Reklama

Niedziela Łódzka

Rodzi się człowiek

Niedziela łódzka 51/2013

[ TEMATY ]

nienarodzone dzieci

dziecko

Archiwum Marii Walento-Tyszko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Skopińska: – Jest Pani lekarzem pediatrą, ze szczególnym poświęceniem zajmującym się nowo narodzonymi dziećmi. Czy to był świadomy wybór?

Dr Maria Walento-Tyszko: – Moja rodzina pochodzi z Wilna. Babcia była położną. Przed wojną położna miała bardzo wysoką rangę. Więc to takie trochę rodzinne tradycje. Zostałam pediatrą ze skłonnościami położniczymi. W czasie studiów medycznych specjalnie starałam się o staż na bloku porodowym w klinice, w łódzkim szpitalu Madurowicza. Potem praktykowałam w Zakopanem i tam często odbierałam porody w domach górali. Mam na swoim kącie przyjętych 365 porodów. Na stażu po raz pierwszy zetknęłam się z prof. Włodzimierzem Fijałkowskim, który był opiekunem mojej grupy. To były lata 60. Pierwszy poród, jaki obserwowałam, odbierał właśnie Profesor. W pamięci mam jego spokój, który bardzo pomagał ciężarnej, opanowanie i atmosferę, którą wprowadzał. To była bardzo piękna sytuacja.

– Pierwszy poród, który zostaje w pamięci i kształtuje dalszą pracę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Jako młody człowiek, jeszcze studentka, zapamiętałam to wyciszenie, ten wielki szacunek dla rodzącego się życia, dla matki i dla położnej, która tam była. Zapamiętałam i zakodowałam sobie, że tak ma być. I starałam się to w swojej pracy naśladować. A jako pediatra znający środowisko ginekologii, w Profesorze widzę jednego z niewielu ginekologów patrzących na poród jako na zdarzenie – cud, w którym ważne jest dziecko. W swoich działaniach zważał na to, by dziecko było najważniejsze, bo to, co dzieje się z matką, ma wpływ na rodzące się życie, dlatego trzeba robić wszystko, by nic złego się nie zdarzało. To jest bardzo piękna rzecz. Ta troska o nowe życie, o tego małego człowieka. To podkreślanie, że „dziecko nie jest produktem ubocznym porodu, że rodzi się człowiek!”. To jest najważniejsze. Jak się o tym będzie pamiętać, to będzie bardzo dobrze.

– Wspomniała Pani o szacunku Profesora dla położnych...

– Profesor przyznawał położnym rolę, jaką one faktycznie powinny pełnić. A położna w okresie ciąży, przy porodzie i w czasie połogu jest niezbędna. To one przyjmują poród, biorą dziecko w ręce. I o tym nawet dziś się zapomina. A przecież mamy w Łodzi taki piękny przykład położnej, bohaterskiej położnej z Oświęcimia, Stanisławy Leszczyńskiej, która w obozie narażając własne życie, ratowała rodzące się dzieci i która potem jeszcze przez wiele lat odbierała porody łodzianek.

– Profesor Fijałkowski był ciągle obecny w Pani życiu zawodowym, to on namówił Panią na działalność w szkole rodzicielstwa przy Centrum Służby Rodzinie w Łodzi?

Reklama

– Jak rozpoczęłam samodzielną pracę jako pediatra, nieustannie stykałam się z prof. Fijałkowskim i wiele razy w różnych sprawach się go radziłam. Był i jest moim wielkim nauczycielem. Z jego mądrości można czerpać bez końca. Choćby model szkoły rodzenia, który tworzył pół wieku temu, i ten jego wizjonerski program. To jest ciągle aktualne i realizowane w szkole do dzisiaj. Jestem strażnikiem czystości tego programu. W czasach tworzenia szkoły podzieliliśmy się – on mówił o porodzie, ja o ciąży. Swoje wielkie poszanowanie dla życia, od samego poczęcia, wyrażał w ulubionym wykładzie: dialog z dzieckiem wewnątrz łonowej fazy życia. Tak symbolicznie zakończył też swoją pracę w szkole, na miesiąc przed śmiercią. Potem w dzień świętości życia nadaliśmy szkole imię Profesora. To też jest takie symboliczne. Myślą szkoły rodzenia było to, by kobiecie towarzyszyć w przełomowym okresie życia i uwolnić ją od strachu przed porodem. Chcieliśmy też ją uświadomić, że wszystko to, co się z nią dzieje, ma wpływ na dziecko. I przeprowadzić matkę i ojca dziecka przez ten czas łagodnie. Podkreślać, jak potrzebne jest wyciszenie, wewnętrzna dyscyplina.

– Ale Profesor, podobnie jak Pani, był też mocno zaangażowany w inne inicjatywy dotyczące matki i dziecka.

– Ważną dziedziną zainteresowania Profesora i jego aktywności był komitet upowszechniania karmienia piersią. Profesor włączał karmienie naturalne w scalony program prokreacji ekologicznej. Zaproponowałam mu udział w komitecie i razem pojechaliśmy do Warszawy. Od razu dostał się do zarządu i funkcję wiceprzewodniczącego pełnił do końca życia. Analizował dokumenty przygotowane do oceny szpitala przyjaznego dziecku, doskonale orientował się w każdej sprawie. To zupełnie wypada z jego życiorysu – ten udział w edukacji okołoporodowej. On na każdym kroku podkreślał szacunek dla życia, dla matki, dla rodziny, która oczekuje narodzin dziecka. I to teraz przekazujemy uczestnikom szkoły rodzicielstwa. Stąd w programie wykłady na temat dziecka w rodzinie i modelu współczesnej rodziny, który oparty jest na zharmonizowanym macierzyństwie i ojcostwie. W wychowanie dziecka powinni być oprócz rodziców – matki i ojca, zaangażowani także dziadkowie, którzy wielokrotnie służą swym doświadczeniem, cenną radą i pomocą. Tym programem, ale też z działalnością Profesor wyprzedzał o wiele lat swoich współczesnych.

2013-12-18 09:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo wiary

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 3/2018, str. I

[ TEMATY ]

nienarodzone dzieci

Karolina Krasowska

W małej, białej trumience złożono dzieci, które zmarły przed urodzeniem

W małej, białej trumience złożono dzieci, które zmarły przed urodzeniem

W Zielonej Górze 13 stycznia odbył się kolejny pochówek dzieci zmarłych przed urodzeniem. W starej części cmentarza przy ul. Wrocławskiej do wspólnego grobowca złożono białą trumienkę dzieci, które zmarły przez poronienie. W dobie walki o życie nienarodzonych to bardzo ważne świadectwo szacunku dla ludzkiego życia

Obrzędowi pochówku nienarodzonych dzieci przewodniczył o. Ignacy Tomaszewski OFMConv.
CZYTAJ DALEJ

Tylko prawdziwa miłość może uzdrowić

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 23, 27-32.

Środa, 27 sierpnia. Wspomnienie św. Moniki
CZYTAJ DALEJ

2 600 km za dobrą żonę, czyli o zaręczynach i ślubach w drodze na Jasną Górę

2025-08-27 18:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

droga

zaręczyny

#Pielgrzymka

śluby

Niedziela Łódzka

W czasie pielgrzymki na Jasną Górę żonę lub męża można sobie wymodlić, poznać i poślubić. - Przy okazji przeprowadzić test; czy ta „upatrzona druga połowa” nie jest przypadkiem „siebielubkiem”, marudą, czy rano z uśmiechem wstanie i maszeruje, a może potrafi śpiewać - dopowiadają nowożeńcy. Oświadczyny czy śluby to jedne częstych wydarzeń podczas pielgrzymek pieszych czy rowerowych na Jasną Górę.

To w drodze do Częstochowy wiele i wielu wypatrzyło swoją „drugą połówkę”, tak jest w przypadku i tegorocznych nowożeńców i narzeczonych. A tych na pielgrzymkowych szlakach nie brakowało.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję