Wydarzenia – które miały miejsce ostatnio w Polsce, atak medialny na św. Jana Pawła II – są bez precedensu. Chociaż, patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, coraz bardziej wrogie nastawienie do wartości chrześcijańskich wielu środowisk, mediów przeczuwaliśmy, że może to nastąpić. Przecież nie tak dawno widzieliśmy przed kościołami ludzi, którzy skandowali wulgarne hasła pod adresem Kościoła i nas, katolików. Czy to nie bolesna kontynuacja tamtych wydarzeń? Przypominają mi się mocne słowa napomnień św. Jana Pawła II które wypowiedział u nas, w podkieleckim Masłowie, podczas pamiętnej Mszy św.: – I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!”. Niczego nie zrozumieliśmy.
Zapytałem kilka osób, jak oni oceniają te medialne ataki na św. Jana Pawła II, co o tym sądzą i jak zapamiętali papieża Polaka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Komu zależy, żeby nas skłócić?
Reklama
W kilka dni po śmierci Jana Pawła II na ulicy spotkałem dziennikarkę, która chciała usłyszeć, jak wielkim ciosem dla Polaków był moment jego odejścia, jak ważny był dla nas Papież. Odpowiedziałem wtedy, że papież owszem jest dla nas niezwykłym świadkiem, ale on przecież tylko wskazuje na Chrystusa, który jest najważniejszy. Szybko skończyła, chciała emocji… Daleki jestem od ubóstwiania Jana Pawła II, ale wobec tego, co się dzieje, nie da się milczeć. Reportaż znanej stacji nie ma nic wspólnego z poszukiwaniem prawdy ani dobrem dzieci i ofiar. Wykorzystano je cynicznie, żeby ubeckimi aktami uderzyć w Jana Pawła. Nie ma sensu, a nawet szkodliwym jest, dzielić ludzi na tych, którzy „histerycznie” bronią JP2, i tych, którzy będą go bronić „rozumnie”, cokolwiek to znaczy. Nie ma sensu wzywać do badania akt pod wpływem politycznego, ustawionego i niemającego nic wspólnego z badaniami i poszukiwaniami prawdy historycznej reportażu. To sankcjonowanie kłamstwa. Akta będą badane, ale jeśli ktoś ma odrobinę odwagi, powinien nazwać to, co się dzieje: polityczna akcja, wykorzystująca do tego tragedię ofiar. Komu zależy na tym, żeby jeszcze bardziej nas skłócić? Z każdego zła Bóg może wyprowadzić dobro. Może dzięki tej obrzydliwej akcji odkryjemy na nowo, głębiej Jana Pawła. Ja wracam znów do jego biografii autorstwa Georga Weigela. Prawdy należy bronić, bo bronimy w ten sposób siebie. Każdy ma także swoją „pobożność” JP2, swój stosunek do niego, „przaśny”, „ludowy”, „rzewny” „naukowy”, „pomnikowy” itd. Pozwólmy sobie na to bez dzielenia ludzi na głupszych i mądrzejszych, oświeconych i nie, to znów bardzo szkodliwe i głęboko nieetyczne. W mojej rodzinie zawdzięczamy wstawiennictwu JP2 życie dziecka. Janie Pawle, nie zapominaj o nas. (Ks. dr hab. Marcin Kowalski, profesor KUL)
Co zostanie w nas z jego dziedzictwa?
Od 10 lat nie mam telewizora, wiadomości czerpię głównie z radia i internetu. Kilka dni temu usłyszałem na antenie o jednym z księży (Lorentzu) z archidiecezji krakowskiej, który za pedofilię został skazany przez sąd państwowy i o pozytywnej w tej sprawie roli abp. krakowskiego Karola Wojtyły. Była to reakcja na zupełnie przeciwny opis sytuacji przez znaną stację. Następnego dnia na jednym z portali przeczytałem o drugim zamachu na JP2. To właściwe określenie dla opisu obecnej sytuacji medialnej, byłem zbudowany. Dwukrotnie, chcąc być solidarnym z naszym najbliższym świętym w mediach społecznościowych, zamieszczałem jego podobizny. W niedzielę jeszcze bardziej się zbudowałem, gdy kolega przesłał mi zdjęcie ze stadionu Warszawskiej Legii z banerem na trybunie: „Łapy precz od Jana Pawła II”. Przesłałem najbliższym przez komunikator. Starsza pani odesłała mi odpowiedź: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” z ikonką złożonych rąk do modlitwy.
Reklama
Gdy studiowałem historię, uczono nas, że fakty faktami, ale ich interpretacja zależy często od światopoglądu historyka. Zwracano nam uwagę, byśmy unikali prezentyzmu, a więc patrzenia na przyszłość oczami tego, co teraz już wiemy. Wydaje mi się, że w ten sposób postąpiła znana stacja, przykładając normy i wiedzę obecną do wydarzeń sprzed ponad 50 lat, z właściwym sobie nastawieniem pomijać to, co było niewygodne dla ich wersji wydarzeń. Jan Paweł II to nasze wspólne dobro. Oprócz walki politycznej toczy się też duchowa walka. Zmarły w 2016 r. znany ksiądz egzorcysta wskazywał, że demony bały się JP2, bo krzyżował ich plany, i dlatego, że wyrwał wielu młodych z ich rąk. Myślę, że chodzi teraz przede wszystkim o tych młodych, oni nie pamiętają, jak było, ile odwagi dodawał ludziom w czasie swych pielgrzymek za czasów PRL-u. Być może chcą też nas poróżnić i to tylko od naszej mądrości będzie zależeć, co zostanie w nas z jego dziedzictwa. Czasem dobre w dyskusji może też być milczenie, ale nie ze strachu, ale właśnie z mądrości. (Jarosław Andrzej Berezowski, Ruch Światło-Życie)
Bez świętości pozostanie pustka
Ostatnie wydarzenia rozumiem jako zmasowany atak w mediach na świętość Jana Pawła II. Myślę, że rozpętany atak na księży w ogóle rozpoczął się po filmie „Kler”, a potem w mediach społecznościowych. To właśnie wtedy padły zarzuty pod kątem papieża, że tuszował pedofilię w Kościele. Temat przesuwania księży przypisywali właśnie papieżowi. Zbyt mało było wypowiedzi w obronie Jana Pawła II. Pamięć jest ulotna, ale przecież istnieją dokumenty, które poświadczają, jak zareagował sam papież na zło w Kościele amerykańskim, usuwając takich kapłanów. Niestety właśnie środowiska lewackie, wrogie Kościołowi szybko zamieszczały ich wypowiedzi, biorąc na świadków „rzekomych zaniedbań”. Smutne jest to, że duża grupa z pokolenia JPII zaczęła też ulegać tej nagonce. Mnie osobiście bardzo dotykają i bolą te ataki, ponieważ całe życie papież stał w obronie ludzkiej godności, wiary i historycznej tożsamości. W świecie, w którym tak bardzo brak autorytetów, św. Jan Paweł II był wzorem, którego chciało się naśladować. Jeżeli zabiorą nam tę świętość, pozostanie wielka pustka, której nikt nie będzie w stanie wypełnić. (Barbara Barwińska, nauczyciel w Zespole Szkół Katolickich w Kielcach)
Dzięki niemu idziemy drogą wiary
Reklama
Razem z żoną urodziliśmy się w latach 80. XX w., kiedy Karol Wojtyła był już papieżem. Całą naszą młodość wzrastaliśmy wraz z pontyfikatem Jana Pawła II, wciąż wspominamy niedzielne południa w naszych domach, w których słuchaliśmy papieskich katechez, odmawialiśmy „Anioł Pański” i podziwialiśmy plac św. Piotra, gdzie powiewały polskie flagi.
Pamiętamy, kiedy Jan Paweł II mówił o Bogu, jego twarz była tak spokojna, promienna, pełna miłości, dawał tak niesamowicie piękne świadectwo. Tyle osób wybierało się na pielgrzymkę, gdy Jan Paweł przyjeżdżał do kraju. Można było odczuć, że jako Polska wszyscy jesteśmy braćmi w jedności. Papież był dla nas tą osobą, która scalała cały naród. Dzięki niemu Msza św. dla nas jest czymś więcej niż tylko niedzielnym obowiązkiem.
Wciąż nie możemy uwierzyć w to, co się dzieje, w ataki na świętego człowieka. Według nas, dzisiejszej młodzieży brakuje wzorca, jaki my mieliśmy w postaci naszego kochanego Papieża. To dzięki niemu i jego naukom idziemy drogą wiary, która doprowadziła nas do bycia we wspólnocie Przyjaciół Oblubieńca, uczącej nas miłości do Jezusa i bliźniego. Modlimy się o to, aby nigdy nie zostało zniszczone dziedzictwo, które przekazał nam Jan Paweł II. (Katarzyna i Łukasz Przybylski, Wspólnota Oblubieńca)