Schody i herbata
Znają się od 14 roku życia. Razem działali w harcerstwie, w tym samym czasie i szczepie prowadzili swoje drużyny w ZHR. Bliżej poznali się po dwóch latach znajomości, podczas harcerskiego wyjazdu na narty do Jeleniej Góry. – Był to obóz połączony z sylwestrem. Na kilka godzin przed zabawą zobaczyłem Monikę siedzącą na schodach. Niosłem herbatę, a ona zapytała, czy może się napić – wspomina Marcin. – Przetańczyliśmy razem całą noc. W głębi serca byłam pewna, że to ten mężczyzna na całe życie – wyznaje Monika. Przeczucie jej nie myliło. Para pobrała się cztery lata później w kościele św. Bonifacego we Wrocławiu. 16 maja małżonkowie będą obchodzić dziesiątą rocznicę ślubu.
Ciuchciowe wesele
Kiedy się pobierali mieli zaledwie po 20 lat. – Mieliśmy pół świata przeciwko sobie, tak szybki ślub nie zachwycał naszych rodzin. Ale wiemy, że to było najlepsze, co mogło nas spotkać. Poza tym, nie jesteśmy sami. Jest z nami Bóg, który zsyła morze łask w sakramencie małżeństwa – wyznają małżonkowie. Ślubu udzielił im znajomy franciszkanin. Monika i Marcin to jedna z par, która może poszczycić się nietuzinkowym weselem. Odbyło się ono w tzw. ciuchciowej salce, przynależącej do parafii św. Bonifacego, i było bezalkoholowe. Gości zabawiali rodzice Marcina, którzy odbyli kurs dla wodzirejów zabaw bezalkoholowych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Para co jakiś czas odnawia swoje przyrzeczenia małżeńskie. To jedna z namacalnych form dbania o miłość małżeńską. – Odnawiając przyrzeczenia odświeżamy swoje spojrzenie na sakrament małżeństwa. By jeszcze raz powiedzieć: Chcę iść z Tobą przez życie. By umocnić jedność i dorzucić do „pieca” miłości – zaznaczają małżonkowie. W 10. rocznicę ślubu para po raz kolejny wyzna przed Bogiem wzajemną miłość.
Rodzina Bogiem silna
– Gdy się poznaliśmy dużo rozmawialiśmy na tematy światopoglądowe. Jedna z pierwszych dotyczyła rodziny, m.in. ile chcielibyśmy mieć dzieci – opowiada Marcin. Monika była zafascynowana dużą rodziną Marcina. – Teściowie od lat przynależeli do Domowego Kościoła. W ich domu spotkaliśmy parę rejonową z Maciejówki. Mieliśmy pragnienie wstąpienia do Domowego Kościoła, ale mieszkaliśmy wtedy pod Wrocławiem. Powiedzieli, że dadzą znać, gdy utworzy się krąg – wspomina Monika. Para najpierw wstąpiła do Domowego Kościoła przy Maciejówce, a po przeprowadzce do Wrocławia – do kręgu przy parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. – Przeszliśmy podstawową formację i zaczęliśmy posługiwać jako animatorzy na rekolekcjach – mówi głowa rodziny. W międzyczasie przychodziły na świat kolejne dzieci. Dziś to z nimi wyjeżdżają na rekolekcje. W rodzinie Krąglaków modlitwa jest nieodzownym elementem dnia. – W naszej rodzinie modlimy się w różnych konfiguracjach – każdy sam, ja z mężem, my całą rodziną, ja z dzieciakami rano. Modlitwa jest stała, codzienna i w miarę regularna – zaznacza Monika. Rodzinnie też uczestniczą w niedzielnych Eucharystiach. Rodzina to wspólnota. A przecież Jezus mówił: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię Moje, tam jestem pośród nich”. Pośród nas właśnie. Staramy się o tym pamiętać i czerpać garściami z tej Bożej Obecności – zaznaczają małżonkowie.