Reklama

Wywiady

Przyjedźcie, bo ja tu jestem jak w więzieniu

O tym, jak wykładowca akademicki został biskupem i papieżem, z kard. Marianem Jaworskim – świadkiem życia św. Jana Pawła II – rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Eminencja jest świadkiem życia i śmierci Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Proszę podzielić się z nami blaskiem jego świętej osoby.

KARD. MARIAN JAWORSKI: – Bliskość najpierw księdza profesora Karola Wojtyły, a na końcu papieża Jana Pawła II odbieram jako wielki dar Boży. W 1958 r. ks. Wojtyła został mianowany biskupem pomocniczym abp. Eugeniusza Baziaka. Towarzyszyłem mu w drodze do Warszawy, gdzie zawoził terno – nominację na biskupa pomocniczego po śmierci bp. Stanisława Rosponda. Nominacja biskupia dla ks. prof. Wojtyły była sporym zaskoczeniem. Był bardzo młody – miał 38 lat.
Potem odbyły się święcenia biskupie, których udzielił mu w Krakowie abp Eugeniusz Baziak jako koadiutor kard. Adama Sapiehy. Abp Baziak po wielu trudnych przeżyciach, cierpieniach, wygnaniu ze Lwowa stał się Bożym narzędziem nominacji biskupiej Karola Wojtyły. Przywołam tu jeszcze znamienną sytuację. Tuż przed ogłoszeniem nominacji ks. Wojtyła przyszedł do Kurii, gdzie spotkał abp. Baziaka. Ten, zwracając się do księży, krzyknął: „Habemus papam!”. Dzisiaj widać, że było to prorocze.

– Po nominacji bp. Wojtyły na arcybiskupa metropolitę krakowskiego Ksiądz Kardynał z nim współpracował...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Mieszkaliśmy blisko siebie. Potem jako wykładowca, dziekan wydziału, miałem stały kontakt z kard. Wojtyłą, który w Konferencji Episkopatu Polski był przewodniczącym sekcji ds. nauki katolickiej, a następnie przewodniczącym Rady Naukowej.

– Proszę przypomnieć rolę kard. Wojtyły w obronie statusu akademickiego księży...

Reklama

– To zagadnienie wymaga jeszcze dogłębnego opracowania. Kard. Wojtyła pod tym względem zrobił bardzo dużo, co było opatrznościowe. Władze Polski Ludowej zlikwidowały Wydział Teologiczny w Krakowie, który zaistniał w ramach Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. I właściwie były tylko dwie uczelnie katolickie w Polsce: Katolicki Uniwersytet Lubelski i Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie. Natomiast studia seminaryjne nie były honorowane jako studia wyższe, traktowano je jako przygotowanie do zawodu. Nie ulega wątpliwości, że w Polsce chodziło o obniżenie statusu osób duchownych. Kard. Wojtyła uzyskał wówczas w Stolicy Apostolskiej zgodę na otwarcie niektórych wydziałów teologicznych na prawach papieskich – tak było w Krakowie, w Poznaniu, w Warszawie – i podjął działania zmierzające do związania seminariów duchownych z wydziałami teologicznymi. Zgodnie z umową ze Stolicą Apostolską klerycy biorący udział w seminariach naukowych na tych wydziałach mogli robić na nich magisteria oraz bronić doktoraty, a nauczający mogli uzyskiwać stopnie i tytuły naukowe zatwierdzone przez Stolicę Apostolską na zasadzie opinii Rady Naukowej Episkopatu Polski.
Później Papieski Wydział Teologiczny w Krakowie został przekształcony przez Jana Pawła II w Papieską Akademię Teologiczną, a dziś jest to Uniwersytet Papieski Jana Pawła II. Tak więc troska Ojca Świętego o rozwój nauki teologicznej w Polsce i o status akademicki duchowieństwa polskiego była ogromna.

– Jako przedstawiciel wiedzy filozoficznej był Ksiądz Kardynał zawsze blisko Karola Wojtyły.

– W okresie powojennym z nauczaniem w seminariach duchownych nie było dobrze. Dochodziło do tego, że jeden profesor uczył kilku przedmiotów nie ze swojej dziedziny. Pamiętam, jak Ojciec Święty – było to akurat przed stanem wojennym – powoływał Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie. To, co się wtedy dokonało, było możliwe tylko dlatego, że Wydział Teologiczny funkcjonujący na prawach papieskich mógł pracować w sposób praktycznie nieskrępowany. Ale też zachowywaliśmy w Krakowie wszystkie przepisy państwowe, ażeby nikt nam nie zarzucał, że robimy coś niezgodnie z prawem.
Potem, kiedy sytuacja stopniowo się zmieniała i państwo przystąpiło do regulacji statusu uczelni kościelnych, żeby mogły odzyskać swoje prawa, zażądano m.in. od PAT-u wykazu wszystkich przewodów habilitacyjnych. Pokazaliśmy, że wszystkie nominacje były przeprowadzone zgodnie z prawem. Przyjęto to, ale zalecono, aby wszystkie stopnie i nazwiska przekazać jeszcze do Rady Naukowej ministerstwa. Bardzo nam tu pomogła Polska Akademia Nauk – przeglądnęli wszystkie stopnie, tytuły i nie mieli żadnych zastrzeżeń.

– Jak Eminencja przyjął wybór kard. Wojtyły na papieża?

Reklama

– To było dla wszystkich szokujące. Po raz pierwszy bowiem od wielu wieków na papieża został wybrany nie ktoś pochodzący z Włoch, tylko – jak powiedział sam Papież – „z dalekiego kraju”. To było wielkie wydarzenie. Kiedy ta wiadomość dotarła do Krakowa, ludzie zaczęli się gromadzić w kościele Najświętszej Maryi Panny przy Rynku, gdzie została odprawiona Msza św. Entuzjazmowi nie było końca.
Ale ten wybór był także wielkim zaskoczeniem dla świata. Kiedy jednak zaraz po wyborze Jan Paweł II poprosił: „Jeśli powiem coś nie tak, to mnie poprawcie” – ludzi ogarnął entuzjazm.
A sam Ojciec Święty mówił do nas: „Przyjedźcie, bo ja tu jestem jak w więzieniu”. Później wymykał się po cichu z Watykanu.

– Jak wyglądało pierwsze spotkanie Eminencji z Papieżem?

– W głębokim przeżyciu wiary. Zawsze byłem przekonany – tak jak czytamy w Starym Testamencie – że to Pan Bóg powołuje sobie proroków. I tutaj także wiadomo było, że powołanie Karola Wojtyły na papieża odbyło się w duchu wiary – to Pan go wezwał do tej roli. Były wielka radość i wdzięczność. Bardzo często odwiedzałem Ojca Świętego w Castel Gandolfo.

– Czy spotkania z Ojcem Świętym zawsze były nacechowane głęboką refleksją? Czy była to także refleksja filozoficzna?

– Ojciec Święty nawet przy stole rozmawiał o różnych problemach, czasami bardzo podstawowych, ale powszechnych. Dlatego wszystkie spotkania z nim były cenne. Nie mówiąc o tym, że u Ojca Świętego były organizowane różne sympozja, także fizyków, i Jan Paweł II był na nich zawsze obecny.

– Jak odbierał Eminencja zatroskanie Papieża o wschód Polski, o Polskę na rubieżach, o Polaków na terenie obecnej Ukrainy? Jak Ojciec Święty to przeżywał?

Reklama

– Miał bardzo głębokie zrozumienie dziejów Polski. Nie było to tylko zamknięcie się w jakimś regionie kraju, ale ogarnianie jego całości historycznej. Przez kontakt z abp. Baziakiem jeszcze wyraziściej widział sytuację, jaka powstała po II wojnie światowej. Pewnym wyrazem troski Ojca Świętego o Kresy było pragnienie odbycia pielgrzymki do krajów Wschodu. Dlatego był na Ukrainie, na Litwie czy w Rumunii, w Kazachstanie. Zawsze miał na uwadze Kościoły, które najbardziej potrzebowały pomocy duchowej. To było wyjątkowe.

– Ksiądz Kardynał był gospodarzem, gdy Ojciec Święty odwiedzał Ukrainę...

– Przyjazd Ojca Świętego był wielkim darem dla Kościoła na Ukrainie. A wszystko zaczęło się od pewnego spotkania z jednym z prezydentów Ukrainy. Różni biskupi wyrażali swoje opinie i gdy przyszła kolej na mnie, powiedziałem, że wielkie znaczenie dla Ukrainy miałby przyjazd Ojca Świętego. Wywołało to duże poruszenie. Dlaczego? Bo przyjazd Papieża byłby dowodem suwerenności Ukrainy. W 2001 r. Ojciec Święty przyjeżdża na Ukrainę, odwiedza m.in. Kijów i Lwów. Na lotnisku sprawowana jest Msza św., gromadzą się tysiące ludzi. W drugim dniu pielgrzymki ludzie wychodzą na ulice. To był początek przełomu. Ojciec Święty zrobił bardzo dużo dla Kościoła na Wschodzie.

