Reklama

Polityka

Polin Paradisus Judaeorum – czyli raj dla Żydów

Nie wiadomo, kiedy przywędrowali na tereny Polski. Na ten temat spierają się polscy i żydowscy historycy. Jedni mówią, że stało się to w XI wieku, inni – że jeszcze wcześniej. Pewne jest, że ich sytuację prawną uregulował tzw. statut kaliski, nadany w 1264 r. przez Bolesława Pobożnego, a potwierdzony przez Kazimierza Wielkiego w 1334 r. Fakt pozostaje faktem, że do Polski uciekali przed wielkimi pogromami i znajdowali tu – jak mówiło wiele pokoleń żydowskich – Paradisus Judaeorum

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W byłym niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau 27 stycznia 2018 r. ambasador Izraela Anna Azari „nie mówiła tego, co myślała” – jak oznajmiła następnego dnia w jednej z rozgłośni radiowych. Miała przygotowane inne wystąpienie, jednakże premier Izraela Beniamin Netanjahu nakazał jej w ostatniej chwili zmienić treść wypowiedzi, w proteście w sprawie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Azari powiedziała więc m.in., że w Izraelu ustawa o IPN jest „traktowana jako możliwość kary dla świadectw ocalałych z Zagłady”. Dodała, że wiadomo, iż to nie Polacy budowali Auschwitz, ale ustawę o IPN w jej kraju traktuje się jako „niemożliwość prowadzenia badań o Zagładzie”.

Przyczyny tej zmiany upatruje się przede wszystkim w rozgrywkach przedwyborczych premiera Izraela, granie na antypolskich resentymentach stanowi zaś wyjątkowo łatwe pole – antypolonizm w Izraelu jest bowiem niezwykle silny. Pracowały nad tym od lat kolejne ekipy polityczne tego państwa, w tym uciekinierzy z Polski odpowiedzialni za mordy stalinowskie lat 40. i 50. XX wieku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tym razem pretekstem stała się kłamliwa informacja o tym, jakoby ustawa o IPN miała „zakłamywać Holokaust”. Wystąpienie ambasador Azari wywarło piorunujące wrażenie na uczestnikach uroczystości w Auschwitz. Szczególnie mocno zabrzmiało ono po głosie premiera Mateusza Morawieckiego. Kilka minut wcześniej powiedział on, że na 20 tys. „sprawiedliwych” drzew zasadzonych w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie 7 tys. należy do Polaków. Dodał, że w Yad Vashem brakuje jednego drzewa: drzewa dla Polski.

Po tych wystąpieniach w Izraelu rozpętała się prawdziwa wojna przeciw Polsce. Jej osią stała się ustawa o IPN, która miała rzekomo karać za... mówienie o Holokauście. Manipulacja była jednak irytująco oczywista, art. 55a zakładał bowiem kary za umyślne mówienie o rzekomych „polskich obozach śmierci”. Wkrótce do nagonki na Polskę włączył się przeciwnik Netanjahu, były minister finansów Jair Lapid – prawdopodobny kandydat na premiera w przyszłym rządzie.

Na Twitterze oznajmił: „To były polskie obozy śmierci i żadne prawo nie może tego zmienić”. Byłego ministra wsparł prezydent Izraela Reuven Rivlin, w podobnym duchu krytykujący polską ustawę. Do tej antypolskiej akcji dołączyli też Jan Tomasz Gross oraz jego zwolennicy w Polsce i za granicą, a wreszcie – również krajowe media, w tym gazety wydawane przez Niemców. I tak przez blisko pięć miesięcy dziennikarze specjalizowali się w interpretowaniu ustawy o IPN.

Ciągle podgrzewanych nastrojów nienawiści nie uspokoiły wypowiedzi kolejnych naszych ministrów, premiera i prezydenta. Również głos rzecznik rządu Joanny Kopcińskiej, która podkreśliła: „Przepisy, które chcemy wprowadzić, mają jeden cel – pokazywać prawdę o straszliwych zbrodniach popełnianych na Polakach i Żydach w XX wieku.

Ofiarach okrutnych totalitaryzmów – niemieckiego nazizmu oraz sowieckiego”.

***

Reklama

Żydzi często mówią i piszą, ilu Żydów zginęło z rąk Polaków w czasie II wojny światowej czy też zostało zadenuncjowanych przez Polaków. Powołują się na liczne statystyki, nierzadko wątpliwe, bez podawania źródeł. Nigdy natomiast – bądź nieomal nigdy – nie mówią, ilu Polaków zginęło zamordowanych przez Niemców, a zadenuncjowanych przez Żydów w czasie II wojny światowej... Z antypolonizmem w Izraelu możemy się spotkać niemal urzędowo i niemal na co dzień – jak choćby w izraelskich mediach. Mnóstwo antypolonizmu jest w podręcznikach szkolnych i akademickich. Przyjeżdżające do Polski izraelskie dzieci, podobnie młodzież, naszpikowane są lękiem przed... polskim antysemityzmem.

***

W czasie II wojny światowej doszło do kolejnego rozbioru Polski – tym razem za przyzwoleniem krajów, które uważają się – bądź są uważane – za filary demokracji: Anglię, Francję, USA. Polska dostała się pod okupację sowiecką, rządy objęli komuniści. Rozpoczęła się rzeź polskich patriotów – tych, których nie zamordowano podczas niemieckiej akcji „AB” czy akcji „Katyń”. Wśród członków komunistycznych władz sprawujących rządy w okupowanej Polsce było bardzo wielu Żydów, sowieckich i polskich. Z najnowszych badań prowadzonych przez naukowców IPN wynika, że do połowy lat 50. ubiegłego wieku w PRL-owskim aparacie przemocy 37 proc. stanowili Żydzi. Tego rodzaju wiedza przez lata była ukrywana przez komunistycznych działaczy. Tymczasem środowiska żydowskie, w tym polskie, do dzisiaj uważają takie informacje za... przejaw antysemityzmu. To, by przeprosić Polaków za żydowskie zbrodnie, decydentom państwa Izrael nigdy nie przyszło do głowy.

***

Reklama

Pojęcie „polskich obozów” w latach zimnej wojny zostało wprowadzone do zachodnich mediów już w 1953 r. przez niemieckiego podoficera Alfreda Benzingera. W czasie wojny służył on w Geheime Feldpolizei, czyli w niemieckiej formacji policyjnej Wehrmachtu, po wojnie zaś – w Organizacji Gehlena, założonej przez Amerykanów niemieckiej formacji wywiadowczej. To on zaproponował użycie terminu „polskie obozy”. Najpierw zaczęto je wtłaczać tzw. szeptaną propagandą, następnie wprowadzano do literatury pięknej. Później – do literatury faktu, kolejno – do filmu. I tak oto dziś „demokratyczne” Niemcy korzystają z pomysłu nazistowskiego propagandysty. W latach dwutysięcznych pojęcie to Niemcy zaczęli upowszechniać, by zdjąć z siebie odium zbrodni, „podzielić się” ludobójstwem z Polską. O paradoksie – z krajem najbardziej doświadczonym niemieckimi zbrodniami. Z czasem w tej propagandzie coraz częściej zaczął brać udział Izrael ze środowiskami żydowskimi rozsianymi po całym świecie, szczególnie w USA. Największe ofiary tej zbrodni – Żydzi. Doszło nawet do niebywałego wprost skandalu, kiedy to prezydent USA Barack Obama w 2012 r., w dniu uhonorowania Jana Karskiego amerykańskim Prezydenckim Medalem Wolności za ratowanie Żydów, powiedział o „polskich obozach”. Nie zaprotestował przeciwko temu obecny na uroczystości były minister spraw zagranicznych – nieukrywający swego żydowskiego pochodzenia – Adam Daniel Rotfeld.

***

„Dyskusja” o Holokauście, inaczej – o rzekomych polskich obozach, przyniosła jednak pewien pozytywny efekt. Otóż wiele środowisk dziennikarskich i opiniotwórczych na świecie dowiedziało się, że obozy były prowadzone tylko przez Niemców, a nie przez Polaków. Po dyskusjach Polska poszła na kompromis, usuwając z ustawy zapis o karaniu więzieniem tych, którzy będą kłamali o „polskich obozach”. Przyjęta sześciopunktowa Wspólna deklaracja premierów Państwa Izrael i Rzeczypospolitej Polskiej, miejmy nadzieję, rozpocznie partnerskie relacje między tymi rządami. „Oba rządy z całą mocą potępiają wszelkie formy antysemityzmu – napisano w deklaracji – oraz dają wyraz swemu zaangażowaniu w zwalczanie jakichkolwiek jego przejawów. Oba rządy odrzucają również antypolonizm oraz inne negatywne stereotypy narodowe”.

W Izraelu deklarację uważa się za sukces polskiego rządu. Niektórzy wręcz – za klęskę Netanjahu. Istnieje jednak opinia, że „awantura” o art. 55a ustawy o IPN jest tylko wstępem do gry o... większe pieniądze. Chodzi tu o zmuszenie Polski do przyspieszenia reprywatyzacji. Oczywiście, korzystnej dla Żydów – mimo że otrzymali oni już od Polski zadośćuczynienie za mienie pozostawione na terenie naszego kraju w latach 60. XX wieku i jednocześnie zrzekli się jakichkolwiek roszczeń. Jednakże współcześnie Żydzi uważają te odszkodowania za niewystarczające.

***

Do dzisiejszego dnia wiele osób żydowskiego pochodzenia zajmuje wysokie stanowiska w polskiej administracji rządowej, w parlamencie. Także w kulturze, literaturze, filmie. I chyba nie jest to wyraz „polskiego antysemityzmu”. Bronisław Geremek, zapytany niegdyś w amerykańskiej telewizji przez dziennikarza żydowskiego pochodzenia o antysemityzm w Polsce, odparł: „Urodziłem się w getcie. Moja rodzina zginęła w getcie. Byłem ukrywany przez Polaków. Teraz zostałem wybrany w wolnych wyborach przez wolny rząd na ministra spraw zagranicznych Polski. Czy to Panu wystarcza?”.

2018-07-04 11:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rząd buczy na głodne dzieci

Niedziela Ogólnopolska 33/2015, str. 41

[ TEMATY ]

polityka

rząd

Andrzej Duda/pl.facebook.com

Politycy rządowi wolą nie widzieć głodnych dzieci, bo może sumienie nie dałoby im spać...

Prezydent Andrzej Duda zaraz po uroczystym zaprzysiężeniu przed Zgromadzeniem Narodowym wygłosił swoje pierwsze orędzie. Zarysował w nim sprawy ważne dla Polski, a co za tym idzie – także dla jego, Prezydenta RP, działań. Wymienił wśród nich problem głodujących dzieci, których rodziny zostały dotknięte biedą, bezrobociem, chorobami czy innymi nieszczęściami. Gdy prezydent Duda o tym mówił, rozległo się buczenie części polityków rządzącej Platformy Obywatelskiej. Było to zachowanie nieprzystojne wobec Prezydenta RP, ale haniebne wobec głodnych dzieci. Każdy, kto ma oczy i widzi, kto ma uszy i słyszy, kto ma serce i wrażliwość, wie doskonale, że rodzin biednych, w których rodzice nie mają pracy, jest jeszcze wiele. Bezrobocie sięga kilkunastu procent w skali kraju. To jednak tylko średnia statystyczna. Są regiony, gdzie jest ono zdecydowanie wyższe – 30 proc., a nawet 40 proc. Tam nauczyciele na co dzień stykają się z dziećmi głodnymi, niedożywionymi. Tym dzieciom państwo jest zobowiązane pomóc, po prostu – przynajmniej je nakarmić. Wie i pamięta o tym nowy prezydent Andrzej Duda, ale nie wie i nie chce wiedzieć partia rządząca – PO. Oczywiście, dla ludzi zajadających się na koszt podatnika drogimi potrawami w luksusowych restauracjach i zapijających to winem, którego butelka kosztuje więcej niż wynosi przeciętna płaca, niedożywione dzieci to coś z innej planety, jakiś „czarny piar oszołomów”. Ci politycy już dawno zapomnieli, jak wygląda życie normalnych rodzin, a co dopiero rodzin biednych czy niezamożnych. Obecna koalicja rządowa zamknęła się w swoim świecie przywilejów, bogactwa i kombinowania, jak uszczknąć coś dla siebie z publicznych pieniędzy. Jak to sformułowała była wicepremier rządu, a dziś komisarz UE, Elżbieta Bieńkowska: „Tylko frajer lub idiota pracuje za 6 tys. zł miesięcznie”. Dziś przeciętna płaca w gospodarce uspołecznionej nieco przekracza 4 tys. zł. Politycy rządowi wolą nie widzieć głodnych dzieci, bo może sumienie nie dałoby im spać...
CZYTAJ DALEJ

Jak dobrze Twym dzieckiem być!

Ten zakątek wita ciepłymi, otwartymi ramionami. Przygarnia każdego, kto znajdzie w sobie dość siły, by do niego dotrzeć. W niemocy, bólu, płaczu. We wdzięczności za to, że kiedy już nikt nie słyszał, właśnie tu odnalazło się życie. Przed obliczem Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze pokorniejemy. Wszyscy - młodsi i starsi - na chwilę stajemy się dziećmi. I jest nam z tym dobrze. W skupionej modlitwie na kolanach, ze złożonymi dłońmi przyciśniętymi do serca, na krótką chwilę zanurzamy się w miłości, która „wszystko rozumie”. Nawet nas i nasze poplątane ścieżki. A potem już wiadomo, że trzeba tu wrócić. Bo kiedy wstajemy z kolan, wszelkie kule, tarcze, kamienie, zostawiamy przed Jej obliczem, by ktoś je zawiesił na ścianie kaplicy jako swoiste wotum. Na znak tego, że następnym razem przyjdziemy tu o własnych siłach. A przyjdziemy na pewno…
CZYTAJ DALEJ

Matka Carlo Acutisa: świętość jest widoczna w życiu codziennym

2025-08-26 19:03

Vatican Media

Na krótko przed kanonizacją swojego syna Carla Acutisa (1991-2006), której dokona papież Leon XIV 7 września w Rzymie, matka przyszłego świętego, Antonia Salzano Acutis, mówiła o jego duchowym dziedzictwie, powołaniu i podobieństwach do młodego Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925), który również dostąpi chwały ołtarzy. „Obaj przyjęli Chrystusa do swojego życia - napełnili się Chrystusem” - powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiego portalu internetowego „National Catholic Register”.

Zbliżająca się kanonizacja jest „ukoronowaniem długiej drogi” - nie tylko dla niej, ale dla stale rosnącej liczby młodzieżowych grup modlitewnych na całym świecie, które powołują się na Carla - wyznała Salzano. „Wiemy, że Carlo jest świętym - teraz Kościół oficjalnie to potwierdzi”. Fakt, że jej syn będzie kanonizowany razem z Frassatim, nie jest - jej zdaniem - zbiegiem okoliczności, lecz „znakiem od Boga”: „Obaj pochodzili z zamożnych rodzin, obaj kochali Eucharystię, ubogich i Maryję Dziewicę - to czyni ich wzorami do naśladowania dla dzisiejszej młodzieży”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję