Dojeżdżamy do Drug. Przerażający widok. Kolonia dla 100 osób mieści się na uboczu wioski, tuż obok ogromnego miejskiego wysypiska śmieci. Mieszkania to maleńkie lepianki z gliny, w powietrzu aż gęsto od much. Po placu biegają małe, brudne i niedożywione dzieciaki. Znają już dr Helenę i resztę zespołu. Proszą o poradę lekarską. Siadamy pod drzewem na jedynych w kolonii metalowych krzesłach. Zaczynamy badanie i wydawanie leków. Dzieci nie mają trądu, ale ich rodzice przeszli to doświadczenie i pozostały im zniekształcenia kończyn – tak opisywała swoje doświadczenie na misjach pierwsza medyczna wolontariuszka z Lublina.
W Indiach
Magdalena Rojek, lekarka z Lublina, wyjechała do Jeevodaya we wschodnich Indiach w 2001 r. Jej kilkumiesięczna wyprawa zapoczątkowała serię pięknych dzieł misyjnych podejmowanych przez różne środowiska duszpasterskie w naszej archidiecezji. Jej posługę zorganizowało i wspierało lubelskie Centrum Wolontariatu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jeevodaya („Świt życia”) to ośrodek obejmujący jednocześnie szpital dla trędowatych, przychodnię lekarską, ale także przedszkole, szkołę i kościół; założone dokładnie 50 lat temu przez polskiego pallotyna i lekarza o. Adama Wiśniewskiego. Przez ostatnie 30 lat kieruje nim Helena Pyz, doktor medycyny z Warszawy, sama poruszająca się przy pomocy kul lub wózka inwalidzkiego. Ośrodek utrzymuje się z ofiarności ludzi, głównie polskiej emigracji z USA. W Lublinie promotorem pomocy dla Jeevodaya była nieżyjąca już prof. Elżbieta Krukowska z KUL, pierwsza prezes polskiego Towarzystwa Przyjaciół Trędowatych. Pod jej wpływem do Indii pojechała wspomniana lekarka, a potem jeszcze dwie inne wolontariuszki: Dominka Puacz ze Świdnika oraz Edyta Masternak, wychowawczyni ze Schroniska dla Nieletnich w Dominowie.
Praca na misjach przynosiła mocne doświadczenia. Magda wspominała: – Ilustracją ubóstwa naszych pacjentów niech będzie ta historia: Przyszła młoda kobieta z 4-miesięczną dziewczynką, w domu ma jedną starszą córkę, troje dzieci zmarło. Gdy karmiła małą, okazało się, że podaje jej mleko w butelce po olejku do włosów, nie stać jej było na zwykłą, plastikową butlę. Mleko było bardzo rozwodnione. Dr Helena dała kobiecie i butelkę, i mleko w proszku.
W Afryce
Na podobnej placówce, z tym że na Madagaskarze, pracował jako wolontariusz dr Stefan Ciszewski, emerytowany chirurg z Lublina i dawny ordynator szpitala przy ul. Staszica. – Zawsze myślałem, że gdy skończę pracować zawodowo, będę sobie po prostu odpoczywał w moim domku pod Lublinem. Ale gdy patrzyłem, jak odchodził od nas Jan Paweł II, zrozumiałem, że ja jeszcze mogę coś z siebie innym dać, tak jak to do końca życia robił nasz Papież – mówił w jednym z wywiadów. Dr Ciszewski pracował w szpitalu dla trędowatych w Maranie, osadzie, którą założył ponad 100 lat temu słynny apostoł trędowatych, jezuita bł. o. Jan Beyzym. Lubelski lekarz, pomimo chirurgicznej specjalizacji, podczas misji bywał na zmianę kardiologiem, ginekologiem i farmaceutą. Kolejnymi krajami jego posługi były Kongo i Rwanda.
W niezwykłej misji 8 lat temu uczestniczyła Anna Żuławska z Centrum Wolontariatu, początkująca wówczas lekarka z Lublina. „Jamhuri ya Afya – Republika Zdrowia” to projekt zrealizowany w szpitalu Cottolengo w wiosce Chaaria w Kenii. Przez ponad trzy miesiące wolontariuszka sprawowała codzienną opiekę nad pacjentami, często asystowała przy zabiegach lub operacjach. Odwiedzała także przychodnię w pobliskiej wiosce Mukothima. – Cottolengo jest szpitalem, gdzie miesza się mnóstwo problemów, nie tylko zdrowotnych. Głód, choroby i łzy cierpienia mieszają się z codziennym uśmiechem, życzliwością i optymizmem. Często pojawiają się łzy i to nie tylko ze strony pacjentów, ale także ze strony bezsilnych wolontariuszy, kiedy umiera kolejna osoba, a pewne jest, że gdybyśmy byli w Europie, udałoby się jej pomóc – mówiła lekarka.
W tę tradycję od kilku lat włącza się lubelska fundacja AfricaMed, założona przez młodych lekarzy wysyłających wolontariuszy do pracy w szpitalach w Afryce. W tym roku służyć będą m.in. w szpitalu misyjnym w tanzańskim Muganie. Lekarze podejmujący posługę wśród chorych i ubogich w różnych miejscach na świecie są znakomitymi ambasadorami polskości i naszej archidiecezji.