O ich istnieniu wiedzą tylko najbliżsi, rodzice, czasem dalsza rodzina. Pustka, ból, rozpacz, poczucie winy, gniew – wszystko to zawiera się w żałobie po stracie dziecka nienarodzonego.
Niezależnie od długości trwania ciąży poronienie pozostaje przeżyciem traumatycznym. W mentalności kobiety ciężarnej dziecko jest odczuwane jako część niej samej – z nim rozmawia, nadaje mu imię, wyobraża sobie, jak trzyma je w ramionach, czeka, a zatem przedwczesne zakończenie ciąży staje się formą gwałtownego zerwania istniejącej już więzi emocjonalnej. Po takim wydarzeniu równowaga psychiczno-emocjonalna kobiety zostaje zachwiana, a dojście do siebie dodatkowo utrudnia rozregulowanie hormonalne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Silne emocje
Reklama
Rozpoczyna się dla niej trudny proces żałoby, składający się z kilku etapów. Pewna kobieta wyznaje, że po stracie dziecka przeżyła falę silnych emocji: „Najpierw czułam, jakbym patrzyła na siebie z zewnątrz, jakby to mnie nie dotyczyło, wydawało mi się, że to nieprawda. Potem, gdy do mnie dotarło, że nie będę miała dziecka, ogarnęła mnie rozpacz”. Następnie przychodzi poczucie winy – jako kolejny etap radzenia sobie ze stratą. Towarzyszą wówczas kobiecie pytania: dlaczego..., co źle zrobiłam..., gdybym wtedy mniej dźwigała, a więcej odpoczywała..., gdybym bardziej kochała to dziecko i miała więcej pozytywnego myślenia, że się uda, to ono by to czuło i to dałoby mu siłę do przetrwania..., za mało się starałam... Wszystkie te etapy kobieta może przeżywać w różnoraki sposób – w milczeniu i wewnętrznym zamknięciu, nie chcąc rozdrapywać bolesnych przeżyć, lub odwrotnie – w ciągłym powracaniu do traumatycznego zdarzenia, analizowaniu, rozmawianiu o tym z bliskimi osobami.
Pomoc otoczenia
Ze strony otoczenia pomoc powinna polegać w pierwszej kolejności na rozpoznaniu specyfiki psychicznej danej kobiety, by dostosować wsparcie do jej potrzeb. Nie istnieją uniwersalne szablony zachowania, które przynoszą spodziewany efekt u wszystkich kobiet w żałobie po stracie dziecka. Niewątpliwym błędem jest wypowiadanie utartych formułek, mających na celu pocieszenie, a w efekcie pogłębiających ból i poczucie niezrozumienia. Stowarzyszenie Rodziców po Poronieniu wymienia listę takich nietrafionych pocieszeń na swojej stronie internetowej: „Na tym etapie ciąży to jeszcze nie dziecko. Widocznie tak musiało być. To był tylko 5. (7., 10.) tydzień ciąży. Jeszcze będziesz mieć inne dzieci. Nic się nie stało, to się zdarza też innym kobietom – nie ty pierwsza i nie ostatnia. Postaraj się zapomnieć, nie myśl o tym – idź do fryzjera, kosmetyczki – to ci na pewno pomoże. Czas leczy rany. Trzeba się cieszyć – urodziłaby pani dziecko z wadami. Lepiej, że teraz niż później. Musisz być silna. Masz inne dzieci. Jesteście młodzi, jesteś młoda, jeszcze będziecie mieli dzieci. Bóg tak chciał”.
Reklama
Przejście trudnych etapów żałoby daje większą szansę na powrót do równowagi bardziej, niż próby przedwczesnego zatuszowania bólu i zbagatelizowania kobiecego doświadczenia macierzyńskiej straty. Trafnym podejściem osób z otoczenia wydaje się nie tyle pocieszanie, co pytanie: Jak mogę ci pomóc, czego potrzebujesz?
Żałoba
W pogodzeniu się ze stratą istotnym elementem wydają się rytuały żałoby. Jednym z takich rytuałów jest pochówek dzieci nienarodzonych, który od kilku lat w Zielonej Górze (a także i w Otyniu) jest organizowany w specjalnie na to wygospodarowanym miejscu na cmentarzu komunalnym przy ul. Wrocławskiej. Grób Dzieci Utraconych jest zbiorową mogiłą istniejącą od 2007 r., na której znajduje się symboliczna postać matki bez twarzy tulącej dzieci. W ten sposób każda matka, która przeżyła stratę, może się zidentyfikować z tym miejscem. Pogrzebami, które odbywają się 3-4 razy w roku, zajmuje się Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka w Zielonej Górze. Rodzice nie ponoszą żadnych opłat w związku z pochówkiem, a sam obrzęd niewiele odbiega od tradycyjnej ceremonii, poza białym kolorem szat kapłana i białym kolorem trumny, w której znajdują się szczątki nienarodzonych dzieci.
Ks. Dariusz Orłowski, proboszcz parafii w Wilkanowie i wieloletni duszpasterz rodzin naszej diecezji, zaznacza, że nie jest to Msza o zbawienie tych dzieci, bo one już są zbawione, lecz raczej o pocieszenie dla rodziców.
Reklama
Inicjatywa pochówku dzieci nienarodzonych powstała jako sprzeciw wobec sposobu traktowania szczątków tych najmłodszych, które spalano wraz z odpadami medycznymi. Pojawiła się potrzeba zaakcentowania, że dziecko poczęte zasługuje na godny pochówek, na posiadanie na ziemi takiego symbolicznego miejsca pamięci, do którego rodzice mogą przyjść, aby zapalić znicz, położyć kwiaty i pomodlić się. Drugim aspektem zasadności przeżycia pogrzebu nienarodzonego dziecka jest kwestia odbycia żałoby, szczególnie przez kobietę. Istotnym etapem w tej trudnej drodze jest nadanie dziecku imienia, nawet jeśli płeć nie została określona.
One idą do nieba
Pomocą w przeżywaniu żałoby może stać się posiadanie jakiegoś rekwizytu materialnego, np. pamiątki w postaci zdjęcia USG lub podjęcie symbolicznego aktu wyrażającego miłość i pamięć – niektórzy zapalają wirtualną świecę na stronie internetowej poświęconej pamięci zmarłych dzieci, inni stawiają pusty talerz przy stole podczas Bożego Narodzenia, jeszcze inni decydują się na duchową adopcję nienarodzonego dziecka a zagrożonego aborcją. Rodzice wierzący mogą zastanawiać się nad tym, co się dzieje z ich dzieckiem po śmierci, czy mimo grzechu pierworodnego i braku chrztu św. jest zbawione. W jednym z artykułów na ten temat o. Jacek Salij pisze: „Rodziców wierzących, których dzieci bez ich winy umarły bez chrztu, wolno pocieszać nadzieją, że zostały one ochrzczone w ich wierze”. Ks. Dariusz Orłowski zapewnia: „One idą do nieba. Wynika to z faktu niewinności tych dzieci. Te dzieci nie mają żadnej winy osobistej. Absolutnie nie trzeba się martwić o zbawienie tych dzieci. Kościół stoi na stanowisku, że co do zbawienia tych dzieci, to nie ma wątpliwości. One nie są święte świętością moralną, nie o ten wymiar chodzi, bo myśląc o świętości, najczęściej myślimy, że ktoś sobie na to zasłużył swoimi uczynkami i życiem. Nie mówi się, że są święte, ale że są zbawione i w tym sensie nie trzeba się za nie modlić. Niektórzy określają je jako aniołki w niebie”.
Reklama
Aspekt duchowy poronienia zawiera się również w pytaniu o sens takiego traumatycznego doświadczenia. Ks. Orłowski stwierdza: „Kobieta może sobie zadawać pytanie: dlaczego? Jest to niewiadoma, nie ma na to pytanie odpowiedzi. W dużej mierze jest to konsekwencja braków ekologicznych, gorszej kondycji zdrowotnej, niedoskonałości natury ludzkiej. A jak kobieta może na to spojrzeć? Z duchowego punktu widzenia może się nie martwić o dziecko, bo ono jest już w niebie, w rękach Boga. I to już jest duże pocieszenie. Trzeba to przyjmować”.
Wspólne spotkania
Kolejną formą przezwyciężania żałoby stało się dla niektórych rodziców aktywne uczestniczenie w Stowarzyszeniu Rodziców po Poronieniu, które szeroko zajmuje się tą problematyką, począwszy od aspektów prawnych, medycznych, przez psychologiczne, a na duchowych skończywszy. To dzięki Stowarzyszeniu rozpropagowana jest wiedza na temat prawa rodziców po poronieniu. Na stornie internetowej Stowarzyszenia (www.poronienie.pl/prawo/prawo-w-pigulce) można się dowiedzieć o prawie do rejestracji dziecka w Urzędzie Stanu Cywilnego bez względu na tydzień zakończenia ciąży (szpital powinien wówczas wystawić Kartę Martwego Urodzenia), o prawie do urlopu i/lub zasiłku macierzyńskiego oraz o prawie do uzyskania zasiłku pogrzebowego bez względu na tydzień zakończenia ciąży pod warunkiem rejestracji dziecka w USC, o prawie do pochowania dziecka (jego ciała czy szczątków) bez względu na tydzień zakończenia ciąży i bez potrzeby określenia płci i rejestracji dziecka w USC (szpital powinien wydać w tym celu Kartę Zgonu).
Terminologia
Dyskusyjną kwestią pozostaje jeszcze terminologia i zasadność stosowania łacińskiego „abortus” do wydarzenia, jakim jest poronienie. Semantycznie rzecz ujmując, w języku łacińskim brakuje rozróżnienia na poronienie i aborcję, zatem słowo „abortus” określa dwie rzeczywistości, które choć z medycznego punktu widzenia mają jednakowy skutek, mianowicie przedwczesne zakończenie ciąży, z natury rzeczy odnoszą się do dwóch skrajnie odmiennych zjawisk. Niedelikatność w sferze semantyki idzie jeszcze dalej – nomenklatura medyczna niejednokrotnie nie uwzględnia stanu psychicznego kobiety. Przy niektórych kobietach nie będzie można używać określeń: „płód”, „zarodek”, „embrion”, inne nie będą chciały słyszeć słowa „dziecko”. Najmniej inwazyjną terminologię odnajdujemy w języku angielskim, w którym poronienie określane jest mianem „miscarriage”, czyli „niedonoszenie”, co nie niesie za sobą tylu pejoratywnych skojarzeń.
***
Niezależnie od terminologii, materia zdarzenia pozostaje bardzo delikatna i potrzeba niezwykłego wyczucia w postępowaniu z kobietą, którą dotknęło takie cierpienie. Cierpienie pozwala jednak spojrzeć na to, co niewidzialne, z duchowego punktu widzenia: że czeka na nas w niebie mały orędownik, który poszedł pierwszy. Spotkanie z nim to tylko kwestia czasu.