Reklama

Polska

Czym żyje Kościół

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - W symbolicznym miejscu odbywało się ostatnie zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski - w Wieliczce na terenie archidiecezji krakowskiej, w mieście św. Kingi. Sól ziemi - można powiedzieć... Dotyczyło ważnych tematów, podjęto na nim istotne decyzje, m.in. zmieniono brzmienie IV przykazania kościelnego.

Reklama

ABP WACŁAW DEPO: - Chciałbym najpierw odnieść się do medialnego przekazu, który zaistniał wcześniej, jeszcze zanim Episkopat się zebrał. Chodzi o sprawę nowelizacji czy interpretacji IV przykazania kościelnego. W mediach w sposób trochę przewrotny powiedziano, że biskupi pozwalają tańczyć w piątki, ale przy śledziku, czyli że wolno tańczyć, ale nie wolno spożywać pokarmów mięsnych. Oczywiście, protestuję przeciw takiej interpretacji medialnej decyzji Episkopatu. Rozumiem, że nakłada się ona na o wiele poważniejszy spór, jakiego w ostatnich tygodniach byliśmy świadkami przy okazji wypowiedzi kard. Stanisława Dziwisza o tym, że prawo stanowione nie może być ponad prawem Bożym. I nic tu się nie zmienia. Biskupi cały czas bardzo mocno przypominają przykazania Boże. Ale niewielkim zmianom mogą podlegać przykazania kościelne. Oczywiście, nie dzieje się to bez uzasadnienia. Zauważmy, że od wielu już lat wszelkie imprezy czy uroczystości szkolne lub państwowe są organizowane w piątki. Tak jest z balami maturalnymi, studniówkami, zabawami itd. - niezależnie od tego, że w tradycji Kościoła piątek ma charakter pokutny, bo jest to dzień śmierci Pana Jezusa na krzyżu. Jeśli jednak z ważnych racji ktoś musi odstąpić od przepisów - pokutnego charakteru tego dnia czy okresu, jakim jest Wielki Post, powinien być szczególnie otwarty na inne formy postu czy pokuty, które może przyjąć, jednak nie z nakazu.
Religia katolicka nie jest religią nakazów czy zakazów, jest wzrastaniem w wolności, ale i odpowiedzialności za siebie i za drugiego człowieka. Jest to spotkanie z Bogiem żywym. W IV przykazaniu kościelnym bardziej chodzi więc o miłość Chrystusa niż wypełnianie przepisów prawnych, które mają nas tak czy inaczej regulować. Ważniejszy jest duch niż litera prawa. Podobnie było, kiedy wprowadzono możliwość odejścia od tradycyjnego postnego charakteru Wigilii. Wówczas także wyraźnie podkreślono, że można tego dnia spożywać pokarmy mięsne, ale w tradycji polskiego Kościoła w Wigilię zachowywany jest post. Chcę więc wyraźnie podkreślić, że w tym przykazaniu zostały uwzględnione warunki życia i dzisiejsze wyzwania, które płyną ze świata, ale nic nie zwalnia nas z okazywania miłości do Chrystusa i do Kościoła. To jest ważniejsze niż prawne zejścia z ostrości przepisu.

- Przykro tylko, że głos przeciwko biskupom podnieśli dziennikarze opcji prawicowej. Tymczasem cała teologia św. Pawła mówi o duchu prawa i przykazaniu jako takim. Św. Paweł znakomicie odpowiada na podobne zarzuty, które zaistniały już w synagodze w początkach Kościoła pierwotnego. Biskupi dobrze wiedzą, co robią. Duch prawa a litera prawa - to dwie rzeczy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dziennikarze mają rację, że jest to jakieś przystosowanie się Kościoła do świata. Ale reforma świata nie polega na czynieniu światu na przekór, lecz na powrocie do źródeł. Św. Paweł pokazuje nam, że duch wiary jest ponad prawem, że to nie prawo nas zbawia, tylko Chrystus, który przynosi nowe prawo - prawo miłości. Dlatego pytajmy wtedy o rzeczywistą miłość do Chrystusa, wyrażaną również w charakterze każdego piątku czy okresu Wielkiego Postu.

- Na Jasnej Górze odbywał się niedawno Ogólnopolski Kongres Katolików „Stop ateizacji”. Wtedy również dziennikarze opcji prawicowej próbowali określać, co jest katolickie, a co nie. Zamiast dostrzegać meritum sprawy - ateizację społeczeństwa, sprowadzili ją do sprzyjania jednej tylko partii. Cieszymy się, że Ksiądz Arcybiskup swoją akceptacją i obecnością na kongresie podkreślił, że powinno się patrzeć dalej.

Reklama

- Przede wszystkim przypisywanie postawy katolickiej jednej tylko partii jest fałszywe. A protest katolików przeciwko kolejnym aktom ateizacji, które się dokonują jawnie, nie tylko w sposób ukryty, jest czymś normalnym i obowiązkowym.

- Kolejnym bardzo ważnym tematem, jakim zajęła się KEP, była sprawa zbrodni wołyńskiej. Niełatwy to temat, którego wszyscy się boimy...

Reklama

- Tutaj na pewno tradycja Kościoła katolickiego będzie nawiązywała do ducha przepięknego, choć trudnego, listu Episkopatu Polski do biskupów niemieckich, który wynikał z milenium chrztu. To powracanie do roli braterstwa, budowanego na przebaczeniu. Trudne to i bolesne, bo przez dziesiątki lat nie mówiono nic o zbrodniach na Wołyniu czy w ogóle na naszej tzw. ścianie południowo-wschodniej. Teraz, kiedy rzeczywistość spowodowała, że otworzyliśmy się na tę prawdę, nie możemy jej znowu ukryć celem jakiegokolwiek dialogu i zbratania. Bo tylko na prawdzie można budować przebaczenie, wszelkiego rodzaju porozumienie i współpracę. Ta zbrodnia, która miała miejsce na tamtym terenie 70 lat temu, była - nie boimy się tego powiedzieć wprost - wynarodowieniem i ludobójstwem naszego społeczeństwa, katolickiego i greckokatolickiego, polskiego i ukraińskiego, bo przecież i Ukraińcy ginęli w tej walce dlatego, że byli solidarni z Polakami i w różny sposób pomagali im nie tylko przetrwać.
Kiedy dzisiaj o tym mówimy, to nie możemy też interpretować wszystkiego w schemacie: przemoc za przemoc, bo tak próbuje się to po obydwu stronach zrównywać. Pamiętam wioskę Sahryń na terenie diecezji zamojsko-lubaczowskiej, gdzie w sposób otwarty wraz z tamtejszą ludnością została zlikwidowana grupa banderowców, którzy z tamtego miejsca napadali na okoliczne wioski i dokonywali aktów ludobójstwa na Polakach, palenia i niszczenia wszystkiego, co polskie. Ta akcja Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich później była określona jako wyrównywanie strat przez Polaków. Polaków oceniono jako zbrodniarzy. Wydaje się, że trzeba odróżnić prawdę od tego, co jest tylko nieszczęśliwym epizodem walki wyzwoleńczej.
Także sam fakt walki na tamtym terenie narodu, jakim byli Ukraińcy, związany był z pewnością z ich marzeniem o wolnej Ukrainie. Dlatego podkreślanie tylko tego, że były to zbrodnie bratobójcze, nie jest do końca mówieniem prawdy. Cała sprawa związana jest też na pewno z Niemcami, którzy czynili między nami kolejne podziały po to, żeby ich interes wygrywał. Do tego też trzeba nawiązywać.

- To była czystka etniczna...

- Tak. Prowadzi do tego każdy skrajny nacjonalizm, wynikający z nienawiści, a nie tylko z wojennego poszerzania przestrzeni życiowej dla swojego narodu czy swojej nacji.

- Konferencja Episkopatu podjęła również temat religii w szkole oraz egzaminu z religii na maturze. To ważny temat dla wolności religii w Polsce.

Reklama

- Powtórzę to, co bardzo często podkreślam, że mówimy tu tym samym językiem, ale mówimy o zupełnie innych sensach. Zarówno Episkopat, jak i katoliccy rodzice pytają, dlaczego na maturze nie ma religii. I pada odpowiedź: bo nie ma jej w ramówce zajęć szkolnych. Ale kto tę religię z ramówki przesunął, jeśli nie ten sam skład ministerialny - Krystyna Szumilas i Katarzyna Hall? Dlatego powoływanie się na tego typu przepis jest, krótko mówiąc, kłamstwem, jeśli nie przewrotnością i obłudą.
Gdy chodzi o sprawę tzw. nowelizacji podstawy programowej nauczania religii - właściwie nic się nie zmienia, to, co będzie źle interpretowane w szkołach, będzie korygować samo ministerstwo. Ale sprawa rozbija się też o podręczniki do religii katolickiej. Opracowane od wielu lat, mają już swoją aprobatę ministerstwa, bo przecież nie zawierają jakiejś tajemnej wiedzy, odrywającej nas od rzeczywistości. Dzisiaj ministerstwo podkreśla swoją autonomiczność w traktowaniu zajęć religii w szkole. To jest naprawdę pomieszanie pojęć.
I kolejna rzecz, na którą nie możemy wyrazić zgody, to seksinstruktaże dla dzieci w nowych programach przedszkolnych czy początkowych klasach szkolnych. To jest odejście od rozumu! Rodzice mają tutaj pierwsze prawo i obowiązek mówienia głośno o tej sprawie. Nie możemy dopuścić, by dzieci były zapoznawane z technikami życia seksualnego, a bez wychowania ich w sumieniu do podstawowych rozróżnień dobra i zła. To rodzice są pierwszymi wychowawcami, pierwszymi zwiastunami wszelkiej wiedzy, zarówno o świecie, o sobie samym, jak i tej religijnej. To matka pierwsza nauczy swoją córkę spoglądania na siebie z godnością, ona pokaże jej, co to jest czystość, piękno, także ludzkiego ciała. Tego lepiej od matki na pewno nie uczynią żadne instruktaże, żadne filmy, dlatego nie oszukujmy się, ta droga jest drogą najlepszą dla przyszłości.

- Trochę radości wprowadza w Kościele Ruch Światło-Życie. Na konferencji przedmiotem obrad była sprawa jedności w Ruchu.

- Tak, to jest pewna nadzieja, od lat związana z charyzmatyczną osobą, dzisiaj już sługi Bożego, ks. Franciszka Blachnickiego. Mam nadzieję, że jego proces beatyfikacyjny, który już się zakończył i teraz rozpatrywany jest na szczeblu watykańskim, będzie dla nas inspiracją i fundamentem dla tej jedności. Chodzi o jedność w sensie formacji dzieci i młodzieży, studentów, ale również dorosłych - Domowego Kościoła. Od kilku czy kilkunastu lat, już po śmierci ojca założyciela, Domowy Kościół przyjął bowiem linię samowystarczalności, a to jest przecież ta sama struktura. Domowy Kościół nie może odróżniać się od formacji w tym duchu dzieci i młodzieży - bo wtedy nie ma prawdziwego domu, prawdziwego Kościoła. Struktury muszą być jedne, procesy i te podręcznikowe, i te formacyjne muszą być takie same, a pięknie różnimy się tylko wtedy, kiedy mamy swoje własne, takie czy inne, spotkania rekolekcyjne, formacyjne, modlitewne. Jest szansa, że najbliższy czas wakacyjny będzie również takim okresem wspólnotowości Kościoła, a nie dzielenia się w nim na zasadzie, że ja jestem Apollosa, ty Pawła, a on Piotra (por. 1 Kor 3, 4-7).

Reklama

- Przyjaźniłem się z ks. Blachnickim w pierwszych latach jego działalności, jeszcze przed uwięzieniem. Muszę powiedzieć, że był on człowiekiem stawiającym na Maryję - podobnie jak o. Maksymilian Kolbe. Ekscelencja też jest biskupem maryjnym...

- Bardzo dziękuję. Rzeczywiście, jako uczestnik oaz kleryckich, w latach 80. ubiegłego wieku zwróciłem uwagę na maryjny rys pracy duszpasterskiej o. Maksymiliana i takąż linię założyciela Ruchu Światło-Życie, jednego z głównych przewodników na tej drodze formacji, jednocześnie nurtu abstynenckiego oraz wychowywania do wierności Bogu aż po ofiarę z samego siebie. To jest ten przykład z „Gaudium et spes”, mówiący, że człowiek może się w pełni odnaleźć tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego dla drugiego człowieka. Dlatego jesteśmy wdzięczni ks. Franciszkowi, że trzymał się dobrych polskich korzeni, czyli i maryjności, i przykładów z historii Kościoła w Polsce - czy to o. Maksymilian, czy później kard. Wojtyła, który był głównym kuratorem i opiekunem duchowym ruchu, a wyrazem jego przekonania do tej formy pracy duszpasterskiej był m.in. przepiękny akt oddania ruchu Niepokalanej na Kopiej Górce w Krościenku w 1973 r.

- Jeszcze jeden temat pojawił się na Konferencji - negocjacje robocze dotyczące odpisu 0,5 proc. podatku na cele Kościoła. Wiemy, że w Polsce sprawa zwrotu Kościołowi zagrabionego mienia nie została jeszcze załatwiona - 31 proc. majątku kościelnego zostaje nadal w rękach państwa. Jak Ksiądz Arcybiskup odniósłby się do tego zagadnienia?

- Dobrze, że ukazała się książka prof. Dariusza Walencika, w której zostały przedstawione realne straty Kościoła w oparciu o dokumenty. Gdyby nie było tego mocnego oparcia historycznego, to strona rządowa mogłaby przeciwko nam wysuwać różne argumenty. Z faktami się jednak nie dyskutuje. Trzeba tylko bardziej powszechnie się z nimi zapoznać, bo wydaje się, że one jeszcze nie przebiły się, powiedzmy sobie szczerze, do parlamentarzystów, którzy będą głosować propozycje przedstawiane przez rząd. Jeśli kraje takie jak np. Czechy rozwiązały ten spór i Kościół zyskał autonomiczność, m.in. na bazie tychże dóbr jemu zabranych, to podobnie powinno być i w Polsce. To samo spotykamy na Węgrzech, a nawet w krajach, które wydają się mniej otwarte na Kościół, jak Francja czy kraje skandynawskie. Dbają one bardzo o zabytki kościelne i nie dodają tu swojej interpretacji, jak to państwo poświęca się dla spraw kościelnych. Wiedzą, że jest to wspólne dziedzictwo. Dlatego powiem tak: nieprzygotowanie naszego społeczeństwa do tego rodzaju obdarowania - 0,5 proc. ze swoich podatków skazuje Kościół na bardzo trudną najbliższą przyszłość. Wydaje mi się, że ta sprawa powinna być wciąż przedmiotem negocjacji, żeby z niej wypływało wspólne dobro, a nie zamknięcie Kościoła w jakimś narożniku, aby zmusić go do proszenia się o jakiekolwiek dotacje. Dlaczego tak uważam? Bo spotykamy się już z taką sytuacją i bezrobocia, i nędzy, że nasze punkty Caritas i zjednoczona działalność Caritas Polska nie wystarczają. A pamiętajmy, że dary z Zachodu idą dalej na Wschód czy do innych krajów. Dziś ludzie zgłaszający się do Caritas otrzymują jeszcze cukier, mąkę czy inne produkty, ale co im powiemy za chwilę? Że już nie mamy? I gdzie ci ludzie mają pójść? Trzeba tu też zauważyć, że od rolników nie otrzymamy odpisu 0,5 proc., a właśnie ludność rolnicza, wioski są najbardziej przywiązane do Kościoła. Czyli - zostajemy skazani na jakąś sytuację bardzo trudną, generującą niepokój.
Trudne są te wszystkie tematy, kiedy się w nie zagłębiać. Ale cieszę się, że dzięki wam mogę się wypowiadać zawsze otwartym sercem i szczerze...

2013-07-01 13:49

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa małżeńska

Jak powinni modlić się małżonkowie? Oto kolejne pytanie do abp. Wacław Depo, metropolity częstochowskiego, który już trzeci raz skonfrontował się z wiernymi w ramach cyklu „Face to face z Arcybiskupem”.

Modlitwa małżeńska nie jest jakimś szczególnym rodzajem modlitwy. Jej specyfika polega na natchnieniach Ducha Świętego.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry, Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią. Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989). Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących. Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki. Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę. 22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica. Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Polski ksiądz w Castel Gandolfo o emocjach podczas wizyty Leona XIV

2025-05-29 20:33

[ TEMATY ]

ksiądz

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Pałac Apostolski w Castel Gandolfo

Pałac Apostolski w Castel Gandolfo

Z wielkim zaskoczeniem i radością mieskańcy i turyści w Castel Gandolfo dowiedzieli się o przyjeździe Papieża Leona XIV w czwartek przed południem. Ksiądz Tadeusz Rozmus, proboszcz parafii św. Tomasza z Villanuevy mówił Vatican News o ogromnych emocjach, towarzyszących wizycie.

Wizyta Leona XIV w Castel Gandolfo wzbudziła w czwartek radość i wielkie poruszenie. Leon XIV dotarł do Castelli Romani przed południem, aby odwiedzić Borgo Laudato si’ – projekt stworzony przez Franciszka w 2023 roku na terenie Willi Papieskich, jako przestrzeń formacji w zakresie ochrony środowiska naturalnego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję