciągły niepokój, by pomóc im rozumieć otaczający świat, bo same gesty i język migowy bez nauki mowy jest ubogi. To nie była litość, lecz chęć podania ręki. Zabrzmi to jak slogan, ale uśmiech dziecka był najlepszą zapłatą.

- Dziękuję za rozmowę.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zamach na Jana Pawła II w świetle fatimskiego orędzia

2025-05-13 08:01

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Fatima

zamach

Włodzimierz Rędzioch

Dla Jana Pawła II Fatima nie była jedynie portugalskim sanktuarium ani wspomnieniem z dzieciństwa. Była żywym przesłaniem, duchowym kierunkowskazem, który papież odczytywał jako osobiste powołanie i misję wobec świata. W dramatycznych, ale też wzniosłych wydarzeniach swego pontyfikatu dostrzegał znaki opatrzności, które na nowo przypominały o pilnej potrzebie modlitwy, nawrócenia i pokoju.

13 maja 1981 roku, w chwili gdy Ojciec Święty pozdrawiał wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra, padły strzały. Był to dzień, który miał się zapisać nie tylko w historii pontyfikatu Papieża Polaka, ale także w duchowej mapie jego życia. Data zamachu - 13 maja - zbiegała się z rocznicą objawień Matki Bożej w Fatimie z 1917 roku. Zbieżność ta dla papieża nie była przypadkowa. „Jedna ręka strzelała, a inna prowadziła kulę" - powiedział później, wskazując na cudowne ocalenie jako dzieło Maryi.
CZYTAJ DALEJ

Kandydanci na prezydenta odpowiadali na pytanie o aborcję

2025-05-12 21:20

[ TEMATY ]

debata prezydencka

Screen

Podczas dzisiejszej debaty kandydatów zapytano m.in. to, co zrobić, by uniknąć katastrofy demograficznej w Polsce.

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki mówił: "z całą pewnością promowanie antywartości czy wartości śmierci, a nie życia, jest problemem, który wpływa na wymiar demograficzny państwa polskiego". "Trzeba wrócić do wspierania polskich rodzin, do tych wartości, które zachęcają Polaków do tego, aby swoje rodziny zakładali i o swoje rodziny dbali" - ocenił.
CZYTAJ DALEJ

Amerykanie zauważyli

2025-05-14 09:46

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Przez długie miesiące Donald Tusk i jego rząd żyli w złudnym komforcie braku konsekwencji. Siłowe przejmowanie mediów publicznych, przeprowadzone ze złamaniem ustawy medialnej i wyroków TK, nadużycia w wymiarze sprawiedliwości, brutalne przesłuchania, polityczne aresztowania — wszystko to działo się, jakby Polska stała się na chwilę strefą poza światłymi radarami Zachodu. Aż do teraz. Bo Amerykanie w końcu zauważyli.

List członków Komisji Sprawiedliwości Izby Reprezentantów USA do unijnego komisarza Michaela McGrata to nie tylko dyplomatyczna notka. To sygnał alarmowy: rząd Tuska znalazł się pod lupą największego mocarstwa świata, a to nie wróży dobrze ani jemu, ani – co ważniejsze – bezpieczeństwu Polski. Dlaczego? Bo jednym z filarów naszej obronności jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. A ten nie opiera się tylko na czołgach Abrams i bazie w Redzikowie, ale również na wspólnych wartościach: wolności słowa, praworządności i pluralizmie politycznym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję