Redaktor oburzył się, że abp Jędraszewski powiedział, iż przyjęcie uchodźców z Ukrainy i okazywanie im braterskiej pomocy mają swoje uzasadnienie w ofiarnej pracy duszpasterskiej Kościoła. Czy można inaczej interpretować prosty fakt socjologiczny, że najwięcej i najchętniej okazuje się solidarność uchodźcom tam, gdzie jest największy odsetek ludzi uczęszczających na Mszę św.? Tak jest przy każdej akcji pomocy potrzebującym. Wystarczy nałożyć na siebie „mapy” jednego i drugiego zjawiska. Jakoś nie widać w czołówce pomocy przedstawicieli tzw. Kościoła otwartego, którzy potrafią tylko głosić wzniosłe hasła i mówić, co inni powinni robić, a także krytykować Kościół „ludowy” we wschodniej i w południowo-wschodniej Polsce. To przecież tutaj znalazła przystań większość uchodźców.
Motywacja religijna
Reklama
Czy bez motywacji religijnej, a zwłaszcza bez miłosierdzia, można pomagać innym? Redaktor Terlikowski podaje przykład Szwecji, mówi, że tam pomaga się bez takiej motywacji. Proponuję zauważyć, że w Szwecji, która niby ma być przykładem przyjmowania uchodźców, od kilku dziesięcioleci zabroniona jest spontaniczna i indywidualna pomoc potrzebującym – wszystko regulują przepisy prawne i obywatel musi się im podporządkować. Działalność charytatywna jest reglamentowana i pozostaje w gestii państwa. Podobnie jest zresztą w innych krajach zachodnich. Problem ten poruszył papież Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est. Odsyłam do lektury!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ideologie
Redaktor Terlikowski zarzuca abp. Jędraszewskiemu, że w swoim nauczaniu powraca do ideologii i wywieranego przez nie nacisku. Jest to w pełni uzasadnione, ponieważ dzisiaj wprowadzanie na siłę ideologii jest niemal dotykalne, dotyczy bowiem każdej dziedziny życia. Wystarczy pobieżna lektura tego, co przekazują media, aby się o tym przekonać. Czym jest ideologia? Jest zbiorem arbitralnie przyjętych założeń, którymi usiłuje się dokonać „sformatowania” społeczeństwa, aby zyskać nad nim panowanie, przede wszystkim po to, by je wykorzystywać, zwłaszcza ekonomicznie. Owszem, w każdej ideologii jest zawarta jakaś prawda, ale bierze ona „część za całość” (pars pro toto). Siła ideologii tkwi właśnie w tym, że ukazywana jest pod pozorem prawdy.
Nacisk ideologiczny jest obecny wszędzie: w polityce, ekonomii, kulturze, wychowaniu itd. Trzeba więc przed nim przestrzegać w imię integralności i czystości prawdy. Także Pan Jezus zmagał się z ideologiami, np. z ówczesnym mesjanizmem, z zelotyzmem, faryzeizmem itd. Nauczanie Jezusa zawiera ewidentnie odniesienie do tych wyzwań. W Kościele apostolskim sprawa była jeszcze szerzej obecna.
Reklama
O obecności ideologii w polskiej przestrzeni kulturowej świadczy choćby histeryczna reakcja na podręcznik prof. Wojciecha Roszkowskiego do nowego przedmiotu szkolnego – Historia i teraźniejszość. Jak można uczciwie dyskutować o książce, jeśli przeczytało się zaledwie kilka jej stron? Co ciekawe, najwięcej reakcji wzbudziło wskazanie w tym podręczniku, że mamy dzisiaj do czynienia z ideologiami. „Podobne przyciąga podobne” – chciałoby się powiedzieć za klasykami.
Młodzież odchodzi
Terlikowski powraca uparcie do tezy, że młodzież odchodzi od Kościoła z winy Kościoła. Potrzebowałbym argumentów na to, że to jest prawda. Owszem, to także jest problem, ale młodzi odchodzą przede wszystkim pod wpływem ideologii, które obiecują im nowy model życia – model prosty, łatwy, szybko się realizujący, dający nieustanne zadowolenie, umożliwiający proste spełnienie marzeń i samorealizację; przede wszystkim jednak zapowiadają nieograniczoną wolność. Uderza się więc w bardzo oczywiste młodzieńcze oczekiwania. Robi się to ponadto sugestywnie, więc młodzież daje się zwieść. Chrześcijaństwo jest realistyczne, dlatego ma prostą ofertę: „Nawróć się i z miłością weź swój krzyż”. Ta oferta niezbyt przemawia, co więcej – robi się wszystko, aby nie dopuścić do głosu tych, którzy ją przedstawiają. Arcybiskup Jędraszewski, gdy o tym mówi, zaczyna być słuchany także przez młodzież. Dlatego spotyka się ze sprzeciwem ideologów.
Nie zauważyłem, by red. Terlikowski kiedykolwiek sformułował jakąś pozytywną propozycję zmierzenia się ze współczesnymi wyzwaniami, przed którymi stoi człowiek wierzący. Wiem, że publicystyka ma swoje prawa, ale trzeba mieć świadomość, iż ma ona także swoje ograniczenia. Samo opowiadanie, co Kościół – czyli kto? – powinien, nie ma większego sensu. Samo krytykowanie papieża i biskupów niewiele wnosi w mierzenie się ze współczesnymi wyzwaniami. To nie abp Jędraszewski, ale red. Terlikowski brnie w ideologię, coraz bardziej zawężoną w swoich perspektywach – część zamiast całości!