Obchody Święta Wojska Polskiego w Oleszycach miały miejsce w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i rozpoczęły się w kościele parafialnym Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, gdzie w intencji ojczyzny sprawowana była Msza św., której przewodniczył ks. Artur Schodziński. Kluczem, którym otwierał liturgię słowa, było słowo – radość. Lekiem na wszystkie nasze lęki i niepokoje jest cnota chrześcijańskiej radości. – Mamy czym się radować. Żyjemy w pięknym kraju, dobrych ludzi, którzy chcą dobra wspólnego. Prawdziwa radość wypływa z naszego serca, gdy zauważamy kim jesteśmy, jak wiele otrzymaliśmy od Boga i ciągle otrzymujemy. Dziś dziękujemy za dar wolności, która nie jest nam dana raz na zawsze. Trzeba o nią zabiegać, cieszyć się tym, że jesteśmy Polakami – mówił proboszcz w homilii. Podzielił się też refleksją na temat radości płynącej z Eucharystii. – Nie może być tak, że z Eucharystii wychodzimy smutni. Jeśli tak jest, to znaczy, że nie otworzyliśmy się na to, co tutaj się dokonuje. Nie otworzyliśmy się na Boże słowo, na Chrystusa, nie przyjęliśmy Go w Komunii św. Jeśli mamy dbać o dobro wspólne, o Polskę, która jest naszą ojczyzną, to siły fizyczne nie wystarczą. Potrzeba nam siły nadprzyrodzonej, którą daje nam Chrystus – wskazał.
W miejscu pamięci
Druga część uroczystości odbyła się przed pomnikiem stojącym przy drodze z Oleszyc do Jarosławia, w lesie zwanym Bachory. Uczestników powitał wiceburmistrz Oleszyc Robert Brudniak: – Tradycją jest, że 15 sierpnia stajemy tu, w uroczysku Bachory, przed pomnikiem upamiętniającym bohaterów Wojska Polskiego poległych w czasie II wojny światowej, by oddać hołd żołnierskiej krwi przelanej za ojczyznę, by pokłonić się żołnierzom wszystkich polskich wojen i bitew. Bez ich ofiary nie byłoby dzisiejszej Polski – wolnej i suwerennej. Zauważył, że życie zmusza do weryfikacji naszych poglądów i uczuć, zmienia nasz punkt widzenia nas świat. – Przekazywana wiedza zawierała błędne tezy, które wypaczały prawdę historyczną. Nie zawierała prawdziwej wiedzy o 17 września 1939 r., zbrodni katyńskiej czy działalności Armii Krajowej. Wojna na Ukrainie weryfikuje wiele poglądów. Poczucie naszego bezpieczeństwa zostało zachwiane. Huk spadających w Jaworowie bomb słyszalny w powiecie lubaczowskim, zupełnie zmienia wizerunek bezpieczeństwa, wolności, wojska – dodał.
Z nauki prymasa
Zastępca burmistrza przypomniał kilka myśli i wskazań bł. kard. Stefana Wyszyńskiego: „Sztuką jest umierać dla Ojczyzny, ale największą sztuką jest dobrze żyć dla niej (...). Wolności, suwerenności, niepodległości nikt nam nie podarował raz na zawsze. Musimy o nie dbać codziennym wysiłkiem, staraniem, a czasem będzie od nas wymagać wyrzeczeń. Chodzi nie tylko o wysiłek ludzi w mundurach, ale także o wspólne staranie całego narodu. Dziś Ojczyzna nie woła o daninę krwi, ale domaga się uczciwej pracy, poświęcenia i ofiary dla dobra wspólnego”. Starosta lubaczowski Zenon Swatek przypomniał, że w latach 1943-47 nacjonaliści ukraińscy bestialsko mordowali ludzi, palili ich domostwa. Podziękował mieszkańcom ziemi lubaczowskiej za udzieloną pomoc uchodźcom z Ukrainy. – Pomagamy Ukrainie i popieramy ich starania o wejście do UE. Wojna na Ukrainie to też nasza wojna. Im prędzej się skończy, tym szybciej Ukraińcy zbudują sobie lepszą przyszłość, a my będziemy bezpieczniejsi – powiedział.
Pomóż w rozwoju naszego portalu