Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Śmierć była tuż za miedzą

Mieczysław Jakuczek, rocznik 1928, oświęcimianin, należy do nielicznego grona świadków, którzy widzieli, jak powstawała fabryka śmierci KL Auschwitz i jak wyglądała przestrzeń obozowa Birkenau wkrótce po tym, kiedy za drutami nie było już więźniów.

Niedziela bielsko-żywiecka 5/2021, str. IV

[ TEMATY ]

Auschwitz

wspomnienie

PB

Obecne ogrodzenie KL Auschwitz-Birkenau

Obecne ogrodzenie KL Auschwitz-Birkenau

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzice pana Mieczysława trafili do Oświęcimia w 1920 r. jako repatrianci ze Śląska Cieszyńskiego. Na takich jak oni czekały murowane baraki na tzw. Osiedlu Barakowym na Zasolu. Według historyków osiedlono w nich ok. 4 tys. Polaków z Zaolzia. W sąsiedztwie osiedla Niemcy zakwaterowali pierwszą grupę ludzi przywiezionych do Auschwitz.

– Pierwsi więźniowie zostali ulokowani w budynkach dawnego Monopolu Tytoniowego. Tam idzie bocznica kolejowa, którą wykorzystano do ich transportu. Przyglądałem się im z odległości jakichś 300 m. Oni dzień i noc stali na zewnątrz. Słyszeliśmy, jak na nich krzyczą. To ta grupa zaczęła budować obóz – wspomina Mieczysław Jakuczek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Więźniowie wzięli się za ogradzanie i wzmacnianie terenu. Stawiali wieże, które wyglądały jak myśliwskie ambony w lasach. Dopiero później je wykończono. Dużo domów w Oświęcimiu zburzono i z nich pozyskano materiał na rozbudowę obozu. Pierwotnie obozowe budynki były parterowe. To więźniowie wszystkie jednakowo nadbudowali – zaznacza pan Mieczysław.

Kromka chleba

Reklama

– Bardzo pomagało się tym więźniom. Gdzie kto mógł, jak kto mógł, to podkładał im coś do zjedzenia. Taka możliwość nadarzała się, gdy szli do pracy poza obozem. Dużo zależało od esesmana, który ich pilnował. Jak był w porządku, to dawali znać, żeby to zrobić. Niekiedy przy robotach polowych specjalnie wypuszczało się z rąk zbierane właśnie płody rolne. Oni to widzieli i później je ze sobą zabierali – wspomina pan Mieczysław.

Dożywianie więźniów o mały włos nie skończyło się dla rodziny Jakuczków tragicznie. – Któregoś dnia do naszego domu weszło dziesięciu więźniów. Jako że mieli przyzwolenie od esesmana, rozsiedli się, gdzie kto z nich mógł, a moja mama zajęła się przygotowaniem posiłku. Gdy jedli, nagle w progu zjawił się oficer niemiecki z psem. Z góry na nich popatrzył. Oni w jednej chwili zbledli, a my wraz z nimi. Za takie dokarmianie groziła nam kara śmierci. Tymczasem oficer rzucił: „Dobrego apetytu. Do widzenia” i wyszedł. Odetchnęliśmy z ulgą, ale wciąż nie byliśmy pewni jutra, tak jak i więźniowie, którzy się u nas stołowali. Ta sama grupa przyszła jednak na drugi dzień i miała do wykonania tę samą robotę. To pokazuje, że nie wszyscy Niemcy byli na wskroś źli – opowiada pan Jakuczek.

Osobista tragedia

Reklama

– Mój tata Jan Jakuczek (ps. Zaolziański) był komendantem Armii Krajowej obwodu oświęcimskiego, która zajmowała się również pomocą więźniom KL Auschwitz. Jeździłem z nim na tajne spotkania, bo podróż ojca z synem nie wzbudzała zbytnich podejrzeń. Oczywiście nie brałem w nich bezpośredniego udziału, ale na czatach mogłem stać. Jego działalność w konspiracji zakończył donosem pewien usłużny Polak. Wiem nawet, jak się nazywał. Tata trafił we wrześniu 1942 r. do aresztu śledczego w Mysłowicach. Wyrokiem Sądu Doraźnego w Katowicach został skazany na karę śmierci przez rozstrzelanie. Wykonano ją 25 stycznia 1943 r. przed ścianą straceń na dziedzińcu bloku 11 KL Auschwitz. Ciała nam nie wydano. Najprawdopodobniej zostało skremowane. Na gestapo odczytano nam wyrok, że Jan Jakuczek otrzymał wyrok śmierci za zdradę Rzeszy Niemieckiej – mówi z bólem głosie nasz rozmówca.

Ludzie bez sumienia

– Na roboty poza obozem ciągnęły kolumny więźniów. Wśród nich byli tzw. muzułmanie, którzy włóczyli nogami ostatkiem sił. Ich później niesiono lub wieziono na wózkach. Dla nich to był koniec. Gdy pracowałem w zakładach chemicznych dochodziło do sytuacji, w których esesman kazał więźniowi podać nakrycie głowy. Gdy je otrzymywał, odrzucał w dal i nakazywał po nie biec. Wtedy padał strzał. W czasach, kiedy jeszcze rozbierano domy na materiał budowlany, pamiętam, jak jeden z esesmanów wypuścił psa na więźnia, który znajdował się przy stosie ułożonych cegieł. Pies zaatakował, a ten biedak próbował wdrapać się na szczyt pryzmy. Niestety, cegły pod nim się rozsypywały, utrudniając mu ucieczkę. Pies wykorzystał to i za każdym kłapnięciem boleśnie rozszarpywał mu nogi – dodaje pan Mieczysław.

Wtedy baraków było znacznie więcej niż dziś. Duża ich część z czasem zbutwiała.

Podziel się cytatem

Cisza nad grobami

– Zaraz po wyzwoleniu Oświęcimia przez Armię Czerwoną dorosła młodzież została zwerbowana do robót. Miałem wtedy 17 lat i dostałem przydział do pracy przy porządkowaniu obozu koncentracyjnego w Brzezince. Tam sprzątałem ciała zmarłych więźniów. Wiele z nich było nagich. Wszystkie je zanosiliśmy do jednego z baraków. Niemcy nie zdążyli ich uprzątnąć i spalić. Zmarli leżeli w śniegu. Ich ciała były bardzo wychudzone. Na wierzchu widać było wszystkie kości i biodra. Później tym ludziom urządzono zbiorowy pogrzeb. Wtedy baraków było znacznie więcej niż dziś. Duża ich część z czasem zbutwiała. Jak wchodziło się od bramy głównej, to obóz kobiecy, który znajdował się po jej lewej stronie, wyglądał dość dobrze. Barki były murowane, a w nich można było dojrzeć piętrowe prycze. Zima wtedy solidnie przymroziła, niemal tak jak teraz w połowie stycznia, i w żadnych z tych miejsc nie czuć było ani stęchlizny, ani smrodu. Piece krematoryjne były rozwalone, aby jak najlepiej zatrzeć ślady masowego ludobójstwa – mówi pan Jakuczek.

Epilog

– Po wojnie zostałem pracownikiem Muzeum KL Auschwitz-Birkenau. Musiałem jednak stamtąd odejść. Strasznie depresyjnie działały na mnie obozowe zabudowania, zwłaszcza w okresie jesiennej szarugi i w czasie długich zimowych nocy. Ich widok był bardzo przygnębiający. Za dużo wiedziałem – jakie okropieństwa działy się w środku tych budynków. Musiałem znaleźć dla siebie zupełnie inną przestrzeń – kończy Mieczysław Jakuczek.

2021-01-27 09:45

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: pamięć i prawda o Holokauście będą trwać wiecznie

[ TEMATY ]

prezydent

Auschwitz

Andrzej Duda

Holokaust

prezydent.pl/Jakub Szymczuk

Pamięć i prawda o Holokauście będą trwać wiecznie – zapewnił w środę prezydent Andrzej Duda podczas 76. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz. Z powodu COVID-19 obchody – po raz pierwszy w historii – odbyły się tylko w przestrzeni wirtualnej.

W tym roku podczas rocznicowych uroczystości w sposób szczególny uwypuklone zostały losy dzieci. Niemcy deportowali ich do Auschwitz co najmniej 232 tys. Wśród nich było 216 tys. Żydów, 11 tys. Romów, 3 tys. Polaków, ponad 1 tys. Białorusinów oraz kilkuset Rosjan, Ukraińców i innych. Spośród nich zginęło ponad 200 tys.
CZYTAJ DALEJ

"Jeremiasz" Karola Wojtyły w wykonaniu studentów JP2 Studies na Angelicum

2025-05-21 14:16

[ TEMATY ]

przedstawienie

Karol Wojtyła

Angelicum

JP2 Studies

Antoine Mekary / Instytut Kultury św. Jana Pawła II, Angelicum / Teologia Polityczna

19 maja 2025 r. w Rzymie, w kościele św. Dominika i Sykstusa, z okazji 105. rocznicy urodzin JP2 oraz 5. rocznicy powołania Instytutu Kultury św. Jana Pawła II, studenci podyplomowych studiów JP2 Studies wystawili sztukę teatralną na podstawie dramatu Karola Wojtyły „Jeremiasz”.

Na scenie, przed ołtarzem autorstwa mistrza Berniniego, wystąpili studenci m. in. z USA, Finlandii, Węgier, Kanady i Polski. Aktorzy przygotowywali się do roli, pod kierownictwem prof. Jarosława Kiliana, w ramach warsztatów teatralnych „JP2 Studies” na interdyscyplinarnych, rocznych studiach podyplomowych Instytutu Kultury św. Jana Pawła II.
CZYTAJ DALEJ

Diecezja ełcka: święcenia kapłańskie i pierwsze parafie neoprezbiterów

2025-05-22 10:19

[ TEMATY ]

zmiany personalne

zmiany kapłanów

Diecezja ełcka

W sobotę, 17 maja, bp Jerzy Mazur, biskup ełcki, udzielił w parafii katedralnej pw. św. Wojciecha w Ełku święceń kapłańskich sześciu alumnom Wyższego Seminarium Duchownego w Ełku. Mszę św. z ordynariuszem ełckim koncelebrowali księża profesorowie, księża proboszczowie nowych prezbiterów oraz kapłani, którzy przybyli na uroczystość.

Ks. Bartłomiej Hamadyk, pochodzący z parafii pw. Chrystusa Króla w Radziejach, ks. Radosław Harasim z parafii pw. Zwiastowania NMP w Janówce, ks. Jakub Kozikowski z parafii pw. św. Antoniego z Padwy w Prostkach, ks. Mateusz Michniewicz z parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Augustowie, ks. Jakub Milewski z parafii pw. bł. Anieli Salawy w Suwałkach i ks. Tomasz Piotrowski z parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Prusce to neoprezbiterzy diecezji ełckiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję