Reklama

Rodzina

Życie pięknie dojrzałe

Papież zachęca, żebyśmy spojrzeli z uwagą i miłością na babcie i dziadków, na osoby starsze. Spójrzmy więc. Oto trzy historie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie odpuszczają, ale wciąż dbają o to, na czym im zależy. Podejmują wyzwania. Chcą być potrzebni i tacy są. Porzucają marzenia, by mierzyć się z rzeczywistością. Kochają. Troszczą się. Uśmiechają –mimo trudności i upływu lat. Papież Franciszek wykazał się genialną intuicją: przypomniał, że bez względu na wiek stale jesteśmy wzywani do realizacji najlepszego planu – Bożego planu.

Razem na zawsze

– Gdy ponad 50 lat temu przygotowywaliśmy się do ślubu, nie było kursów przedmałżeńskich. Domowy Kościół poznaliśmy, kiedy byliśmy małżeństwem już 20 lat. Potem zawsze powtarzaliśmy: szkoda, że tak późno, bo ta wspólnota niezwykle odmieniła naszą relację. Odkryliśmy, jak ważne są rozmowa, przebaczenie, spowiedź. Po tylu latach małżeństwa weszliśmy na zupełnie nową drogę – opowiada Krystyna Dżyga. – Do kręgu wstąpiliśmy po ciężkiej chorobie męża. Wcześniej nie byliśmy tak blisko Kościoła, nasza pobożność była bardzo przeciętna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W Domowym Kościele nauczyli się wspólnej modlitwy, regularnego dialogu małżeńskiego, Namiotu Spotkania, czyli pochylania się nad Pismem Świętym. Ich krąg był najstarszy w diecezji, spotykał się 32 lata. – Pandemia uniemożliwiła nam spotkania – mówi Jerzy Dżyga. – W pewnym momencie razem z innymi parami doszliśmy do wniosku, że z racji wieku i różnych dolegliwości nie będziemy już w stanie spotykać się tak jak dawniej. W końcu podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu naszego kręgu.

Okazuje się jednak, że kilkadziesiąt lat we wspólnocie zrobiło swoje. – Mimo że już oficjalnie kręgu nie ma, wciąż wypełniamy nasze małżeńskie zobowiązania. Razem się modlimy, siadamy do dialogu, czytamy Biblię, tak jak dawniej. My już chyba po prostu nie potrafimy bez tego żyć – zauważa pani Krystyna. – Relacja małżeńska nie jest czymś, nad czym wystarczy dobrze popracować kilka lat. Ta praca musi trwać całe życie. Cieszymy się, że mieliśmy gdzie się tego nauczyć.

W życiu państwa Krystyny i Jerzego nastał teraz – jak sami mówią – trzeci etap. – Na pewno więcej jesteśmy w kościele, bo mamy czas na zaangażowanie w parafię – opowiadają. – I więcej jest też modlitwy, ale chyba taka właśnie jest kolej rzeczy. Kiedyś modliliśmy się za dzieci, teraz są i dzieci, i wnuki, jest więcej ludzi do omodlenia. Więź z Panem Bogiem, nasza wzajemna relacja – te sprawy są dla nas ważne, tego nas nauczył Domowy Kościół.

W służbie bliźniemu

– Mój mąż nie żyje od 13 lat. Kiedy się nim opiekowałam (cierpiał na chorobę Alzheimera), gromadziłam różne książki, które miały mi pomóc. Dowiedziałam się z nich, co może zrobić senior, żeby jego życie było radosne. Pomagają w tym wspomnienia, utrzymywanie kontaktów, dzielenie się dobrem z innymi – mówi Małgorzata Bosa. – Dla mnie szczególnie bliskie jest niesienie pomocy potrzebującemu człowiekowi.

Reklama

Pani Małgorzata od lat zaangażowana jest w działalność Parafialnego Zespołu Caritas. – Dzisiaj głównymi adresatami naszej pomocy są osoby starsze, często samotne – tłumaczy. – Młode pokolenie pracuje, mało jest rodzin wielopokoleniowych. Ta samotność, to zmaganie się z dolegliwościami, które niesie wiek, powodują bardzo często depresję i coś, co nazwałabym zasmuceniem życiem. Ludzie starsi często pytają: dlaczego Pan Bóg tyle trzyma mnie na tym świecie? Lekarstwem na to jest kontakt z drugim człowiekiem. Wtedy nie rozpamiętuje się przeszłości, ale myśli się o tym, że ktoś przyszedł w odwiedziny, porozmawiał, nie zapomniał, podwiózł do apteki, zabrał na spacer. To ogromnie ważne.

Pani Małgorzata podkreśla, że troszczyć się o innych można na różne sposoby. To nie tylko przygotowywanie paczek świątecznych czy włączanie się w inne zorganizowane działania – wystarczy bardzo zwyczajnie mieć otwarte oczy na drobne, codzienne sprawy. A co jej samej daje bycie wolontariuszką? – Nie da się tego zmierzyć. Dobro, którym się dzielimy, niespodziewanie, w najbardziej zaskakujących okolicznościach wraca. Ja jednak nie oczekuję wdzięczności. Pomagam, bo tak zostałam nauczona. Moją wychowawczynią była uczestniczka Powstania Warszawskiego, która tak pięknie nas ukształtowała. Pamiętam też zawsze słowa z Ewangelii: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”. Robiąc coś dla innych, zyskuję wewnętrzny spokój i radość, a także świadomość, że nie jestem sama – wyznaje.

Babcia to babcia

– Jeszcze zanim cokolwiek zaczęło zwiastować, że będę babcią, już jakoś przygotowywałam się do tej roli. Kupowałam chociażby książki dla dzieci. Wyobrażałam sobie, jak będę przekazywać wiedzę wnukowi czy wnuczce, jak będziemy spędzać czas. Życie potoczyło się trochę inaczej – mówi Urszula Reder. – Choroba zdiagnozowana u Kubusia na początku bardzo nas wszystkich przeraziła. Przyszłość była mocno niepewna. Całą rodziną podjęliśmy jednak walkę.

Bycie babcią dziecka z niepełnosprawnością oznaczało konieczność nabycia nowych umiejętności, poszerzenia wiedzy, ale też głębokiej modlitwy. – Wiele godzin spędziłam na kolanach – opowiada pani Urszula. – Ale też odkryłam, jak wielu pięknych ludzi nas otacza. To nie tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele, to również osoby z sąsiedztwa, z naszej parafii, nawet mieszkające zupełnie daleko. Świadomość tego, że jest tylu ludzi chętnych do pomocy, naprawdę daje siłę. I oczywiście Pan Bóg. Bez Niego nie dałabym rady.

Czy bycie babcią dziecka chorego różni się od bycia babcią zdrowych wnuków? – I tak, i nie. To oczywiste, że jest dużo więcej obaw, dużo więcej trudności. Ale jak każda babcia kocham swojego wnuka najbardziej na świecie, uważam, że jest najpiękniejszy, cieszę się z jego osiągnięć i chwalę się nim – mówi Urszula Reder. Więź Kubusia z babcią jest wyjątkowa również dlatego, że – co dzisiaj rzadkie – mieszkają razem. – Życie w rodzinie wielopokoleniowej to już u nas tradycja. Ja sama wychowywałam się, mieszkając z rodzicami i z dziadkami, dawało mi to wiele radości i wyjątkowych doświadczeń. Podobnie miała później moja córka. Teraz też mieszkamy razem i dzięki temu łatwiej jest mi jej pomóc przy Kubusiu. Kiedy wspominam moich dziadków, kiedy patrzę na moich rodziców, chciałabym im dorównać, bo dla swoich wnuków byli i są wspaniali.

2021-07-14 12:11

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zakurzone perły

Widoczni są w mediach niemal tylko wtedy, gdy reklamują jakieś suplementy diety wspomagające pamięć lub preparaty wzmacniające stawy. Przedstawiani z uśmiechem na ustach, gdy przypominają wnukom o Dniu Babci i Dniu Dziadka. Znakomity „dodatek” do przedświątecznej atmosfery – wkomponowani w telewizyjne spoty uzupełniają kadr z choinką. Seniorzy.

Wtedy faktycznie dostrzegamy ich potencjał – zarówno ten ekonomiczny, jako grupy konsumenckiej, jak i ten emocjonalny. No bo jak tu sobie wyobrazić Boże Narodzenie bez ukochanej babci krzątającej się w ogromnej kuchni, o której większość Polaków może tylko pomarzyć? W wybiórczej kreacji rzeczywistości umyka nam rzeczywista całość.
CZYTAJ DALEJ

Bogucki: Prezydent po raz ostatni podpisał ustawę dotyczącą szczególnej pomocy obywatelom Ukrainy

2025-09-26 21:19

[ TEMATY ]

Ukraina

Karol Nawrocki

PAP/Leszek Szymański

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Prezydent RP po raz ostatni podpisał ustawę dotyczącą szczególnej pomocy obywatelom Ukrainy - przekazał w piątek szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki. Zapowiedział, że poniedziałek do Sejmu trafią dwa projekty: ws. wydłużenia okresu ubiegania się o polskie obywatelstwo i ścigania banderyzmu.

Prezydent podpisał w piątek ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy, która uszczelnia system otrzymywania świadczeń na rzecz rodziny przez cudzoziemców. Prawo do tych świadczeń zostało powiązane z aktywnością zawodową rodzica oraz nauką dzieci w polskiej szkole, z wyjątkami dotyczącymi np. osób z niepełnosprawnościami. Dodatkowo prawo do świadczeń będzie powiązane z uzyskiwaniem przez cudzoziemców co najmniej 50 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, co oznacza, że w 2025 roku będzie to 2333 zł brutto.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś na V Międzynarodowej Konferencji Ekumenicznej w węgierskim opactwie Pannonhalma

2025-09-26 16:49

[ TEMATY ]

ekumenizm

Węgry

kardynał Grzegorz Ryś

ks. Paweł Kłys

W węgierskim Opactwie Benedyktyńskim Pannonhalma trwa V Międzynarodowa Konferencja Ekumeniczna, której hasłem są słowa z Księgi Izajasza (Iz. 51,3) „Uczyni swoją pustynię ogrodem Pana”. W międzynarodowej konferencji - odbywającej się w dniach 26-27 września br. - biorą udział duchowni z całego świata, wśród których są: kardynał Grzegorz Ryś - arcybiskup łódzki; bp Hiob Getcha - metropolita pizydyjski; światowi przywódcy Kościoła luterańskiego i reformowanego, a także liczni wybitni przedstawiciele ruchu ekumenicznego z całego świata.

Jak wskazują organizatorzy głównym tematem konferencji jest „ogród”. Zwracają uwagę, że obraz ogrodu może wydawać się nietypowy, ale historia ogrodów utraconych, zapomnianych, ponownie odkrytych lub odtworzonych przewija się przez Pismo Święte oraz starożytną i średniowieczną refleksję chrześcijańską. Znajduje ona również liczne echa we współczesnej refleksji teologicznej, filozoficznej i duchowej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję