Ks. Robert Gołębiowski: Z jakim odczuciem przyjął Ks. Arcybiskup decyzję papieża Franciszka, związaną z nominacją na metropolitę szczecińsko-kamieńskiego.
Abp Wiesław Śmigiel: Zacznę od tego, że ważnym aspektem jest fakt, że jest to ciągle Pomorze. Zmieniają się przymiotniki: Gdańskie, Kujawsko – Pomorskie, Zachodnie, ale to jest ciągle Pomorze. Tej nominacji towarzyszyły mieszane uczucia. Z jednej strony lęk: to przecież archidiecezja i zarazem metropolia. Stoją przede mną ogromne wyzwania. Dlatego w sercu był mały niepokój. Ale z drugiej strony towarzyszy mi radość i następny raz moja filozofia życiowa przypomniała o tym, że jest to wola Pana Boga. Przyjąłem więc tę decyzję z radością i odwagą, ale również i niepokojem, gdyż chciałbym dobrze służyć archidiecezji, zdaję sobie sprawę jednak z tego, że dzisiaj funkcjonowanie Kościoła jest trudne, sprawy duszpasterskie są skomplikowane, a niewątpliwie w metropolii są sprawy, które wymagają roztropności i wielkiego zaangażowania.
Reklama
W czasie ingresu usłyszeliśmy wiele głębokich słów, które stanowić mają duchowo-pastoralny program posługiwania w Kościele nad Odrą i Bałtykiem. Czy możemy poprosić o krótkie scharakteryzowanie głównych nurtów tego programu?
Dla mnie najważniejsza jest ewangelizacja i duszpasterstwo. Absolutnym priorytetem jest głoszenie Chrystusa, który ciągle żyje, a zarazem chciałbym być budowniczym jedności. Dzisiaj nie jest to łatwe. Na drugim miejscu wymieniłbym troskę o powołania kapłańskie. Nie będzie ewangelizacji, nie będzie duszpasterstwa, jeśli nie będziemy mieli duszpasterzy. Na trzecim zaś miejscu wymieniłbym jeszcze większe zaangażowanie wiernych świeckich. To są nasi współpracownicy i szczególnie tutaj, w archidiecezji uważam, że musimy w wielu zakresach prosić o pomoc świeckich. Taka aktywizacja jest niezbędna, ale już się przekonałem, że działa u nas wiele aktywnych wspólnot i to już jest moja radość. Są one bardzo dynamiczne. To jest właściwy kierunek, a patrząc na zachętę papieża Franciszka, abyśmy przez drogę synodalną wszyscy byli odpowiedzialni za Kościół, oczywiście na miarę powierzonych zadań.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jestem także w ramach Konferencji Episkopatu Polski odpowiedzialny za duszpasterstwo rodzin. Dlatego dla mnie ważna jest troska o zdrowe rodziny, szacunek dla życia, ale także troska o młodzież. Jest to poważne wyzwanie, by młodemu pokoleniu przekazać wiarę. Wydaje mi się, że kluczem do duszpasterstwa młodych ludzi jest towarzyszenie, bycie blisko ich spraw, gdyż młodzież jest bardzo wrażliwa. Mówi się, że młodzież dystansuje się od Kościoła, ale prawda jest taka, że są oni obecnie bardzo zagubieni, gdyż z różnych stron słyszą przeróżne propozycje, mają do dyspozycji współczesne media, dlatego myślę, że Kościół powinien im towarzyszyć, być z nimi i mieć dużo cierpliwości i czasu. W tym ważną rolę ma do odegrania katecheza.
Reklama
Słowo jedność to klucz homilii ingresowej. W jakiej przestrzeni Ks. Arcybiskup pragnie ją realizować?
Uważam, że jedność między nami, duchownymi to jest fundament. Jeżeli my nie damy przykładu jedności, to nie możemy oczekiwać jej od innych. Jedność to nie uniformizacja i jednomyślność, ale jest to bycie razem, rozmawianie o wielu istotnych sprawach i także wspólny kierunek posługi pastoralnej. Jest to wspólna troska o Kościół, a w tym postawa, że nie szukam w nim siebie, nie realizuję za wszelką cenę swoich ambicji, ale szukam Pana Jezusa, spraw Kościoła i służę wspólnocie, czyli drugiemu człowiekowi. To jest klucz rozumienia jedności, a potem oczywiście chodzi o jedność w naszych rodzinach.
Dzisiaj mamy do czynienia z bardzo poważną sytuacją, gdy dostrzegamy, że brakuje nam jedności w społeczeństwie. Jesteśmy często skłóceni, trudno nam rozmawiać o różnych rzeczach, grupy społeczne oddalają się od siebie, rywalizują ze sobą i zdając sobie sprawę z pluralizmu, to jednak w sprawach fundamentalnych dla społeczeństwa powinniśmy być razem, nawet jeśli się różnimy. Nigdy nie wolno nam zapomnieć o szacunku dla drugiego człowieka. Jest to zadanie dla nas wszystkich: katolik ma być dobrym zaczynem jedności.
Praca doktorska dotyczyła tematu: „Czytelnictwo religijne jako środek formacji religijnej wiernych”. Jak więc postrzega Ks. Arcybiskup misję mediów katolickich, w tym słowa drukowanego?
Pracę pisałem wiele lat temu, więc była to trochę inna rzeczywistość i była to praca teoretyczno-empiryczna, jak często bywa w teologii pastoralnej. Powiedzmy ogólnie o całokształcie mediów. Dzisiaj media spełniają ogromne zadanie i myślę, że tak będzie jeszcze przez długi czas, choć dzisiaj samo słowo drukowane to jest za mało i należy szukać nowej obecności, aby zdynamizować przekaz. Internet w dużej części wyparł świat gazet, ale nie zmienia to faktu, że Kościół musi z przekazem ewangelicznym być bardzo obecnym w mediach.
Reklama
Przypomnijmy, że św. Jan Paweł II widział w mediach naprawdę piękny kanał ewangelizacji i środek przekazu. Uważam, że jeśli my nie zadbamy o media katolickie w Polsce, to utracimy ważną przestrzeń kontaktu z wieloma ludźmi. Jest pluralizm, a za tym idzie prawda, że wśród mediów jest sporo nastawionych negatywnie do Kościoła, głoszą poglądy antyklerykalne, skrajnie liberalne, ale z drugiej strony są także media konserwatywne, walczące o swoją przestrzeń. Dlatego w tym zróżnicowanych świecie mediów winien być głos katolicki, który będzie się starał nie zaogniać różnych konfliktów, ale będzie ukazywał zdrową naukę katolicką. Wierni mają prawo usłyszeć głos Kościoła. Czy go przyjmą? Jest wolność, ale powinni go usłyszeć. Bardzo potrzebny jest nasz katolicki głos, gdyż jak wszystko zostanie zdominowane przez media liberalne, to w którymś momencie ta poprawność polityczna doprowadzi do tego, że zostanie ograniczona wolność. Chodzi właśnie o to prawo wyboru.
Adam Szewczyk: Jak Ks. Arcybiskup widzi świecką posługę szafarską, jej krzewienie a także projekty, aby rozwinąć ją w kierunku akolitatu stałego?
W diecezji pelplińskiej jest posługa nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., natomiast w Toruniu jest posługa stałych lektorów i akolitów. Uważam, że wszelkie posługi, na które Kościół zezwala i do których zachęca, należy rozwijać. W ten sposób wyraża się duch wspólnotowości. Mam doświadczenie z diecezji pelplińskiej, kiedy np. w mojej parafii ks. Franciszek Kamecki powołał pierwszych sześciu szafarzy, to zostało to przyjęte bardzo różnie. Dzisiaj, po latach słyszę głosy, które mówią, że jest to ogromny dar wobec wspólnot parafialnych, chociażby z tego względu, że chorzy mogą przyjmować Komunię św. w każdą niedzielę.
Reklama
W Toruniu akolici zanosili nie tylko Komunię św. ale także prasę katolicką czy biuletyny parafialne. Cytowali nieraz także fragmenty homilii swoich kapłanów, co było dla chorych czymś niezwykłym. W czasie wizytacji odwiedzając chorych, słyszałem głosy szczerego podziękowania za to, co czynią akolici. Co do ustanowienia akolitatu stałego, to przemawiają za nim racje teologiczne, ponieważ w Kościele najpierw trzeba wyczerpać środki zwyczajne. Środki nadzwyczajne podejmujemy wtedy, kiedy nie możemy podjąć środków zwyczajnych. Akolita i lektorat to są środki zwyczajne. Dlatego powoływano szafarzy nadzwyczajnych, ponieważ nie było jeszcze możliwości powołania, chociażby akolitów.
Czy bywał Ks. Arcybiskup wcześniej w Szczecinie? Jakie są zainteresowania Ks. Arcybiskupa wykraczające poza posługę duszpasterską?
Byłem tutaj jako biskup pomocniczy na spotkaniu rejonowym duszpasterstwa rodzin. Później, także byłem na sakrze biskupiej bp. Henryka. Nie znaliśmy się wcześniej, ale ponieważ pochodził ze środowiska naukowego, uznałem, że warto go w tym momencie wspierać obecnością i modlitwą. Oczywiście byłem także w kilka chwil po nominacji.
Jeśli chodzi o zainteresowania to mam ich sporo. Lubię spacery, urzekły mnie już od początku Jasne Błonia, na które wybrałem się w pierwszych chwilach. Jestem pod ich wielkim wrażeniem. Przepiękne miejsce, przestronne i tak mądrze zagospodarowane. Pasjonuje mnie odkrywanie nowych rzeczy, a dotyczy to szczególnie muzeów, czy poznawania historii. Przywiozłem ze sobą także rower i mam nadzieję, że dzięki niemu poznam bliżej Szczecin, oczywiście jeśli czas pozwoli, choć na razie na to się nie zanosi.