Dać młodym siłę do życia
Chciałbym wrócić do tematu, który już kiedyś poruszałem, a mianowicie do samobójstw wśród młodzieży szkolnej. Staram się znaleźć przyczyny tych tragicznych zdarzeń i widzę ich wiele. Jedną z nich jest duże rozwarstwienie społeczeństwa. Bogactwo spotyka się z biedą, i to w takim złym stylu. Młodzież szkolna jest bardzo wrażliwa na niechęć i poniżenie płynące z różnych stron. Młody chłopiec czy dziewczyna z biednej rodziny już rozumie, że jego czy jej rodziny nie stać na luksusy, które mają rówieśnicy. A gdy dojdzie do tego drwiący stosunek tych szczęśliwców, poniżające traktowanie przez nauczyciela... Takie dzieci nie widzą możliwości rozwiązania swoich problemów. A jeszcze gdy ich rodzice nie mają pracy, popadają w rozpacz, w pijaństwo, to już jest życiowa gehenna. Taka rodzina nie jest w stanie otoczyć opieką dzieci i pozytywnie wpłynąć na ich psychikę.
Już wcześniej takie dzieci trzeba objąć pomocą materialną i psychologiczną. Wystarczy życzliwy stosunek ze strony sąsiada lub nauczyciela. Dzieci należy zachęcać do życia, do pokonywania trudności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiem, że nie wszystko da się zrealizować i wszystkim pomóc, ale coś trzeba czynić, żeby uratować tych młodych ludzi.
Antoni Moracki
Godność
Reklama
W nawiązaniu do poruszonego niegdyś przez Panią tematu przypomniałam sobie naszą obecną rehabilitantkę. Zastąpiła ona panią odchodzącą na emeryturę. Ja już nie schodziłam do sali gimnastycznej; ćwiczenia wykonywałyśmy w moim pokoju. Gdy młoda następczyni pierwszy raz powiedziała mi per „ty”, pomyślałam, że może ja nie dosłyszałam albo że ona się przejęzyczyła. Gdy to się powtórzyło, zaoponowałam, ale młoda dama oświadczyła, że ma taki zwyczaj i nie odstąpi od niego. Gimnastyka pod jej kierunkiem skończyła się.
W. M.
List krótki, właściwie to tylko fragment większej całości, ale dotyczący jednego tematu – godności starszego człowieka. Znam to doskonale, gdy przy załatwianiu jakiejś sprawy ktoś tłumaczy mi jak dziecku, jakbym zupełnie nic nie rozumiała. Gdy w naszej parafialnej księgarence napomknęłam, że muszę coś sprawdzić w Internecie, to niemal wywołałam sensację u obsługi, jak to wspaniale, że mogę się tym posługiwać. Już nie mówię o wielu innych „przygodach” w różnych miejscach. Wiem, wiem, że w wielu sprawach nie nadążam, ale też w wielu jeszcze wyprzedzam.
Miałam ostatnio przygodę. Zatelefonował do mnie rehabilitant w sprawie rehabilitacji domowej. O cztery miesiące spóźniony. Teraz już jestem na zupełnie innym etapie zdrowienia i mogę sama dojść do przychodni, o czym mu oznajmiłam. Niestety, muszę mieć już nowe skierowanie, bo to, które mam, przedawniło się. Ale pomimo wszystko i tak się ucieszyłam, że w ogóle do mnie zadzwonił.
Aleksandra