Centralnym punktem świętowania była uroczysta Msza św., której przewodniczył ks. Grzegorz Matynia, dyrektor Ośrodka Konferencyjno-Rekolekcyjnego w Porszewicach. Kapłan podzielił się osobistym doświadczeniem, które – jak przyznał – uczy pokory i otwartości. Opowiedział sytuację, gdy z dokumentami udał się do księgowej, a ta, zauważając błąd, usłyszała jego spontaniczne westchnienie: „Matko Boża, znowu coś pomyliłem”. Księgowa, zaskoczona, zapytała, czy wypada tak swobodnie wzywać imienia Maryi. To wołanie o ratunek i pomoc, a nie nadużycie – wyjaśniał kaznodzieja. – Maryję możemy i powinniśmy wzywać w każdej chwili, tak jak dziecko woła matkę, gdy czuje się zagubione. Ks. Matynia przypomniał, że święto Najświętszego Imienia Maryi ma głębokie historyczne korzenie. Wspomniał czasy króla Jana III Sobieskiego, który przed decydującą bitwą pod Wiedniem oddał swoje wojsko pod opiekę Matki Bożej i kazał wypisać Jej imię na sztandarach. – My również mamy wypisać to imię na sztandarach naszej codzienności – na planach, które tworzymy i w chwilach, gdy mierzymy się z przeciwnościami, np. z chorobą – zachęcał.
Reklama
W homilii nawiązał także do fragmentu Ewangelii opisującego spotkanie Maryi z Elżbietą. – Elżbieta pozdrawia Maryję po imieniu. Rozmawiają ze sobą jak bliskie krewne w zwyczajnych codziennych okolicznościach. Również Archanioł Gabriel, zwiastując Maryi, że zostanie Matką Chrystusa, zwraca się do Niej po imieniu. Maryja wyruszyła, by pomóc Elżbiecie, służyć jej i towarzyszyć. Obie były w stanie błogosławionym, obie potrzebowały wzajemnego wsparcia – i mówiły do siebie po imieniu. To z tej rozmowy między kobietami narodziła się modlitwa „Magnificat”. Na słowa pozdrowienia dziecko w łonie Elżbiety poruszyło się z radości – to był znak obecności Syna Bożego między nimi. Można przypuszczać, że również Jezus, będąc pod sercem Maryi, radował się, gdy słyszał, jak te dwie Kobiety się witają, mówią do siebie po imieniu. Podczas całego pobytu u świętej Elżbiety również rozmawiały ze sobą w ten sposób – prosiły o pomoc, wsparcie, dzieliły się codziennością i troskami – mówił ks. Matynia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kapłan podkreślił, że wzywanie imienia Maryi jest proste i dostępne dla każdego i że nie jest to przejaw nadużycia, lecz wyraz ufności i dziecięcej miłości. Tak jak król Sobieski ufał, że imię Maryi przyniesie zwycięstwo, tak my możemy być pewni Jej wstawiennictwa w codziennych bitwach o wiarę, nadzieję, miłość czy też pokój.
Po Mszy Świętej odbyła się procesja eucharystyczna, w której uczestniczyły grupy parafialne, dzieci oraz uczestnicy uroczystości. O piękno liturgii zadbała służba ołtarza, a parafialna schola swoim harmonijnym śpiewem nadała celebracji wyjątkowego blasku. Dla uczestników odpustu wspólna modlitwa stała się chwilą głębszej refleksji nad tym, jak w codziennym życiu nieść „sztandar” Maryi.