Wiem, że niemodna jest dziś modlitwa do Anioła Stróża, ale ja wzdycham do niego codziennie. I wiem, że on na pewno troszczy się o mnie. Nieraz mówię, że pewnie ma już nieźle stargane skrzydła od tego ciągłego nadążania za mną nie wiadomo dokąd i nie wiadomo w jakim tempie. A roboty ma ze mną co niemiara;) Budzi mnie, jak zdarzy mi się zaspać do pracy, innym razem przypomina o czymś ważnym, to znów palcem wskazuje i szepcze do ucha: sprawdź jeszcze i to, ktoś tu popełnił porządny/subtelny błąd. Czasem pokaże wiewiórkę na lepszy humor albo tak po prostu wciśnie do serca trochę radości, żeby uśmiech podarować innym.
I bardzo mocno wierzę, że moje modlitwy zanosi do tronu Ojca, wstawia się za mną i wysławia Pana Boga, gdy ja tego nie robię. Wierzę, że kocha Go razem ze mną. I tak sobie myślę, że wciąż za mało proszę go przed ważnym spotkaniem (jak robił to Jan XXIII), żeby wszedł w komunię z Aniołem Stróżem osoby, z którą mam rozmawiać... Jedno wiem na pewno, to KTOŚ, komu naprawdę na mnie zależy, kto zrobi wszystko, żebym nie pobłądziła i dotarła tam, gdzie mnie chce Pan Bóg.
Pomóż w rozwoju naszego portalu