Reklama

Święconka i inne tradycje wielkanocne

Niedziela toruńska 15/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Błogosławieństwo pokarmów, zwane powszechnie święconką lub święconym, sięga korzeniami VIII w., a w Polsce XIV w. Początkowo święcono tylko chlebowego baranka. Potem kolejno dodawano do tego obrzędu: ser, masło, ryby, olej, wino, jajko i inne pokarmy. Należy pamiętać, że dobór potraw nie był przypadkowy. Każdy pokarm symbolizował jakieś chrześcijańskie treści. Zmieniał się też ich zestaw, aż ostatecznie w okresie romantyzmu został ograniczony do siedmiu.
Chleb, jako podstawowy pokarm, przypominał chrześcijanom Ciało Chrystusa. Dlatego sporządzano specjalnie wypieczony wielkanocny chlebek zwany „paską”. Drugim święconym pokarmem były i są jajka. Zwyczaj ten przyszedł do Polski z Niemiec, a wywodzi się z dawnego zakazu spożywania jaj w czasie Wielkiego Postu. Jajka symbolizują zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią. Kolejnym święconym pokarmem jest sól. Bez niej nie ma życia. Jej to dawniej przypisywano moc odstraszania zła, a potem siłę oczyszczania oraz to, co stanowi sedno istnienia i prawdy. Pan Jezus w Kazaniu na Górze mówi o swoich uczniach jako o „soli ziemi”. Do koszyka wielkanocnego wkładano także wędlinę, która była zawsze wyrazem ludzkiego dostatku. Warto pamiętać, że ze względu na wyjątkową biedę wkładano do koszyka tylko plasterek szynki, ale już od XIX w. słynną polską kiełbasę. Wśród święconych pokarmów nie mogło zabraknąć sera, który rozumiano jako znak swoistej przyjaźni między człowiekiem a światem przyrody, wkładano również chrzan - symbol wszelkiej siły fizycznej i duchowej, potem dokładano do koszyka ciasta, a szczególnie wielkanocne baby.
Przygotowując święconkę, nie wolno było zapomnieć o samym koszyku zrobionym z wikliny, słomy lub sosnowych łupków. Musiał on być wyścielony białą serwetką z koronkami i przyozdobiony bukszpanem, aby w ten sposób podkreślić radość płynącą z Wielkanocy. Pokarmy święcono w Wielką Sobotę w kościele lub przy kościele. Mieszkańcy wiosek święcili pokarmy w domu jednego z gospodarzy; koszyki ustawiano w półkole, a na środku stawiano wiadro z wodą. Przybyły ksiądz święcił najpierw wodę, a potem pokarmy. Pozostałą wodę rozbierano do domów, a resztę wylewano do studni. Zamożni święcili pokarmy w swoich domach, co było bardzo powszechne wśród polskiej szlachty. Na zaproszenie gospodarza proboszcz przyjeżdżał do domu i święcił całe stoły jadła przeznaczonego na Wielką Niedzielę i dni następne.
Nabożeństwo rezurekcyjne, jako centrum wielkanocnej liturgii, wywodzi się ze średniowiecznego misterium pasyjnego. W Polsce wprowadzili je bożogrobowcy (miechowici), sprowadzeni z Jerozolimy ok. 1136 r. Pierwszy opis tego nabożeństwa pochodzi z XIII w. i znajduje się w tzw. Rytuale Piotrkowskim. Rozpoczynało się ono o godz. 22.00, a kończyło o północy. Po powrocie do domów dzielono się jajkiem.
W późniejszych wiekach obrzęd liturgiczny Rezurekcji, związany z ogłoszeniem Zmartwychwstania przy grobie, procesją i pierwszą Mszą św., przeniesiony został na wczesny poranek Wielkiej Niedzieli. Okoliczność ta wpłynęła zapewne na ukształtowanie się obyczaju ludowego: młodzież, zwłaszcza na wioskach, w Niedzielę Wielkanocną już wcześnie rano, a więc między godz. 3.00 a 5.00 urządzała przemarsze z bębnem, budząc mieszkańców na Rezurekcję. Hałaśliwe bicie w bęben miało też przypomnieć grzmot i trzęsienie ziemi, jakie towarzyszyły śmierci Chrystusa. Ponieważ dawniej Msza św. rezurekcyjna odbywała się godzinę po wschodzie słońca, wykorzystywano więc ten czas na obserwację samego wschodu. Ludzie spieszyli wtedy na różne wzniesienia, by lepiej dostrzec wynurzającą się słoneczną tarczę. Podobno wówczas miał pojawiać się baranek z chorągiewką. Na Rezurekcję spieszono tłumnie, a po Mszy św. pozdrawiano się słowami: „Chrystus zmartwychwstał”, a odpowiadano: „Prawdziwie zmartwychwstał”.
Po Rezurekcji wracano do domów, gdzie spożywano śniadanie wielkanocne, trwające prawie do obiadu. Towarzyszyła mu specjalna ceremonia. Rodzina i zaproszeni goście zbierali się wokół stołu wielkanocnego, nakrytego obrusem białym, błękitnym lub kremowym. Na środku stołu stał kosz wyścielony sianem lub świeżym mchem czy też zieloną rzeżuchą ogrodową, przyozdobiony na zewnątrz gałązkami bukszpanu, a wypełniony kraszankami; w środku znajdował się baranek wielkanocny, symbolizujący zmartwychwstałego Chrystusa. Obok wielkanocnego kosza stał na stole również duży bukiet, który tworzyły gałązki brzozy, kwitnącej wierzby i leszczyny.
Śniadanie rozpoczynało się specjalnym obrzędem: matka zapalała wielkanocną świecę ustawioną na środku stołu i wypowiadała słowa: „Światło Chrystusa”, na co ojciec odpowiadał: „Chrystus zmartwychwstał. Alleluja”. A potem wszyscy zebrani przy stole dodawali: „Prawdziwie zmartwychwstał. Alleluja”. Następnie odczytywano tekst Pisma Świętego o uczniach zdążających do Emaus (zob. Łk 24, 13-35) lub o ukazaniu się Pana Jezusa Apostołom (Łk 24, 36-42) czy też fragment o pustym grobie z Ewangelii św. Mateusza (28, 1-10). Z kolei ojciec rodziny święcił wodą święconą cały stół wielkanocny. Składając sobie życzenia, dzielono się jajkiem.
W pierwsze święto Wielkanocy nie urządzano zabaw ani żadnych wesel. Dniem zabaw świątecznych był dopiero Poniedziałek Wielkanocny, z którym związany był zwyczaj, zwany „śmigusem-dyngusem”. Dyngus (pochodzi od słowa staroniemieckiego dingnis) oznaczał kolędników wielkanocnych, którzy chodzili po domach z życzeniami, a gospodynie dawały im jajka i specjalny słodki ser, tzw. małdrzyki. Jeżeli nie otrzymali żadnego daru, oblewali je wtedy wodą. Natomiast ze śmigusem związany był zwyczaj tzw. bożych rózeg. Rózgami wierzbowymi z baziami z Niedzieli Palmowej chłopcy nękali dziewczęta (pewna forma zalotów), a jeżeli którą zastali w łóżku, polewali wodą. Natomiast one odwzajemniały się im we wtorek, czyli w trzecie święto Wielkanocy. Były to tzw. Boże rany, które podobno chłopcom goiły się aż do Zielonych Świątek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA/ Trump: skończyła się cierpliwość do Putina

2025-09-12 16:52

[ TEMATY ]

Donald Trump

PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Prezydent USA Donald Trump powiedział w piątek w wywiadzie dla telewizji Fox News, że „cierpliwość do Putina skończyła się”. Dodał, że cierpliwość tak „wyczerpuje się i wyczerpuje się szybko”. Jak pisze Reuters, prezydent odniósł się w ten sposób do wojny Rosji przeciwko Ukrainie.

Gdy prowadzący program dziennikarze zasugerowali, że winą za przedłużającą się wojnę na Ukrainie należy obarczyć rosyjskiego przywódcę Władimira Putina, prezydent USA powiedział, że źródłem problemu jest „gigantyczna nienawiść między nim (Putinem) i (prezydentem Ukrainy Wołodymyrem) Zełenskim”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jan Chryzostom, biskup i doktor Kościoła

[ TEMATY ]

święty

Urodził się ok. 349 r. w Antiochii. Chrzest w wieku 20 lat był punktem zwrotnym w jego życiu. Po śmierci rodziców udał się na pustkowie, by przez 4 lata prowadzić życie ascetyczne. Ze względu na zdrowie powrócił do Antiochii. Święcenia kapłańskie przyjął, gdy miał ok. 36 lat.

CZYTAJ DALEJ

Abp Przybylski do katechetów: Głosicie pedagogię nie ludzką, ale boską

2025-09-13 15:48

[ TEMATY ]

abp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Andrzej Przybylski

Abp Andrzej Przybylski

- Nie miejcie kompleksów, nie dajcie się zepchnąć w kąt i wystraszyć, że może głosicie coś nietrafnego, nieudanego, niemodnego. Jesteście po stronie Boskiego pedagoga - mówił w sobotę 13 września abp Andrzej Przybylski podczas inauguracji roku katechetycznego w archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach.

Zwracając się do nauczycieli abp Przybylski odniósł się do trwającego jubileuszu i osoby papieża Piusa XI, którego decyzją powstała diecezja katowicka. - Ale dziś, kiedy przychodzimy, by przypomnieć sobie ten moment początków Kościoła katowickiego, papieża Piusa XI, to jako wychowawcy, pedagodzy, katecheci powinniśmy sobie też przypomnieć, że ten papież jest też autorem encykliki o wychowaniu chrześcijańskim młodzieży. Dlaczego papież postanowił wtedy, sto lat temu, napisać taką encyklikę, która tylko i wyłącznie dotyka tajemnicy szkoły, tajemnicy wychowania chrześcijańskiego? Bo w jego czasach działo się coś podobnego, co wraca dzisiaj w naszych czasach. Pojawiły się różne pomysły na edukację, na wychowanie. Pojawiły się takie koncepcje naturalistyczne, że Bóg do wychowania jest w ogóle niepotrzebny, że najlepiej religię odsunąć od kształtowania i rozwoju człowieka, bo mamy się zająć tylko jego naturą - przypomniał abp Przybylski. - Mamy rozwijać w nim tylko to, co naturalne, zbadane, biologiczne, psychologiczne. W nurcie tych różnych pojawiających się myśli w tamtym czasie zaczęła się też bitwa o kształt szkoły. Walka o tak zwaną świecką szkołę, że trzeba już skończyć z jakimś monopolem Kościoła na szkołę - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję