TANZANIA
Afryka głoduje
„Ceny skaczą każdego dnia. Ludzie z naszej wioski płaczą, bo nie wiedzą, co będzie dalej. Do tej pory w większości domów w Bukanga jadło się raz dziennie. Tych ludzi nie było stać na nic więcej. Już teraz dzieci umierają z głodu” – brzmi to dramatycznie, ale nie ma tu nic z teatru. Prawdopodobnie jest jeszcze gorzej, bo takich sytuacji nie oddadzą wiernie żadne słowa. Afryka ginie z głodu, o czym w powyższym apelu daje świadectwo s. Rut Ciesielska, która pracuje w Centrum Dobrego Samarytanina w Bukanga. Pod opieką ma dwadzieścioro dwoje dzieci, sierot.
Wszystko ma związek z wojną na Ukrainie – stamtąd Tanzania pozyskiwała niemal połowę potrzebnej do wyżywienia ludzi pszenicy. W Tanzanii, i nie tylko tam, od dłuższego czasu bardzo trudno jest coś samemu wyhodować. Siostry mają swoje pole. Najpierw posadziły tam banany, ale zniszczyły je ulewy. Później przerzuciły się na kukurydzę – tę zniszczyła susza. Marnym pocieszeniem jest, że w obliczu kryzysu żywnościowego na pewno zadziała wolny rynek, który uzupełni luki w zaopatrzeniu. Do tego czasu jednak nie wszyscy wytrzymają...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
JORDANÓW
Szybka reakcja
Reklama
„Zależy mi na jak najszybszym, rzetelnym i pełnym wyjaśnieniu tej sprawy, deklaruję gotowość współpracy z państwowym wymiarem sprawiedliwości i innymi kompetentnymi instytucjami, aby ustalić fakty i dojść do prawdy” – napisała w pierwszej reakcji na doniesienie o krzywdzie wyrządzonej podopiecznym DPS w Jordanowie przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Prezentek m. Anna Telus. Wkrótce po tym uznano, że najlepszym wyjściem z trudnej sytuacji będzie rezygnacja z prowadzenia ośrodka przez siostry i zgoda na to, aby podmiotem prowadzącym DPS było starostwo powiatowe w Suchej Beskidzkiej.
Reakcja zakonu była szybka i stanowcza. Siostry i pracownicy świeccy, wobec których wysunięto zarzuty, zostali natychmiast odsunięci od obowiązków i zobowiązani do współpracy z organami, które mają dojść do prawdy. W kontekście tej informacji – oczywiście postawy tych, którzy zawinili należy piętnować, i trzeba mieć nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość – warto zauważyć, że poszkodowanymi w tej sprawie są wszystkie wiernie służące Bogu i ludziom w duchu charyzmatu zgromadzenia siostry prezentki, na które wylało się przy tej okazji morze hejtu.
CHODZI O CZŁOWIEKA
Wojna oczami papieża
Nie, nie popieram Putina – powtórzył po raz kolejny Franciszek podczas prywatnego spotkania z redaktorami pism jezuickich. Odbyło się ono ponad miesiąc temu, ale dopiero teraz do opinii publicznej trafiła obszerna wypowiedź papieża nt. sytuacji na Ukrainie. Dlaczego zatem jest oskarżany o sprzyjanie Rosji? Bo widzi sytuację w jej złożoności. Nie wszyscy tak jak on dostrzegają np. ludzką stronę wojny, która ginie, gdy na czoło wysuwają się kalkulacje geopolityczne. Człowiek liczy się mniej. Światowa opinia publiczna ogniskuje swą uwagę na Ukrainie i papieża to nie dziwi. „Pomyślmy – powiedział redaktorom – o niektórych częściach Afryki, o północnej Nigerii, o północnym Kongo, gdzie wciąż trwa wojna i nikt się tym nie przejmuje. Pomyślmy o Rwandzie sprzed 25 lat, pomyślmy o Mjanmie i grupie Rohingja”.
Reklama
Dlaczego więc w rozmowie z włoskim dziennikiem mówił o „szczekaniu NATO u bram Rosji”, za co był szczególnie krytykowany? Okazało się, że cytował jednego ze światowych przywódców, którego zdanie ceni. Polityk ten stwierdził, iż światowi przywódcy „nie rozumieją, że Rosjanie są imperialni i nie pozwalają, by jakiekolwiek obce mocarstwo się do nich zbliżyło”, i że „sytuacja może doprowadzić do wojny”. Ostatecznie wojna wybuchła, a papież jest zdania, że „być może została w jakiś sposób sprowokowana lub nie została powstrzymana”.
RZYM
Przyjaciel papieża
Za sprawą listu napisanego 64 lata temu wiemy trochę więcej o okupacyjnym życiu Karola Wojtyły.
Kleryk Szczęsny Zachuta, znany jako Jerzy, był najbliższym przyjacielem Karola Wojtyły z czasów podziemnego seminarium duchownego, które działało w Krakowie w okresie okupacji. Kleryk działał również w Szarych Szeregach, organizował pomoc dla ukrywających się Żydów, za co został aresztowany przez Niemców 13 kwietnia 1944 r. Dwa miesiące później jego nazwisko znalazło się na liście rozstrzelanych. Nigdy nie udało się zlokalizować miejsca jego pochówku.
Karol Wojtyła podtrzymywał korespondencyjną znajomość z rodziną zamordowanego przyjaciela. W maju br. jeden z takich listów, z 1958 r., krewni zamordowanego przesłali do rzymskiej bazyliki św. Bartłomieja. Karol Wojtyła, już wtedy biskup pomocniczy w Krakowie, pisze w nim: „Pracowałem wówczas jako robotnik w Solvay’u, a ze Szczęsnym spotykaliśmy się często, najczęściej w kościele oraz u śp. Jana Tyranowskiego, który był dla nas obu przewodnikiem duchowym”. Rodzina poprosiła o przechowywanie listu w bazylice św. Bartłomieja, aby był to „symboliczny grób Szczęsnego w szczególnym miejscu, bo poświęconym pamięci męczenników XX wieku przez jego przyjaciela Jana Pawła II”.
Reklama
Uroczystości umieszczenia w ołtarzu męczenników nazizmu listu od świętego papieża przewodniczył abp Jan Romeo Pawłowski, sekretarz ds. przedstawicielstw papieskich. – Szczęsny to słowiańskie imię, które znaczy szczęśliwy – powiedział abp Pawłowski. – Oczywiście, jeśli spojrzymy na jego krótkie życie według światowych kryteriów, to potoczyło się ono źle. Nie spełniły się jego plany, zniszczone przez bezsens wojny. Jednak gdy popatrzymy oczyma wiary, z pewnością możemy powiedzieć, że program przyjęty na chrzcie wraz z imieniem Szczęsnego wypełnił się doskonale przez niego i w nim, bo przez męczeńską śmierć stał się naprawdę szczęśliwy.
W uroczystości wzięła też udział, obok rodziny Szczęsnego, delegacja Wspólnoty św. Idziego, która opiekuje się sanktuarium Nowych Męczenników. – Otrzymanie cennej pamiątki po św. Janie Pawle II, który 30 lat temu powierzył nam tę bazylikę i zapragnął, aby stała się ona miejscem ekumenicznej pamięci o męczennikach naszych czasów, ma wielkie znaczenie – podkreślił Marco Impagliazzo, przewodniczący Wspólnoty Sant’Egidio, obecny na uroczystości wraz z założycielem wspólnoty Andreą Riccardim.
Odręczny dwustronicowy list został umieszczony w jednym z bocznych ołtarzy bazyliki – zgodnie z wolą bliskich Szczęsnego Zachuty. Podczas nabożeństwa popłynęła modlitwa w intencji pokoju na świecie, zwłaszcza na Ukrainie.
M.S./K.W.
FRANCJA
Co ich boli w Kościele?
Pierwszy etap synodu o synodalności zbliża się do końca. Głos zabrali wierni w Kościołach lokalnych. Ich uwagi przekazano na szczebel krajowy; na nim dokonuje się synteza, w której wybierane są głosy najpowszechniejsze i najbardziej znaczące. Jeden z pierwszych krajów, gdzie dokonano już podsumowania, to Francja. Co się nie podoba wiernym w Kościele nad Sekwaną? Głos francuskich katolików jest radykalny, niewiele mniej niż ten płynący z niemieckiej drogi synodalnej. Francuzi co prawda nie postulują błogosławienia związków homoseksualnych, ale opowiadają się za dowolnością celibatu, krytykują duchownych za „autorytaryzm, trudności w relacjach z kobietami, postawę bardziej wyniosłą niż braterską”; domagają się zwiększenia roli kobiet w Kościele, bo istnieje dysproporcja między liczbą kobiet zaangażowanych w życie kościelne, a tych, które mają władzę oraz postulują „większą różnorodność w liturgii”. Ten ostatni postulat wydaje się najdalej idący, z przyznaniem centralnego miejsca rozważaniu słowa Bożego, bo – i to najdziwniejsze – Eucharystia może rodzić napięcia. Powody? Jednym z wymienionych jest „wykluczenie osób homoseksualnych i rozwiedzionych”. To akurat najbardziej pachnie protestantyzacją.