Piotr z Jakubem oraz Janem,
Poszli na wspinaczkę z Panem,
Aby zdobyć mało znaną,
Galilejską górę Tabor.
Kiedy byli już na szczycie,
Podziwiali okolicę.
Nagle wpadli w osłupienie!
Otóż Jezusa odzienie,
Zrobiło się lśniąco białe!
Jakub krzyknął: - Niebywałe!
Brat zaś jego, młodszy troszkę,
Dodał szybko: - Żaden proszek
Nie wybieli tak ubrania!
Lecz nie koniec zamieszania,
Gdyż spostrzegli tam Eliasza!?
Ten Mojżesza też zaprasza
I choć wcale się nie znają,
Razem z Rabbim rozmawiają!?
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa:
- Nie będziemy stąd się ruszać!
Postawimy trzy namioty,
Bo tu nie ma nawet groty!
Jeden stanie dla Mojżesza!
W drugim będzie Eliasz mieszkał!
Namiot trzeci ma być Twoim
I niech między nimi stoi!
Wszyscy mocno wystraszeni,
A tu jeszcze blisko ziemi,
Obłok sunie od przestworzy,
I słyszalny jest głos Boży:
- To mój Syn umiłowany,
Ma być przez was wciąż słuchany!
Zaraz potem obłok zniknął.
Dalszy ciąg z tego wyniknął,
Bowiem patrzą, pusty pejzaż!
- Gdzie jest Mojżesz?! Gdzie jest Eliasz?!
Z troską pytają Jezusa.
On ramieniem tylko wzrusza,
Prosząc ich: - To nie są żarty!
Zanim nie powstanie z martwych
Syn Człowieczy, tu się skupcie,
To nikomu nic nie mówcie,
Coście bracia dziś ujrzeli!
Dobrze wszystko zrozumieli.
Tylko, gdy już byli sami,
Między sobą rozprawiali,
Jaką Pan ich przyjął postać,
I co znaczy... z martwych powstać.
Gdy po górach latem chodzę,
Marzę, by na swojej drodze,
Spotkać kogoś tam na szczycie.
O kim mówię, jak myślicie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu