Jest nas dużo, jesteśmy razem, ale nie przestajemy być wyjątkowi, i dla Boga jedyni – mówią o zbliżających się Dniach w Diecezji wolontariuszki z francuskiej Wspólnoty Chemin Neuf i tak zapraszają na przygotowywany w naszym mieście Festiwal Paradise in the City: – Nieważne, skąd pochodzisz, w jakim momencie życia i kim jesteś, na pewno przeżyjesz tu coś ważnego, w super atmosferze stworzonej przez młodych ludzi, doświadczysz też momentów osobistego wzruszenia i zostaniesz odnowiony przez miłość. Kiedy? W dniach 19-25 lipca. W centrum Łodzi. W miasteczku miłosierdzia. Nie wierzysz? Wejdź na stronę, zarejestruj się i przyjdź. I już same uśmiechy, gesty, mimika twarzy dziewczyn mówią mi, że tak będzie. I mimo że już dawno nie mam tych trzydziestu lat, czyli maksymalnego wieku „młodych”, to chce mi się z nimi po prostu być. By zarazić się tym optymizmem, tą radością i tą wiarą.
Każdy może coś ofiarować
Reklama
W domu przy ul. Jaracza w Łodzi mieszka blisko 90 osób. Niektórzy od kilku lat, inni od paru miesięcy, a jeszcze inni – dni. Przygotowują niezwykłe wydarzenie. Każdy ofiarowuje swój czas, talenty i zapał. Młodzi ludzie przerwali studia, wzięli urlopy w pracy i zjechali tu, do naszego miasta, by przeżyć i pozwolić innym przeżyć odnowienie przez miłość. By zrobić coś dla młodych i ewangelizacji. Pochodzą z różnych stron świata. Cecilia Barbosa przyjechała z Brazylii, Dorka Toth – z Węgier, gdzie studiowała medycynę, Natalia Wrzesień jest łodzianką. Czym będą się zajmować w trakcie Dni w Diecezjach? – Przez cały czas zajmowałam się dokumentacją fotograficzną, więc będę to wykonywać, gram też na flecie w ekipie muzycznej – mówi Cecilia, ale jednocześnie dodaje, że młodzi ze wspólnoty będą tak naprawdę robić wszystko – przyjmować ludzi, myć podłogi, wydawać posiłki. Dorka z kolei zajmuje się tłumaczeniami i w czasie Festiwalu będzie także tak działała, bo Festiwal będzie tłumaczony na 12 języków. Natalia przygotowywała szlaki po mieście. Ważne miejsca, historia, męczeństwo, wiara. To zmieniło jej podejście do tego miasta. – Patrzę na Łódź miłosiernymi oczami, ze względu na trudne dzieje tego miasta, zakręty historii i ludzi – tłumaczy. Wszystkie trzy z niezwykłą pasją opowiadają o spotkaniach podczas przygotowań, o nawiązanych relacjach, spontanicznych gestach, ludziach. W ciągu roku przez kilkunastoosobową grupę, tzw. Misję Młodych Wspólnoty Chemin Neuf, prowadzona była akcja informacyjna. Docierali do szkół, na uczelnie, byli obecni na juwenaliach, imprezach, na ulicach, organizowali weekendy formacyjne. Podczas gry w piłkę „na mieście” poznawali młodych ludzi i ci reagowali bardzo pozytywnie na propozycje Festiwalu. Na Msze św. w kościele pw. Zesłania Ducha Świętego odprawiane przez Wspólnotę w południe po francusku przychodzili łodzianie. – Widać nas w sercu miasta i ludzie się dołączają, spontanicznie i lepiej poznają naszą wspólnotę – mówią. Każdego dnia zjawiają się w domu osoby, które chcą być wolontariuszami. Przed naszym spotkaniem przyszły dwie. Wspólnota nikogo nie odrzuca, bo przecież bycie wolontariuszem odbywa się w różnych wymiarach i każdy może ofiarować Bogu i ludziom jakiś swój talent.
Na początku planowano, że pielgrzymi, którzy przyjadą na Światowe Dni Młodych do Łodzi, zamieszkają w kilkunastu parafiach ze Śródmieścia. Jednak z upływem czasu na Festiwal zapisało się ponad 5 tys. osób, i młodych zjeżdżających tu na zaproszenie Chemin Neuf przyjmie aż 17 łódzkich parafii, także z innych regionów – Chojen czy Dąbrowy. Sam Festiwal odbywać się będzie w tzw. miasteczku miłosierdzia w okolicach katedry i hali Expo. Co proponuje wspólnota? Mają wieloletnie doświadczenie w organizacji podobnych festiwali, więc będzie się dużo działo. Przewidziana jest modlitwa, konferencje, koncerty, Droga Krzyżowa i wieczór pojednania oraz propozycje sportowe w Parku Poniatowskiego. Co może szczególnie przyciągnąć młodych? Na pewno wieczór otwarcia przygotowywany we współpracy m.in. z Instytutem Wzornictwa Politechniki Łódzkiej, odważne tematy konferencji, poruszające świadectwa. Festiwal chce też pokazać młodym, że Bóg działa przez małe rzeczy i czyni cuda. Bardzo piękny będzie wieczór spowiedzi – dotknięcia Bożego miłosierdzia. Jak mówią dziewczyny, dla wielu będzie to z pewnością pierwsze po bardzo długim czasie doświadczenie sakramentu pokuty i pojednania – z Bogiem, drugim człowiekiem i z samym sobą.
Chcą czegoś prawdziwego
Reklama
Czy młodzi mogą żyć bez Boga? Widząc innych blisko Boga, chcesz być taka jak oni. Gdy już doświadczysz czegoś więcej, gdy jest już w tobie taka radość i szczęście z odnalezienia siebie i drogi do Boga, to nie masz już ochoty żyć bez Niego – przekonuje przyszła dziecięca neurolog, Dorka. A Cecilia dodaje: – Młodzi to właśnie ci, którzy Go najczęściej szukają i najbardziej potrzebują. I nawet jeśli starają się znaleźć jakiegoś swojego boga w imprezach czy narkotykach, to cały czas mają pragnienie tego Najważniejszego. Pragnienie przeżycia czegoś głębszego, prawdziwego. Dla Natalii wspaniałym uczuciem jest bycie robotnikiem Pana. – Tak traktuję to swoje zaangażowanie tutaj – mówi – bo rzadko jest taka możliwość, by móc się poświęcić całkowicie pracy dla Kościoła. Dlatego zapraszają – wszystkich młodych i starszych. Do wolontariatu, do uczestniczenia w festiwalu, do znalezienia czasu i uchwycenia tej radości, tego zapału, jaki przywiozą do naszego miasta młodzi z innych krajów.
Bo Festiwal to miejsce i czas, gdy, jak przyznaje młoda Brazylijka, „będzie można posmakować prawdziwego raju”.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Pielgrzymka Pojednania do Rzymu w 60. rocznicę wystosowania Listu biskupów polskich do niemieckich
2025-04-29 23:48
mat. pras. Archidiecezja Wrocławska
mat. pras. Archidiecezja Wrocławska
W 60. rocznicę orędzia biskupów polskich do niemieckich abp Józef Kupny przewodniczył uroczystej Mszy świętej podczas Pielgrzymki Pojednania w Rzymie. Uczestniczyły w niej władze Wrocławia, była premier Hanna Suchocka i pielgrzymi – wierni z archidiecezji wrocławskiej.
Pielgrzymka Pojednania została zorganizowana przez archidiecezję wrocławską oraz Ośrodek Pamięć i Przyszłość. To część obchodów Roku Pojednania, który rezolucją uchwaliła we Wrocławiu rada miejska z powodu 60. rocznicy wystosowania listu biskupów polskich do biskupów niemieckich.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.