Do nas na Liturgię przychodzą nie tylko grekokatolicy, ale wszyscy, którzy chcą się modlić we wschodnim rycie i w ojczystym języku – uściśla ks. Igor Małysz, greckokatolicki kapłan. Do niedzielnej Świętej Liturgii przygotowuje się w Akademickim kościele im. Jana Pawła II w Kielcach. Wypakowuje z walizki szaty liturgiczne, kielichy, bieliznę na ołtarz oraz rozstawia ikony. Te ikony napisał kielecki ikonopis Michał Płoski. Pięknie wyglądają przy zaimprowizowanym ołtarzu.
W komunii
– Nie spodziewałem się, że w Kielcach są takie niezwykłe ikony – mówi. Jest wdzięczny za ten dar. Chwilę rozmawiamy o szkołach pisania ikon istniejących w Radomiu i w Kielcach. Ksiądz Igor korzysta z takich zajęć w Radomiu, uczy się pisać ikony. Są ważne, bo Kościół greckokatolicki różni się od rzymskokatolickiego w rycie zewnętrznym, w budowie liturgii, ale, co istotne – łączy się z nim teologicznie i dogmatycznie. – Jesteśmy w komunii, jesteśmy we wspólnocie Eucharystii – opowiada kapłan. Dla swoich wiernych odprawia więc Liturgie niedzielne, a w tygodniu pomaga w parafiach rzymskokatolickich i katechizuje w szkole ukraińskie dzieci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wszystko to dzieje się na poziomie pozwoleń i porozumień między władzami obu Kościołów. Ksiądz Małysz mówi, że biskup kielecki Jan Piotrowski wykazał „wielką gościnność, życzliwość i zainteresowanie” ich wspólnotą, równie życzliwie przyjął grekokatolików ówczesny biskup radomski Henryk Tomasik. – Z obecnym biskupem Markiem Solarczykiem dopiero się poznajemy, ale jest komfortowo – wyjaśnia.
Dzięki zgodzie biskupa kieleckiego i biskupa radomskiego ks. Małysz – administrator parafii greckokatolickiej Wniebowstąpienia Pańskiego w Radomiu – może sprawować Msze św. i służyć wspólnocie greckokatolickiej w Radomiu i Kielcach, korzystając z „naszych” kościołów. Czyni to od ok. półtora roku. Jest to obszar terytorialny diecezji przemysko-warszawskiej Kościoła greckokatolickiego.
Kapłan podkreśla, że jego posługa ma odniesienie nie do tradycyjnej diaspory, złożonej głównie z Łemków i Bojków (która w dużym stopniu ukształtowała się m.in. po wysiedleniach akcji „Wisła”), ale do współczesnej emigracji. Skierowanie do tej pracy ks. Małysza (i jeszcze ok. 10 kapłanów greckokatolickich) jest wyrazem troski biskupów greckokatolickich o to, by tej nowej emigracji zapewnić opiekę duszpasterską. – W tym sensie stanowimy odpowiedź na wyzwania czasów i nową odsłonę w Kościele greckokatolickim – tłumaczy kapłan.
Kim są jego parafianie? Czy to głównie studenci? – Ależ nie – ks. Igor rozwiewa ten stereotyp. Owszem, studentów z Ukrainy jest w polskich miastach dużo, ale niekoniecznie szukają oni wspólnoty Kościoła. Znaczna część z nich pochodzi ze wschodniej Ukrainy, z Kijowa, Charkowa, Odessy czy Dniepropietrowska, ale ci deklarują się jako prawosławni.
Wspólnoto, trwaj!
Reklama
– Moi wierni to głównie emigranci zarobkowi, są wśród nas młode rodziny, które prowadzą w Polsce małe biznesy, są kosmetyczki, opiekunki, mężczyźni związani z branżą budowlaną. Oni mają dzieci – to dla nich są te cukierki w mojej torbie. W Kielcach mieliśmy św. Mikołaja... – opowiada kapłan. Sam pochodzi z okolic nadgranicznych, z okręgu lwowskiego, i ma polskie korzenie, po dziadku wysiedlonym z Hrubieszowa. Dzięki polskiej telewizji odbieranej w jego miejscowości świetnie nauczyli się z bratem języka polskiego.
Wspólnota w Radomiu liczy ok. 60-70 osób (ok. 40 uczestniczy we Mszach św.), a w Kielcach jest ok. 20 regularnie spotykających się wiernych. Ksiądz Igor zaznacza, że przyzwyczaił się już do ich mobilności, choć przyznaje, że czasami przysparza mu to zmartwień. – Coś zbudujesz, ludzie się zżyją i nagle bach, nie ma ich, gdzieś tam znajdą pracę i idą dalej. Zjawisko to jednak jest dość powszechne w skali całej Europy i świata. Migracje, ruchy narodów, poszukiwanie innego miejsca do życia, akceptacja tych innych w nowych miejscach zawsze były motorem napędowym cywilizacji, czyż nie tak? Zaakceptowałem to – stwierdza kapłan. On sam, jak to ksiądz, też jest zawsze gotów do drogi, choć – „u nas jest to bardziej skomplikowane, bo niektórzy mają rodziny” – mówi. Ksiądz Małysz ma żonę, dwie córeczki i kilkumiesięcznego synka. Wyboru: związek małżeński czy celibat przyszli księża greckokatoliccy muszą dokonać przed święceniami.
Za najważniejsze na tym etapie, w obecnych realiach, obciążonych destrukcyjnym wpływem pandemii, ks. Igor uważa przetrwanie wspólnoty. Młode małżeństwo z wózkiem, które właśnie wkracza do kościoła, dobrze rokuje. Taras i Iruna z córeczkami są już dość długo w Kielcach, a Witalij i Marianna z synkiem przyjechali niedawno. Rodzice pracują, dzieciaki są w przedszkolach, zerówkach. Po prostu życie się toczy...
Reklama
Gdy spotykamy się w Kielcach, greckokatolicka wspólnota przygotowuje się właśnie do świąt Bożego Narodzenia, które przypadają 7 stycznia (z Wigilią 6 stycznia). Modlą się i śpiewają kolędy w rodzimym, ukraińskim języku. Kolejnym wielkim świętem, poprzedzonym wigilią i wieczerzą, jest Chrzest Pański, z poświęceniem „jordańskiej” wody. Najważniejsza pozostaje Wielkanoc pełna symboliki.
Ulubionym miejscem peregrynacji wiernych z parafii ks. Igora jest, od dwóch lat, Jasna Góra. Tradycyjna diaspora, m.in. Łemkowie i Bojkowie, preferują swoje niezmienne, owiane tradycją i historią obiekty kultu, np. Święta Góra Jawor, tak ważna dla Łemków.
Statystyka
Wiele nas łączy, a niewiele dzieli. Warto pamiętać, że rzymskokatolicki Kościół nie jest jedyny – aż 22 Kościoły pozostają w łączności z Ojcem Świętym.
Kościół greckokatolicki zaliczany jest do grona katolickich Kościołów wschodnich. Powstał w wyniku unii brzeskiej, podpisanej w 1596 r. między Stolicą Apostolską i mniejszością prawosławnych władyków na synodzie w Brześciu Litewskim. Jest to Kościół obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, uznający władzę i autorytet papieża. W 2015 r. liczył ok. 55 tys. wiernych i 82 duchownych w 128 parafiach. Polscy biskupi greckokatoliccy wchodzą w skład Konferencji Episkopatu Polski. Kościół ten zrzesza głównie ludność pochodzenia ukraińskiego.