W klasztorze dzień rozpoczyna się o godz. 5.30. Wtedy po raz pierwszy dzwoni dzwonek na tzw. akty wspólne. Ten dzwonek odzywa się kilkanaście razy w ciągu dnia, zapraszając na: Eucharystię, Różaniec, Koronkę, medytację Słowa Bożego... Mniszki modlą się, wypraszając łaski dla Kościoła, świata i każdego z nas. Mają również czas na rekreację – rozmowy, pasje i spacery po ogrodzie. Ale tylko tam, bo siostry prowadzą życie ukryte. Nie opuszczą bez potrzeby zakonnych murów.
– To dobrowolny wybór – zapewnia Niedzielę matka przełożona klasztoru s. Maria Józefa. – Nie nazywamy tego ofiarą ze swojego życia, bo taka postawa prowadzi do cierpiętnictwa. Tymczasem w naszym przypadku pozostawanie w klasztorze to świadoma decyzja – dodaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W przyjaźni ze światem
Siostry mogą przyjmować wizyty najbliższych w rozmównicy, której charakterystycznym elementem jest gęsta krata z zasłoną. Nie znaczy to jednak, że nie wiedzą, co dzieje się na zewnątrz. Mają trzy telefony komórkowe. Jeden do dyspozycji matki przełożonej, drugi siostry ekonomki, a trzeci dla wszystkich.
Mniszki wspólnie jedzą posiłki. Zakupy zamawiają on-line. Niektóre produkty pozyskują ze swojego ogrodu. Zdarza się, że drobną pomoc w postaci darów otrzymują również od zaprzyjaźnionych rodzin.
Reklama
– Dla naszej rodziny siostry są bardzo ważne. Mój tata śp. Antoni Greliak był z zawodu elektrykiem. Mieszkaliśmy przy ul. Ogrodowej. Tata mógł wchodzić za mury klauzury i wykonywać prace związane z zawodem. Gdy byłyśmy małe, zabierał na Wolską także naszą mamę Juliannę i przychodziliśmy do sióstr. Później założyłyśmy własne rodziny, ale kontakt pozostał. Z Tatą do drobnych usterek przyjeżdżał jeszcze mój mąż Bronek. Siostry, te które były na zewnątrz, uczestniczyły w ważnych uroczystościach naszej rodziny jak choćby komunie córek czy ślub jednej z nich – wspomina w rozmowie z Niedzielą Hanna Wesołowska.
Od powołania do obłóczyn
Przy Wolskiej 27/29 mieszka obecnie dziesięć sióstr. Wśród nich jest krawcowa, fotografka, tłumaczka języka francuskiego, trzy siostry po teologii, jedna po prawie kanonicznym. Dwie mniszki mają ponad osiemdziesiąt lat, najmłodsze są po trzydziestce.
– Czy obserwujemy dzisiaj spadek powołań? Na pewno, choć nie jest to aż tak drastyczne. Duchowość karmelitańska, której protoplastą był biblijny Eliasz pociąga tych, którzy chcą żyć w Bożej Obecności na co dzień i słuchać Słowa Bożego. Pomimo zmieniającego się świata Duch Święty powołuje – mówi matka i sama uchyla rąbek tajemnicy o początkach swojego powołania do życia konsekrowanego.
Duchowość karmelitańska, której protoplastą był biblijny Eliasz pociąga tych, którzy chcą żyć w Bożej Obecności na co dzień i słuchać Słowa Bożego.
Reklama
– Pochodzę z wierzącego domu, ale jako dziecko nie lubiłam się modlić. Robiłam to, by nie sprawiać przykrości rodzicom – mówi. – Myśl o powołaniu pojawiła się, kiedy miałam szesnaście lat. Chciałam być naukowcem, studiować medycynę. Pewnego dnia na Mszy św. zamiast skupić się na modlitwie rozmyślałam o przyszłości. Wtedy przyszło natchnienie – zostać zakonnicą. Tak się przestraszyłam, że dosłownie byłam zlana potem… Ziarno zaczęło kiełkować. Pojechałam do Częstochowy. Modliłam się przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Po wyjściu weszłam na wieżę widokową. Tam zaczepił mnie mężczyzna. Powiedział, że jest paulinem. Czy Ty nie chcesz zostać zakonnicą? – zapytał. Dodał, że widział, jak modliłam się w kaplicy i proponuje, abym poszła do miejsca, które mi wskaże. To był zakon sióstr karmelitanek. Dla mnie była to wskazówka Bożej Opatrzności.
Decyzję o tym, aby zostać karmelitanką trzeba przemodlić. A następnie przejść okres aspiratury, postulatu i nowicjatu. Łącznie dziewięć lat.
– Nie zdarza się, aby po tym czasie któraś z sióstr odeszła z zakonu. Te, które do nas przychodzą i przejdą okres formacji – są dojrzałe i ugruntowane w wierze – mówi matka Józefa.
Kandydatka, otrzymując habit w czasie tzw. obłóczyn, przekazuje trzy propozycje wybranych imion. Matka przełożona, która wybierana jest przez wspólnotę na okres trzech lat, decyduje, które kandydatka otrzyma na dalsze zakonne życie.
Dla świeckich
Poza modlitwą, codzienność sióstr wypełniona jest również pracą. Wśród zajęć są m.in.: szycie habitów, wykonywanie figurek i szkaplerzy, które mogą kupić świeccy.
Pozyskane środki są jednak zbyt skromne i nie wpływają znacznie na poprawę kondycji finansowej szczególnie podczas trudnego czasu pandemii. Mniszki utrzymują się głównie z datków i ofiar.
Remont zabytkowych budynków wspiera Mazowiecki Konserwator Zabytków. Jest też wiele nieplanowanych wydatków, jak choćby czyszczenie i malowanie zdewastowanej elewacji, na której w ostatnim czasie czterokrotnie pojawiały się wulgarne napisy.
Mimo trudności siostrom udało się na przestrzeni ostatnich lat wyremontować pięć małych pokoików gościnnych. – Po telefonicznym uzgodnieniu można przyjechać do nas i w skupieniu odnowić relację z Panem Bogiem. Nie mamy ustalonej ceny za taki pobyt. Ofiara jest dowolna – mówi matka przełożona.
Do klasztoru przy Wolskiej można też przyjść codziennie na Mszę św. czy modlitwę. Godziny m.in. Eucharystii podane są na stronie: karmelitankibose.warszawa.pl.
Mniszki Bose Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel Są wspólnotą kontemplacyjną, klauzurową. Powołane są do modlitwy, którą pragną otworzyć przestrzeń spotkania wszystkim szukającym Boga. Warszawski Dom na ul. Wolskiej jest jednym z 29 klasztorów w Polsce. Poza granicami kraju istnieje dalszych 9 klasztorów ufundowanych przez polskie karmelitanki.