I pozamiatane. „Endriu” Duda głosami narodu odesłał do narożnika przedstawiciela okrągłego stołu. Społeczność punktowała w granicach remisu, niemniej w liczbach bezwzględnych wygrał młody pretendent. Wydawało się, że panowanie sprawdzonej postkomunistycznej, różowej siły nigdy się nie skończy. Nadzieję tracili nawet najmłodsi adepci uczciwej walki. Starzy wyjadacze ringowych bojów machali obojętnie na próby zmiany sposobów zdobycia tytułu czempiona wszechwag. Liczyła się tylko manipulacja przy medialnym zielonym sędziowskim stoliku. Umiejętne i zafałszowane pokazywanie ciosów przeciwnika na publicznym ekranie zakłamywało prawdziwy przebieg pojedynku. Jednak po ośmiu latach, kiedy polski widz już prawie przyzwyczaił się do serwowanego obrazu wyjątkowej, niepokonanej i skutecznej siły, jakim była szkoła Platformy (o ironio!) Obywatelskiej na czele z jej prawie doskonałą emanacją – Bronisławem Komorowskim, nastąpił niespodziewany nokaut! Długie wyczekiwanie i cierpliwość opłaciły się. Pomogło lekkie znużenie drugiej strony i jej zbytnia pewność.
Reklama
Teraz przeciwnik jest liczony, jeszcze nie przegrał batalii. Przepłukując zaschnięte gardło, nadstawia ucho i słucha rad starych trenerów, którzy chachmęcili, przechylali w ostatniej chwili szalę zwycięstwa na korzyść swojego zawodnika. Pan Niedziela zdawał sobie sprawę, że w głowach przegrywającej formacji bezustannie i nieusuwalnie będzie pobrzmiewało echo gomułkowskiej prawdy, iż raz zdobytego pasa czempiona wszechwag, raz zdobytej władzy nie powinno się nigdy oddać. Pan Niedziela zdawał sobie sprawę, że próba zaakceptowania demokratycznego werdyktu publiczności będzie stale podważana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Na kogo Pan głosował, Panie Niedziela? – zapytał Pan Jasny, zdając sobie sprawę z preferencji wyborczych kolegi.
– Przecież Pan wie, Panie Jasny – odpowiedział lekko zamyślony Niedziela.
– Dlaczego Komorowski przegrał? Jak Pan myśli? – kontynuował serię pytań Pan Jasny.
– Nie ma Pan innych, ważniejszych pytań? – pytaniem na pytanie zareagował Niedziela i dodał:
– Co się Pan tak martwi przegranym? Wszystkie główne media mówią tylko o tym... A trzeba myśleć o naprawie! O budowaniu zgody i jedności!
– Nie pozwolą...
– Masz rację, Jaśniutki, nie pozwolą. A raczej pozwolą – za cenę utrzymania ich przywilejów, przede wszystkim w biznesie, w służbach... Ale żeby dokonać dobrych zmian w naszej ojczyźnie, trzeba będzie stanowczo powiedzieć owym prominentnym środowiskom: Dość! I trzeba będzie przerwać bezsensowne bicie piany w mediach, które – tak zasłużone dla zohydzenia opozycji – powinny zająć się wreszcie dobrem wspólnym, a nie dobrem własnym czy dotychczasowych bonzów... Panie Jasny, nie jestem naiwny. Ta walka musi się skończyć parlamentarnym nokautem... – stwierdził Niedziela i po chwili dodał: – Przeciwnik sam się o to prosi!
Jasny tylko przytaknął milcząco.