Reklama

Niedziela Przemyska

Pierwsze listy z Peru i Hondurasu

Dzielimy się radością nadesłanych listów od Magdaleny Trudzik i Agaty Michalskiej z Radymna, które wyjechały do posługi wolontaryjnej na misje. Jak zapowiadały, przesłały listy i garść fotografii. Duch Święty posłał apostołów, a dziś także młodych wolontariuszy. Pamiętajmy o nich w modlitwie. Jest taka możliwość na antenie Radia FARA w każdą środę i sobotę podczas modlitwy różańcowej o godz. 15.35, a dodatkowo w jarosławskim opactwie każdego 30. dnia miesiąca sprawowana jest Eucharystia w intencji Magdy i Agaty

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Przyjaciele!

Minął już ponad miesiąc, odkąd jestem w Hondurasie. Miesiąc nowych doświadczeń i codziennych cudów. Mogłam przyjechać do Tegucigalpy dzięki Waszej dobroczynności i wsparciu. Każdego dnia jestem ogromnie wdzięczna za ten dar i pamiętam o Was w modlitwie, zachowując Was w moim sercu. Wszystko rozpoczęło się 17 marca, kiedy po 24-godzinnym locie szczęśliwie wylądowałam na lotnisku w Tegucigalpie. Z wielką radością zostałam przywitana przez moją wspólnotę – cztery dziewczyny: Annę z Francji, Klaudię z Polski, Estefanię z Ekwadoru oraz Solen z Francji. To właśnie one wprowadzają mnie codziennie w tutejszą rzeczywistość i pomagają mi się zadomowić. O naszych Przyjaciołach mogłabym pisać dużo, każdego dnia kogoś poznaję, nie znalazłam jeszcze dobrego sposobu na zapamiętanie wszystkich imion i korelacji rodzinnych. Ale idzie mi już coraz lepiej. Zaprzyjaźniam się z wszystkimi, którzy są blisko naszego Domu Serca. Są to ludzie z naszej dzielnicy, sąsiedzi, młodzi z naszej parafii, rodziny, które od lat przyjaźnią się z Domami Serca, dzieci z sąsiednich ulic, wszyscy ci, którzy przychodzą do naszego domu choćby tylko po to, by zamienić parę słów i napić się wody.

Reklama

Dzień rozpoczynamy zwykle o godz. 7 jutrznią w naszej domowej kaplicy. Później jest czas śniadania, domowych obowiązków, zakupów czy nauki języka, jakże potrzebnego dla niektórych. W tym czasie przeznaczamy również jedną godzinę na Adorację Najświętszego Sakramentu. Każdego dnia jedna osoba ze wspólnoty jest odpowiedzialna za przygotowanie posiłków dla wszystkich – przede mną zatem nowe wyzwania, również te kulinarne. Po obiedzie jest czas naszego apostolatu, kiedy to wychodzimy do ludzi z dzielnicy i odwiedzamy ich w domach lub rozmawiamy z nimi na ulicy. Czasem ktoś potrzebuje drobnej pomocy w domowych obowiązkach, a czasem są to tylko proste, życzliwe rozmowy. Ludzie są ciekawi, skąd przyjechałam, pytają o moją rodzinę i czy podoba mi się ich kraj oraz próbują wypowiedzieć i zapamiętać moje imię. Sami też opowiadają o swoich bliskich i swoim życiu. Brakuje podstawowych sprzętów domowych, a te, które są, mają już swoje zasłużone lata. Często brakuje wody, a pomieszczenia bywają bardzo brudne i zaniedbane. Mimo to ludzie zapraszają do swoich wnętrz, nie przejmując się nieposprzątanym domem, pustą lodówką czy brakiem krzeseł, by usiąść. Zawsze można się spotkać i porozmawiać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nasz apostolat to również czwartkowe odwiedziny w Domu Pomocy Społecznej oraz w więzieniu dla kobiet. Są to dla mnie szczególne wizyty, podczas których doświadczam prostoty, a zarazem wielkiej wartości ludzkiego spotkania. Nie znam historii tych ludzi, nie wiem, dlaczego dana kobieta jest w więzieniu, a dany staruszek spędza swoją starość bez rodziny. Nikt o to nie pyta. Prowadzimy proste rozmowy, trzymamy się za ręce, częściej tylko słucham i próbuję zrozumieć, a oni mówią i opowiadają. Podczas tych pogawędek widzę radość w oczach tych ludzi, co jest dla mnie małym potwierdzeniem, że pomimo bariery językowej moja obecność jest tutaj choć troszeczkę potrzebna. Piątek i sobota to dni, kiedy do naszego domu przychodzą dzieci z sąsiedztwa. Wspólnie gramy i bawimy się. Czasem to ja uczę jakiejś nowej zabawy z Polski, a czasem to dzieci zapraszają mnie do poznania ich ulubionych gier. Zawsze jest też czas na rozegranie meczu piłki nożnej. Sport ten jest tutaj bardzo ważny i wszyscy od małego trenują zawzięcie triki piłkarskie. To właśnie spotkanie z dziećmi rozpoczęło moją misję. Piątek był dniem mojego przyjazdu. Dzieci od razu po przybyciu otoczyły mnie, chcąc się pobawić z nową wolontariuszką. Po apostolacie wracamy do domu na modlitwę Nieszporami i wspólną kolację oraz udajemy się do naszej parafii na Mszę św. Wieczory spędzamy na rozmowach, wspólnotowych grach, bardzo często odwiedzają nas nasi młodzi przyjaciele z dzielnicy, którzy dzielą się z nami swoimi codziennymi radościami i smutkami. (...)

Wiem, że daleko w Polsce są ludzie, którzy mi kibicują i kiedy mam gorszy dzień, nic mi się nie chce i zastanawiam się, czy to wszystko ma sens, przypominam sobie o moich Darczyńcach i od razu siły i chęci wracają.

Agata, Tegucigalpa (Honduras)

* * *

Drodzy Przyjaciele!

Pierwsze dwa miesiące mojej misji minęły błyskawicznie! Każdy dzień był odkryciem, nauką, każdy wypełniony był obecnością drugiego człowieka. Nie jestem w stanie opowiedzieć Wam wszystkiego, ale myślę, że jeden dzień się tu zmieści.

Jest 6.30, kiedy otwieram oczy. Piątek. Najpierw widzę moje siostry ze wspólnoty, z którymi dzielę pokój – Carlę z Salwadoru i Charlotte z Francji. W kaplicy dołączają do nas Andrzej z Polski i Franciszek z Francji. Dzień zaczynamy od wspólnej Jutrzni i rozmyślania. Potem śniadanie, a zaraz po nim ruszamy na apostolat w Hogar de la Paz Sióstr Matki Teresy z Kalkuty. Otwieram drzwi naszego domu w Barrios Altos – ubogiej, ale tętniącej życiem dzielnicy Limy, która jest sercem i stolicą zachwycającego Peru. Idąc naszą ulicą, mijam niskie, kolorowe domki, pozlepiane ze sobą w szeregi, i dzieci biegające pośród samochodów, psów i śmieci. Wszyscy żyją blisko siebie. Mogę zajrzeć do otwartych na oścież domów, mogę zajrzeć w oczy każdej mijanej osobie – nikt tu nie chodzi wpatrzony w ziemię, ludzie patrzą przed siebie i pozdrawiają mijanych przechodniów.

Reklama

Dzielnica sióstr jest niebezpieczna. Pod drzwiami ich domu zawsze spotykam oczekujących pomocy biedaków. Pierwszeństwo mają tu jednak niepełnosprawni – to jest ich dom. Ruszamy na górę, by pomóc przy praniu. Dom zamieszkuje kilkadziesiąt dzieci i dorosłych, ale nie ma w nim pralki. Codziennie na dachu urządza się wielkie, ręczne pranie. Do domu sióstr w porze posiłków przychodzi wielu pomocników, ponieważ prawie każdy podopieczny potrzebuje pomocy przy jedzeniu.

Ja karmię dziś Jose. Odwraca głowę, kiedy coś mu się nie podoba. Wtedy zaczynam śpiewać i znów wszystko jest dobrze. Nie mam pojęcia, czy rozumie cokolwiek z tego, co mu opowiadam, czy śpiewam, ale zawsze wtedy wydaje się spokojniejszy, czasem nawet uśmiecha się – delikatnie, kącikiem ust, a moje serce szczerzy się wtedy z radości. Tak niewiele trzeba, by dać i otrzymać szczęście. Szukam wielkich chwil i czynów, a szczęście ucieka mi ukryte w małych, niedocenionych rzeczach.

W drodze powrotnej mówimy Różaniec, odpowiadając niejako na doświadczenie siły tego domu w bezsilności jego mieszkańców. W każdej głowie rodzi się jednak odwieczne pytanie: dlaczego takie cierpienie? Przez całe życie taka niemoc w poruszaniu się, mówieniu, myśleniu, życiu w pełni? Przesuwam paciorki, rozważając tajemnice bolesne, tajemnice miłości – tej prawdziwej, która nie istnieje bez cierpienia.

Zaraz po powrocie idziemy na adorację Najświętszego Sakramentu – tylko Chrystus może zrozumieć ten krzyż, pokazać, jak go przyjąć. Potem obiad – wedle peruwiańskiego przepisu oczywiście – i obowiązkowa w tym kraju sjesta!

Reklama

O godz. 15 znowu otwierają się drzwi naszego domu, zapraszając dzieci na Różaniec. To jest też specjalny czas dla Was, moi Przyjaciele. Codziennie dziękuję Wam w modlitwie, za to, że mogę tu być, za każdy dzień, każdą małą rzecz, która daje szczęście. Wspominam Wasze serca i twarze w tajemnicach Różańca. Dzieci dokładają swoje intencje i modlą się razem z nami. Potem jest czas na zabawę pod czujnym okiem jednego z wolontariuszy.

Pozostała czwórka, w dwóch zespołach, idzie odwiedzić ludzi starszych, samotnych, dotkniętych chorobą i innych przyjaciół Domu Serca, którzy prosili o wizytę. Wielu żyje tu przytłoczonych własną biedą, niewiedzą, dysfunkcyjną rodziną, napiętnowaną złą sławą dzielnicą i krętą historią życia. Wielu uważa się za nic. Dlatego jesteśmy tu tak potrzebni. Każdą naszą wizytą próbujemy pokazać naszym Przyjaciołom, że są ważni, że są piękni, niepowtarzalni, że ich historia jest warta słuchania. Jesteśmy tylko dla nich i chcemy z nimi być. To bezcenny dar także dla nas, gdy uczymy się patrzeć na każdego człowieka oczami Boga, szukać Go w trudnych historiach życia.

Po wizytach odmawiamy nieszpory i idziemy na Mszę św. do naszej parafii. Po powrocie szybko przygotowujemy kolację, czekając na Lucho – brata Rodlofo, który wciąż walczy z nałogiem narkotykowym.

Mój dzień kończy kompleta całej wspólnoty domu. To czas, by przeprosić i podziękować sobie nawzajem za cały dzień. Dziękujemy za drobiazgi – dobry obiad, rozmowę, wspólne sprzątanie. Rzeczy oczywiste, wykonywane co dzień w każdym domu. Kiedy jednak pada owo „dziękuję”skierowane konkretnie do mnie, ta zwykła rzecz nabiera nowego znaczenia. Wkładam w nią za każdym razem więcej uwagi i miłości, bo nie służy ona samej sobie, ale jest dla konkretnej osoby. To mała rzecz, ale doceniona rodzi miłość pomiędzy nami. Zasypiam, myśląc o Was, życząc Wam tego szczęścia, tej miłości, która nadaje sens najprostszym słowom, najmniejszym rzeczom.

Magdalena, Lima (Peru)

2017-06-29 10:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papieski list do prezydenta Urugwaju

[ TEMATY ]

papież

list

„Kościół nie żąda dla siebie żadnych przywilejów, lecz pragnie współpracować w krzewieniu wartości godnych człowieka”. Te słowa znajdujemy w liście Papieża Franciszka do prezydenta Urugwaju José Mujiki. Dokument upubliczniony przez prezydencką kancelarię jest pokłosiem wizyty latynoamerykańskiego polityka w Watykanie z 1 czerwca.

Ojciec Święty z wdzięcznością przypomina to wydarzenie, stwierdzając: „Bóg jest zawsze po stronie tych, którzy kochają, i daje się znaleźć tym, którzy hojną i bezinteresowną miłość w służbie innym czynią kryterium swego życia”. Jest to aluzja do wielkiej wrażliwości społecznej prezydenta socjalisty, który większość swojego uposażenia przeznacza na pomoc dla potrzebujących.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: Skarb jest w sercu, nie w szalonych inwestycjach

2025-12-17 10:44

[ TEMATY ]

audiencja generalna

Leon XIV

Vatican Media

To w sercu przechowuje się prawdziwy skarb, a nie w ziemskich sejfach, nie w wielkich inwestycjach finansowych, które dziś jak nigdy dotąd są szalone i niesprawiedliwie skoncentrowane, ubóstwiane za krwawą cenę milionów ludzkich istnień i zniszczenia Bożego stworzenia – wskazał Leon XIV w katechezie podczas środowej audiencji generalnej.

Prawdziwą przystanią dla serca nie jest posiadanie dóbr tego świata, lecz osiągnięcie tego, co może je napełnić całkowicie - Boga, który jest Miłością - wskazał Leon XIV 17 grudnia podczas audiencji generalnej. Papież Dodał, że ten skarb można odnaleźć jedynie miłując braci i siostry, których spotykamy na swej drodze.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Grzegorz Ryś do kapłanów: Milczenie jest lekiem na niewiarę

2025-12-18 07:17

[ TEMATY ]

rekolekcje

Archidiecezja Krakowska

Podczas rekolekcji przed swoim ingresem do katedry na Wawelu, kard. Grzegorz Ryś wskazał na postawę kapłana, który powinien być „dla ludzi”. Podkreślił także, że milczenie jest lekarstwem na niewiarę. - To bardzo piękna podpowiedź, by tak jak dbamy o liturgię, zadbać o milczenie, które jest lekiem na niewiarę – mówił metropolita krakowski-nominat.

Na początku metropolita krakowski-nominat nawiązał do oryginalnego zapisu rodowodu Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. – Pierwszą księgą jaką Bóg pisze, jaką Bóg się posługuje, pierwszą księgą jest zawsze człowiek – mówił, przywołując przykład dziecka, które dostaje pierwszą lekcję od swoich rodziców. – Bóg przemawia do dziecka najpierw przez osoby rodziców, a potem dopiero przez wszystkie książki, jakie będzie miało czas czytać w życiu. Rekolekcje są pewnie po to, żebyśmy byli czytelni, żeby ludzie mogli nas czytać – zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję