Reklama

Dobrzy gospodarze i przyzwoici ludzie

Gdy proszę ks. Stanisława Kucia, proboszcza z Radzymina, by umówił mnie na rozmowę ze starostami dożynek, natychmiast bierze do ręki słuchawkę i dzwoni do państwa Gawrońskich. - Madziu, pomaluj krowy na biało, bo zaraz będziecie mieć gości - mówi ze śmiechem do córki starościny. Po sekundzie podobną nowinę oznajmia przez telefon staroście. Po wspólnym obiedzie zaprasza mnie do swego samochodu, by zawieźć do obu domów na rozmowę.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Teresa Gawrońska i Leon Rasiński zostali starostami tegorocznych diecezjalnych dożynek w Radzyminie

W tym roku święto plonów w diecezji warszawsko-praskiej odbędzie się w Radzyminie. Po raz pierwszy organizuje się tu jednocześnie dożynki diecezjalne, gminne i powiatowe. Przygotowania wciąż trwają: rolnicy koszą trawę na placu, gdzie stanie ołtarz i zbiorą się ludzie, robotnicy malują mur przykościelny, a inni parafianie przygotowują karuzelę dla dzieci i wystawę płodów rolnych. Nad wszystkim czuwa Ksiądz Proboszcz, który - w porozumieniu z burmistrzem i parafianami - wyznaczył właśnie starostów: Teresę Gawrońską i Leona Rasińskiego.
- To dobrzy gospodarze i przyzwoici ludzie - mówi ks. dziekan Stanisław Kuć. W czasie samej uroczystości to właśnie oni będą nieść do ołtarza bochen dożynkowy.

Byłam zaskoczona, ale się cieszę

Wieś Mokre leży niedaleko Radzymina. To właśnie tutaj mieszka Teresa Gawrońska, tegoroczna starościna. Razem z córeczką czeka już na nas przed domem. Na widok Proboszcza uśmiecha się przyjaźnie. I zaprasza nas od razu do środka.
Rozmawiamy przy dużym prostokątnym stole, nakrytym kolorową serwetą. Magda, uczennica V klasy, podaje herbatę i ciasto. Pozostała trójka dzieciaków: osiemnastoletnia Katarzyna, siedemnastoletnia Ania i dwudziestodwuletni Jarek, idzie teraz w pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Jedną z grup prowadzi syn, obecnie alumn praskiego seminarium. - Jego decyzja, że będzie księdzem nie była dla mnie zaskoczeniem, choć po maturze złożył jeszcze papiery na studia - wspomina. Gdy mieszkał w domu, pomagał rodzicom w pracach polowych. Teraz musi wystarczyć pomoc samych dziewczynek.
Pani Teresa razem z mężem prowadzi siedmiohektarowe gospodarstwo. Teraz akurat są żniwa, pracy zatem więcej niż zwykle. - Mamy też krowy, kury, króliki - mówi. I prowadzi mnie na podwórko, by pokazać zwierzęta. Mleko od krów przerabia na sery i sprzedaje do cukierni i do sklepu. Jest również radną w Urzędzie Gminy, już IV kadencję. Działa też w Komisji Budżetowej i Komisji Rolnictwa.
Urodzona w Wołominie, gospodarstwo w Mokrem przejęła po rodzicach. - Lubię to, co robię - mówi z uśmiechem. Sprawia wrażenie, jakby nie była zmęczona. Jakby prace polowe były łatwym kawałkiem chleba.
- Pani Teresa znana jest też z zaangażowania w życie parafii - podkreśla ks. prałat Stanisław Kuć. Raz w tygodniu bierze udział w spotkaniach modlitewnej grupy Legion Maryi. Odwiedza chorych i starszych, wspiera duchowo, rozmawia, pociesza. Oprócz tego jest zelatorką Koła Żywego Różańca we wsi. - Modlimy się w domach, na zmianę u wszystkich członków - mówi. - Czasami też przyjeżdża do nas Ksiądz Proboszcz - dodaje. Zawsze uczestniczy on w spotkaniu jakiejś grupy.
Ksiądz Kuć siedzi na krześle i uważnie przysłuchuje się naszej rozmowie. Jego zdaniem wiara pani Teresy jest bardzo głęboka. Dlatego oddziałuje tak bardzo na całą rodzinę. To ona wprowadziła do domu wspólną modlitwę. - Od dnia ślubu oboje z mężem razem modliliśmy się codziennie - wspomina Teresa Gawrońska. Gdy przychodziły na świat kolejne dzieci, do tej modlitwy się dołączały. - Odkąd pamiętam, zawsze tak było - wtrąca się Magda. - Od wielu lat razem odmawiamy codzienny pacierz, Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Jedynie Pan Bóg i wspólna modlitwa może pomóc we wszystkich problemach dnia codziennego - kwituje starościna.
O tym, że została starościną, dowiedziała się od Księdza Proboszcza. - Byłam zaskoczona - mówi. I oznajmia: - Ale się cieszę. Z pewnością jest to dla mnie wielkie wyzwanie.

Nie wypada odmawiać

Podobnego zdania jest starosta dożynek: Leon Zdzisław Rasiński. - Nie spodziewałem się takiej propozycji, to dla mnie zaszczyt - mówi stanowczo. Po chwili jednak przyznaje, że nie lubi się afiszować, nie lubi się wyróżniać. Dlaczego się zgodził? - A miałem wyjście? - śmieje się i patrzy na Księdza Proboszcza. - Są ludzie, którym nie wypada odmawiać.
Siedzimy przed domem, przy stole, w cieniu pięknego ogrodu. Zimne napoje, którymi częstuje nas żona starosty, znacznie ułatwiają upalną rozmowę. Tym bardziej, że pan Leon musi sporo opowiadać o sobie. Bo ma spore doświadczenie w pracy społecznej.
Już trzecią kadencję jest sołtysem we wsi Zwierzyniec, w której mieszka. A także członkiem Komisji Rolnej w Urzędzie Gminy. Działał też w izbach rolniczych. - Kierowaliśmy tam postulaty do izby wojewódzkiej, do władz centralnych, do rządu lub Sejmu w sprawie skupu zboża albo opłacalności sprzedawania produktów - opowiada. Ma również za sobą doświadczenie w pracach społecznej komisji Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Spotykał się z pracownikami terenowymi, brał udział w opracowywaniu planu rocznego działalności tego Ośrodka, formułował opinie dotyczące pracowników.
Najwięcej emocji jednak wciąż dostarcza mu sprawowanie funkcji sołtysa. Cieszy go bardzo, że udało się wprowadzić wspólny system rządzenia. - Nie podejmuję żadnych działań jednostkowo - oznajmia. Do rady sołeckiej wprowadził maksymalną liczbę członków, czyli jedenaście osób. - Im więcej jest ludzi, tym lżej - zapewnia. Prowadzi rozliczenia we wsi. Przyczynił się do rozbudowy Klubu Rolnika, w którym odbywają się zabawy i wesela zwierzynieckie. - Chciałbym ten klub teraz jeszcze powiększyć - mówi. Gdy pytam o plany, dodaje jeszcze zamiar wykonania kanalizacji we wsi i doprowadzenie wodociągów. Także posadzenie zieleni.
Leon Rasiński, wraz z żoną i dwoma synami prowadzi dwudziestohektarowe gospodarstwo. - Jest to typowe gospodarstwo rodzinne - wyjaśnia. Przyznaje, że zamierzał kiedyś studiować na Politechnice. Ale obie siostry poszły na studia, rodzice nie daliby sobie sami rady z ziemią. - Zdecydowałem więc, że zostanę i pomogę rodzicom - wspomina pan Leon. - Ale nie żałuje tej decyzji. Tym bardziej, że miłość do ziemi zaszczepił w synach.
Państwo Rasińscy zajmują się głównie uprawą zboża i ziemniaków. To się im chyba najbardziej opłaca. Mają też dziesięć krów, żona przerabia mleko na sery i potem sprzedaje. Ale powoli będą się z tego wycofywać. Bo ludzie coraz częściej robią zakupy w supermarketach.
Podobnie jak starościna, starosta również jest wzorowym, aktywnym parafianinem - mówi ks. dziekan Kuć. Od wielu lat działa w Akcji Katolickiej. Pomagał na przykład w zorganizowaniu „biegu malucha” - imprezie dla najmłodszych z okazji Dnia Dziecka. Sprzedawał też cegiełki na przyjazd Papieża, co roku zajmuje się rozprowadzaniem świec Caritas na święta. Pomaga też w zbiórkach pieniędzy na remont kościoła czy przydrożnych kapliczek.
Dlaczego jest społecznikiem? - Lubię coś robić dla ludzi. Mam to zresztą w genach. I ojciec i dziadek byli społecznikami - mówi z uśmiechem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent zawetował ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców

2025-05-06 14:16

[ TEMATY ]

ustawa

Prezydent Andrzej Duda

weto prezydenta

PAP/Radek Pietruszka

Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców - poinformowała we wtorek szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka.

Paprocka uzasadniając decyzję prezydenta wskazała m.in. że ustawa budzi bardzo poważne wątpliwości w zakresie sprawiedliwości społecznej oraz jest sprzeczna z zasadami konstytucyjnymi.
CZYTAJ DALEJ

Grzegorz Braun spalił unijną flagę przed kopalnią Wujek

2025-05-06 15:10

[ TEMATY ]

Grzegorz Braun

PAP/Michał Meissner

Europoseł, kandydat na prezydenta Grzegorz Braun spalił we wtorek unijną flagę przed Krzyżem-Pomnikiem Dziewięciu z Wujka, znajdującym się przy kopalni Wujek w Katowicach. Krzyż-Pomnik upamiętnia śmiertelne ofiary krwawej pacyfikacji strajkującej załogi tego zakładu w 1981 r.

Wcześniej we wtorek Braun wraz z posłem Robertem Fritzem (niez.) uczestniczył w - jak to określili - "interwencji poselskiej" w Ministerstwie Przemysłu w Katowicach. Wywieszoną tam unijną flagę Braun zdjął, podeptał i zabrał ze sobą. Przedstawiciele resortu zapowiedzieli zawiadomienie ws. zniszczenia mienia.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję