Każdy chyba w duchu tęskni za uporządkowanym życiem, nawet największy rozrabiaka i birbant. Wiele razy zastanawiałam się też nad tym, jakie powinno być życie, by człowiek mógł powiedzieć, że jest szczęśliwy tu, na ziemi... Oczywiście, mam na myśli przeciętnego mieszkańca naszego kraju, no i – chrześcijanina. Otóż, taki człowiek powinien przeczytać Biblię i choć raz w życiu udać się do Ziemi Świętej. No i mieć jakieś przyjazne środowisko, najczęściej jest nim rodzina osadzona w konkretnej parafii. Niektórzy należą jeszcze do jakiejś wspólnoty religijnej. Ja też tego doświadczyłam, ale ponieważ jestem niespokojnym duchem, to z chwilą, gdy mój udział w tych wspólnotach jakoś powszedniał, odchodziłam i szukałam czegoś jeszcze. Jako raj na ziemi zawsze wyobrażałam sobie klasztor Sióstr Elżbietanek w Jerozolimie, na starym mieście, i to mi pozostało jako niedościgły ideał... Drugim takim azylem zdawał mi się Niepokalanów, gdzie pewnego roku spędziłam gościnnie kawałek wakacji.
Borykamy się, jak umiemy, z naszą codziennością. I kiedy już sporo widzieliśmy, przeżyliśmy i mało jest rzeczy, które mogą nas jeszcze zainteresować, to pozostaje czasem jako podpora i wskazówka do tego, co możemy jeszcze zrobić dla siebie czy innych – różaniec i modlitewnik, choćby taki kieszonkowy jak ten niedawno dołączony do Niedzieli – pt. Modlitwy w każdym czasie. Noszę go w torebce i często do niego zaglądam. Ponad 40 różnych modlitw na każdą życiową okazję, np. Pośród zgiełku świata – i ten fragment: „Panie (...). Pomóż mi się wyciszyć, zrobić miejsce dla Twojego słowa, poznać prawdę, która wyzwala. Amen”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu