Reklama

Niedziela w Warszawie

Wierzę w ekumeniczne nawrócenie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ARTUR STELMASIAK: – Wkrótce będzie Pani obchodzić podwójny ekumeniczny jubileusz. Dlaczego data 23 stycznia jest taka ważna?

DANUTA BASZKOWSKA: – Tego dnia będziemy przede wszystkim świętować 15-lecie podpisania przez zwierzchników Kościołów dokumentu o wzajemnym uznaniu chrztu świętego. Deklaracja podpisana przez chrześcijan zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i Kościół rzymskokatolicki w Polsce jest unikalnym osiągnięciem ekumenicznym w skali światowej.
Drugi jubileusz to 15. rocznica powstania także naszego Stowarzyszenia Pokoju i Pojednania „Effatha”. Odtąd każdego 23. dnia miesiąca organizujemy modlitewne spotkania ekumeniczne, początkowo w ośrodku dla bezdomnych przy Żytniej, w parafii św. Jozafata i obecnie u ojców orionistów.

– I ludziom chce się tak przychodzić od 15 lat?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– (śmiech)... Z frekwencją bywa różnie, ale zawsze są przedstawiciele Kościołów z Polskiej Rady Ekumenicznej, spoza Rady oraz Kościoła katolickiego. Wspólnym mianownikiem jest też modlitwa o jedność. Spotkanie ekumeniczne miałoby sens nawet, gdyby zbliżyły do siebie tylko dwie osoby. A w tym czasie przez nasze nabożeństwa przewinęło się bardzo dużo osób.

– Ile tych „wyznań” przychodzi na „Effathę”?

Reklama

– Uczestnikami spotkań, których do tej pory było ponad 160, są zarówno duchowni jak i świeccy z 11 Kościołów chrześcijańskich.

– Dlaczego Pani tak mocno angażuje się na rzecz jedności chrześcijan?

– Gdy byłam małą dziewczynką odwiedzała nas często przyjaciółka mojej mamy, która była luteranką. To była moja ukochana ciocia. Dlatego nigdy nie bałam się innych wyznań. Po wieloletniej działalności na ekumenicznej niwie zarówno w Polsce, Indiach, jak i w Turcji doszłam do przekonania, że wzajemne zbliżenie nie jest czymś trudnym. Trzeba tylko wierzyć i chcieć.

– Niektórzy postrzegają ekumenizm jako „chrześcijańskie hobby”. Przedstawiciele różnych wyznań wspólnie się modlą i miło spędzają czas, ale tak naprawdę niewiele z tego wynika. Może jest to działalność syzyfowa?

– Pan Bóg stawia przed nami wiele wyzwań, które po ludzku wydają się beznadziejne. Przemiana jednego człowieka już jest sukcesem. Ekumenizm to ruch nadziei i nawrócenia, a odejście od niego byłoby zdradą Chrystusa, który prosił nas, abyśmy byli jedno.

– Wiele w Polsce mówi się o pokoleniu JP2. Jestem przekonany, że Pani jest jego przedstawicielem, bo przecież jedność chrześcijan była „oczkiem w głowie” św. Jan Pawła II. On też napisał najbardziej ekumeniczną encyklikę w historii kościoła „Ut unum sint”. Jak jest z tym papieskim nauczaniem w polskim Kościele?

Reklama

– O ile nie mamy w Polsce problemu z kultem i szacunkiem dla św. Jana Pawła II, to realizacja jego nauczania nadal jest dla nas wyzwaniem. Nie chodzi tu tylko o ekumenizm, ale prawie o całą jego duchową spuściznę. Nie zgodzę się jednak z twierdzeniem, że na polu ekumenicznym nic nie zrobiliśmy. Wystarczy wspomnieć wspólny dokument o uznaniu chrztu i o zaawansowanych pracach na temat małżeństw mieszanych.

– Ale do wspólnej Eucharystii droga jest daleka?

– Proszę pamiętać, że kilkadziesiąt lat temu ludzie bali się wejść do niekatolickiego kościoła. Inność wyznaniowa była traktowana, jako zagrożenie. Dziś coraz więcej osób interesuje się innymi wyznaniami. Jest nadzieja i tęsknota za jednością. Jest ciekawość, a nawet zachwyt nad bogactwem różnorodności.

– Katolicy nie zdają sobie sprawy, że to bogactwo przenika do naszego Kościoła. Coraz częściej można spotkać w naszych parafiach Akatysty czy kursy malowania ikon.

– Oczywiście, że tak. Cały wielki ruch charyzmatyczny Odnowy w Duchu Świętym wywodzi się z Kościoła zielonoświątkowego, a zachwyt nad ikonami i muzyką cerkiewną przyszła z prawosławia. Natomiast protestantyzm ma wpływ na większe zainteresowanie lekturą Pisma Świętego.

– Ale pojawiają się głosy, że ekumenizm „rozpuszcza” naszą doktrynę. Dla nas przecież Kościół Chrystusowy w pełni trwa w Kościele katolickim. Jest więc pewne napięcie pomiędzy otwartością na różnorodność, a ortodoksją?

Reklama

– Dlatego uważam, że osoby działające w ruchu ekumenicznym powinny bardzo mocno trzymać się swojej wiary. W popieranie jedności chrześcijan nie może zaangażować się ktoś, kto nie czuje się w 100 proc. katolikiem. Mój Kościół musi być dla mnie najważniejszą wartością, aby moja działalność ekumeniczna była prawdziwa.

– Te wysokie wymagania są odpowiedzią na pytanie: Dlaczego tak mało osób angażuje się w ekumenizm?

– (śmiech)... Ale według Soboru Watykańskiego II ekumenizm jest imperatywem sumienia, czyli naszą chrześcijańską powinnością.

– Czyli nie najlepiej wypełniamy naszą powinność?

– O wiele łatwiej wychodzi to młodym ludziom. Proszę zobaczyć np. spotkania Taizé. Młodzi nie mają uprzedzeń i bagażu bolesnych historycznych doświadczeń.

– Ale przecież nie możemy uciekać od historii. Jeśli będziemy ją lekceważyć lub pomijać, to nasza ekumeniczna budowla nie będzie miała fundamentów?

– Musimy znać historię i o niej pamiętać, ale także modlić się za to, aby grzechy przeszłości już nigdy się nie powtórzyły. Ekumenizm jest ruchem nawrócenia, bez którego nie uda nam się przezwyciężyć grzechu podziału. Dopiero, gdy się nawrócimy, będziemy mogli odbudować chrześcijańską jedność.

– Na zakończenie wróćmy do stowarzyszenia, które Pani założyła 15 lat temu. Dlaczego nazywa się „Effatha” i jak wyglądają comiesięczne nabożeństwa?

– W języku aramejskim „effatha” znaczy „otwórz się”. Moim pragnieniem jest otwieranie się na braci chrześcijan z innych Kościołów. Dlatego każde ekumeniczne spotkanie w kościele Orionistów rozpoczyna uroczysta procesja z Ewangeliarzem, paschałem, a uczestnicy trzymają w rękach świeczki z Kościołów wschodnich (symbol światła Chrystusa). Autorski program spotkań,jest oparty na liturgii Słowa, obejmuje tematyczne rozważania, dzielenie się chlebem oraz modlitwy o pojednanie i pokój. Uczestnicy spotkań trzymają się za ręce i wspólnie śpiewają: „Abyśmy byli jedno i jedno mieli serce...”.

2015-01-16 10:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ekumeniczna wspólnota

Kardynał Kurt Koch, odpowiedzialny w Kościele katolickim za dążenia do jedności, zwrócił uwagę, że ekumenizm zaczął się od modlitwy i trzeba wciąż pamiętać o tym. Łączy nas dziś także myśl o miłości Boga i bliźniego – powiedział bp Roman Pindel podczas Centralnego Nabożeństwa Ekumenicznego w diecezji.

W ramach Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan duchowieństwo i wierni różnych Kościołów i związków wyznaniowych modlili się 22 stycznia w kościele św. Elżbiety w Cieszynie.
CZYTAJ DALEJ

Czy jestem gotowy i pragnę doświadczać pełnię radości z Jezusem?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 16, 20-23a.

Piątek, 30 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Jana Sarkandra, prezbitera i męczennika albo wspomnienie św. Zdzisławy
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję