Curtis Martin wychował się w katolickiej rodzinie, ale z upływem lat oddalał się od Jezusa. W trakcie nauki na uniwersytecie w Luizjanie przestał chodzić do kościoła i zajął się studenckimi sprawami. Pewnego dnia na kampusie poznał grupę przyjaciół, którzy zaprosili go do gry w golfa. Chłopaka zaintrygowała bijąca od nowych znajomych radość. Jakiś czas później koledzy zachęcili go do udziału w studium biblijnym. Okazało się, że studenci należeli do organizacji z misją ewangelizacyjną Campus Crusade, która zrzesza chrześcijan bezwyznaniowych i różnych denominacji.
Akcje do podpatrzenia
Reklama
Curtis rozpoczął wspólne czytanie Biblii. Poznawał Jezusa jako Osobę, z którą można nawiązać bardzo bliską relację. Otrzymał spojrzenie na Boga, jakiego w swoim katolickim wychowaniu nie doświadczył. Dołączył do ekipy Campus Crusade i został jednym z liderów wspólnoty. Z zapałem dzielił się Ewangelią ze studentami uczelni. Spotykał Jezusa w Eucharystii i doświadczał tego, że jest On prawdziwie obecny pod postacią chleba, aż wreszcie postanowił powrócić na łono Kościoła katolickiego. Młody mężczyzna szybko odkrył, że wokół niego nie było wspólnoty podobnej do Campus Crusade. – Jego protestanccy koledzy ewangelizowali przez przyjaźń. Ich programem byli ludzie. Curtis postanowił wykorzystać ten model i utworzył katolicki FOCUS – mówi Hilary Draftz, dyrektorka organizacji. Dziś wspólnota rozwija się na ponad 200 amerykańskich kampusach. Liderzy FOCUS jeżdżą na zagraniczne misje, m.in. do Meksyku. Ostatnie, cykliczne wydarzenie ewangelizacyjne – SEEK, zorganizowane w styczniu 2023 r. w St. Louis w stanie Missouri, zgromadziło 17 tys. spragnionych żywej relacji z Jezusem młodych ludzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– FOCUS odniósł wielki sukces, a to pokazuje nam, że są dobre rzeczy, których możemy się nauczyć, obserwując protestanckie akcje ewangelizacyjne – mówi arcybiskup senior Charles Chaput, kapucyn. – Kiedy czytam Dzieje Apostolskie, widzę św. Pawła pracującego z Pryscyllą i Akwilą – żonatymi uczniami Jezusa – w jego wysiłkach ewangelizacyjnych. Dostrzegam, że posługa kierowana przez świeckich była częścią Kościoła katolickiego od wczesnych dni apostolskich. To bardzo katolicka idea, ponownie rozbudzona przez Sobór Watykański II. Działanie świeckich jest również ideą protestancką, podzielają ją oni z katolikami. Być może protestanci zawsze stosowali ją z większym powodzeniem, ponieważ poświęcali mniej uwagi posłudze święceń, ale jest to zamysł prawdziwie katolicki – dodaje arcybiskup.
Należy się chronić
Reklama
Przykładem reakcji Kościoła katolickiego na negatywny wpływ mentalności ewangelikalnej na amerykańskich katolików była m.in. konieczność otwierania własnych ośrodków oświaty. – My, katolicy, wcześnie rozwinęliśmy bardzo silny system szkół katolickich, aby chronić katolickie dzieci przed wpływami protestanckimi – zauważa abp Chaput. Pod koniec XIX wieku w szkołach publicznych w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych utrzymywały się antykatolickie nastroje. By przekazać dzieciom nauczanie Kościoła katolickiego, budowano szkoły podstawowe. Do 1920 r. do 6551 diecezjalnych podstawówek uczęszczało 1,8 mln uczniów, których nauczało 42 tys. nauczycieli.
Również dziś istnieje ryzyko przesiąknięcia ewangelikalną mentalnością. – Zgoda na rozwody, akceptacja ideologii gender, promowanie fałszywych wolności indywidualnych, które część amerykańskich wspólnot protestanckich skodyfikowała jako element swojej „Dobrej Nowiny”, to tylko kilka zagrożeń – mówi Andrew Comiskey, konwertyta na katolicyzm i założyciel ekumenicznej organizacji Desert Stream Ministries. – Jak to wpływa na katolików w Ameryce? Wielu z nich ma wiarę powierzchowną, idą zatem na kompromis z logiką świata. Poważniejszych katolików to prowokuje. Przyjrzyjmy się naszemu prezydentowi Joe Bidenowi albo byłej spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Dwoje najpotężniejszych przywódców w Ameryce. Oboje twierdzą, że są gorliwymi katolikami, ale opowiadają się za prawem do aborcji i za zmianą płci. To prowokuje poważnych katolików do zadania sobie pytania: czy od początku do końca będę żył zgodnie z nauczaniem Kościoła dotyczącym godności człowieka? – wskazuje Comiskey.
Protestancka pasja
Reklama
– Od 12 lat jestem katolikiem, jednak to dzięki staraniom ewangelizacyjnym protestantów moja rodzina poznała Jezusa (Andrew był członkiem Vineyard Christian Fellowship oraz Międzynarodowego Domu Modlitwy IHOP – przyp A.C.). Staliśmy się chrześcijanami, bo oparliśmy się na różnych chrześcijańskich zgromadzeniach, których członkowie w wyjątkowy sposób potrafili do nas przemówić. Działał przede wszystkim Duch Święty, ale byli także kreatywni, praktyczni chrześcijanie. Wierzyli, że trzeba narodzić się na nowo i oddać życie Jezusowi – wspomina Comiskey. Powrócił on do Jezusa w latach 70. ubiegłego wieku, w czasie tzw. ewangelickiego przebudzenia (evangelical revival), kiedy młodzi ludzie tysiącami gromadzili się w wielkich namiotach, by wielbić Boga i doświadczać uwolnienia od zniewoleń, uzależnień, grzechu pozamałżeńskich aktów seksualnych, również homoseksualnych.
Ten sam Duch chce działać i dzisiaj. W lutym na kilku amerykańskich uczelniach doszło do podobnych wydarzeń, kiedy to cotygodniowe wieczorne spotkania w kaplicy przerodziły się w nieustanną modlitwę. Na chrześcijańskim uniwersytecie Asbury w stanie Kentucky studenci oraz zaintrygowani wydarzeniem przyjezdni uwielbiają Boga już od 8 lutego. Odnotowywane są uzdrowienia na ciele i duszy. Chociaż Pan Bóg lubi porządek, to Jego Duch wieje, gdzie chce, dlatego pracujący na kampusie porządkowi pozostawiają kaplicę otwartą 24 godziny na dobę. Taka wrażliwość na Boże natchnienia inspiruje.
– Są też inne pozytywne przejawy wpływu protestantów. Na Mszach św. śpiewamy wiele hymnów protestanckich. Protestanccy kaznodzieje są dla księży katolickich przykładem dobrego i poważnego głoszenia słowa Bożego. Protestanckie wspólnoty, przez chrześcijaństwo relacyjne, prawdopodobnie wywarły pozytywny wpływ na parafie katolickie – zauważa abp Chaput. – Czasami bowiem, z powodu ogromnych rozmiarów parafii katolickich w porównaniu z kościołami protestanckimi, wydaje się, że Kościół katolicki jest bardziej instytucjonalny niż wspólnoty ewangelikalne i mniej relacyjny; dzieje się tak jednak z powodu wielkości, a nie faktycznego nauczania czy tradycji – wskazuje duchowny. – Kościół katolicki jest bardzo relacyjny od czasu spotkania się Apostołów w Wieczerniku – podkreśla.
Protestanci nie proponują niczego odkrywczego, rewolucyjnego. Jeśli poddamy ich wpływ rozeznaniu, możemy dostrzec, że swoją działalnością przypominają nam, kim jesteśmy i w pewnym sensie... kim powinniśmy być. Ale ewangelizowanie świata, chrześcijaństwo relacyjne czy ożywienie ludzi świeckich – te rzeczywistości nie zostały odkryte w czasach reformacji. One narodziły się już w Kościele pierwszych wieków i jest wskazane, by zarówno katolicy, jak i protestanci odważniej dawali temu świadectwo.