Tych śladów trudno nie zauważyć w środowisku naszej codzienności. Chociaż czasami opatrzą się i wówczas tylko okrągłe daty stają się sposobem na uświadomienie, że historia jest jednak częścią naszej teraźniejszości.
- Czy panie mieszkają na tej ulicy? - pytam młode Polki, zachowujące się swobodnie, jak przystało na tubylców. Odpowiadają twierdząco. Zadaję więc kolejne pytanie. - Czy są w Waszym miasteczku jakieś pamiątki po Powstaniu Styczniowym? Pełne zaskoczenie. - To było dawno. - tłumaczą. - A komu poświęcony jest ten krzyż - pytam dalej. - Panu Jezusowi...? - pada odpowiedź, stanowiąca jednocześnie pytanie. - A to poczytajmy - proszę - co jest napisane na tablicy przy krzyżu... Podchodzimy bliżej. - To Powstanie Styczniowe było tutaj? - pytają ze zdziwieniem młode Polki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przeskanować swój system
Wydaje się, że przekaz pokoleniowy w rodzinie i szerszym środowisku życia tych młodych Polek nie zadziałał wystarczająco sprawnie i skutecznie. Dlaczego? Czy sami Powstańcy nie zadbali o to? Może potomni nie zauważyli w ich czynach nic wielkiego i godnego pamięci? Albo współcześni nie odkryli, że rozgrywała się tutaj wielka historia, że zostawiła ślady, a nawet wpłynęła na nasze dzisiaj.
Reklama
150. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego - tego największego z narodowych zrywów przeciw zaborcom - jest wspaniałą okazją dla historyków, nauczycieli historii i rodzin. Jest okazją dla każdego Polaka, aby - jak to często mówi pokolenie komputerowo-internetowe - przeskanować swój system wartości, swoją pamięć. Odkrywanie tajemnic naszych rodzin i rodów nie musi oznaczać, że robimy z siebie snoba. Historia Polski, a więc i Polaków, jest brzemienna wieloma trudnymi, ale też pełnymi chwały wydarzeniami. Wielokrotnie ich prawdziwy przebieg był przemilczany, czy też wyśmiewany. Istnieje zatem potrzeba ciągłego odkrywania prawdy o minionych wydarzeniach i udziału w nich naszych przodków. Jest to jeden z elementów patriotyzmu i dumy narodowej.
Młody bohater
Za początek Powstania Styczniowego przyjmuje się datę 22 stycznia 1863 r. Chociaż swym zasięgiem objęło ono Królestwo Polskie, a także Litwę, Białoruś oraz część Ukrainy, to jednak zaangażowało się w jego przebieg wielu patriotów spoza granic Królestwa Polskiego. Przykładem takiej postawy na terenie obecnej diecezji sandomierskiej jest postać Juliusza Tarnowskiego. Przeprawił się on przez Wisłę, stanowiącą wówczas granicę między Galicją w zaborze austriackim, a Królestwem Polskim w zaborze rosyjskim. Młody Tarnowski, którego popiersie ozdabia dziś plac przed siedzibą prezydenta Tarnobrzega, swój stosunek do Powstania wyraził słowami: „Jeżeli Powstanie potrwa, udział w niem wezmę. (...) Powołania wielkiego do kariery powstańczej nie czuję, ani mnie pociąga ten rodzaj wojny; ale dobrej wymówki nie mam i wymawiać się też nie myślę. Zobowiązań na siebie nie brałem, a jednak po imieniu rachują mnie do tych, co iść mogą i powinni”.
Reklama
Zanim został komendantem pułkownika Jordana na terenie Dzikowa, szkolił ochotników, przygotowywał dla nich broń i umundurowanie, a także konie. Z Włoch, gdzie dowiedział się o Powstaniu, pisał: „Chcieliśmy dla Polski żyć, a trzeba będzie dla niej umrzeć”. Przed wyruszeniem do Powstania wyspowiadał się, sporządził testament oraz odwiedził i pożegnał krewnych i znajomych. Juliusz Tarnowski zginął w bitwie pod Komorowem postrzelony w głowę. Jego grób i piękny pomnik znajduje się w sanktuarium Matki Bożej Dzikowskiej w Tarnobrzegu.
Nasz szlak bitewny
Bitwy: pod Słupczą i Dwikozami (8 lutego 1863), pod Staszowem (17 lutego 1863), pod Batorzem na Sowiej Górze (6 września 1863), pod Opatowem (24 listopada 1863 i 21 lutego 1864) miały różny przebieg. Stanowią też najbardziej znane i opisane wydarzenia powstańcze na tym terenie. Kończyły się czasem zwycięstwem Powstańców, częściej klęską, a zostały upamiętnione w rozmaity sposób. Świadectwo pamięci i wdzięczności dla Powstańców stanowią nie tylko stare krzyże, kurhany i obeliski, ale także odnawiane dziś nagrobki czy fundowane tablice pamiątkowe. Czyny powstańcze kultywują różne grupy społeczne. Rozmaite zespoły rekonstrukcyjne pobudzają wyobraźnię i dają możliwość wejścia w atmosferę tamtych dni. Pobudzają jedną z najtrwalszych form pamięci, jaką jest pamięć emocjonalna. Także i inne grupy, zakładające kultywowanie chwały polskiego oręża, podejmują troskę o ukazanie we właściwym świetle tego, co nawet na lekcjach historii różni nauczyciele ukazują tak, jakby Powstanie Styczniowe nie niosło ze sobą żadnego przesłania, ani wartości.
Reklama
Związek Strzelecki „Strzelec” w Sandomierzu jest wielokrotnym organizatorem Marszu Szlakiem Puławiaków. 8 lutego 1863 r. wojska carskie rozbiły pod Słupczą i Dwikozami jeden z oddziałów powstańczych. Zasadniczą część tego oddziału stanowili studenci Instytutu Politechnicznego w Puławach - stąd nazwa marszu. Część z nich dostała się do Sandomierza. Po nieudanej próbie obrony miasta wycofali się za Wisłę. Tym szlakiem, który kończył epopeję Puławiaków, ze Słupczy przez Dwikozy do Sandomierza, podążają dziś uczestnicy kolejnych marszów. Są nimi przede wszystkim członkowie związków strzeleckich z różnych stron kraju, ale także uczniowie podsandomierskich szkół i ich nauczyciele. Marsz angażuje także dyrekcje szkół, przedstawicieli gmin, miast, a także parafie. Profesor Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu, ks. Marek Kozera, uczestnik kolejnych Marszów Puławiaków, przypomina: - Młodzi powstańcy stanęli przed trudnym wyborem i wybrali wierność hasłu „Bóg, Honor, Ojczyzna”, wiarę w Boga wyznawaną w swoim własnym języku, wiarę ojców, dziadów, wiarę katolicką. Wybrali krzyż, lecz w kształcie, który był czczony od X wieku, strzelisty kościół, a nie ten wieńczony cerkiewnymi kopułami. Wybrali tułaczkę, walkę, rany, śmierć lub długie lata katorgi ponad spokój, dostatnie życie, ciepło domowych pieleszy. Wybrali Ojczyznę, Polskę, bo nie chcieli żyć w Priwislianskim Kraju, nie chcieli posyłać swoich dzieci do szkół z nauką w języku zaborcy, nie chcieli być niewolnikami w swojej ziemi, ziemi ojców. Zapłacili wysoką cenę cierpienia, śmierci, lecz dzięki temu możemy być u siebie, w polskim domu.
Uczcijmy ich pamięć
Kalendarz obchodów 150. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w różnych środowiskach zwraca uwagę bogatym programem. Będzie też rozłożony w czasie, jak samo Powstanie, czyli potrwa do wiosny przyszłego roku.
- 22 lutego 2014 r. planujemy rocznicowe uroczystości w parafii Piórków - mówi ks. proboszcz Marek Bieniasz. Udało nam się upamiętnić miejsce, gdzie według podań znajdowała się mogiła Powstańców wycofujących się z Opatowa. Zaniedbane niegdyś miejsce dziś głosi chwałę tamtych czasów. Odnowiliśmy także historyczny słup na naszym parafialnym cmentarzu upamiętniający najprawdopodobniej miejsce straceń, albo jakieś inne wydarzenie z czasów Powstania. Ta „chłopska męka”, ze stacjami męki Chrystusa, będzie gotowa na rocznicowe obchody. Piórkowska świątynia przyozdobiona jest witrażem o treści powstańczej, a w murze okalającym kościół jest umieszczony kamienny znak powstańczy - skrzyżowane szable z datą 1863.
Reklama
Czas w wielu przypadkach zatarł ślady, ale trzeba je odnajdywać i pokazywać to, co jest chlubne w naszych dziejach. Nie tylko zwycięskie walki i wola odzyskania niepodległości cechowały Powstańców. Byli to ludzie, których cechowały szlachetne postawy i nie zawsze dążyli do celu za cenę krwi. Burmistrz Zawichostu z czasów Powstania Leon Wilski utrzymywał w zdobytym mieście należyty porządek. - W naszym miasteczku nie zginął ani jeden żołnierz rosyjski, chociaż wszyscy zostali rozbrojeni i poddani władzy powstańczej - mówi ks. Marek Rusak. Te piękne karty naszego miasta odsłonił Marcin Nurowski. Planujemy 27 stycznia br., w czasie uroczystości w naszej świątyni, wmurować pamiątkową tablicę upamiętniającą te szlachetne porywy serca powstańców dla wolności Ojczyzny - dodaje Ksiądz Proboszcz z Zawichostu.
Kościół a Powstanie
Wielką kartę w historii powstańczej zapisał Kościół katolicki. Przy kolegiacie w Opatowie, oddane dla Ojczyzny życie przez ks. Franciszka Przybyłowskiego, upamiętnia piękny krzyż ze stosowna tablicą. Powstańcze czyny głosi też wykonane w metaloplastyce ozdobne przęsło kościelnego ogrodzenia. Kościół poniósł wiele strat za wspieranie Powstania. Wpierw były to represje, aresztowania, wyroki, zsyłki na Sybir. Potem konfiskaty majątków. Większą jeszcze tragedią stała się kasata zakonów. W 1864 r. władze carskie wydały ukaz, na mocy którego z ogólnej liczby 155 klasztorów w Królestwie Polskim zlikwidowano 110 klasztorów męskich i 4 żeńskie. W 72 przypadkach kasatę motywowano zbyt małą liczbą zakonników, a w 39 karano w ten sposób za udział w Powstaniu. W tym czasie zlikwidowano np. klasztor Ojców Reformatów w Sandomierzu.
Tajemniczych spraw związanych z Powstaniem Styczniowym jest wiele. Bywa, że zaginęły dokumenty, odeszli lokalni patrioci, którzy pielęgnowali mogiły, zatarła się pamięć. Z racji powszechnie obowiązujących, czy wyznawanych przez niektórych Polaków przekonań politycznych, podnoszenie tych spraw w niedawnych jeszcze czasach było niemile widziane, a nawet niebezpieczne. Dziś w dobie demokracji i wolności warto i trzeba sięgać do tego, co tę wolność rodziło, co było znakiem wielkich tęsknot ucieleśnianych według ówczesnych wyobrażeń i możliwości. Nie wolno zapomnieć też przestrogi bł. Jana Paweł II: „Święta prawda! Tak jak drzewo bez korzenia - tak naród bez historii nie ma wielkich szans na przetrwanie! Szkoda, że mamy taką krótką pamięć”.