Wydarzenie Wielkiej Nocy po dziś dzień wywołuje te same uczucia, które towarzyszyły kobietom, gdy zajrzały do pustego grobu Chrystusa – lęk i radość (por. Mt 28, 5-10).
U tych, którzy chętnie usunęliby Jezusa ze świata przez prześladowanie i odrzucenie Jego Kościoła, przez szyderstwo, nienawiść albo zamierzoną obojętność wobec Niego, przy czytaniu tego fragmentu – o ukazaniu się Zmartwychwstałego niewiastom – pojawia się lęk. U tych, którzy uwierzyli Jego słowom – radość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zapewne bez głębszego zastanowienia uznamy, że należymy wyłącznie do tej drugiej grupy, która uważa, iż Jego zmartwychwstanie jest powodem do wszechogarniającej radości. Bądźmy jednak szczerzy – czy nigdy nie wyrzuciliśmy Jezusa ze swoich myśli i swojego serca przez jakieś niewłaściwe zachowanie lub działanie? Czy nie uciekaliśmy Mu, gdy nas wzywał przez wewnętrzne natchnienia i głos sumienia? Nawet wtedy, gdy za Nim szliśmy i ofiarowaliśmy Mu to, czego żądał – ileż było w nas zwlekania i braku chęci! Kiedy o tym myślimy, z pewnością obok radości z Jego zmartwychwstania do drzwi naszych sumień puka również lęk...
Bóg chyba po prostu chce, abyśmy byli i zalęknieni, i rozradowani, żebyśmy się bali i cieszyli... Przecież ten, kto sam jest przerażony, wywołuje też lęk u innych, a ten, kto się cieszy, daje im swoją radość. Lęk i radość są jednakowo zaraźliwe.
Takie właśnie uczucia miały w sobie kobiety, gdy wracały do miasta od pustego grobu. I takie same uczucia powinny towarzyszyć także nam – powinniśmy dzisiaj przekazywać innym dobrą nowinę o tym, że Chrystus zmartwychwstał. Radujmy się swoim dobrym życiem, rodziną, przyjaciółmi, miłością, bo radość Zmartwychwstania to radość z przezwyciężenia grzechu, rozpaczy, lęku; to ostatnia nadzieja nawet dla grzesznika.
Z Chrystusa bierze się nasza siła, dlatego bądźmy odważnymi świadkami Zmartwychwstania. Pokazujmy własnym stylem życia, że Chrystus żyje dla nas i w nas. I to nie w jakimś idealistycznym, górnolotnym sensie. Nie tylko dlatego, że jesteśmy przekonani, iż Jego idee są stale ważne i aktualne, jak to się zwykło mawiać nad grobami wielkich ludzi. Chrystus żyje dla nas nie jako ideologia czy teoria naukowa, ale jako Osoba. Chrystus nie jest jedynie postacią z historii, zasłużoną dla ludzkości; nie możemy Go traktować jako pomnika w alei zasłużonych. Całe życie Chrystusa – Jego osoba, słowa, czyny, Jego obecność mają przenikać nasze życie...