Daniel widzi w nocy cztery bestie wychodzące z wzburzonego morza. Morze oznacza siłę chaosu. Bestie, to kolejne imperia, które rządzą jak drapieżniki. Ostatnia, „inna niż wszystkie”, o żelaznych zębach i dziesięciu rogach, uosabia brutalną władzę. Rogi symbolizują królów; mały róg mówiący „aroganckie słowa” to władca roszczący sobie prawa boskie. Nie chodzi o szczegółowy kalendarz dziejów, lecz o odsłonięcie mechanizmu historii. Potęgi rosną, budzą lęk, a są śmiertelne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W centrum wizji zmienia się scena. Morze znika, pojawia się „Przedwieczny”, zasiadający na ognistym tronie. Strumień ognia oznacza sąd. Księgi, to pamięć Boga, która niczego nie fałszuje. Bestia zostaje zabita, innym odbiera się panowanie.
Wtedy na obłokach przychodzi „ktoś podobny do Syna Człowieczego”. Otrzymuje władzę, chwałę i królestwo, które nie przeminie. W pierwszym sensie postać ta oznacza święty lud Boga, przeciwstawiony bestiom‑imperiom.
Reklama
Tradycja żydowska i chrześcijańska zobaczy w niej także osobowego Mesjasza. Jezus odwoła się do tej sceny przed Sanhedrynem i w mowie eschatologicznej. Tekst z Daniela staje się podstawą dla tytułu „Syn Człowieczy”. W perspektywie chrześcijańskiej bestialstwo polityk i ideologii zostaje osądzone przez Tego, który króluje jak(o) Człowiek w pełni posłuszny Ojcu. Dla ucznia ważne jest, by nie fascynować się bestiami ani im nie ulegać, ale żyć już teraz logiką tego królestwa. Żyć wiernością Panu i zaufaniem, że ostatnie słowo nad historią należy nie do morza, lecz do tronu.
Po wielkich obrazach sądu Jezus wraca do czegoś bardzo zwyczajnego: „Spójrzcie na drzewo figowe i na wszystkie drzewa”. Gdy wypuszczają pąki, sami wnioskujecie, że lato jest blisko. Podobnie, gdy zobaczycie „to wszystko”, wiecie, że blisko jest królestwo Boże.
Eschatologia nie zwalnia z używania rozumu. Uczeń ma czytać znaki czasu jak rolnik czyta znaki lata. „To wszystko” u Łukasza to najpierw zburzenie Jerozolimy i czas pogan, ale także wszelkie wstrząsy historii, w których pęka to, co wydawało się nienaruszalne. W tym kontekście pada trudne zdanie: „Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie”.
W ścisłym sensie pokolenie Jezusowe rzeczywiście zobaczyło upadek świątyni. W szerszym sensie „to pokolenie” oznacza ludzkość w buncie przeciw Bogu, która aż do końca doświadcza sądów. W obu lekturach pointa jest ta sama. Słowo Jezusa realnie dotyka historii, nie jest mglistą obietnicą. Dlatego Jezusowa konkluzja brzmi mocno: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. Kosmos, instytucje, systemy, to wszystko jest kruche. Nieprzemijające jest to, co wyszło z ust Syna. To przesunięcie punktu oparcia. Nie na świątyni, państwie czy kulturze, lecz na Ewangelii.
Dla pobożnego Żyda skandaliczna brzmi sugestia, że słowo Jezusa ma rangę większą niż góry i gwiazdy. To dyskretne wyznanie Jego boskiej godności. W praktyce oznacza to, że na wydarzenia reagujemy nie według paniki mediów, lecz według kryteriów Ewangelii. Pąki na gałęziach to konkretne sytuacje - rozpad pewników, nowe ubóstwo, nowe możliwości dobra.
Królestwo jest „blisko”, gdy słowo Jezusa staje się kluczem ich odczytania i źródłem decyzji. Drzewo figowe uczy cierpliwości. Pąk nie jest jeszcze owocem, ale już zapowiada lato. Tak samo sądy, o których mówi Jezus, nie są końcem wszystkiego, lecz drogą do pełni.