– Jak Eminencja wspomina ostatnie chwile życia Jana Pawła II?

Reklama

– Ojciec Święty miał głęboką koncepcję człowieka jako osoby. To jest nie tylko myśl, ale i akt osobowy człowieka, który w największym znaczeniu decyduje o sobie. Odejście Ojca Świętego było jak najbardziej aktem osoby świadomie przechodzącej do tej rzeczywistości, którą spotyka się w śmierci. To była dla mnie śmierć człowieka wewnętrznie bardzo dojrzałego, pewnego. Cała jego koncepcja osoby była także rzeczywistością jego osoby. Był do końca świadomy wszystkiego – nie zaskoczony, nie zalękniony, lecz jak najbardziej świadomy tego, co przyjmuje.

– Czyli „iść do Domu Ojca” znaczyło dla niego coś bardzo realnego... Dla Eminencji było to chyba jednocześnie wielkie przeżycie straty przyjaciela.

– Jedno z największych przeżyć.

– Czy Ksiądz Kardynał przypomina sobie jakieś zwierzenie Ojca Świętego dotyczące jego przeżyć duchowych?

– Proszę mnie zrozumieć, tych tajemnic nie mogę ujawnić.

2014-05-06 15:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wróblewski: Oczekuję szybkiego orzeczenia Trybunału ws. aborcji

[ TEMATY ]

wywiad

www.bartlomiejwroblewski.pl

Rozmowa z dr. Bartłomiejem Wróblewskim, posłem PiS, który przed rokiem złożył wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności aborcji eugenicznej.

Artur Stelmasiak: - Dwa tygodnie temu minął rok, od kiedy złożył Pan skargę do Trybunału Konstytucyjnego w imieniu 106. posłów. Nic w tej sprawie się do tej pory nie wydarzyło. Nadal nie wyznaczono terminu rozprawy. Jak Pan ocenia tę sytuację?

Bartłomiej Wróblewski: - Sprawa ochrony życia należy do najważniejszych kwestii konstytucyjnych. W mojej ocenie przepisy pozwalające na przerywanie ciąży, czyli na zabicie dziecka ze względu na podejrzenie choroby lub niepełnosprawności, są niekonstytucyjne. Trybunał Konstytucyjny od dawna stoi na stanowisku, że prawo do życia chroni dziecko także przed narodzeniem. W sprawie przesłanki eugenicznej jeszcze się nie wypowiedział, bo ta regulacja nie została wcześniej zaskarżona. Dlatego rok temu wraz ze 106 posłami wnieśliśmy wniosek o zbadanie tej kwestii. Naszą ocenę podzieliła Komisja Ustawodawcza Sejmu, co znalazło następnie odzwierciedlenie w stanowisku Marszałka Sejmu przekazanego Trybunałowi. Również opinia Prokuratora Generalnego wspiera nasz wniosek. To uprawdopodabnia naszą ocenę niekonstytucyjności obowiązującej regulacji. Dlatego należałoby oczekiwać szybkiego rozpatrzenia wniosku przez Trybunał Konstytucyjny. - Czy po roku czasu przymiotnik "szybko" nadal jest uprawniony w tej sprawie? - Rozumiem wątpliwość, bo minął już rok. Od początku podkreślałem, że sprawa jest bardzo ważna i dlatego pośpiech byłby niewskazany, bo rozstrzygnięcie nie powinno budzić żadnych zastrzeżeń. Jednocześnie trzeba powiedzieć, że teraz dalsze przeciąganie tej sprawy już trudno uzasadnić. - Ale jak rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, to też Pan mówił, że niebawem powinno być orzeczenie. - Zgodnie z deklaracjami z TK miałem nadzieję, że sprawa zostanie rozpatrzona w podobnym czasie jak w 1996/97 r., czyli w kilka miesięcy. Sprawa jest na tyle ważna, że każdy kolejny miesiąc zwłoki jest coraz mniej zrozumiały przez posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem, ale i przez opinię publiczną. Także ponad 800 tys. osób podpisało się pod obywatelskim projektem zmianą ustawy argumentując to między innymi niekonstytucyjnością obowiązującej regulacji. Sędziowie stoją na straży praw i wolności konstytucyjnych i ich obowiązkiem jest rozpatrywanie spraw bez zbędnej zwłoki, a już w szczególności, gdy chodzi onajważniejsze prawa i wolności jednostki. Nasz wniosek dotyka ochrony życia, czyli ostatecznie rzeczy najbardziej podstawowej. - Ta sprawa jest łatwiejsza od tej rozpatrywanej w 1997 roku. Wówczas Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie po niespełna 6 miesiącach. Na co teraz pani prezes Trybunału czeka? - Rzeczywiście sprawa z 1997 r. była trudniejsza i miała charakter precedensowy. To wówczas zapadły kluczowe rozstrzygnięcia. Trybunał orzekł, że dziecko przed narodzeniem jest człowiekiem oraz, że chroni je prawo do życia. Innymi słowy dla sprawy niekonstytucyjności aborcji eugenicznej większość istotnych kwestii już została rozstrzygnięta. Stąd oczekiwanie rychłego orzeczenia Trybunału. - Niektórzy twierdzą, że pani prezes TK Julia Przyłębska celowo blokuje prace i nie wyznacza terminu rozprawy. Zakładają, że może być to prawda, bo taki mamy Trybunał. - Martwią mnie takie dywagacje. Zakładam, że szybko poznamy termin rozprawy, co przetnie wszelkie spekulacje. - A może TK ma jakieś ważniejsze sprawy, niż życie ludzkie? - Trybunał zajmuje się zawsze ważnymi sprawami. Niemniej i wśród nich jest hierarchia. Bez wątpienia ochrona praw i wolności człowieka jest na pierwszym planie, a godność człowieka i prawo do życia są wśród nich najważniejsze. To dlatego w niespełna sześć miesięcy wydano orzeczenie w 1997 r. Kwestie dotyczące innych praw konstytucyjnych czy spraw ustrojowych są oczywiście także istotne, ale ustępują ważnością tego rodzaju rozstrzygnięciom. Ostatecznie najważniejszą rolą sądów konstytucyjnych jest bowiem obrona praw jednostki, szczególnie tych najbardziej podstawowych. - Wraz z końcem kadencji sejmu wygasa wniosek do TK, który Pan złożył. Gdyby się potwierdził najczarniejszy scenariusz i skarga przepadłaby, to... - Wydaje mi się to mało prawdopodobne, bo sprawa jest zbyt ważna.Różne byłyby też implikacje prawne i polityczne. Gdyby jednak tak się stało, na pewno pojawiłyby się głosy domagające się zasadniczej reformy Trybunału, co po trudnych doświadczeniach sporów z lat 2015-2016 byłoby dla tej instytucji chyba zabójcze. Jestem jednak optymistą i wierzę w niezawisłość i odpowiedzialność sędziów.
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Słowa Bożego

2025-01-25 21:50

[ TEMATY ]

Niedziela Słowa Bożego

Adobe Stock

Kościół obchodzi już po raz szósty Niedzielę Słowa Bożego. Inicjatywa ustanowiona przez Franciszka ma służyć temu aby - jak wyjaśnił papież - “w Ludzie Bożym wzrosła religijna i bliska znajomość Pisma Świętego”.

Franciszek ogłosił ustanowienie Niedzieli Słowa Bożego w Liście Apostolskim z 30 września 2019 r. Dokument został podpisany w 1600. rocznicę śmierci św. Hieronima, który przetłumaczył Pismo święte z greki na łacinę. Niedziela Słowa Bożego obchodzona jest w III niedzielę okresu zwykłego. W tym roku przypada ona to 21 stycznia.
CZYTAJ DALEJ

W poniedziałek ratownicy medyczni oddadzą hołd zabitemu koledze, włączając syreny karetek

2025-01-26 16:08

[ TEMATY ]

pamięć

karetka

sygnał

Adobe Stock

Krajowa Rada Ratowników Medycznych zaapelowała w niedzielę, by zespoły ratownictwa oddały hołd zamordowanemu w Siedlcach koledze, włączając w poniedziałek o godzinie 17.00 syreny karetek.

"W związku ze wstrząsającym wydarzeniem i tragiczną śmiercią na dyżurze naszego Kolegi ratownika medycznego, uprzejmie prosimy, aby w poniedziałek, 27 stycznia o godzinie 17.00 zespoły ratownictwa medycznego, które nie będą wtedy udzielać pomocy medycznej, wyszły z budynków i włączyły na minutę sygnały karetek" - napisała w mediach społecznościowych Krajowa Rada Ratowników Medycznych (KRRM).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję