Reklama

Przetańczyć całą noc

Grażyna Brodzińska – znakomita śpiewaczka (sopran), aktorka i tancerka króluje nie tylko na polskich scenach i niezmiennie podbija serca publiczności. Swoim repertuarem obejmuje zarówno klasykę, jak i musical oraz przeboje z różnych nurtów muzycznych. Zagrała wiele pierwszoplanowych ról w operetkach, musicalach i komediach muzycznych, a jej pojawienie się na afiszach przyciąga od lat melomanów na spektakle i koncerty.

Niedziela Ogólnopolska 53/2017, str. 48-49

Classic Art. sp. z o.o.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: – Przed chwilą miałam przyjemność podziwiać Panią na koncercie, który obejrzało 1800 osób w bardzo różnym wieku. Proszę powiedzieć, co przyciąga tak szeroką publiczność, takich wiernych fanów, zwłaszcza młodzież?

Grażyna Brodzińska: – Nie wiem, jak to się robi (śmiech). Dla mnie to jest oczywiście sukces, że młodzi ludzie – licealiści, studenci – a nawet dzieci przychodzą na moje koncerty i spektakle, bo to znaczy, że docieram do nich, że dociera do nich moja muzyka, moje wykonanie. Może tak się dzieje dlatego, że podczas koncertów śpiewam zróżnicowany repertuar, począwszy od klasyki, przez musical, na światowych przebojach kończąc... Na pewno istotne jest to, że na scenie towarzyszą mi świetni młodzi soliści oraz znakomita młoda orkiestra prowadzona przez doskonałych dyrygentów. Przemycam w tych koncertach arie operetkowe, z którymi młode pokolenie często nie ma styczności i niejednokrotnie odkrywa tę muzykę dla siebie.

– Co sprawia, że operetka jest ponadczasowa, że kolejne pokolenia melomanów się nią zachwycają?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Franz Lehár, Johann Strauss, Imre Kálmán... To oni, ich twórczość jest ponadczasowa. Klasyka jest wieczna, mody się zmieniają, a ona zostaje.

Reklama

– Już za chwilę rozpocznie się nowy rok. Dla Polaków ma on historyczny wydźwięk – będziemy obchodzić stulecie odzyskania niepodległości. Jak można go upamiętnić?

– Myślę, że każdy uczyni to na swój sposób. Ja również. Będę świętować ten wyjątkowo ważny rok z najbliższymi, ale także wraz z jedną z największych firm w branży porcelany luksusowej – Fyrklövern Polska. Jestem dumna, że ekskluzywny serwis jubileuszowy i linia produktów POLSKA 100, których mam zaszczyt być ambasadorką, zostały zaprojektowane i stworzone, aby upamiętnić 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości i podkreślić to, że możemy się cieszyć wolnością. Rok 2018 zapisze się z pewnością w naszej historii i jestem pewna, że wyjątkowe artykuły POLSKA 100 będą stanowić piękną ozdobę naszych stołów od święta i na co dzień.

– U schyłku roku uświadamiamy sobie przemijanie. W Pani przypadku czas wydaje się, że działa tylko na korzyść. Jaka jest na to recepta?

– Chyba nie będę oryginalna i zaskoczę Panią i Czytelników. Po prostu codzienne ćwiczenia wzmacniające i rozluźniające, optymizm i co oczywiste – dużo, dużo uśmiechu.

– Czy u schyłku roku rozmyśla Pani nad noworocznymi postanowieniami?

Reklama

– Nad postanowieniami raczej nie, ale plany, oczywiście, są. Dotyczą nie tylko koncertów czy spektakli. Najważniejsze jest spontaniczne działanie. Staram się cały czas zaskakiwać moją publiczność, dlatego powiększam m.in. kolekcję sukien, ale nie tylko. Zmieniam repertuar, partnerów – oczywiście na scenie. W nadchodzącym roku – mogę Pani zdradzić – planuję wydać nową płytę. Mam też marzenia i chciałabym, aby się spełniły...

– W sylwestrową noc najczęściej występuje Pani na scenach, śpiewając m.in. „Przetańczyć całą noc”. Wyobraża sobie Pani inny sposób rozpoczęcia nowego roku?

– Nie, nie wyobrażam sobie. To konieczne! Poza tym w noworocznym toaście wypijam wrzuconą do kieliszka spaloną cienką bibułkę z najbardziej skrytymi marzeniami. Skutkuje!

– A który z sylwestrowych występów szczególnie Pani zapamiętała?

– To było w Niemczech. Występowałam w spektaklu „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa. Noworoczne dzwony przerwały mi w połowie popisową arię Adeli. Dokończyłam ją o drugiej nad ranem (śmiech).

– Występ w Teatrze Juliusza Słowackiego krakowscy melomani też do dzisiaj pamiętają...

– Tuż przed dwunastą śpiewałam „Przetańczyć całą noc” z musicalu „My fair lady” i zatańczyłam z jednym z muzyków, który dziękując za wspólne pląsy, nieopatrznie stanął mi na trenie sukni. Pękły zamek, haftka i spódnica poleciała w dół. Złapałam ją i trzymając w garści, dośpiewałam arię do końca, ku wielkiej uciesze publiczności. Potem na brawach triumfalnie bisowałam.

– W jakim nastroju wkracza Pani na scenę życia u progu nowego – 2018 r.?

– Zawsze pełnym optymizmu i nadziei.

– A czego życzy Pani sobie i innym?

– Powodzenia w życiu osobistym i zawodowym. Wielu wzruszeń i radości na moich i nie tylko moich koncertach. Aby w życiu zdarzały się chwile, o których marzymy, a które wydają się niemożliwe do zrealizowania.

2017-12-27 10:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielki Piątek zostawia nas nagle samych na środku drogi... Zapada cisza

Agnieszka Bugała

Te godziny, które dzieliły świat od śmierci do zmartwychwstania musiały być czasem niepojętego napięcia...

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy. Wielki Piątek, po straszliwej Męce Pana, zostawia nas nagle samych na środku drogi. Zapada cisza, która gęstnieje. Mrok, w którym nie ma Światła. Wielka Sobota – serce nabrzmiewa od strachu, oczekiwanie zadaje ból fizyczny. Wróci? Przyjdzie? Czy dobrze to wszystko zrozumieliśmy? Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

„Polska” Droga Krzyżowa w Paryżu i na kilku kontynentach

2025-04-18 16:12

[ TEMATY ]

Polonia

Francja

Wielki Piątek

archiwum Tadeusza Różyckiego

Misterium Męki Pańskiej w Paryżu wystawialiśmy przez dwanaście lat – wspomina reżyser i aktor Tadeusz Różycki z Paryża w wywiadzie z Joanną Okarma dla Polskifr.fr. W swojej karierze reżyserskiej i aktorskiej ma także misteria pasyjne zorganizowane na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie, w rosyjskim Irkucku, a nawet w Indiach i Chinach czy na Mauritiusie na Oceanie Indyjskim.

„Cała społeczność autentycznie zaangażowała się w to doświadczenie. Nie był to zwykły spektakl teatralny, który widzowie biernie oglądali. On dotykał wnętrza człowieka. Powstała symbioza życzliwości kiedy dzieliliśmy wielki bochen chleba pomiędzy zebranych” – mówi Tadeusz Różycki, wspominając spektakl wystawiony w Wielki Czwartek 1992 r. w Paryżu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję