Reklama

Wiadomości

Po pierwsze: nie szkodzić!

Niedziela Ogólnopolska 46/2018, str. 40-41

[ TEMATY ]

zdrowie

Archiwum prof. Leszka Sagana

Prof. Leszek Sagan na bloku operacyjnym

Prof. Leszek Sagan na bloku operacyjnym

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA WYSZYŃSKA: – Dziękuję, że Pan Profesor przyjął zaproszenie „Niedzieli” do udzielenia wywiadu – dzięki temu czytelnicy będą mogli dowiedzieć się więcej o możliwościach współczesnej neurochirurgii. Jakie były pierwsze kontakty Pana Profesora z neurochirurgią i droga do tej specjalizacji?

PROF. LESZEK SAGAN: – Moje zainteresowania narodziły się bardzo wcześnie, już w domu rodzinnym, bo moja mama była lekarzem, a tata biologiem. Wychowywałem się w rodzinie, w której dużo się mówiło o organizmie ludzkim i o chorobach. Już w szkole podstawowej interesowały mnie wszelkie informacje związane z układem nerwowym, a szczególnie z mózgiem. Właściwie to można powiedzieć, że przez zainteresowanie mózgiem, jego znaczeniem i funkcjonowaniem w organizmie człowieka wszedłem w medycynę. Już jako uczeń podstawówki wiedziałem, że będę się zajmował układem nerwowym, że to jest to, co będę chciał robić w życiu.

– Czyli w chwili rozpoczęcia studiów wiedział Pan Profesor, że się poświęci neurochirurgii?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Studiowałem w Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie – teraz jest to Pomorski Uniwersytet Medyczny – i ze względu na moje zainteresowania już na studiach działałem w neurochirurgicznym studenckim kole naukowym. Po dyplomie trafiłem, w drodze konkursu, do kliniki neurochirurgii, zacząłem robić doktorat i specjalizację, a jednocześnie przygotowywałem się do amerykańskich egzaminów nostryfikacyjnych. Były to lata, kiedy Polska była za żelazną kurtyną, przepływ wiedzy medycznej był ograniczony. Z nielicznych publikacji, które docierały, wiedzieliśmy, że rozwój tej dziedziny na tzw. Zachodzie jest intensywny i że różnica między Polską a zachodnimi krajami jest ogromna. Dlatego bardzo chciałem wyjechać do nowoczesnej placówki, aby zdobyć tę wiedzę. Rzeczywiście, po zrobieniu doktoratu, uzyskaniu specjalizacji i zdaniu egzaminu nostryfikacyjnego, który dał mi prawo wykonywania zawodu lekarza w USA, otrzymałem pracę na Uniwersytecie w Arizonie. Wyjechaliśmy z rodziną na rok, potem zostaliśmy na kolejny. Pracowałem intensywnie na neurochirurgii, dużo operowałem. Po dwóch latach wróciliśmy, chociaż było sporo pokus, żeby zostać, bo mieliśmy wtedy trójkę dzieci, córka urodziła się tam, a ekonomicznie w Polsce nie było łatwo. Ale gdy wyjeżdżałem z Polski, obiecałem sobie, że jadę po to, żeby się uczyć, i wracam. I tak zrobiłem.

– Mimo pokus i możliwości dalszego rozwoju zawodowego wrócił Pan Profesor do Szczecina.

– Mimo pokus wróciłem do Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie kontynuowałem pracę, starając się jak najszerzej implementować wiedzę, którą zdobyłem za oceanem. Na początku były to trochę utopijne marzenia – z powodu braku sprzętu, ze względów organizacyjnych i innych. Teraz, kiedy mija 18 lat od mojego powrotu z amerykańskiej kliniki, ostatnie operacje, o których wtedy marzyłem, a których wówczas w Polsce nie wykonywaliśmy, już przeprowadzamy. Mam poczucie, że w ten sposób zamknął się ważny rozdział, i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Mówię tak, bo mamy stałe kontakty z neurochirurgami z USA, uczestniczymy w konferencjach, wyjazdach szkoleniowych. Niedawno zaprosiłem kolegę z USA na kongres, który organizowaliśmy we wrześniu, aby przedstawił swoje osiągnięcia, na co on odpowiedział: – Ale przecież wy to wszystko już robicie, o czym mam mówić? To najlepszy dowód, że nasza neurochirurgia rozwija się równolegle do neurochirurgii światowej.

– Jakie operacje były na liście marzeń Pana Profesora po powrocie z USA?

Reklama

– Bardzo chciałem, aby nasi pacjenci mieli dostęp do operacji padaczki opornej na leczenie farmakologiczne, operacji z dziedziny neurochirurgii funkcjonalnej, operacji onkologicznych. Pamiętajmy, że neurochirurgia to chirurgiczne leczenie chorób układu nerwowego, mózgu, rdzenia kręgowego i nerwów obwodowych, czyli to, co możemy zrobić, by leczyć chorego, który ma problemy z tymi organami. Jeżeli chodzi o mózg i rdzeń, to często wchodzimy w obszary, które nie są do końca poznane. Jako lekarze wciąż dowiadujemy się nowych rzeczy i to jest fascynujące, choć wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, bo lekarz musi zawsze przestrzegać zasady „Primum non nocere”. Z drugiej strony – jest ogromna satysfakcja, gdy możemy pomóc choremu, a jednocześnie rozwijać medycynę i jej możliwości. Jest to fascynujące również z tego powodu, że mózg jest miejscem, gdzie mieszczą się nasza psychika, wyższa uczuciowość, regulacje procesów mentalnych. Są to obszary wchodzące bardzo głęboko w istotę człowieka, istotę medycyny. To niesamowite doświadczenie.

– Szczególnymi pacjentami neurochirurga są dzieci. Czytelnicy często włączają się w pomoc dla ciężko chorych dzieci, których apele o wsparcie są publikowane na naszych łamach, dlatego interesują ich nowe możliwości leczenia.

– W krótkim czasie dokonał się ogromny skok. W 2013 r. na oddziale neurochirurgii dziecięcej w Szczecinie zaczęliśmy wykonywać operacje selektywnej rizotomii rdzeniowej – są to operacje stosowane w leczeniu spastyczności u dzieci dotkniętych dziecięcym porażeniem mózgowym. Wcześniej rodziny jeździły na takie operacje do USA i innych ośrodków poza Polską, teraz możemy im pomagać w kraju. Podobnie jest z chorobami onkologicznymi. Guzy nowotworowe mózgu to statystycznie druga, po białaczkach, choroba nowotworowa występująca u dzieci. To są, niestety, w większości guzy złośliwe. Gdy spoglądamy na wyniki leczenia 10 lat wstecz i dziś, widzimy ogromną różnicę, jeżeli chodzi o przeżywalność czy jakość przeżycia. Dzięki chemioterapii i radioterapii możemy coraz częściej uzyskać wyleczenie guza złośliwego czy też przedłużyć życie chorego w dużym komforcie.

– Czy w swojej pracy często doświadcza Pan Profesor uczucia porażki?

Reklama

– To jest często walka, ogromne zmaganie się, czy mogę jeszcze zrobić coś więcej, ale również zmaganie się z tym, aby nie kontynuować leczenia wtedy, gdy staje się ono uporczywe. To są dylematy, które towarzyszą nam na co dzień. Oprócz niepowodzeń, które są zawsze w medycynie, jest też satysfakcja, gdy pacjent wraca do zdrowia, i ona daje siłę do działania.

– Co w myśleniu o postępie w medycynie może być pomocą, a co przeszkodą?

Reklama

– Nowoczesna medycyna nie może stracić swoich korzeni. Ona nadal opiera się na chrześcijańskim, bardzo duchowym myśleniu o człowieku. Cały czas mamy przysięgę pochodzącą od Hipokratesa, określającą pewne wartości, których medycyna nie może się pozbyć, choć czasem podejmowane są próby ich usunięcia w imię nowoczesnej nauki. Jest to pewna pułapka, która odziera medycynę z jej prawdziwej natury. Bardzo ważne jest również chronienie relacji pacjent – lekarz. Ten kontakt jest coraz bardziej wydłużany, pozbawiany swojej pierwotnej natury i najistotniejszej zasady. W tę relację coraz bardziej wchodzą różne działania, które oddalają lekarza od chorego i odwrotnie. Można wymienić wiele czynników, zarówno po stronie lekarza, jak i po stronie pacjenta, które ten kontakt niszczą. Dodatkowo między te dwie osoby wchodzi coraz więcej podmiotów, mających regulować ich wzajemne stosunki. Tymczasem ten bliski kontakt musi być pełen zaufania i empatii. Wzajemne zaufanie stanowi fundament, jeżeli ono zostanie zachwiane, to stracimy medycynę w takim wymiarze, w jakim chcielibyśmy ją mieć. Nad tą bardzo delikatną równowagą, którą niszczą postawy roszczeniowe, muszą czuwać zarówno lekarze, jak i organizacje, które chronią interes pacjenta, tak by nie uprzedmiotowiać ani jednego, ani drugiego.

– Coraz dotkliwiej odczuwamy w Polsce brak wystarczającej liczby lekarzy i pielęgniarek, czego konsekwencją jest coraz intensywniejsza praca. Co jest dla Pana Profesora oparciem w chwilach szczególnego obciążenia?

– Lekarzy jest mało, liczba personelu medycznego się zmniejsza, a zadań jest coraz więcej. W tym wirze można łatwo zapomnieć o korzeniach. Nauczyłem się, by w tych trudnych chwilach wracać myślą do lat, kiedy wybierałem mój zawód, zastanawiałem się, po co chcę to wszystko robić. Z taką postawą, takim kompasem rozwijało się moje życie zawodowe, potem przyszła rodzina, która jest dla mnie najważniejsza. Moja żona jest stomatologiem, była czynna zawodowo do naszego wyjazdu do USA. Po powrocie rozważała powrót do pracy, ale postanowiła zająć się rodziną. Z szóstki naszych dzieci dwaj najstarsi synowie ukończyli już studia – medycynę i założyli rodziny, idą swoją drogą. Dom jest zawsze radością i oparciem, bo przecież nikt z nas nie jest samotną wyspą. To obecność moich bliskich daje siłę do działania. Nierozłącznie z tym umacniającym poczuciem wdzięczności za dar ich obecności kroczą, oczywiście, wiara i refleksja, że jestem lekarzem po to, by służyć i pomagać chorym.

2018-11-14 11:41

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

8 praktyk dla zdrowia

Niedziela Ogólnopolska 35/2024, str. 72-73

[ TEMATY ]

zdrowie

Adobe Stock

Co można zrobić, aby nie chorować? Takie pytanie człowiek zadaje sobie zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy zaczyna czuć się gorzej. Warto zadać je sobie już dziś. Wprowadź do swojego życia następujące praktyki, które sprowadzą błogosławieństwo dla całego organizmu. Oto osiem rad, o których pisałam w mojej książce Natura.8 dróg do zdrowia.

Już św. Hildegarda twierdziła, że ważnym krokiem dla zdrowia jest uregulowanie „czasu snu i czuwania”, czyli uszanowania naturalnego rytmu dnia i nocy. W 2017 r. przyznano nawet Nagrodę Nobla za odkrycie mechanizmu, który kontroluje rytmy okołodobowe, czyli za opisanie wewnętrznego zegara biologicznego, zawartego w genach, który dostosowuje funkcjonowanie organizmu do odpowiednich pór w ciągu dnia i nocy. Fakt jest taki, że kto nie śpi w nocy (np. regularnie pracuje, ogląda TV), temu może szybciej „rozregulować” się homeostaza (harmonia i równowaga procesów biologicznych) organizmu.
CZYTAJ DALEJ

Papież ponownie otworzył apartament w Pałacu Apostolskim

2025-05-11 15:07

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

W niedzielę Leon XIV ponownie otworzył apartament papieski w Pałacu Apostolskim, zamknięty po śmierci papieża Franciszka. Zdjęto pieczęcie nałożone na drzwi apartamentu.

W komunikacie Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej napisano, że dziś rano, po modlitwie Regina Caeli wygłoszonej z Loggii Błogosławieństw Bazyliki Świętego Piotra, Ojciec Święty Leon XIV dokonał ponownego otwarcia apartamentu papieskiego w Pałacu Apostolskim, usuwając pieczęcie nałożone po południu 21 kwietnia 2025 roku, po śmierci papieża Franciszka.
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz 25-lecia sakry biskupiej bp. Jana Wątroby

2025-05-12 13:21

[ TEMATY ]

bp Jan Wątroba

bp Andrzej Przybylski

Radio Fiat

11 maja 2025 roku przypada jubileusz 25-lecia sakry biskupiej Jana Wątroby, biskupa rzeszowskiego. Z tej racji w jego rodzinnej parafii pw. św. Piotra w Okowach w Białej koło Wielunia odbyły się uroczystości jubileuszowe z udziałem kapłanów dekanatu wieluńskiego, a przede wszystkim najbliższej rodziny, przyjaciół, znajomych i wiernych z rodzinnej parafii Jubilata. Kazanie okolicznościowe z tej okazji wygłosił bp Andrzej Przybylski z Częstochowy.

W swoim słowie przypomniał najpierw, że za każdym powołaniem, misją i urzędem w Kościele stoi konkretny człowiek, z konkretną historią rodzinną, wychowaniem, edukacją szkolną i środowiskiem parafialnym. „Zanim staliśmy się w Kościele pasterzami, wyrośliśmy w konkretnej rodzinie, ukształtowały nas wartości przekazane przez rodziców, szkołę, przyjaciół i znajomych, przez parafialną wspólnotę wiary, w której uczyliśmy się służyć Bogu i ludziom – stwierdził kaznodzieja. Bp Przybylski przypomniał drogę powołania bp. Jana Wątroby, a także jego wielki wkład w stuletnią historię diecezji częstochowskiej. Bp Jan Wątroba urodził się w Wieluniu, dzieciństwo i młodość przeżył w parafii Biała koło Wielunia. Po maturze wstąpił do Częstochowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. W trakcie studiów seminaryjnych odbył służbę wojskową. Wyświęcony na kapłana w 1979 roku pełnił w diecezji m.in. funkcję wikariusza w Wieruszowie, sekretarza i kapelana biskupa częstochowskiego Stanisława Nowaka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję