Reklama

Jasna Góra

Tu Radio Jasna Góra

Niedziela Ogólnopolska 12/2013, str. 20-21

[ TEMATY ]

Jasna Góra

radio

KAJETAN MATUSZEWSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA PRZEWOŹNIK: - „To radio jest Jej poświęcone, Jej zawierzone...”. Te słowa w 2009 r. wypowiedział przeor Jasnej Góry o. Roman Majewski podczas poświęcenia zmodernizowanego studia. Miał na myśli Matkę Bożą Jasnogórską. To chyba duże zobowiązanie dla pracowników...

O. KAMIL SZUSTAK OSPPE: - Niewątpliwie zobowiązanie, ale także zaszczyt, że możemy w tym miejscu pracować i służyć Matce Bożej. Jakkolwiek będziemy patrzeć na radio i posługę ludzi tu pracujących, jest to służba Maryi. Ona potrzebuje naszych rąk, głosu i myśli, żeby do szerokiego kręgu osób docierać z przesłaniem, które tutaj ciągle jest aktualizowane: „Cokolwiek Syn mój wam powie, to czyńcie” (por. J 2, 5). Dzisiaj dzięki radiu możemy służyć ludziom, szczególnie pielgrzymom tu przybywającym, a jeszcze bardziej tym, którzy pielgrzymują tu duchowo, zwłaszcza chorym, cierpiącym. Tym, którzy są blisko, i tym, którzy są daleko, bo dzięki możliwościom, jakie dzisiaj mamy, słuchają nas i w Polsce, i na emigracji. To sprawia, że tak naprawdę wszyscy możemy być obecni na tej duchowej pielgrzymce do Matki Bożej.

- Radio Jasna Góra zaistniało 25 marca 1995 r. Kto miał wpływ na powstanie tego dzieła?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Trzeba przede wszystkim wspomnieć VI Światowy Dzień Młodzieży w 1991 r. i to, co się tutaj wydarzyło. Myślę, że to było inspiracją do szukania nowych możliwości, aby promieniowanie Jasnej Góry spotęgować, a potem to się ukonkretniło przez decyzje ówczesnego generała Zakonu Paulinów o. Jana Nalaskowskiego, a zwłaszcza przez inicjatywę i pracę ojców Stanisława Tomonia i Romana Majewskiego. Oni byli od początku, ja dołączyłem w trakcie. Im trzeba oddać szacunek, że podjęli się takiego wyzwania, a także tym, którzy nie bali się potwierdzić tej inicjatywy przez konkretne dekrety. W zakonie są konieczne pewne procedury. Kuria Generalna podjęła decyzję o zaistnieniu radia w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Myślę, że ten dzień nie był przypadkowy. Mamy służyć tajemnicy Słowa przez słowo mówione. Takie były początki tego dzieła i właśnie mija 18 lat, odkąd po raz pierwszy usłyszeliśmy: „Tu Radio Jasna Góra. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Nadajemy z Sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej w Częstochowie”. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić przestrzeń Sanktuarium i tych, którzy tu pielgrzymują sercem, bez posługi radia. Za ten trud i za tę inicjatywę, a także za odwagę przełożonego generalnego i ojców, którzy otwierali Radio Jasna Góra, możemy więc tylko dziękować i modlić się, byśmy mogli jak najdłużej funkcjonować w zmieniającym się świecie.

- Kto dziś wraz z Ojcem tworzy radio?

- Trzonem radia są ludzie świeccy. Jest jeszcze nieliczna grupa tych, którzy pracują tu od początku, którzy znają i kochają to miejsce. Są to zarówno etatowi pracownicy, jak i wolontariusze. Natomiast z ramienia klasztoru do pracy w radiu są wydelegowani ojcowie. Obecnie razem ze mną posługuje tu o. Wojciech Dec i o. Zbigniew Kluska oraz br. Andrzej Wróblewski, który realizuje program od strony technicznej. Wielu ojców włącza się także w posługę radia przez prowadzenie konkretnych audycji. Można powiedzieć, że w pewnym sensie każdy paulin pracuje w radiu, ponieważ jest wiele transmisji z Kaplicy Matki Bożej, a przygotowanie kazania czy konferencji, poprowadzenie modlitwy, to także jest ich wkład w pracę i posługę radia. Zawsze powtarzam, że każdy, kto służy w Sanktuarium, również częściowo tworzy Radio Jasna Góra. W tworzenie tego radia włączają się także księża chrystusowcy, franciszkanie, księża diecezjalni, którzy mają swoje audycje, np. ks. Andrzej Przybylski prowadzi nas po drogach wiary już kolejny rok, mamy także audycję biblijną prowadzoną przez ks. Sebastiana Kępę. Mógłbym tutaj długo wymieniać, bo to cały sztab ludzi, którzy chcą się udzielać. Ale to radio przede wszystkim tworzą pielgrzymi.

Reklama

- Profil rozgłośni wyznacza ewangelizacyjna oraz patriotyczna misja Sanktuarium maryjnego. Co w takim razie składa się na program radia?

- Program radia to życie Jasnej Góry. To jest najważniejsze przesłanie. Naszą pracę wyznacza Królowa Polski. Mamy Jej służyć, dla Niej tutaj być. Rejestrujemy rozmowy, świadectwa tych, którzy Jej zawierzyli, w ten sposób duchowe przeżycia pielgrzymów udzielają się słuchaczom radia, również oni - słuchacze współtworzą klimat radia, dzwonią do nas z prośbą o modlitwę, dzielą się życiem.

- To, o czym Ojciec mówi, zgadzałoby się z opinią, że to radio umożliwia pewnego rodzaju pielgrzymowanie do Sanktuarium. Czy pomagają w tym właśnie świadectwa pielgrzymów, transmisje z Kaplicy Matki Bożej, czy może umożliwia to Księga Modlitwy Apelowej?

- Niewątpliwie. Transmisje nabożeństw z Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej są niczym innym jak zaproszeniem do tego, abyśmy wspólnie - czy to przez obecność w Kaplicy, czy łącząc się duchowo - tworzyli wspólnotę wiary i wypełniali przestrzeń wielkiej modlitwy za Kościół i Ojczyznę, przestrzeń zawierzenia. To tak, jakbyśmy kontynuowali szlak świętych, którzy tutaj, u Matki Bożej, uczyli się odpowiedzialności za Kościół, za Polaków. Ważne jest, byśmy w taki sposób rozumieli naszą posługę i pragnienia tych, którzy chcą przybywać na Jasną Górę, a którym często różne przeszkody - choroba lub inne przeciwności - na to nie pozwalają. Przez posługę radia wielu ludzi może tutaj duchowo być i uczestniczyć w życiu Sanktuarium.

- Księga Modlitwy Apelowej to pewien fenomen. Wszystko dzieje się na antenie tuż przed Apelem Jasnogórskim…

- Ten fenomen trwa już 15 lat - tyle dokładnie lat liczy sobie Księga Modlitwy Apelowej. To są ogromne tomy zapisanych intencji, a w rzeczywistości modlitwa ludzkich serc, które chcą być bliżej Matki. Pół godziny przed Apelem Jasnogórskim antena i telefon oddane są do dyspozycji radiosłuchaczy, każdy może przysłać swoje intencje SMS-em czy wypowiedzieć się bezpośrednio na antenie. Jest to po prostu modlitwa, która przygotowuje nas na wieczorne spotkanie z Matką Najświętszą w czasie Apelu Jasnogórskiego. Spotkanie to jest wyznaniem miłości wobec Matki naszego Pana. Czasem widzimy, ile jest cierpienia wśród ludzi, jak wiele trudu doświadczyli, ale słyszymy też o wielkim dziękczynieniu, widzimy w tych modlitwach także troskę o wiarę człowieka, o powrót do Pana Boga, o to, by ktoś wyprostował swoje kręte drogi. Widzimy także, czym żyją ludzie, jakie problemy ich dotykają. Modlitwa z Księgi Apelowej tak naprawdę jest wołaniem o pomoc, o ratunek, a przede wszystkim o obecność Boga w życiu człowieka. Jest szczególnym czasem spotkania w modlitwie zawierzenia, którą potem oddajemy Matce Najświętszej w czasie Apelu Jasnogórskiego.

- Na Jasną Górę pielgrzymuje rocznie kilka milionów ludzi. Z Polski i z zagranicy. Codziennie do Matki Bożej przychodzą osoby zarówno z pierwszych stron gazet, jak i te, które mało kto zna. Czy reporterzy każdego dnia rozmawiają z pielgrzymami? Co spodziewają się usłyszeć?

- Na osoby, z którymi rozmawiamy, należy spojrzeć z innej perspektywy. W domu wszyscy czujemy się u siebie. Jeśli przychodzimy tutaj, do Matki, to nie może nas różnić to, kim jesteśmy, co posiadamy. Tu wszyscy przychodzą do Matki jak dzieci, a reporter Radia Jasna Góra często podczas rozmowy dowiaduje się, kto kim jest. Oczywiście, spotykamy osoby publiczne, ale nie pytamy o to, kim są, tylko dlaczego tutaj przychodzą. Okazuje się, że wszystkich przyciąga pragnienie doświadczenia opieki Maryi, tego, by Ona podpowiedziała, jaki przyjąć styl życia, zwłaszcza w świecie współczesnym. Ci, którzy kochają Jej Syna, z pewnością szukają odpowiedzi na pytanie o wierność Jezusowi. Na podstawie świadectw pielgrzymów, które rejestrujemy, widzimy, jak Matka Boża potrafi znaleźć klucz do ludzkiego serca po to, by człowiek mógł zakochać się w Chrystusie.

- Które audycje Ojciec szczególnie poleca?

- Wszystkie są dobre, bo wiem, ile serca wkłada się w ich przygotowanie. Każda z nich ma służyć pogłębieniu naszej wiary, uczy modlitwy i dobrych postaw społecznych, a przede wszystkim uczy otwarcia się na łaskę Bożą. Słuchacze mogą wybierać audycje i programy, które im najbardziej odpowiadają. Radio jest tylko narzędziem, ono nie może niczego zastąpić i na pewno nie zastąpi tego, co jest najważniejsze - spotkania z Bogiem, ale jeśli w tym pomaga, to dobrze.

- Czy pamiętacie o prasie katolickiej? Jak ją promujecie, w tym nasz tygodnik „Niedziela”?

- Posługa radia to także promocja tego, co jest dobre, tego, co nam jest potrzebne w codzienności, dlatego wiele katolickich tytułów prasowych jest obecnych na naszej antenie. W sposób szczególny muszę tutaj wymienić komentarz dnia redaktora naczelnego „Niedzieli” ks. inf. Ireneusza Skubisia, który w każdą środę o godz. 14.45 mówi nam o ważnych problemach z życia Kościoła i Ojczyzny; w niedziele prezentujemy bieżący numer tygodnika, pojawia się też audycja o „Moim Piśmie Tęcza” dla najmłodszych. Przy różnych okazjach redaktorzy „Niedzieli” są u nas obecni. Współpracujemy ze sobą i myślę, że to ważne, byśmy razem umieli promować dobro i służyć mu.

- Jakie są marzenia i plany dyrektora rozgłośni?

- Marzę o modernizacji radiowych pomieszczeń. Ponieważ radio mieści się na terenie klasztoru, nie możemy ich rozbudować. Możemy jedynie wykorzystać przestrzeń, którą mamy, a ona wymaga gruntownego remontu, zwłaszcza poddasze radiowe. To jest moje wielkie marzenie, aby te prace się rozpoczęły i zostały sfinalizowane. Marzę też o profesjonalnym studiu nagrań, które ułatwiłoby pracę, zwłaszcza reporterom i pielgrzymom, z którymi nagrywa się rozmowy. Praca reportera nie jest łatwa, chcąc przygotować dobry materiał, potrzebny jest dobry warsztat, ale także zaplecze techniczne. O tym marzymy i liczymy na pomoc dobrych ludzi w realizacji tych marzeń.

2013-03-18 13:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jubileuszowa pielgrzymka z okazji 25-lecia Radia RDN

[ TEMATY ]

radio

Anna Przewoźnik/Niedziela

Katolickie Radio RDN Małopolska i Nowy Sącz rozpoczęło świętowanie 25-lecia istnienia. Jubileusz zainaugurowała modlitwa na Jasnej Górze.

23 listopada przybyło do sanktuarium ponad 200 osób z Tarnowa i Nowego Sącza. W pielgrzymce uczestniczyli pracownicy radia ich rodziny, słuchacze i członkowie Klubu Dobrze Nastawionych. Dyrektor rozgłośni ks. Piotr Adamczyk przypomniał, że historia rozgłośni zaczęła się 1993 r. Ówczesny ordynariusz diecezji bp Józef Życiński wraz z pierwszym dyrektorem ks. Ryszardem Piaseckim powołali do życia rozgłośnię radiową. Dziś radio ma dwa pasma w diecezji tarnowskiej RDN Małopolska i Nowy Sącz.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję