Pytanie czytelnika:
Czy religia może być sprawą tylko prywatną?
Obecnie często spotykamy się z opinią, że religia powinna być sprawą wyłącznie prywatną. Takie zdanie pada np. ze strony tych osób, które mają odmienny pogląd niż chrześcijanie i najchętniej zamknęłyby Kościołowi usta. Na poziomie czysto prawnym i świeckim warto zauważyć, że prawo do publicznego kultu i do manifestowania swoich poglądów religijnych jest gwarantowane przez polską konstytucję. Jest to symptom zdrowo funkcjonującego społeczeństwa, które daje wolność obywatelom. Tymczasem poprawność polityczna każe, niestety, odmawiać chrześcijanom prawa do mówienia głośno przynajmniej o niektórych swoich poglądach, szczególnie tych z dziedziny bioetyki. Jest to znak nietolerancji, a ludzie wierzący powinni upominać się o zachowanie tego naturalnego prawa człowieka. Bo dlaczego niewierzącym pozwala się na głoszenie swoich poglądów, a katolikom już nie? Kościół w swoim nauczaniu nie zmusza przecież nikogo do przyjęcia chrześcijaństwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Próba sprowadzania religii do sprawy tylko prywatnej nie jest nowością i ma już swoją historię. Na takie podejście do religii wpadł francuski myśliciel epoki oświecenia – Jan Jakub Rousseau. Uważał on, że religia jest kwestią tylko sumienia i uczuć – wewnętrznych przeżyć danego człowieka – i nie potrzeba żadnego kultu zewnętrznego. Redukował więc wiarę do poszukiwania dobra i piękna, odrzucał wszelkie objawienie religijne i tworzył „religię naturalną”. Możemy jednak wobec tego zapytać: czy autentyczna religia nie wzywa do poszanowania dobra wspólnego, do budowania solidarności i sprawiedliwości? Czy zatem może być tylko sprawą prywatną? Ponadto podejście Rousseau prowadzi do tego, że każdy konstruuje własną religię, sam tworząc prawdy wiary albo zasady moralne. Ale czy taka religia ma w ogóle sens?
Trzeba zauważyć, że chociaż wiara jest czymś bardzo intymnym, to warto okazywać ją na zewnątrz. Człowiek ma wolność przyznawania się do niej. Do niego należy wybór, czy wyjawi innym swoje przekonania. Taka decyzja może rodzić naturalne poczucie wstydu. Jest to oznaka, że wyjawiam przed innymi to, co jest dla mnie ważne. Dojrzały człowiek ma wyczucie, co powiedzieć i przed kim. Podobnie jest z czynieniem publicznie znaków religijnych, np. przeżegnaniem się obok kościoła. Taki gest jest intymnym znakiem, wyrażającym osobiste głębokie przekonania. Człowiek dojrzały w wierze wie, jak przekazać innym to, co dla niego oznacza bycie chrześcijaninem także w przestrzeni życia publicznego.