Do 26. roku życia mieszkałem w Warszawie. W dalszym ciągu co roku kilka dni w niej przebywam – opuszczam wtedy swoje aktualne miejsce zamieszkania na skraju Borów Tucholskich. Mam więc skalę porównawczą. Często ludzie zadają mi pytanie: „Jak się Panu tam mieszka?”. I drugie stwierdzenie, które przeważnie mnie rozbawia: „Jak ja Panu zazdroszczę!”. Odpowiadam wtedy: „Wszędzie można żyć, trzeba się jedynie psychicznie nastawić i umieć sobie zorganizować życie”.
A jeżeli już ktoś tak bardzo mi zazdrości, to moja odpowiedź jest tylko jedna: „Trzeba zaryzykować”. Ja zaryzykowałem i nie żałuję. Oczywiście, zawsze są blaski i cienie podjętej decyzji, ale znajduję wytłumaczenie każdej wątpliwości. Gdy człowiek się rodzi, zapala mu się świeczka wraz z nakreśloną drogą życiową, którą kieruje KTOŚ. Teraz tylko jest sprawa: jeżeli się sprzeciwisz, to będziesz zgnuśniały, niezadowolony, a jeżeli posłuchasz Głosu z góry, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziesz zadowolony z życia. I tak jest w moim przypadku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Piotr z Czarnej Wody
Jak wynika z powyższego listu, nie jest tak trudno dobrze przeżyć życie. Trzeba tylko słuchać Głosu z góry – radzi nasz Korespondent. A gdzie nas los rzuci, tam też możemy godnie żyć. Wszystko należy przecież do Boga, cała nasza ziemia i wszechświat też. A ponieważ jesteśmy dziećmi Bożymi, też w pewien sposób wszędzie jesteśmy „u siebie”. Drodzy, Kochani Czytelnicy i Korespondenci! Jeśli Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam?
Aleksandra