Jeszcze nie dobiłam do brzegu, a przynajmniej tak czuję. Jeszcze został mi jakiś odcinek drogi, który mam do pokonania. I pewnie tak jak ten, co już poza mną – będzie miał łatwiejsze i trudniejsze miejsca. Te, które przemknę bezszelestnie i takie, na których się poobijam.
Życie.
Co sprawia, że właśnie teraz o tym myślę?
Czy jestem w jakimś wyjątkowym momencie swojej drogi?
Na wszystkich drogach moich…
Reklama
Myślę o św. Krzysztofie, patronie kierowców. Jak często zdarza się nam, rozpoczynając dłuższą podróż, zwracać do niego o pomoc w bezpiecznym dotarciu do celu. Szczególnie w porze wakacji, kiedy przed nami perspektywa odpoczynku, zmiany otoczenia, przeżycia czegoś niecodziennego, na co zwykle brakuje nam czasu i możliwości. A od tego celu oddala nas spora odległość. Nie jakaś krótka codzienna droga z domu do pracy czy szkoły. Podróż, do której skrzętnie się przygotowujemy, studiując wcześniej trasę, by nie zabłądzić.
Przez wstawiennictwo św. Krzysztofa modlimy się: „O Panie, daj mi pewną rękę, dobre oko, doskonałą uwagę, bym nie pozostawił za sobą płaczącego człowieka. Ty jesteś Dawcą życia – proszę Cię przeto, spraw, bym nie stał się przyczyną śmierci tych, którym Ty dałeś życie. Zachowaj, o Panie, wszystkich, którzy będą mi towarzyszyć od jakichkolwiek nieszczęść i wypadków. Naucz mnie, bym kierował pojazdem dla dobra drugich i umiał opanować pokusę przekraczania granicy bezpieczeństwa szybkości. Spraw, aby piękno tego świata, który stworzyłeś, wraz z radością Twej łaski, mogły mi towarzyszyć na wszystkich drogach moich”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Patronie kierowców…
Reklama
Dlaczego św. Krzysztof? Bo to on z człowieka służącego złu, otrzymał miano niosącego Chrystusa. Pewnego dnia przekonał się bowiem, że szatan boi się imienia Chrystusa. Zainteresował się, kim jest Chrystus, którego boi się ten, który sam siebie nazywał niepokonanym. Służbę złu zamienił na służbę Chrystusowi. Zapoznał się z nauką chrześcijańską i przyjął chrzest. Za pokutę i dla zadośćuczynienia, że służył szatanowi, postanowił zamieszkać nad Jordanem, w miejscu, gdzie woda była płytsza, by przenosić na swoich potężnych barkach pielgrzymów, idących ze Wschodu do Ziemi Świętej. Pewnej nocy usłyszał głos Dziecka, które prosiło go o przeniesienie na drugi brzeg. Kiedy je wziął na ramiona, niespodziewanie poczuł ogromny przytłaczający ciężar, zdawało się, nie do pokonania. Zawołał: „Kto jesteś, Dziecię?”. Usłyszał „Jam jest Jezus, twój Zbawiciel. Dźwigając Mnie, dźwigasz cały świat”. Stało się to więc niejako jego służbą i oddaniem; dźwiganie świata, to jednocześnie wzięcie na siebie odpowiedzialności i niełatwego ciężaru, wymagającego wysiłku.
Św. Krzysztofie, podświadomie szukający Boga, pragnący służyć Najsilniejszemu Władcy, pracujący dla dobra bliźnich, mężnie walczący z żywiołem, przez Dzieciątko Jezus nawiedzony, dźwigający Tego, który ciężar grzechów świata nosił, cudem zakwitnięcia suchej laski odznaczony, apostołem przez Dzieciątko Jezus mianowany, któryś tysiączne serca pogan przeistaczał, zwycięzco pokus, bohaterski Męczenniku, patronie pielgrzymów, patronie podróżujących, patronie kierowców, patronie lotników i marynarzy, patronie kolejarzy, opiekunie możny, św. Krzysztofie, łaską wysłuchań przez Boga nagrodzony…
Powtarzamy z wiarą, że i tym razem westchnie za nami do naszego wspólnego Ojca podczas kolejnej naszej podróży.
A wracając do Życia…
Kiedy byłam na początku swojej drogi, sama nie miałam możliwości prosić nikogo o wstawiennictwo; o to, by od pierwszej chwili dobrze zacząć. Wszyscy tak samo zaczynamy tę podróż. Wtedy taką rolę przyjmują rodzice, jeśli oczywiście sami nie są zagubieni czy zajęci tzw. życiem. Troską o niełatwą codzienność i zabezpieczaniem siebie i rodziny przed „wszystkim” i na „wszystko”. Bywają też trudne nawet do nazwania sytuacje, które przeszkadzają dorosłym w prawdziwym zabezpieczeniu przychodzącego na świat człowieka.
Rodzice
Jesteśmy najważniejsi na początku tej drogi swoich dzieci. Zanim podejmiemy próby jakiegokolwiek zabezpieczania potomka na życie, niech odruchem naszym stanie się najważniejsze przygotowanie go do Życia. Powierzenie go opiece Tego, który ma moc uzdrawiania wszelkich trudności, pokazywania sensu w bólu, rozpaczy. Ma moc obdarzania łaskami, między którymi bardzo ważna jest łaska zdolności do odczuwania radości z rzeczy małych, drobnych, pozornie nieistotnych. Ta umiejętność wyposaża nas w cierpliwość i pokorę na sytuacje nieprzewidziane, zaskakujące czy bolesne. Jeśli potrafimy się cieszyć z pokonywania codziennych małych ścieżek, znajdziemy siłę także na te niebotyczne odległości i łatwiej będzie je przebyć bezpiecznie i bezkolizyjnie. Jest jeszcze jedna umacniająca łaska, pomagająca kroczyć wcześniej obraną drogą. To umiejętność godzenia się na to, na co nie ma się wpływu.
Droga i św. Krzysztof
Nie wiem, czy to jest jakiś szczególny moment mojego Życia, ale na pewno ważny. Od jakiegoś czasu rozumiem, że każda chwila jest ważna, choć większość na takie nie wygląda. Ale jeśli porównać nasze ziemskie istnienie z drogą – zawsze możemy przyznać, że przed nami jakaś droga istnieje, zawsze więc możemy uznać, że to początek, choćby najkrótszej podróży. Początek, który warto powierzyć Bogu, aby doprowadził nas do celu bezszelestnie...