Pan Jezus, ustanawiając w Wieczerniku Najświętszą Ofiarę, nie określił jej obrzędów, tak jak to było w Starym Testamencie. Zostawił to Kościołowi, który ma prawo określania formy
Mszy św. przy zachowaniu jej istotnych elementów. A są nimi przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Pańską, Słowo Boże, modlitwa, Uczta Paschalna - Komunia
św. To wszystko widzimy na Ostatniej Wieczerzy, która była pierwszą Mszą św. odprawioną przez samego Zbawiciela.
Św. Mateusz tak ją opisuje: „A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie to jest Ciało
moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im mówiąc: pijcie z niego wszyscy, to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie
grzechów” (Mt 26, 27-28). „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19). W tym opisie widzimy istotę dzisiejszej Mszy św.
Jak wyglądała Eucharystia po Zesłaniu Ducha Świętego w czasach apostolskich, tego dokładnie nie wiemy, ale możemy ją sobie wyobrazić. Zapewne podczas zebrania gminy chrześcijańskiej w Jerozolimie
lub poza nią, po wspólnych modlitwach i pouczeniach, któryś z Apostołów mówił: Chcemy teraz spełniać nakaz Pana, obchodzić pamiątkę Jego śmierci i zmartwychwstania. Przynoszono
chleb i wino, odbywało się przeistoczenie chleba i wina i spożywanie Bożego Pokarmu. Wiemy, że odbywało się to z wielką uwagą i czcią, bo św. Paweł
upomina zebranych, by nie czynili tego niegodnie. Przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej połączone było z ze spożywaniem pokarmów, które wierni przynosili ze sobą.
O tym, jak wyglądała Msza św. w czasach poapostolskich w II i III wieku, mamy wyraźny zapis w Pierwszej Apologii św. Justyna. Pisze on: „W dniu zwanym
Dniem Słońca, zbieramy się wszyscy w jednym miejscu czy to z miast, czy też ze wsi. Czyta się wtedy pamiętniki apostolskie albo pisma prorockie - tak długo, jak
na to czas pozwala. Gdy zaś lektor skończy czytać, ten, który przewodniczy, upomina nas i zachęca do wprowadzenia w życie tych przepięknych pouczeń. Następnie powstajemy z naszych
miejsc i modlimy się. Po czym, jak to już powiedziano, gdy przestajemy się modlić - przynoszą chleb, wino i wodę. A ten, który przewodniczy, zanosi modlitwy dziękczynne
ile tylko może, a lud odpowiada: «Amen». Wreszcie wszystkim obecnym rozdaje się i rozdziela, to co się stało Eucharystią, nieobecnym zaś rozsyła się ją przez diakonów”.
(por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1545).
„Kogo stać na to, a ma dobrą wolę, ofiarowuje datki, jakie chce i może, po czym całą zbiórkę składa się na ręce przewodniczącego. Roztacza on opiekę nad sierotami, wdowami,
chorymi lub cierpiącymi niedostatek z innego powodu, a także nad więźniami oraz przebywającymi w gminie, jednym słowem spieszy z pomocą wszystkim potrzebującym”
(KKK 1551).
Po edykcie mediolańskim, wydanym w roku 515 przez cesarza Konstantyna Wielkiego, dającym wolność Kościołowi, wyznawcy Chrystusa mogli gromadzić się w kościołach budowanych lub
przerabianych ze świątyń pogańskich. Powoli ustalano w Kościele zachodnim stały sposób odprawiania Mszy św. po łacinie, bo takiego języka używano.
Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii dokonał zasadniczych zmian w celebracji Mszy św. Starsi ludzie pamiętają przedsoborową Mszę św.: kapłan odwrócony plecami
do wiernych odprawiał ją po łacinie, której nikt nie rozumiał. Uczestniczący w Mszy św. modlili się z książeczek, na różańcu lub śpiewali pieśni.
Po reformie do liturgii Mszy św. wprowadzono języki narodowe, a obrzędy jej uproszczono i uczyniono bardziej zrozumiałymi dla wiernych. Uczestników Mszy św. włączono w jej
sprawowanie. Ołtarz zwrócono ku wiernym, by mogli widzieć, co się na nim dzieje, tak jak to było podczas Ostatniej Wieczerzy i by łatwiej było brać udział w liturgii.
Mówiąc o Mszy św. - pamiętajmy, drodzy, zawsze, że jest ona wielkim, żywym strumieniem wszelkich łask i Bożego Miłosierdzia, Bożych łask dla każdego z nas, dla
Kościoła, dla wszystkich ludzi, dla całego świata. Niech więc Msza św. będzie centralnym punktem naszego życia religijnego. Niedziela bez Mszy św., jeśli możemy w niej uczestniczyć -
nie jest niedzielą, ale osłabianiem, podkopywaniem naszego życia chrześcijańskiego. Pamiętajmy o starym powiedzeniu, znanym od wieków w Kościele: „Jak ty traktujesz Chrystusa
w Mszy św., tak On ciebie potraktuje na Sądzie Bożym”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu