Reklama

Felietony

Opowieść rozbitka

Można być twardzielem, ale kiedy człowiek porusza się na krawędzi, to zwierzęca bojaźń nie może go ominąć. Ta trwoga jednak mobilizuje i pozwala przeżyć.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy czytałem Opowieść rozbitka Gabriela Garcíi Marqueza, jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, na myśl przychodziły mi uciążliwe chwile podczas mojej atlantyckiej żeglugi szalupą ratunkową. W czasie sztormu przyszło mi bowiem nadludzkim wysiłkiem i determinacją walczyć o zachowanie życia. Można być twardzielem, ale kiedy człowiek porusza się na krawędzi, to zwierzęca bojaźń, przylepiająca koszulę do pleców i zaciskająca gardło, nie może go ominąć. Ta trwoga jednak mobilizuje i pozwala przeżyć. Sprawia, że człowiek jest w stanie zrobić więcej, niż by mu się wydawało.

Reklama

Kolumbijski laureat Nagrody Nobla był początkującym dziennikarzem, kiedy w 1955 r. do jego redakcji w Bogocie trafił 20-letni Luis Alejandro Velasco, marynarz z niszczyciela Caldas. Wypadł za burtę i po 10 dniach dryfowania na tratwie, bez picia i jedzenia, na wpół żywy wylądował na bezludnej plaży. Obaj zrekonstruowali całą historię, która pojawiła się w gazecie w kilkunastu odcinkach, a po 15 latach Marquez opisał ją w pierwszej osobie, odtwarzając minuta po minucie morski epizod, gdzie rozbitkowie tracą pojęcie przestrzeni i czasu, gdzie w ciemnościach nocy kłębią się pierwotne lęki i duchy wykluczające szanse zbawienia. Velasco doznał bardzo siarczystych ciosów głodu, zwątpienia i beznadziejności. W pewnym momencie pojawiły się pobudzające jego psychikę wizje, bo okazało się, że ukazujący się w zasięgu wzroku ląd to była tylko halucynacja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pozbawiona nadmiernej emfazy i patosu, pełna napięcia opowieść jest przesiąknięta historią samotności, przemijania, namiętności, lęku w obliczu potęgi natury, a przede wszystkim – mocą ducha i nieprzebranego pragnienia życia. Dzięki zdolnościom narracyjnym autora historię rozbitka czyta się szybko i dobrze – ze względu na nieustanne poczucie zawieszenia prowadzące do przekonania, że coś się za chwilę wydarzy. Nawet jeśli czytelnik wie na pewno, że w końcu Velasco przeżyje, obecność śmierci jest tak kłopotliwa, tak wiarygodna, że w pewnym momencie można uwierzyć, iż kres życia marynarza jest naprawdę bliski. Morze jest centralnym elementem narracji, zdolnym ubarwić całą historię spektaklem kontrastującym z atmosferą umierającego rozbitka. Są tam zarówno rekiny, gotowe zaatakować tratwę rozbitka, jak i ryby, które jak na ironię losu wygłodzonego rozbitka, pływają obok ławicami.

Po 4 dniach poszukiwań kolumbijskiej marynarki Velasco został uznany za zmarłego. Rodzina przyjęła tę wiadomość i zorganizowała jego pogrzeb. Kiedy po 10-dniowej agonii powrócił do domu, stał się zmartwychwstałym bohaterem narodowym. Był mocno zaskoczony takim obrotem sprawy, bo gdy był na łasce morza, chwilami czuł się nieboszczykiem albo też, wbrew własnej woli, życzył sobie wiecznego spoczynku. Teraz, uhonorowany orderem i obwożony po całym kraju, stał się wzorem dla młodzieży. Czuł się nieswojo, bo na początku dyktatorski rząd wyniósł go na ołtarze, czyniąc z niego instrument propagandy, a potem wiele firm wykorzystywało jego blask do kampanii reklamowych.

Zmęczony trochę taką afirmacją Velasco był przeświadczony, że nie jest wcale herosem, za jakiego go uważano, ponieważ człowiek odważny walczy o przetrwanie, nigdy nie dopuszcza do siebie myśli poddania się i pozwolenia sobie na odejście na wieki, jak to miało miejsce w jego przypadku. W rzeczywistości powieść Marqueza, którą on sam określił jako dziennikarski zapis i która zajmuje wyjątkowe miejsce w jego twórczości, obala mit o literacko wyświęconym bohaterze-rozbitku, ale przywraca dogłębnie ludzką, a zatem na wskroś realną postać, z jej lękami, rozmyślaniem i pożądaniem, które w bliskości ostatniej godziny mogą się pojawić u każdego człowieka.

2023-02-07 13:52

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Odkopywanie przeszłości to strata czasu

Niedziela Ogólnopolska 37/2024, str. 58-60

[ TEMATY ]

Jacek Pałkiewicz

Adobe Stock

Nowy i stary Phnom Penh

Nowy i stary Phnom Penh

Kambodża nie dała się ograbić z nadziei. Dzisiaj spogląda w przyszłość, prezentując enigmatyczny uśmiech kamiennych posągów Bajonu.

W końcu marca 1975 r. wylądowałem w Bangkoku, szukając możliwości dotarcia do świątyń Angkoru. Dzięki zażyłej przyjaźni z Riccardo, człowiekiem rozlicznych interesów, znalazłem kontakt z dobrze ustosunkowanym w Kambodży „importerem” rubinów, który zapewniał, że mógłby w burzliwych latach wojny domowej pomóc mi prześlizgnąć się przez granicę kraju od 3 lat zamkniętego dla świata. Zaopatrzony w zaliczkę mediolańskiej redakcji byłem w stanie dobić interesu, najpierw z tajskim oficerem, a następnie z pośrednikiem posiadającym „właściwe” relacje z szefem policji w kambodżańskim Anlong Veng, bazie komunistycznej partyzantki, jednej z redut Czerwonych Khmerów, którzy kontrolowali już większą część kraju.
CZYTAJ DALEJ

Premier Meloni odwiedziła muzeum Jana Pawła II w Kolegium Polskim w Rzymie

2025-12-23 08:27

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Watykan

Giorgia Meloni

Premier Włoch

Foto Presidentza del Consiglio

Premier Włoch w Muzeum św. Jana Pawła II w Kolegium Polskim w Rzymie

Premier Włoch w Muzeum św. Jana Pawła II w Kolegium Polskim w Rzymie

Nie wszyscy wiedzą, że kardynał Karol Wojtyła miał swoją siedzibę w Rzymie – małe mieszkanie w Kolegium Polskim na wzgórzu awentyńskim. Na parterze budynku zajmował się mały apartament z salonem, gabinetem oraz sypialnią z łazienką. Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do Rzymu, kardynał zatrzymywał się właśnie tutaj - 14 października wyjechał stąd na drugie konklawe w 1978 r. i już nigdy tu nie mieszkał. Prawdę mówiąc wrócił, ale nie jako mieszkaniec Kolegium tylko jako Papież. Jego ubrania, dokumenty, zapiski i różne przedmioty pozostały w tym małym apartamencie.

Niestety, stary budynek Kolegium wymagał remontu, a prace postępowały powoli. Kardynał Stanisław Dziwisz, wieloletni sekretarz Jana Pawła II, spotkał się w tym roku z premier Włoch Giorgią Meloni i rozmawiał z nią, między innymi, o problemach związanych z remontem Kolegium i pomieszczeń, w których przez lata mieszkał kardynał Wojtyła. Premier zgodziła się wesprzeć renowację Kolegium i utworzenie muzeum Jana Pawła II w Rzymie dla upamiętnienia Roku Świętego 2025. W ten sposób w stolicy Włoch w odrestaurowanym Kolegium polskim powstał niewielkie, ale wyjątkowe muzeum poświęcone człowiekowi, który przez prawie 27 lat był Biskupem Rzymu.
CZYTAJ DALEJ

Polonez Boga. Królowa polskich kolęd

2025-12-23 20:07

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red

Tajemnica tej kolędy nie kończy się na historii. „Bóg się rodzi” nie jest tylko opowieścią o Betlejem sprzed dwóch tysięcy lat, ani tylko o Polsce sprzed wieków. Śpiewając ją, wyznajemy coś bardzo osobistego: że Bóg wciąż może rodzić się w ludzkim sercu.

Wystarczą pierwsze słowa: „Bóg się rodzi…” – i nagle wszystko wokół się zmienia. Cichną rozmowy przy wigilijnym (a potem świątecznym) stole, ustaje brzęk sztućców, jakby ktoś nacisnął niewidzialny przycisk pauzy. Zostaje tylko dźwięk – dostojny, polonezowy, śpiew, który wciąga wszystkich.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję